Ad blocker detected: Our website is made possible by displaying online advertisements to our visitors. Please consider supporting us by disabling your ad blocker on our website.
ehh mnie niestety chyba znowu nie bedzie Tym razem mam wyjazd sluzbowy... A specjalnie przywiozlam dla Was oscypka z Zakopanego! Chyba nie doczeka wiec zjem za Wasze zdrowie ok?
iskierka pisze:ehh mnie niestety chyba znowu nie bedzie Tym razem mam wyjazd sluzbowy... A specjalnie przywiozlam dla Was oscypka z Zakopanego! Chyba nie doczeka wiec zjem za Wasze zdrowie ok?
no to lipa
ale mam juz puerto rico wiec za tydzien sobie pogramy
jak chcesz potrenowac to przeslalem paulusowi wersje
puerto rico w excelu na kompa
Będę na 17. I po odbiorze gier chiałbym się zbierać. Biorę tylko obiecanego od dawna Munchkina (jak chętni będą dopiero o 18, to najwyżej zostanę troszkę dłużej).
Albo jeszcze wezmę Hexa - szybkie, można grać już w 2 osoby, akurat dobre do czekania na Lim-Dula.
Także Jax i Gigi możecie się tak nie spiszyć
Ja jutro przyniosę zestaw szafek kuchennych do samodzielnego montażu. Stojące + wiszące. Z instrukcjami jakie dostałem będą robiły za "łamigłówki manualne"
A tak poważnie to jutro niestety znów mnie nie będzie, chyba, że coś się wydarzy...
iskierka pisze:ehh mnie niestety chyba znowu nie bedzie Tym razem mam wyjazd sluzbowy... A specjalnie przywiozlam dla Was oscypka z Zakopanego! Chyba nie doczeka wiec zjem za Wasze zdrowie ok?
no to lipa
ale mam juz puerto rico wiec za tydzien sobie pogramy
jak chcesz potrenowac to przeslalem paulusowi wersje
puerto rico w excelu na kompa
lipa, lipa, wiem :/ przynajmniej milo pomyslec ze za tydzien uda sie zagrac w puerto rico potrenuje z checia! do zobaczenia za tydzien!
Lim-Dul pisze:Eeeehm - a kto powiedział, że będziecie musieli na mnie czekać?
Lim-Dul,
O ktorej bedziesz?
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
-- "We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw
Blazej - wielkie sorry, niestety właśnie z powodu imprezy zamkniętej musieliśmy się zbierać. Przeczytaj w Załodze G.
Ogólnie dzisiaj łatwiej jest powiedzieć gdzie nas nie było, niż gdzie byliśmy.
Na początku całkiem sporą grupą spotkaliśmy się w Paradox Cafe, i mimo cynicznych komentarzy na temat czekania NA MNIE to ja i bazik musieliśmy czekać aż zjawią się ludzie. ;-)
Ogólnie zdołaliśmy tylko rozdać gry, próbowaliśmy zacząć rozgrywkę w Santy Anno, ale niestety musieliśmy później przerwać.
Po podjęciu decyzji o zmianie lokalu na Alibi wiele osób się wyłamało i zostali tylko ja, jax, Drako (nareszcie kojarzę nicka z twarzą! LOL - grałem z nim już wiele razy. ;-), Bogdan, Macośtam (na imię miał Mateusz, nicka nie pamiętam) i jeszcze *jakmutam*, który ma ponoć tylko jednego posta na forum, więc się nie liczy. ;-)
W Alibi zagraliśmy w moją wersję Santiago, bez *jakmutama*, bo przyszedł później. Drako od początku narzekał na jakiś tam "downtime" między ruchami graczy, że nie jest powiedziane kto rozstawia studnię (napisane jest, że wybiera się gracza, kurczę, jak w połowie gier), jakby to normalnie decydowało o wygranej lub przegranej w rozgrywce (a nie decyduje, tylko ustala trochę inny "kształt" planszy). Ogólnie grało się bardzo miło i tytuł ten potwierdził moje pozytywne oczekiwania. Bardzo nietypowe w Santiago jest to, że między turami dostaje się bardzo, bardzo mało pieniędzy i zarabia się właściwie tylko będąc nadzorcą kanałów, który jest tutaj bardzo fajnie zintegrowaną mechaniką ratowania najsłabszego, ale i świetnym dodatkiem samym w sobie (gracze próbują przekupić nadzorcę, by wybudował kanały w najkorzystniejszym lub najmniej korzystnym miejscu dla kogoś). Wykorzystując mój kanał awaryjny w pierwszej czy drugiej turze rozpocząłem pewien trend, w którym wszyscy stosunkowo wcześnie pozbyli się i swoich kanałów - coś, co jax z początku skrytykował i zauważył, jak te kanały się przydają później, ale kto wie, może to zadecydowało o wyniku rozgrywki.
