(Wrocław) Spotkania planszówkowe
W końcu ktoś, kto gada do rzeczy Mam już delikatnie po dziurki w nosie lekkich gierek i bez wachania wyciągnę na stół Warcraft'a, Runebound'a, Tempus'a, a może i GoT'a jak ktoś się odważy Wieczorkiem się odezwę, bo muszę pogadać dzisiaj z ludzmi, kto ma czas w czwartek się spotkać. Bo jak sam widzisz, w temacie naszych spotkań, nie ma zbyt dużego ruchu Dam Ci znać jak i gdzie sie umawiamy
Ech, zazdroscimy wam czwartku... Jezeli bedziecie grali w Puerto Rico to juz w ogole dol i smutek. Musze przyznac ze gra zrobila na mnie KOLOSALNE wrazenie, jest definitywnie najlepsza rzecza, w ktora udalo mi sie do tej pory zagrac (no, moze oprocz Im Schatten Des Kaisers:). A co do dwoch ostatnich spotkan: bardzo pozytywnie! Oprocz Puerto z nowych gier udalo mi sie zagrac w High Society i Hey that's my fish! no i "zagrac" pare tur Bootleggers'ów- mysle ze dobrze gralismy i mam nadzieje, ze Maciek za tydzien znow przytaszczy. Poza tym spotkanie skonczylo sie bardzo fajna partia Jungle Speeda (moze raczej Jungle Slowa w tym wypadku).
Pozdrowienia dla wszystkich i do zobaczenia we wtorek!
PS: Kamil daj maila, wysle San Juana, wyszedl nawet niezle.
Pozdrowienia dla wszystkich i do zobaczenia we wtorek!
PS: Kamil daj maila, wysle San Juana, wyszedl nawet niezle.
- Browarion
- Posty: 2374
- Rejestracja: 12 kwie 2005, 14:52
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 19 times
- Been thanked: 2 times
Krótko, bo i DOSTĘP DO SIECI ograniczony.
Spotkanie wiecej niż udane, znajomosci super, gier wiele, zabawy i FUNu mnóstwo.
Bootlegers - ciekawie, ale i dziwnie (pozostawiam sprawę dogrania "zrozumienia"). Czekam na wyjaśnienia... choćby i beze mnie (choć mam nadzieję że za mną, hihi )
Ogólnie - BOMBA, jak dam radę, i zdążę przed innymi, to spisze dłuższą relację.
POzdro
Spotkanie wiecej niż udane, znajomosci super, gier wiele, zabawy i FUNu mnóstwo.
Bootlegers - ciekawie, ale i dziwnie (pozostawiam sprawę dogrania "zrozumienia"). Czekam na wyjaśnienia... choćby i beze mnie (choć mam nadzieję że za mną, hihi )
Ogólnie - BOMBA, jak dam radę, i zdążę przed innymi, to spisze dłuższą relację.
POzdro
niby stary koń, a jednak z ogromnym sentymentem do zabaw i uciech wszelakich
Tyle do pisania, że aż nie wiem od czego mam zacząć
Na początek bardzo serdecznie chciałbym podziękować Michałowi za wizytę u nas Było naprawdę rewelacyjnie, a co najważniejsze, było mi i nam, niezmiernie miło Cię poznać Michale. Jestem w 100% pewien, że jeszcze nie raz się spotkamy
W ostatnim tygodniu było 3 spotkania. Wtorek, czwartek i wczoraj, czyli sobota.
Zacznę od bardzo krótkiej relacji z wtorku. Spotkanie wyjątkowo długie, wyszliśmy z Róży chyba w okolicach 2. Sporo czasu mi, Maksowi i Kamilowi zajęło rozpracowywanie Bootleggers'ów. Nie starczyło już jednak siły, żeby zagrać w większym gronie (co na pewno nadrobimy w zbliżający się wtorek). W czasie, kiedy trzech wspaniałych zabrało się za walkę z instrukcją, reszta graczy, walczyła o ryby, wysyłając swoje pingwinki na krwawą rzeź w HEJ!That's my fish! Potem wsiedli na wozy z sianem, pędząc niczym Szybcy i Wściekli (szkoda tylko, że niektórzy dzieci pogubili ) - prawdziwi Wjochmen Rejserzy. Zaciekle także walczyli o totem w JS Później zagrałem pierwszy raz w PR i stwierdzam, że potrzeba lekkiego ogrania, żeby się spodobało. Nie zaprzeczam jednak, że mi się podoba, jednak póki co przegrywa z GoT'em w moim rankingu. Wspomnę jeszcze o wymienionej przez Maksa partii Jungle Slow'a Tak jak wtedy, jeszcze nigdy nie uśmiałem się przy tej grze. Najlepszy moment jaki utkwił mi w głowie, to pojawiająca się na stole karta "kolory", po czym Kamil (który wyłożył tą kartę) łapie za totem i trzymając go w ręce pyta "ale po co ja to wziąłem" Naprawdę bardzo udane spotkanie, mimo dość kameralnego grona - 7 osób.
Po skontaktowaniu się z Browarionem i wykonaniu kilku telefonów, udało się zorganizować spotkanie w czwartek. Tym razem osób także 7 (w czasie spotkania doszedł do nas Wojtek ze swoim Tatą, którzy walczyli na Fjordach ). W Róży, po problemach z dotarciem do rynku 3 osób w tym mnie , wylądowaliśmy o 17. I zaczęło się .. Na początek delikatnie - Fasolki. Zacięta partia, wyrównana walka, a zwycięzcy nie pamiętam .. Był oczywiście Jungle (tym razem już) Speed i oczywiście rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy. Miło było posłuchać, jak planszówkowanie wygląda w stolicy - Smolna. I mimo tego, że jak sam Michał zauważył, nasza Wrocławska grupa jest bardzo młoda (i wiekiem i stażem spotkań), atmosfera była jak zwykle wspaniała Śmiechu po pachy, chęć wygranej i zażarta walka na planszy, którą było widać w Bootlegers'ach. No i ta grę "obróciliśmy" na koniec naszego spotkania. Było sporo problemów we wtorek, jak przedzieraliśmy się przez instrukcję (chyba pub nie jest najlepszym miejscem do rozpracowywania takich gier). W czwartek przeczytałem ją sam w spokoju i wieczorem można było już zagrać. Gra ma potencjał, wszyscy (mam takie wrażenie) wczuli się w klimat handlu whisky i zbijania na tym fortuny. Gra ma ogromny mankament w postaci za małej ilości pieniędzy (dla 4 graczy - sprawdziliśmy to wczoraj - kasy jest "na styk). Zakładając, że gra toczy się do momentu, aż jeden z graczy zarobi 100tys. $, a gra jest przeznaczona do 6 osób - 410tys $ które leżą w banku to zdecydowanie za mało. Wyciągając z tego średnią wychodzi po 68tys $ na głowę. Gdzie pozostałe 32tys DLA KAŻDEGO GRACZA Nie zmienia to faktu, że gra wciąga Nie można grać zbyt pokojowo, bo się znudzi, nie można zbyt natarczywie atakować, bo wszyscy odwrócą się plecami. Tak czy inaczej czwartkową partię wygrałem ja (117tys), za mną był Michał (chyba 98tys), potem Paweł, Monika i Kamil o ile dobrze pamiętam Po zakończonej, zaciętej, partii, Michał, Paweł i Kamil musieli uciekać do domku. Ja z Moniką zostaliśmy jeszcze i razem z Wojtkiem i jego Tatą, zagraliśmy jeszcze raz w Bohnanze W ostatniej batalii tego dnia, doświadczenie, wygrało z młodzieńczą ambicją i Tata Wojtka zwyciężył (trzeba było wcześniej wozić wódę, zamiast pod pijając po kątach to może bym wygrał ). Tak zakończyło się, owocne w nową znajomość i wspaniałą zabawę, czwartkowe spotkanie
Przyszła sobota, niestety zabrakło Michała, który nie mógł przyjść. Kamila, który także nie mógł się zjawić. I oczywiście reszty naszej "paczki". Były 4 osoby. Monika, Wojtek, ja i Joker (nowy miłośnik Bootleggers ). Zanim dołączył do nas ostatni wymieniony uczestnik, w trójkę zagraliśmy w Bohnanze i Dungeoneer'a, który bardzo mi się spodobał. Gdy tylko pojawił się Joker, na stół poszedł JS, Osadnicy i oczywiście Bootleggers. W Osadników oczywiście graliśmy z Żeglarzami w scenariusz Cztery wyspy. Bardzo ciekawa partia. Do końca walczyłem z Wojtkiem o wygraną - udało mi się (następnym razem nie będę na siłę przedłużał gry, bo nerwowo nie wytrzymam ) Przez dość długa część gry brakowało nam drewna, a potem cierpieliśmy na niedobór snopków Jednak mimo tych trudności, każdy odkrył po jednej wyspie, rozbudował swoje osady, przeszkadzając przy tym trochę innym graczom (np. gdy jakimś cudem Wojtek uzbierał