Dziś zagraliśmy z Arktyką
Spaliliśmy naszą Ziemię w 4. dekadzie
Z Arktyką Gra nabiera rumieńców - nie da się już tak egoistycznie grać. Początkowe tury trzeba rozgrywać zdecydowanie bardziej kooperacyjnie, żeby zabezpieczyć poziom CO2 i przygotowywać sobie bazę pod atak w końcowych dekadach. Krótka kołderka skraca się jeszcze bardziej i musiałem podwajać wysiłki swoich synaps żeby niewielką liczbą akcji załatwić jak najwięcej rzeczy. Sam region Arktyka - pozostawiony bez nadzoru (bez wybudowanych elektrowni) co turę podnosi o conajmniej 20 ppm poziom CO2 (co turę, nie co dekadę!!!). Topnienie Arktyki jest przerażającym wydarzeniem - czyści praktycznie całą technologię graczy - zatrzymuje na prawie całą dekadę budowę ekologicznych elektrowni, potęgując wyrzut CO2 z pojawiających się spalinowych elektrowni, jako odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie na energię.
Za późno się ocknęliśmy, i choć robiliśmy co się dało, żeby nie doprowadzić do zagłady, to od 3. dekady praktycznie przedłużaliśmy agonię. Pod koniec 4. dekady pojawiło się światełko w tunelu, kiedy wszyscy zgodnie poświęciliśmy zbieranie punktów na prawdziwą kooperację i zrobiliśmy łańcuszek: propozycja - instalacja - budowa, w najbardziej newralgicznych regionach (akurat wyszło tak, że były to Afryka i Azja
![Rolling Eyes :roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
) i z poziomu 490 ppm zjechaliśmy na 460, to światełko zdmuchnęła Europa stawiając bezczelnie nam pod nosem elektrownię węglową, czym zakończyła żywot Ziemi podnosząc poziom do zabójczych 500 ppm CO2.
Polecam zmierzyć się z topniejącą Arktyką
Fotka z końcową sytuacją na planszy: