Efekt utopionych kosztów a planszówki
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Efekt utopionych kosztów a planszówki
Przypuszczam że gdybym opisał to na konkretnych przykładach wkurzyłbym fanów pewnej gry:P choć w sumie to ten tekst powstał właśnie z uwagi na reakcję fanów gdy pokazałem im „coś nowego” w tym samym gatunku, większość argumentacji opierała się „ta gra jest inna niż to do czego jestem przyzwyczajony wymaga opanowania nowych reguł, opracowania nowych strategii taktyk i nie podoba mi się.
Moją intencją nie jest jednak rozpoczęcie flame war o wyższości gry A nad B bo ludzie są różni i różne są gusta jedni wolą bawić się w galaktyczną ekonomię inni galaktyczną taktykę i strategię .
Przechodząc do konkretow ciekawi mnie, jakie macie podejście do nowości z gatunku gier, jakie już macie w swojej kolekcji. (nie chodzi mi o to czy pozbywacie sie starych gier kupujac cos nowego ale bardziej o kwestie czy czasem nie kupujecie/nie gracie w nowa gre z sentymentu dla starej).
W praktyce udało mi się zaobserwować dwa nurty, z których chyba drugi dominuje
1), jeśli gra, którą posiadasz z danego gatunku nie jest dla Ciebie idealna to chętnie szukasz czegoś podobnego, ale lepszego, więc nie wzbraniasz się przed wypróbowywaniem nowych gier z tego rodzaju,
2) jeśli gra w którą grasz jest a) czasochłonna b) wymaga wysiłku / czasu do opanowania c) była droga to po pewnym czasie staniesz się fanem tej gry i będziesz uważał że jest ona najlepsza w swoim gatunku i nie potrzeba Ci nic innego / nowego, jakby a priori szukając wad w nowych grach po to by nie porzucać swego „ideału”.
Odpowiedź na moje pytanie może wyjaśnić sporadyczne wojny fanów podobnych gier i przekonywanie, która z nich jest „lepsza”. Widzę też często to w dyskusjach na temat tego czy opłaca się kupić jakąś nowość i na ile jest ona lepsza od tego, co już się posiada.
Choć odrębnie rozpatruje tu sytuacje, gdy pojawia się jedynie odświeżona wersja gry jak w przypadku Arkham Horror i Eldrith Horror, podobnie jak pojawianie się kolejnych edycji gier ale z drugiej strony to też jest interesujące zagadnienie:)
Według mnie przyczyną jest tzw. efekt utopionych kosztów – czyli zjawisko polegające na tym, że ludzie maja skłonność do trzymania się wcześniej podjętych decyzji nawet w sytuacji gdy okazały się one niekorzystne. Jeśli tylko były związane z poniesieniem dużych kosztów lub ze znacznym wysiłkiem.
Ciekawi mnie, jakie jest wasze podejście zwłaszcza do gier bardziej „kosztownych” (czasochłonnych) w opanowaniu (i kupnie).
U mnie na przykładzie Gry o Tron działa raczej pierwsze podejście, mimo tego, że kupno i opanowanie gry trochę wysiłku mnie kosztowały nie stałem się wielkim fanem tej pozycji, bo w moich konfiguracjach graczy po prostu partie średnio idą. Z drugiej strony na razie szkoda mi się jej pozbywać, więc może coś być w tych utopionych kosztach.
Moją intencją nie jest jednak rozpoczęcie flame war o wyższości gry A nad B bo ludzie są różni i różne są gusta jedni wolą bawić się w galaktyczną ekonomię inni galaktyczną taktykę i strategię .
Przechodząc do konkretow ciekawi mnie, jakie macie podejście do nowości z gatunku gier, jakie już macie w swojej kolekcji. (nie chodzi mi o to czy pozbywacie sie starych gier kupujac cos nowego ale bardziej o kwestie czy czasem nie kupujecie/nie gracie w nowa gre z sentymentu dla starej).