W pewnym momencie jax zauważył, że nieźle odskoczyłem w punktacji, ale da się mnie jeszcze zgnoić - cóż, nie udało się. ;-) Ogólnie wygrałem grę na spółkę z Mateuszem - mieliśmy po 47 punktów - ech, gdybym nie dał mu w ostatniej turze tego jednego Escudo... Tutaj autentyczna krytyka zasad, do której Drako przyczepił się jak rzep do psiego ogona - nie jest powiedziane czy w przypadku równej ilości pieniędzy gra kończy się remisem, czy nie... Fajnie byłoby wiedzieć.
Potem wynieśliśmy się i z Alibi, bo przyszli do niego jacyś dresiarze i podkręcili na maksa jakąś beznadziejną muzykę...
Mieliśmy pójść na Chłodną, ale tam nie było miejsca, więc wylądowaliśmy w Calypso. Przed wyborem gry nawiązała się dość nieprzyjemna (dla niektórych) dyskusja. Drako chciał by jax zagrał w "Żyłę złota", grę jego autorstwa, a jax bronił się rękami i nogami, jakby go do Scrabble zmuszali. W końcu żartobliwie "poświęciłem się" z *jakmutam* i Drako by zagrać w tę grę, podczas gdy jax i Bogdan zagrali w Kingdoms Knizii. Mimo kwaśnej miny jaxa gra Żyła złota jest całkiem niezła - ma jeszcze sporo niedociągnięć, ale da się je naprawić - Drako powinien był robić notatki podczas playtestingu, bo kilka razy dochodziło do sytuacji tworzenia jakiś zasad ad hoc, gdy nie wiadomo było jak dokładnie postępować w jakiś nietypowych przypadkach. Ogólnie wcielamy się w rolę jakiś średniowiecznych (ale w sumie niekoniecznie - mogą być równie dobrze współczesne =) kompanii górniczych, które wydobywają złoto, miedź i ołów. Kładziemy płytki, rekrutujemy górników, wydobywamy i sprzedajemy zasoby i powiększamy magazyny. Podoba mi się kilka mechanizmów, np. sposób, w jaki można obniżyć innym graczom cenę sprzedawanego zasobu, samemu zachowując jego bezpieczną ilość. Trochę się zblokowałem w swojej kopalni - nie tak na amen, bo teoretycznie mogłem otworzyć nową sztolnię, ale sytuacja strasznie mnie pogrążyła. Ogólnie ceny utrzymania i rekrutowania górników po ostatniej zmianie zasad oraz ulepszania magazynu powinny zostać obniżone, bo w obecnej sytuacji wygrałby *jakmutam*, który miał maciupką kopalnię i zaledwie kilku górników, podczas gdy inwestycje moje i Drako zupełnie się nie zwracały (przez absurdalne koszty utrzymania i rekrutacji górników mnożone przez mechanizm "karania" lidera, który musi płacić za utrzymanie jeszcze więcej).
Jeżeli Drako uda się ŁADNIE wydać tę grę - nie chodzi o jakieś ultra wypasione elementy a la Days of Wonder, tylko po prostu atrakcyjne i eleganckie żetony i planszę, to pewnie bym ją kupił - why not? Dla mnie jakieś 7-8 na skali BGG, a to według mnie dużo - większość dobrych gier, które lubię, dostaje mniej więcej takie oceny.
P.S. Jeszcze jedna anegdotka. Drako narzekał, jak mówiłem, na "downtime" w Santiago, który jest tak naprawdę minimalny i występuje tylko przy kładzeniu płytek - wszystko rozwiązuje się właściwie licytacyjnie, czyli drogą bezpośredniej interakcji między graczami. Z drugiej strony w "Żyle złota" występuje bardzo podobny "downtime" - szczególnie gdy Drako zaczął coś tam liczyć pod nosem. =) Aha - a jaka była odpowiedź na to co się dzieje, gdy pod koniec gry gracze mają tyle samo kasy? "To się jeszcze nigdy nie zdarzyło." Cóż - od razu widać, że to nie to samo, co w, cytuję, "niedopracowanym" Santiago. ;-)
Update: *jakmutam* = Daniel (To zresztą nawiązanie do Pratchetta - dla wtajemniczonych =)
Ostatnio zmieniony 24 mar 2007, 02:45 przez Lim-Dul, łącznie zmieniany 1 raz.
