Jeśli chodzi o moje wrażenia (jak zawsze - nie jestem nazbyt krytyczny
![Cool 8)](./images/smilies/icon_cool.gif)
):
Władca Pierścieni - Konfrontacja
Partyjka z woodym była z mojego punktu widzenia całkiem udana. Po dobrej stronie przeżył tylko Frodo i chociaż sprawa wydała się już przegrana, to zginął pod samym Mordorem z 50% szansą na wygraną. Co prawda sam finał pod Mordorem był już losowy, ale cóż.. i w życiu tak bywa.
Cytadela
Gra mi się już spodobała po tej pierwszej partyjce. Prawda, że były przestoje, ale zrzucam to na oswajanie się z zasadami i techniką gry. Role są dobrze dobrane do możliwości jakie dają, czyli mechanika zgrana jest z klimatem. Wachlarz dosyć znaczących zagrań taktycznych jakimi dysponuje każda z ról sprawia, że rozgrywka jest nieschematyczna, wręcz przygodowo zaskakująca, a z drugiej strony nie jest też losowa, bo umożliwia różnego rodzaju kombinowanie.
Moc magii sprawiła, że pewien spory wachlarz kart krążył odwiedzając szereg graczy. O mały włos byliśmy też od wyczerpania się waluty w grze - widać producent nie przewidział naszego sposobu gry
St. Petersburg
maluman pisze:Równomierna rozbudowa od początku była chyba jego kluczem do sukcesu. W grze było też widać jak wielkim błędem jest nie wzięcie na początku wszystkich rzemieślników - gracz który tak zagrał cały czas ciągnął na tyłach punktacji.
A to taki jeden z moich poronionych eksperymentów
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Tak zachciało mi się sprawdzić, czy jeśli w pierwszej rundzie wydam większość kasy na jakiś super, dobrze punktowany budynek, to przez całą grę odłoży mi się tyle punktów, że może powiedzie mi się bez wielkich obrotów gotówką i inwestowania w ciułaczy. Pomimo, że na początku mi udało mi się wybić na przód, to potem szybko zemściło się to na mnie i pozostałem bez przyszłości.
Spadamy
Całkiem niezły ubaw, aczkolwiek przekonaliśmy się na własnej skórze, że nie jest dobrze uczyć się tej gry od razu ze wszystkimi kartami. Na drugi dzień pograłem sobie w to ze znajomymi i posłuchałem się instrukcji, gdzie jest sugestia by najpierw grać z samymi kartami rozkazów i gleby, jak się to opanuje to z kartami pionowymi, a na końcu jeszcze z kartami ekstra. To znaczy skończyliśmy jedynie na tym pierwszym etapie, ale przkonałem się na tym przykładzie, że łatwiej jest w ten sposób wyczuć grę i wyrobić sobie początkowe dobre odruchy (zarówno techniczne, a więc pamiętanie o tym, by nie rzucać karty tam gdzie już taka jest, czy że raz podniesionej karty nie można odłożyć na miejsce, itd.), jak i taktyczne. Gdy gra się od razu wszystkimi kartami, proces uczenia się jest bardziej chaotyczny i wolniej zmierza do celu.
Poza tym zauważyłem też i pewne słabe strony tej gry. Jednym z problemów jest to, że granie w czasie rzeczywistym powoduje dosyć często pomyłki wywołane rozpędzieniem się, czy nerwową atmosferą. Pomyłki takie dosyć trudno jest rozstrzygać, a nawet i cofnąć. Trudne jest pogodzenie w jednej roli rozdającego z arbitrem. Jeśli ktoś skupia się na tym, by poprawnie rozdawać karty i nie zrobić w tym kuchy, to trudno, żeby jednocześnie śledził wszystkie ruchy graczy.