W praktyce udało mi się zaobserwować dwa nurty, z których chyba drugi dominuje
1), jeśli gra, którą posiadasz z danego gatunku nie jest dla Ciebie idealna to chętnie szukasz czegoś podobnego, ale lepszego, więc nie wzbraniasz się przed wypróbowywaniem nowych gier z tego rodzaju,
2) jeśli gra w którą grasz jest a) czasochłonna b) wymaga wysiłku / czasu do opanowania c) była droga to po pewnym czasie staniesz się fanem tej gry i będziesz uważał że jest ona najlepsza w swoim gatunku i nie potrzeba Ci nic innego / nowego, jakby a priori szukając wad w nowych grach po to by nie porzucać swego „ideału”.
Odpowiedź na moje pytanie może wyjaśnić sporadyczne wojny fanów podobnych gier i przekonywanie, która z nich jest „lepsza”. Widzę też często to w dyskusjach na temat tego czy opłaca się kupić jakąś nowość i na ile jest ona lepsza od tego, co już się posiada.
Choć odrębnie rozpatruje tu sytuacje, gdy pojawia się jedynie odświeżona wersja gry jak w przypadku Arkham Horror i Eldrith Horror, podobnie jak pojawianie się kolejnych edycji gier ale z drugiej strony to też jest interesujące zagadnienie:)
Według mnie przyczyną jest tzw. efekt utopionych kosztów – czyli zjawisko polegające na tym, że ludzie maja skłonność do trzymania się wcześniej podjętych decyzji nawet w sytuacji gdy okazały się one niekorzystne. Jeśli tylko były związane z poniesieniem dużych kosztów lub ze znacznym wysiłkiem.
Ciekawi mnie, jakie jest wasze podejście zwłaszcza do gier bardziej „kosztownych” (czasochłonnych) w opanowaniu (i kupnie).
U mnie na przykładzie Gry o Tron działa raczej pierwsze podejście, mimo tego, że kupno i opanowanie gry trochę wysiłku mnie kosztowały nie stałem się wielkim fanem tej pozycji, bo w moich konfiguracjach graczy po prostu partie średnio idą. Z drugiej strony na razie szkoda mi się jej pozbywać, więc może coś być w tych utopionych kosztach.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 17:59 przez Rocy7, łącznie zmieniany 2 razy.
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Taki efect wydaje mi się, że może istnieć bardzo często w grach, które mają silną promocję jeszcze przed wydaniem. O grze zaczyna być głośno, pojawia się duża liczba pozytywnych komentarzy jaka to gra jest wspaniała i ogólnie. Gdy gra już wyjdzie dużo osób ją nabywa, potem jednak gdy okazuje się, że jest delikatnie mówiąc średnia, osoby które do tej pory wychwalały ją pod niebiosa milkną.
- mat_eyo
- Posty: 5617
- Rejestracja: 18 lip 2011, 10:09
- Lokalizacja: Warszawa / Łuków, woj. lubelskie
- Has thanked: 810 times
- Been thanked: 1263 times
- Kontakt:
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Przechodząc do sedna. Setnie to ja się ubawiłem czytając toRocy7 pisze:
Przechodząc do setna
Wracając do tematu jedyny przypadek, w którym żal m pieniędzy wydanych na grę jest wtedy, kiedy nie mam w nią z kim grać i świetna pozycja leży w szafie jako kurzołap. Gier słabych, którymi się rozczarowuję (jak napisał Ouragan) nie kupuję, może dlatego, że rzadko kiedy kupuję nowości. Wolę poczekać na recenzje, wrażenia na forum i najczęściej na polską wersję zagranicznych hitów.
- BartP
- Administrator
- Posty: 4721
- Rejestracja: 09 lis 2010, 12:34
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 384 times
- Been thanked: 886 times
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Jeśli wydałem pieniądze głupio, to grę sprzedaję i tracę na tym raptem paręnaście lub parędziesiąt złotych. Na pewno nie będę gry bronił, tylko dlatego że ją kupiłem ;].
Sprzedam nic
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Re: Odp: Efekt utopionych kosztów a planszówki
same koszty nie sa moim zdaniem tu decydujace bardziej czas poswiecony na ogranie gry i wypracowanie strategii. Choc to akurat moze byc zwiazane ze jak ktos sie nauczy dobrze grac w jakis tytul to czesto chce w niego grac bo lubi wygrywac. A nowa gra nowe reguly to ryzyko, w sumie najglosniej marudzila ta osoba ktorej kiepsko szlo wiec moze cos w tym jest.BartP pisze: tylko dlatego że ją kupiłem ;].