Zyła złota
Nie potrzebowałem robić notatek, bo wszystko spamiętałem i już poprawiłem. Ceny poprawione. Ślepe zaułki ewolucji gry skasowane. Musi być średniowiecznych, bo teraz tego typu złóż się nie wydobywa. A poza tym walutą są swojskie grosze. Znów się okazało, że jednym z kluczowych elementów jest umiejętność budowania kopalni, co mnie cieszy.
Santiago
Zwróciłem uwagę na troche inne niedoróbki. Nie wiadomo kto i gdzie ma na początku postawić studnię. Nie wiadomo po co w pudełku kilkadziesiat banknotów o nominale 50 escudos(?). Nikt nie doszedł nawet do takiej ilości pieniędzy. Sama mechanika bardzo przyjemna, ale dlaczego jest to gra o niewolnictwie? Tyle milszych tematyk dałoby sie podciągnąć.
Nie wiadomo kto i gdzie ma na początku postawić studnię.
Reguły mówią po prostu, że źródło może zostać postawione gdziekolwiek i nawet zwracają uwagę na to, że im bliżej brzegu je postawimy, tym trudniejsza staje się gra. No a umówmy się - kto postawi studnię nie ma po prostu znaczenia dla gry, dlatego nie jest to napisane w regułach. W regułach nie jest też powiedziane kto rozdaje pieniądze, kto rozkłada planszę itp. Przypomina mi się rozprawa sądowa z "A Few Good Men". =)
Nie wiadomo po co w pudełku kilkadziesiat banknotów o nominale 50 escudos(?).
No, tego faktycznie nie wiadomo... Może w niektórych gronach graczy ludzie płacą o wiele więcej nadzorcy? No idea - no a my z Mateuszem zbliżyliśmy się do 50 - mieliśmy 47. ^^ Wkładka do pudełka została najwyraźniej zaprojektowana specjalnie dla tej gry, więc wsadzenie banknotów o nominale 50 faktycznie nie ma specjalnie sensu (tak to można by argumentować, że tyle było przegródek). Z drugiej strony po co narzekać? Gorzej byłoby, jakby czegoś zabrakło. Hmmm... W sumie narzekałeś na brak banknotów o nominale 10 i rzeczywiście te przydałyby się o wiele bardziej...
Sama mechanika bardzo przyjemna, ale dlaczego jest to gra o niewolnictwie? Tyle milszych tematyk dałoby sie podciągnąć.
Oj, marudzisz. Puerto Rico też jest o niewolnictwie, mimo że udaje, iż nie jest (koloniści-sryści - I mean, c'mon ;-). Zresztą w instrukcji bardzo uważają na temat niewolnictwa - nigdzie nie pojawia się słowo "niewolnik" - ba, nawet nadzorcą kanałów jest jakiś murzyn z planem, zamiast łopaty w ręku. ^^ Trudno jest robić gry o plantacjach bez jakiś tam "pracowników", a niestety taka jest już historia ludzkości - powinniśmy wymazać ten epizod z pamięci? Udawać, że go nie było? O II Wojnie Światowej też powstaje mnóstwo gier, a to był przecież porównywalny koszmar...
Mam wręcz wrażenie, że Santiago dzieje się w czasach współczesnych - nigdzie nie jest podany wiek, w którym się gra. Wyspa Santiago nadal jest najważniejszym centrum rolniczym Republiki Zielonego Przylądka i myślę, że gramy właśnie na współczesnych plantacjach z wolnymi "plantatorami", a nie za czasów niewolnictwa - nawet ten murzyn na okładce jest uśmiechnięty - i osiołek po lewej też. ;-) Musimy zaakceptować fakt, że biedne kraje nie przerzuciły się nagle z eksportu bananów na produkcję mikroprocesorów i produkują przeważnie nadal to, co za czasów kolonialnych. No a jak robimy grę o plantacjach, to chyba nie umieścimy jej w Szwecji (lub Sudetach - insider joke :-D), nie? ;-)
Puerto Rico z trudem mogłoby się w ten sposób wybronić. Wyraźnie się czuje, że "koloniści" to zwyczajny eufemizm, a tematyka raczej nie pozostawia wątpliwości w którym wieku gramy - chyba że nadal pływamy głównie żaglowcami. ;-)
draco pisze:Santiago
Zwróciłem uwagę na troche inne niedoróbki. Nie wiadomo kto i gdzie ma na początku postawić studnię. Nie wiadomo po co w pudełku kilkadziesiat banknotów o nominale 50 escudos(?). Nikt nie doszedł nawet do takiej ilości pieniędzy. Sama mechanika bardzo przyjemna, ale dlaczego jest to gra o niewolnictwie? Tyle milszych tematyk dałoby sie podciągnąć.
