określenie "gra steruje mną" jest dość niejednoznaczne w interpretacji
wspominałem już wcześniej o Monopoly - przecież rzut kostką to jeden z najlepszych jego elementów, bo jest po prostu najmniej przewidywalny. fakt, totalnie losowy, ale przynajmniej nie jest z góry narzucony, jak prawie każda inna rzecz w owej grze.
niektórzy uważają, że system Commands And Colors to właśnie sztandarowy przykład takich gier, dochodzą niby kolejne elementy wraz z jego rozwojem, ale generalnie losujemy karty, wybieramy jednostki, ruszamy się i rzucamy na atak - ale jest to mimo wszystko czysty fun, krótko, szybko, bez zbędnej komplikacji...
Agricola dla niektórych to też przykład gry, która "zmusza" gracza do wykonywania określonych rzeczy, w przeciwnym razie zostaną mu uwzględnione punkty ujemne. tu mechanika już jest dość mocno rozwinięta, ale wciąż jednak trzeba być świadomym tego, aby robić w tej grze wszystko to, co inni.
granie dla samego grania - super sprawa, choć u mnie, jeśli już, chodzi o tu bardziej o zaangażowanie w to, co się robi i to nawet nie ze względu na mechanikę, ale bardziej o charakter gracza. grałem parę razy w "proste" Carcassonne z osobą, która kompletnie beznamiętnie podnosiła kolejne kafelki, dokładała je w zasadzie w pierwsze lepsze miejsce, przesunęła pionek o parę pól na torze punktacji a gdy gra się skończyła, jako pierwsza wstawała i odchodziła od stołu, nawet nie interesując się tym, kto wygrał i czy można było samemu zrobić coś lepiej. ta osoba rozumiała grę i zasady, ale takie właśnie było jej podejście. szczerze? parafrazując Seksmisję - "ja nie czerpię przyjemności, przyjemność - jeden" - i to co gorsza dla współgraczy
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)