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Ja zanim kupię jakąkolwiek grę to oglądam gameplay na YT, czytam opinie w sklepach ludzi, którzy ją kupili itd. Nie mam w swojej bibliotece za dużo pozycji ale każda jest moooocno przemyślana. Swego czasu niesamowicie napaliłem się na pięknie zapowiadający się projekt gry opartej na książce - Gamedec i prawie zamówiłem pre-order. Dobrze, że się wstrzymałem bo po premierze gra okazała się być zupełnie nie udana (z mojego punktu widzenia) chociaż książka była niezła. Gdybym dał się ponieść to wiem, że żałowałbym tego zakupu. Niemniej jednak wiem o czym piszesz i znam ten model zachowań nie tylko w stosunku do gier bo jest to dosyć powszechne w otaczającej nas rzeczywistości Mało kto potrafi przyznać się, że dokonał złego zakupu, wyboru i tego żałuje.
Ostatnio zmieniony 06 lis 2013, 12:02 przez mafiafb, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Przed sobą samym to może się jeszcze i przyzna, ale publicznie? - przecież wyjdzie na jakiegoś głupka którego łatwo można skusić byle reklamą xDmafiafb pisze:Mało kto potrafi przyznać się, że dokonał złego zakupu, wyboru i tego żałuje.
- uyco
- Posty: 1056
- Rejestracja: 09 sty 2006, 13:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 148 times
- Been thanked: 25 times
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Zasada konsekwencji z psychologii społecznej. Skoro coś przeanalizowałeś, zadałeś sobie trud przeczytania instrukcji, opinii o grze, obejrzałeś gameplay'e, wydałeś niemałe pieniądze - to później faktycznie trudniej jest przyznać się, że popełniłeś błąd. I zaczyna się szukanie argumentacji "obronnej". Dobrym czynnikiem w tych przypadkach jest ograniczone miejsce na półce - wtedy zanim kupisz kolejną grę po prostu musisz coś sprzedać... i zaczynasz od takich właśnie przypadków.mafiafb pisze:Mało kto potrafi przyznać się, że dokonał złego zakupu, wyboru i tego żałuje.
Ja, po dokonanym zakupie, gdy gra po pierwszej rozgrywce nie spełnia moich oczekiwań zawsze staram się dać kolejne szanse. Problem jest wtedy, gdy nikt nie chce ze mną dalej w nią grać... Wtedy czasami robię solo play, jeśli się da. Jeśli nie, to po jakimś czasie gra ląduje na MH lub w wątku sprzedażowym. Aczkolwiek przyznaję, że posiadam gry, w które nie udało mi się jeszcze zagrać lub zagrałem kilka partii, a są bardzo dobrze oceniane i do tego podchodzi mi klimat - i te zostawiam na końcu w kolejce sprzedażowej. może kiedyś będę mógł w nie z kimś zagrać...
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Re: Odp: Efekt utopionych kosztów a planszówki
widzisz tylko mi nie chodzi o sytuacje ze gra jest zla tylko bardziej o podejscie w stylu mam gre X duzo czasu poswiecilem by nauczyc sie w nia grac po co mam probowac czegos nowego z czym moge sobie nie poradzic.mafiafb pisze:Mało kto potrafi przyznać się, że dokonał złego zakupu, wyboru i tego żałuje.
- rastula
- Posty: 10023
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1277 times
- Been thanked: 1309 times
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
jest jeszcze kategoria gra słaba ale za to ładna ...
zależy co kto lubi...
ja ( na razie) nie mam potrzeby sprzedawania gier, o takie kolekcjonerskie zacięcie - i tak jak ktoś napisał najsilniejszym motywem może być brak miejsca w domu...
zależy co kto lubi...
ja ( na razie) nie mam potrzeby sprzedawania gier, o takie kolekcjonerskie zacięcie - i tak jak ktoś napisał najsilniejszym motywem może być brak miejsca w domu...
-
- Posty: 828
- Rejestracja: 17 lip 2012, 12:49
- Lokalizacja: Lublin
- Has thanked: 32 times
- Been thanked: 88 times
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Z kolekcjonerami jest najgorzej - bo potrafią kupić cokolwiek tylko po to żeby mieć na półce.