sobie 4 drewna, a Monika 2, ja rzuciłem kartę monopol i oczywiście .. Poprosiłem drewno, a w odzewie usłyszałem - cytuję - "***** ***" "ja ********"etc. ) Po wyprawie na nieznane wyspy, przyszedł czas na Bootleggers'ów W końcu mogę powiedzieć, że zrozumiałem tą grę w 100% i nie mam do niej większych wątpliwości, a tylko jedno zastrzeżenie, o którym już pisałem - za mało siana (ah ten Gangsterski slang ). Zagraliśmy w 4 osoby i gra była bardzo udana. Wszystkich pochłonęła bez reszty. Mnóstwo kombinowania, handel, kantowanie, groźby – po prostu niczego nie zabrakło. Gra w końcu nabrała rumieńców i wyglądała tak jak wyglądać powinna. Nie mam już wątpliwości co do zagrywania kart - otóż karty Thug (Zbirów) zagrywa się TYLKO po zagraniu kart siły, chyba, że na karcie jest wyraźnie napisane, w której fazie można ją zagrać (np. w fazie Przemycania whisky, nie pamiętam nazwy karty w tym momencie, ale jest taka). Dodatkowe znaczniki pojawiają się POD KONIEC 4 i 8 rundy. Trzeba pilnować, żeby któryś gracz szybko nie przejął wpływu kontrolnego w konkretnym kasynie (co ważniejsze nie miał go przez dłuższy okres), bo wtedy jest już praktycznie po grze. W Sobotniej partii Joker przejął drugie kasyno i przez 4 rundy miał tam wpływ kontrolny, gdy policzyliśmy kasę i dowiedzieliśmy się, że Joker ma ponad 70tys $ było już za późno, żeby przeszkodzić mu w zwycięstwie. Choć nie było to niewykonalne, skutecznie przeszkadzaliśmy mu do 9 rundy i wygrał tylko 7 tys z Wojtkiem, który miał równe 100. Ja miałem 94, a Monika lekko ponad 50. Partię zaliczam do bardzo udanych, a całą grę, póki co, do dobrych. Ma ogromny potencjał (jak już pisałem), może nawet da się ją urozmaicić nie modyfikując zasad, a jedynie grając bardziej agresywnie. Na koniec zagraliśmy partię JS, w którym już Joker nie radził sobie tak dobrze Wojtek zabił nas stwierdzeniem (podczas pomyłki Jokera): "Bimber Ci mózg wyżarł" . Po raz kolejny przekonałem się, że JS smakuje najlepiej o późnych porach i męczących, wcześniejszych rozgrywkach W ten sposób dobiegło końca sobotnie spotkanie "Na gumowej planszy"
Chciałbym wszystkim, którzy znaleźli czas, serdecznie podziękować. W szczególności Browarionowi - Michałowi (tak swoją drogą zastanawiam się skąd ten nik ), który pomimo wielu zajęć, znalazł czas, aby się pojawić i mam nadzieję, świetnie się bawił W samej Wawce liczymy na mała reklamę Grupa się rozwija - to bardzo cieszy Ludzie coraz częściej pytają o gry i nasze spotkania. Nie inaczej było teraz.
Pozdrawiam wszystkich i z niecierpliwością oczekuję wtorku Do zobaczenia
P.S.
Debatowaliśmy trochę nad CoolKonem i w trojkę (Monika, Wojtek i ja), stwierdziliśmy, że dla chętnych można by zorganizować jakieś koszulki ze skromnym logo, aby nasza "grupa" była widoczna na konwencie. Szczegóły będziemy znali we wtorek, także można to przedyskutować i przemyśleć jeszcze raz. Mam nadzieję, że na konwent przyjdziemy spora grupą, a przy dobrych wiatrach Michał także się pojawi
Na początek bardzo serdecznie chciałbym podziękować Michałowi za wizytę u nas Było naprawdę rewelacyjnie, a co najważniejsze, było mi i nam, niezmiernie miło Cię poznać Michale. Jestem w 100% pewien, że jeszcze nie raz się spotkamy
W ostatnim tygodniu było 3 spotkania. Wtorek, czwartek i wczoraj, czyli sobota.