A czy w Osadnikach jest napisane kto tasuje karty i losuje planszę? Nie jest? Ależ niedociągnięcie!
Banknoty o wysokich nominałach przydają się do liczenia punktów na końcu gry (jeśli chcesz ich użyć). Tak w ogóle to nie mogę uwierzyć, że czepiasz się tego, że w grze jest ZA DUŻO elementów. Dlaczego Ci to przeszkadza? po prostu weź i wyrzuć te pięćdziesiątki zaraz po zakupie - i masz spokój.
Czasem mam wrażenie, że draco siada do pierwszej rozgrywki z już wyrobionym zdaniem na temat tego czy gra jest dobra, czy nie. Tylko czasem zdarza mu się poczekać do końca - wtedy opinię wyrabia sobie na podstawie tego kto wygrał
No akurat w przypadku Santiago miałbyś rację, ja_n. Gdy Draco zobaczył, że nie wiadomo kto ma rozstawić studnię (jeszcze nie znał reguł, a my chcieliśmy ją gdzieś tam postawić i mówił, że on się np. nie zgadza - LOL! - kiedy to jest kompletnie nieistotne ;-), że są te 50, gdy licytujemy dosłownie kilkoma Escudos i gdy musiał chwilkę zaczekać jak ktoś wybierał płytkę (co z tego, że przed chwilą licytował, za chwilę będzie sam brał płytkę, potem znów przekupywał nadzorcę itp. ;-), to od razu powidział, że nie podoba mu się ta gra i dałby jej góra 7/10 w skali BGG, przy czym jax zauważył, że to przecież dobra ocena. ;-)
Trutu pisze: Andrzej pożyczył MI Twilight Struggle. Akurat, co mi się wybitnie rzadko zdarza, w zeszłym tygodniu nie mogłem się pojawić (wiedzą Ci, którzy szukali Blefa). Przyniosę zgubę w piątek. Ale numer!
Nie ma problemu, po prostu zupełnie zapomniałem, że pożyczyłem Ci grę i wydawało mi się przez to, że ją postradałem. Skoro jest u Ciebie, to znaczy że w dobrych rękach.
Pani kasowa do mnie w Geant:
"Proszę to położyć, żeby było wiadomo, gdzie się pan kończy".
Andreas von Breslau pisze:Nie ma problemu, po prostu zupełnie zapomniałem, że pożyczyłem Ci grę i wydawało mi się przez to, że ją postradałem. Skoro jest u Ciebie, to znaczy że w dobrych rękach.
Cieszę się, że że gierka szybciutko się odnalazła. Trzeba przyznać, jest fascynująca. Jeśli Leo (Oby zdrów był na piątek! No i w inne dni też ) z powrotem otworzy wrota klubu, to w ten piątek ją odzyskasz. Do zobaczenia! Papa!
Oj niedobrze, Koledzy i Koleżanki, niedobrze...
W najbliższy piątek (30 marca) Klubu nie będzie - nie mogę z przyczyn osobistych. Za dwa tygodnie jest Wielki Piątek, tak więc też odpada. Zobaczymy się w takim razie dopiero 13 kwietnia. Wiem, że to długo, ale liczę, że jakoś sobie do tego czasu poradzicie. Zresztą nie macie innego wyjścia...
Ponieważ ostatnio przychodziło nas bardzo dużo, to na najbliższym spotkaniu otworzę trzecią salę. Oczywiście o ile się nie zniechęcicie i nadal będą chętni do piątkowych wizyt na Smolnej.
Geko pisze:Oj, niedobrze, Leo, niedobrze. Nie boisz się manifestacji pod Twoim oknem? Trzy tygodnie bez Smolnej? Skandal!
P.S. Do zobaczenia w kwietniu.
Uuu, to rzeczywiscie kiepsko. Miesieczna przerwa - tego jeszcze nie bylo... Jakie mamy zatem alternatywy?? w Art.Bem mozna posiedziec w piatek? Do ktorej?
Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.