Ale zgodzę się z Rastulą, że są gry może nie jakieś bardzo miodne ale super wyglądające.
Ja zauważyłem, że nabywam tylko dwa typy gier. 1. ograne z kimś innym, kilkukrotnie - gdy mi się podoba kupuję bo chcę ją mieć ( co śmieszne, przeważnie nie gram moją kopią). 2. gry, w które będę mógł zagrać w domu z rodziną - niekoniecznie muszą być jakieś najlepsze, ale spełniają warunek szansy zagrania z domownikami (np. osadnicy z catanu - żona uwielbia ja mniej a mamy i gramy).
Wracając jednak do tematu - to o czym piszesz to czysta psychologia - zapłacisz, często gęsto dużo kasy, a później bronisz wyboru no bo głupio się przyznać, że popełniłeś błąd. Dobrze, że jest mathandel czy sprzedaż innym użytkownikom i niektórzy pozbywają się gier, które okazały się nie do końca dla nich.
Ale zgodzę się z Rastulą, że są gry może nie jakieś bardzo miodne ale super wyglądające.
Ja zauważyłem, że nabywam tylko dwa typy gier. 1. ograne z kimś innym, kilkukrotnie - gdy mi się podoba kupuję bo chcę ją mieć ( co śmieszne, przeważnie nie gram moją kopią). 2. gry, w które będę mógł zagrać w domu z rodziną - niekoniecznie muszą być jakieś najlepsze, ale spełniają warunek szansy zagrania z domownikami (np. osadnicy z catanu - żona uwielbia ja mniej a mamy i gramy).
Wracając jednak do tematu - to o czym piszesz to czysta psychologia - zapłacisz, często gęsto dużo kasy, a później bronisz wyboru no bo głupio się przyznać, że popełniłeś błąd. Dobrze, że jest mathandel czy sprzedaż innym użytkownikom i niektórzy pozbywają się gier, które okazały się nie do końca dla nich.
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Mechanizmy tego typu mają swój cel. Jakby nie było takich efektów to taka np. ilość rozwodów by wzrosła.
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Ja bardzo często kupuję gry pod wpływem emocji lub promocji (bo to 50% to w końcu mega okazja ) Ale jakoś nigdy nie powodowało to, że dane gry oceniam lepiej, ba często gry które właśnie w taki sposób kupiłem oceniam za gorsze.
Ten wątek jednak co innego przysuwa mi na myśl: lubię grać / wole grać w gry które sam kupiłem = jak gramy u mnie to gramy w moje gry, jak u kumpla to w jego. Bardzo rzadko gramy w grę którą ktoś przyniósł.
PS pytani co to jest dla was "zapłacić dużo kasy za grę"?
Ten wątek jednak co innego przysuwa mi na myśl: lubię grać / wole grać w gry które sam kupiłem = jak gramy u mnie to gramy w moje gry, jak u kumpla to w jego. Bardzo rzadko gramy w grę którą ktoś przyniósł.
PS pytani co to jest dla was "zapłacić dużo kasy za grę"?
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
200 + zł jak dla mnieKarit pisze:PS pytani co to jest dla was "zapłacić dużo kasy za grę"?
sęk w tym że ciągle odchodzimy od tematu bo jak dla mnie nie jest błędem to że kupię jakaś grę a potem pojawi się nowa podobna gra na rynku, chodziło mi czy działa u was taki mechanizm :windziarz44 pisze:Wracając jednak do tematu - to o czym piszesz to czysta psychologia - zapłacisz, często gęsto dużo kasy, a później bronisz wyboru no bo głupio się przyznać, że popełniłeś błąd.
mam GoT dużo w niego grałem mam obcykaną taktykę strategię, instrukcje znam na pamięć i z tego powodu że mam już jedną grę tego typu (strategiczną) którą dobrze znam nie interesują mnie kolejne gry podobne do GoT (albo tego samego gatunku) bo nowej gry trzeba by się nauczyć od początku.
Chodziło mi w dużej mierze o to czy chętnie poznajecie nowe tytuły w tym samym gatunku (zwłaszcza gdy mówimy o dłuższych bardziej złożonych tytułach) czy raczej wolicie grać w to co już dobrze poznaliście.