Zacznę od bardzo krótkiej relacji z wtorku. Spotkanie wyjątkowo długie, wyszliśmy z Róży chyba w okolicach 2. Sporo czasu mi, Maksowi i Kamilowi zajęło rozpracowywanie Bootleggers'ów. Nie starczyło już jednak siły, żeby zagrać w większym gronie (co na pewno nadrobimy w zbliżający się wtorek). W czasie, kiedy trzech wspaniałych zabrało się za walkę z instrukcją, reszta graczy, walczyła o ryby, wysyłając swoje pingwinki na krwawą rzeź w HEJ!That's my fish! Potem wsiedli na wozy z sianem, pędząc niczym Szybcy i Wściekli (szkoda tylko, że niektórzy dzieci pogubili ) - prawdziwi Wjochmen Rejserzy. Zaciekle także walczyli o totem w JS Później zagrałem pierwszy raz w PR i stwierdzam, że potrzeba lekkiego ogrania, żeby się spodobało. Nie zaprzeczam jednak, że mi się podoba, jednak póki co przegrywa z GoT'em w moim rankingu. Wspomnę jeszcze o wymienionej przez Maksa partii Jungle Slow'a Tak jak wtedy, jeszcze nigdy nie uśmiałem się przy tej grze. Najlepszy moment jaki utkwił mi w głowie, to pojawiająca się na stole karta "kolory", po czym Kamil (który wyłożył tą kartę) łapie za totem i trzymając go w ręce pyta "ale po co ja to wziąłem" Naprawdę bardzo udane spotkanie, mimo dość kameralnego grona - 7 osób.
Po skontaktowaniu się z Browarionem i wykonaniu kilku telefonów, udało się zorganizować spotkanie w czwartek. Tym razem osób także 7 (w czasie spotkania doszedł do nas Wojtek ze swoim Tatą, którzy walczyli na Fjordach ). W Róży, po problemach z dotarciem do rynku 3 osób w tym mnie , wylądowaliśmy o 17. I zaczęło się .. Na początek delikatnie - Fasolki. Zacięta partia, wyrównana walka, a zwycięzcy nie pamiętam .. Był oczywiście Jungle (tym razem już) Speed i oczywiście rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy. Miło było posłuchać, jak planszówkowanie wygląda w stolicy - Smolna. I mimo tego, że jak sam Michał zauważył, nasza Wrocławska grupa jest bardzo młoda (i wiekiem i stażem spotkań), atmosfera była jak zwykle wspaniała Śmiechu po pachy, chęć wygranej i zażarta walka na planszy, którą było widać w Bootlegers'ach. No i ta grę "obróciliśmy" na koniec naszego spotkania. Było sporo problemów we wtorek, jak przedzieraliśmy się przez instrukcję (chyba pub nie jest najlepszym miejscem do rozpracowywania takich gier). W czwartek przeczytałem ją sam w spokoju i wieczorem można było już zagrać. Gra ma potencjał, wszyscy (mam takie wrażenie) wczuli się w klimat handlu whisky i zbijania na tym fortuny. Gra ma ogromny mankament w postaci za małej ilości pieniędzy (dla 4 graczy - sprawdziliśmy to wczoraj - kasy jest "na styk). Zakładając, że gra toczy się do momentu, aż jeden z graczy zarobi 100tys. $, a gra jest przeznaczona do 6 osób - 410tys $ które leżą w banku to zdecydowanie za mało. Wyciągając z tego średnią wychodzi po 68tys $ na głowę. Gdzie pozostałe 32tys DLA KAŻDEGO GRACZA Nie zmienia to faktu, że gra wciąga Nie można grać zbyt pokojowo, bo się znudzi, nie można zbyt natarczywie atakować, bo wszyscy odwrócą się plecami. Tak czy inaczej czwartkową partię wygrałem ja (117tys), za mną był Michał (chyba 98tys), potem Paweł, Monika i Kamil o ile dobrze pamiętam Po zakończonej, zaciętej, partii, Michał, Paweł i Kamil musieli uciekać do domku. Ja z Moniką zostaliśmy jeszcze i razem z Wojtkiem i jego Tatą, zagraliśmy jeszcze raz w Bohnanze W ostatniej batalii tego dnia, doświadczenie, wygrało z młodzieńczą ambicją i Tata Wojtka zwyciężył (trzeba było wcześniej wozić wódę, zamiast pod pijając po kątach to może bym wygrał ). Tak zakończyło się, owocne w nową znajomość i wspaniałą zabawę, czwartkowe spotkanie
Przyszła sobota, niestety zabrakło Michała, który nie mógł przyjść. Kamila, który także nie mógł się zjawić. I oczywiście reszty naszej "paczki". Były 4 osoby. Monika, Wojtek, ja i Joker (nowy miłośnik Bootleggers ). Zanim dołączył do nas ostatni wymieniony uczestnik, w trójkę zagraliśmy w Bohnanze i Dungeoneer'a, który bardzo mi się spodobał. Gdy tylko pojawił się Joker, na stół poszedł JS, Osadnicy i oczywiście Bootleggers. W Osadników oczywiście graliśmy z Żeglarzami w scenariusz Cztery wyspy. Bardzo ciekawa partia. Do końca walczyłem z Wojtkiem o wygraną - udało mi się (następnym razem nie będę na siłę przedłużał gry, bo nerwowo nie wytrzymam ) Przez dość długa część gry brakowało nam drewna, a potem cierpieliśmy na niedobór snopków Jednak mimo tych trudności, każdy odkrył po jednej wyspie, rozbudował swoje osady, przeszkadzając przy tym trochę innym graczom (np. gdy jakimś cudem Wojtek uzbierał sobie 4 drewna, a Monika 2, ja rzuciłem kartę monopol i oczywiście .. Poprosiłem drewno, a w odzewie usłyszałem - cytuję - "***** ***" "ja ********"etc. ) Po wyprawie na nieznane wyspy, przyszedł czas na Bootleggers'ów W końcu mogę powiedzieć, że zrozumiałem tą grę w 100% i nie mam do niej większych wątpliwości, a tylko jedno zastrzeżenie, o którym już pisałem - za mało siana (ah ten Gangsterski slang ). Zagraliśmy w 4 osoby i gra była bardzo udana. Wszystkich pochłonęła bez reszty. Mnóstwo kombinowania, handel, kantowanie, groźby – po prostu niczego nie zabrakło. Gra w końcu nabrała rumieńców i wyglądała tak jak wyglądać powinna. Nie mam już wątpliwości co do zagrywania kart - otóż karty Thug (Zbirów) zagrywa się TYLKO po zagraniu kart siły, chyba, że na karcie jest wyraźnie napisane, w której fazie można ją zagrać (np. w fazie Przemycania whisky, nie pamiętam nazwy karty w tym momencie, ale jest taka). Dodatkowe znaczniki pojawiają się POD KONIEC 4 i 8 rundy. Trzeba pilnować, żeby któryś gracz szybko nie przejął wpływu kontrolnego w konkretnym kasynie (co ważniejsze nie miał go przez dłuższy okres), bo wtedy jest już praktycznie po grze. W Sobotniej partii Joker przejął drugie kasyno i przez 4 rundy miał tam wpływ kontrolny, gdy policzyliśmy kasę i dowiedzieliśmy się, że Joker ma ponad 70tys $ było już za późno, żeby przeszkodzić mu w zwycięstwie. Choć nie było to niewykonalne, skutecznie przeszkadzaliśmy mu do 9 rundy i wygrał tylko 7 tys z Wojtkiem, który miał równe 100. Ja miałem 94, a Monika lekko ponad 50. Partię zaliczam do bardzo udanych, a całą grę, póki co, do dobrych. Ma ogromny potencjał (jak już pisałem), może nawet da się ją urozmaicić nie modyfikując zasad, a jedynie grając bardziej agresywnie. Na koniec zagraliśmy partię JS, w którym już Joker nie radził sobie tak dobrze Wojtek zabił nas stwierdzeniem (podczas pomyłki Jokera): "Bimber Ci mózg wyżarł" . Po raz kolejny przekonałem się, że JS smakuje najlepiej o późnych porach i męczących, wcześniejszych rozgrywkach W ten sposób dobiegło końca sobotnie spotkanie "Na gumowej planszy"
Chciałbym wszystkim, którzy znaleźli czas, serdecznie podziękować. W szczególności Browarionowi - Michałowi (tak swoją drogą zastanawiam się skąd ten nik ), który pomimo wielu zajęć, znalazł czas, aby się pojawić i mam nadzieję, świetnie się bawił W samej Wawce liczymy na mała reklamę Grupa się rozwija - to bardzo cieszy Ludzie coraz częściej pytają o gry i nasze spotkania. Nie inaczej było teraz.
Pozdrawiam wszystkich i z niecierpliwością oczekuję wtorku Do zobaczenia
P.S.
Debatowaliśmy trochę nad CoolKonem i w trojkę (Monika, Wojtek i ja), stwierdziliśmy, że dla chętnych można by zorganizować jakieś koszulki ze skromnym logo, aby nasza "grupa" była widoczna na konwencie. Szczegóły będziemy znali we wtorek, także można to przedyskutować i przemyśleć jeszcze raz. Mam nadzieję, że na konwent przyjdziemy spora grupą, a przy dobrych wiatrach Michał także się pojawi
- Mały brzydki pędrak
- Posty: 984
- Rejestracja: 24 sty 2006, 19:37
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 11 times
Może i nie jest, ale dla nas Pędraczku znalazł czas, tak samo jak i Ty, podczas swojej wizyty we wrocku Nie wybierasz się przypadkiem na CoolKon Miło by było, jakbyście wpadli razem z Michałem i jak to ogreśliłeś "Izą Browarionową"
Mnie także cieszy fakt, poznawania ludzi, którzy pasjonują się planszówkami. Bardzo chętnie odwiędzę Warszawę, żeby poznać troche ludzi ze Smolnej Może uda się to w bliższej, bądź dalszej przyszłości. Ewentualnie jakiś większy konwent. Tutaj jest małe moje zaniedbanie ponieważ, dwa lata z rzędu jeździłem do Krakowa w czasie trwania Imladrisa, a w zasadzie z zamiarem pojawienia się na tym konwencie. Niestety ani razu, mimo tego, że byłem na miejscu mi się to nie udało Wszystko jednak da się nadrobić.
Pozdrawiam serdecznie całą Wawke
Mnie także cieszy fakt, poznawania ludzi, którzy pasjonują się planszówkami. Bardzo chętnie odwiędzę Warszawę, żeby poznać troche ludzi ze Smolnej Może uda się to w bliższej, bądź dalszej przyszłości. Ewentualnie jakiś większy konwent. Tutaj jest małe moje zaniedbanie ponieważ, dwa lata z rzędu jeździłem do Krakowa w czasie trwania Imladrisa, a w zasadzie z zamiarem pojawienia się na tym konwencie. Niestety ani razu, mimo tego, że byłem na miejscu mi się to nie udało Wszystko jednak da się nadrobić.
Pozdrawiam serdecznie całą Wawke
Hejka!
Coolkon zbliza sie wielkimi krokami, jezeli chcemy koszulki musimy myslec juz teraz. Fajnie byloby sie wyroznic, ale wpadl mi pomysl czegos troche innego niz t-shirty. Mianowicie mysle o przypinkach. Koszt czegos takiego powinien byc minimalny, czas wykonania tez troche szybszy niz koszulek. Mozna wymyslic jakies logo, napis, cokolwiek. Poki co mysle o lekko zmodyfikowanym hasle Vassela: "Real Men Play Boardgames... In Breslau", czy cos w tym guscie. W ogole jest fajna stronka (w sumie sklep), skad mozna by ukrasc pare pomyslow: http://www.meeplepeople.com/.
Co do spotkania: jak zawsze wtorek, jak zawsze Gumowa Roza, ja i Kuba powinnismy byc juz od 17, goraco zapraszamy wszystkich.
Pozdrowki
Coolkon zbliza sie wielkimi krokami, jezeli chcemy koszulki musimy myslec juz teraz. Fajnie byloby sie wyroznic, ale wpadl mi pomysl czegos troche innego niz t-shirty. Mianowicie mysle o przypinkach. Koszt czegos takiego powinien byc minimalny, czas wykonania tez troche szybszy niz koszulek. Mozna wymyslic jakies logo, napis, cokolwiek. Poki co mysle o lekko zmodyfikowanym hasle Vassela: "Real Men Play Boardgames... In Breslau", czy cos w tym guscie. W ogole jest fajna stronka (w sumie sklep), skad mozna by ukrasc pare pomyslow: http://www.meeplepeople.com/.
Co do spotkania: jak zawsze wtorek, jak zawsze Gumowa Roza, ja i Kuba powinnismy byc juz od 17, goraco zapraszamy wszystkich.
Pozdrowki
Maksiu, żadna firma, nie zrobi Ci 10 przypinek (chyba, że ja o czymś nie wiem) .. Są za to miejsca gdzie zrobią chociażby 5 koszulek "Real Men Play Boardgames... In Breslau" ... Takiego "ściepka" językowego jeszcze nie widziałem Z góry mówie, na mojej koszulce nie będzie słowa po niemiecku Chociaż, na podanej przez Ciebie stronie, jest sporo fajnych pomysłów Jutro to obgadamy, do zobaczonka
No i wróciłem tak jakby a przynajmniej mogę powiedzieć że wreszcie jestem względnie dyspozycyjny (ba! nawet dalej we Wrocku studiuję!) i mam wielki głód na planszówki. Jeżeli więc wtorki w róży są aktualne to tym razem nie przepuszczę okazji (mimo że siedzę we wtorki na uczelni od 7 do 17...). Tak więc do zobaczenia. Hmm ktoś tu też chyba o Got'cie wspominał?
Michał 'MiHu' Bigaj
MiHu, jak widzisz sam, spotkania są jak najbardziej aktualne. O GoT'cie ja wspomonam od kilku miesięcy Jutro jest konwent, także jak możesz to pojaw się w 17 LO na Tęczowej. GoT będzie na 1000000%, a poza nim, multum innych gier, także będzie w czym wybierać. Tylko czasu pewnie jak zwykle nie starczy na wszystko
Michale, nikt nie mówi o jakiejś rywalizacji Chodzi mi tylko o to , że zostaliśmy troszke olani Ale co tam, mimo tego, jestem przekonany, że będzie świetna zabawa Strasznie mi przykro, że nie dasz/dacie rady się pojawić Szkoda, ale napewno nadrobimy to jeszcze Co do samego konwentu, napewno pojawi się z niego obszerna relacja, którą (mam nadzieje) Nataniel opublikuje na stronie głównej gp.pl. Każdy będzie mógł wtedy spokojnie przeczytać jak wyglądał nasz wrocławski konwent. Póki co pozdrawiam i do usłyszenia w niedziele lub poniedziałek
Osadnicy potrafia zepsuc nastroj:P
Ja nie narzekam, pomimo tego, ze we wszystko co sie dalo przegralem z kretesem. Na poczatek Bang!- oczywiscie zginalem pierwszy, oczywiscie nikt mi nie umierzyl ze bylem Vice. Bywa. Wygral renegat imieniem Dusso.
W Cieniu Cesarza- jak zawsze becki, drugi raz wygral Dusso. Dwa slowa o grze: jedyna produkcja, w ktora bardzo lubie grac a w ktora jestem totalnie slaby (mam nadzieje, ze da sie zagrac rewanzyk we wtorek:).
Trzecia i ostatnia moja gra tego wieczora- Bang! po raz drugi. I po raz drugi gine pierwszy tym razem jako bandyta (chociaz jak wiekszosc graczy ja ZAWSZE jestem Vice:) Tym razem nie wygral Dusso, ale chyba tylko dlatego ze meczyl Sankt Petersburg przy innym stoliku (ktory znajac zycie wygral...).
Oprocz wyjmienionych wczesniej rzeczy grane byly: Machina 2, Tantrix, Rummis, Jaskinia Trolla.
A grany nie byl Warcraft (tu delikatna aluzja do Macka:)) Hope, ze zagramy nastepna raza.
Pzdr i do wtorku!
Ja nie narzekam, pomimo tego, ze we wszystko co sie dalo przegralem z kretesem. Na poczatek Bang!- oczywiscie zginalem pierwszy, oczywiscie nikt mi nie umierzyl ze bylem Vice. Bywa. Wygral renegat imieniem Dusso.
W Cieniu Cesarza- jak zawsze becki, drugi raz wygral Dusso. Dwa slowa o grze: jedyna produkcja, w ktora bardzo lubie grac a w ktora jestem totalnie slaby (mam nadzieje, ze da sie zagrac rewanzyk we wtorek:).