- charlie
- Posty: 1001
- Rejestracja: 14 wrz 2011, 13:05
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 59 times
- Been thanked: 54 times
Re: Odp: Efekt utopionych kosztów a planszówki
@Rocy7: Wydaje mi się, że to o czym piszesz zdarza się dość często na forum i takie przekonanie przekłada się w sugestiach w dziale "Co kupić" zwłaszcza. "Po co chcesz kupić grę Y, gra X jest lepsza", z tym, że delikwent ocenia wszystkie inne gry danego typu biorąc grę X za ideał i wzór do naśladowania, przez co każda inna jest z automatu gorsza. Czasami sam sie na tym łapięRocy7 pisze:widzisz tylko mi nie chodzi o sytuacje ze gra jest zla tylko bardziej o podejscie w stylu mam gre X duzo czasu poswiecilem by nauczyc sie w nia grac po co mam probowac czegos nowego z czym moge sobie nie poradzic.mafiafb pisze:Mało kto potrafi przyznać się, że dokonał złego zakupu, wyboru i tego żałuje.
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 930 times
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Nigdy nie sprzedaję gier, które kupiłem, ponieważ te które kupuję są pieczołowicie dobrane idealnie pode mnie i wszystkie podobają mi się bez wyjątku i są grane. Tylko takie warto kupować. Polowanie na gry, które są takie same jak to co już mamy, tylko jakieś tam 10% gry rozwiązują inaczej/lepiej, to nie dla mnie - efektywny zysk jest z tego znikomy. Najlepiej więc zamiast iść wgłąb, iść wszerz - tj. wyszukiwać gry o zupełnie odmiennych mechanikach/tematykach - w ten sposób nie stanowią dla siebie nigdy konkurencji.
A inna rzecz, to że gier wcale tak dużo dobrych nie wychodzi - i rzadko kiedy jest taka sytuacja, że pojawia się jakaś nowosć która "zwolniła" (jak to mówią na BGG) swojego poprzednika. Ostatnio raczej widzę trend "odświeżania", ale nowsze wersje są gorsze od oryginałów (Eldritch Horror, Mush Mush, itd.).
A inna rzecz, to że gier wcale tak dużo dobrych nie wychodzi - i rzadko kiedy jest taka sytuacja, że pojawia się jakaś nowosć która "zwolniła" (jak to mówią na BGG) swojego poprzednika. Ostatnio raczej widzę trend "odświeżania", ale nowsze wersje są gorsze od oryginałów (Eldritch Horror, Mush Mush, itd.).
- Curiosity
- Administrator
- Posty: 8801
- Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 2711 times
- Been thanked: 2396 times
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Mimowolnie się uśmiechnąłem czytając ten fragment, bo przecież jesteś zapalonym "netrunnerem" Zamień wyraz "gry" na "karty" i teoria staje na głowie ;>rattkin pisze:Polowanie na gry, które są takie same jak to co już mamy, tylko jakieś tam 10% gry rozwiązują inaczej/lepiej, to nie dla mnie - efektywny zysk jest z tego znikomy.
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
-
- Posty: 1124
- Rejestracja: 06 sty 2009, 22:24
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 1 time
- Kontakt:
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Lubię poznawać nowe gry, ostatnio więcej czytam instrukcji niż gram.Rocy7 pisze: Chodziło mi w dużej mierze o to czy chętnie poznajecie nowe tytuły w tym samym gatunku (zwłaszcza gdy mówimy o dłuższych bardziej złożonych tytułach) czy raczej wolicie grać w to co już dobrze poznaliście.
Natomiast odkąd granie to specjalna okazja, a nie cokilkudniowy rytuał, to wolimy zagrać w coś, co znamy, niż inwestować czas w grę, w którą nauczymy się dobrze grać za kilka partii, bo najpierw 1h tłumaczenia, potem kilka partii, żeby załapać, co się powinno robić i o co chodzi i dopiero można zacząć grać "na poważnie". A przy rzadkim wspólnym graniu jeszcze może się okazać, że poziomy "ogrania" się nam rozjadą, bo współgracze zagrają w międzyczasie z kimś innym i nagle, mając dwie zagrane partie w takie TtA czy GoTa, okazuje się, że grasz z kimś, kto ma 20 i stałeś się chłopcem do bicia.