Trzecia i ostatnia moja gra tego wieczora- Bang! po raz drugi. I po raz drugi gine pierwszy tym razem jako bandyta (chociaz jak wiekszosc graczy ja ZAWSZE jestem Vice:) Tym razem nie wygral Dusso, ale chyba tylko dlatego ze meczyl Sankt Petersburg przy innym stoliku (ktory znajac zycie wygral...).
Oprocz wyjmienionych wczesniej rzeczy grane byly: Machina 2, Tantrix, Rummis, Jaskinia Trolla.
A grany nie byl Warcraft (tu delikatna aluzja do Macka:)) Hope, ze zagramy nastepna raza.
Pzdr i do wtorku!
Oj potrafią, potrafią
Maksiu, Ty zawsze krzyczysz, że jesteś Vice. Wniosek z tego taki, że co byś nie robił i tak zginiesz pierwszy Joke oczywiście Wczoraj nie miałem już siły na Warcrafta. Naprawde, nie dość, że byłem wymęczony treningiem z poprzedniego dnia, to jeszcze Osadnicy poprostu mnie zniszczyli. Z tej racji wyszło, jak wyszło Napewno, nadrobimy to w przyszły wtorek
Maksiu, Ty zawsze krzyczysz, że jesteś Vice. Wniosek z tego taki, że co byś nie robił i tak zginiesz pierwszy Joke oczywiście Wczoraj nie miałem już siły na Warcrafta. Naprawde, nie dość, że byłem wymęczony treningiem z poprzedniego dnia, to jeszcze Osadnicy poprostu mnie zniszczyli. Z tej racji wyszło, jak wyszło Napewno, nadrobimy to w przyszły wtorek
- HaNocri
- Posty: 7
- Rejestracja: 29 lis 2006, 00:10
- Lokalizacja: Wrocław/Zielona Góra
- Been thanked: 2 times
Mi się nie udało dotrzeć :( szkoda bo rozwaliłbym Dusso w Bang'a ;] cholera zajecia do 21 a byłem totalnie rozwalony... w następny wtorek będę na bank !! widziałem zdjęcia z konwentu i powiem wam jedno... nie daruje tego wspólnego zdjęcia z wszystkimi grami :( tak bardzo chciałem na nim być... nic to... takie życie. A jeśli nie macie nic przeciwko to na warcrafta bym sie pisał za tydzien ;]
W Bang wygrałem zupełnie przypadkiem, udało mi się zabić szeryfa jedną serią 5 bangów szczęście nowicjusza jak to mówią..
Co do Cienia Cesarza, Max za dobrze grałeś na początku i w efekcie wszyscy chcieli Cię przystopować, co źle się dla Ciebie skończyło..
W Sankt Petersburg rzeczywiście wygrałem, ale pewnie dlatego, że pozostali gracze grali pierwszy raz, następnym razem z pewnością już mi wygrać nie dadzą...
Trochę byłem zawiedziony brakiem chętnych na T&E, może ktoś się skusi następnym razem?
Co do Cienia Cesarza, Max za dobrze grałeś na początku i w efekcie wszyscy chcieli Cię przystopować, co źle się dla Ciebie skończyło..
W Sankt Petersburg rzeczywiście wygrałem, ale pewnie dlatego, że pozostali gracze grali pierwszy raz, następnym razem z pewnością już mi wygrać nie dadzą...
Trochę byłem zawiedziony brakiem chętnych na T&E, może ktoś się skusi następnym razem?
Będzie jeszcze napewno nie jedna okazja do zrobienia sobie takiego grupowego zdjęcia Załuj raczej, tych 40 godzin, które przesiedzieliśmy przy planszy Właśnie, muszę się usprawiedliwić, ponieważ zabieram się za tą recenzje z CoolKon'u już od poniedziałku .. ale niestety będę to musiał jeszcze odłożyć, bo jutro (w zasadzie to juz dzisiaj ) w południe wyjeżdżam i wracam dopiero w niedziele wieczorem, także proszę jeszcze o troche cierpliwości. Tutaj napewno ułatwiłby mi sprawę laptop, ale niestety nie posiadam takowego urządzenia a co do chętnych na warcrafta to jest już chyba komplet na 3 gry w takim razie Spoko, coś wymyslimy. T&E ja chętnie zagram we wtorek, ale tak jak już pisałem, tym razem byłem poprostu tak zmęczony, że na nic już nie miałem ochoty