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 930 times
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Zupełnie nie widzę związku? Kupowanie nowych kart to pogłębianie złożoności rozgrywki, ale w ramach jednej gry przecież tylko - nie ma efektu konkurencji. Nowe karty czynią grę żywą i wiecznie nową, nie są "lepsze" od poprzednich, tylko inne. Teoria stawała by na głowie gdyby równolegle uskuteczniać inną jakąś pro-karciankę.Curiosity pisze:Mimowolnie się uśmiechnąłem czytając ten fragment, bo przecież jesteś zapalonym "netrunnerem" Zamień wyraz "gry" na "karty" i teoria staje na głowie ;>rattkin pisze:Polowanie na gry, które są takie same jak to co już mamy, tylko jakieś tam 10% gry rozwiązują inaczej/lepiej, to nie dla mnie - efektywny zysk jest z tego znikomy.
- Curiosity
- Administrator
- Posty: 8801
- Rejestracja: 03 wrz 2012, 14:08
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 2711 times
- Been thanked: 2396 times
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Po co kupujesz dodatki do LCG? Czy nie dla nowych kart, które robią w zasadzie to samo co stare, tylko lepiej? "Pogłębianie złożoności rozgrywki" nie jest celem wymieniania kart, tylko najwyżej jej efektem. Celem jest posiadanie kart, "które są takie same jak to co już mamy, tylko jakieś tam 10% gry rozwiązują inaczej/lepiej".rattkin pisze:Zupełnie nie widzę związku? Kupowanie nowych kart to pogłębianie złożoności rozgrywki, ale w ramach jednej gry przecież tylko - nie ma efektu konkurencji. Nowe karty czynią grę żywą i wiecznie nową, nie są "lepsze" od poprzednich, tylko inne. Teoria stawała by na głowie gdyby równolegle uskuteczniać inną jakąś pro-karciankę.Curiosity pisze:Mimowolnie się uśmiechnąłem czytając ten fragment, bo przecież jesteś zapalonym "netrunnerem" Zamień wyraz "gry" na "karty" i teoria staje na głowie ;>rattkin pisze:Polowanie na gry, które są takie same jak to co już mamy, tylko jakieś tam 10% gry rozwiązują inaczej/lepiej, to nie dla mnie - efektywny zysk jest z tego znikomy.
Jesteś tu od niedawna? Masz pytania co do funkcjonowania forum? Pisz.
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Regulamin forum || Regulamin podforum handlowego
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Może grałeś w kiepskie LCG. Większość tych lepszych polega na tym, że kolejny dodatek wprowadza nowe zasady, a nie lepsze karty. Całe kombinowanie polega na tym, jak z nowymi i starymi kartami przeciwstawić się czy zoptymalizować nowe zasady. Czasami zasady nowe tak wywracają grę, że te karty które kiedyś były kiepskie nagle są dobre i na odwrót te karty któe były kiedyś dobre teraz już takimi nie są.Curiosity pisze:Po co kupujesz dodatki do LCG? Czy nie dla nowych kart, które robią w zasadzie to samo co stare, tylko lepiej? "Pogłębianie złożoności rozgrywki" nie jest celem wymieniania kart, tylko najwyżej jej efektem. Celem jest posiadanie kart, "które są takie same jak to co już mamy, tylko jakieś tam 10% gry rozwiązują inaczej/lepiej".
- rattkin
- Posty: 6518
- Rejestracja: 24 maja 2013, 15:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 382 times
- Been thanked: 930 times
Re: Efekt utopionych kosztów a planszówki
Niestety nie masz racji. Kolega powyżej dobrze to opisał. W dobrych grach LCG (a Netrunner taką z pewnością jest) nie ma efektu power creep i nie kupuje się dodatków, żeby być "mocniejszym", a po to by mieć więcej różnorodnych strategii ataku i obrony do wyboru. Nie ma kart "super mocnych", a model LCG sprawia, że na każdą popularnie stosowaną kartę, po jakimś czasie znajdzie się kontra i odpowiedź. Dlatego dobry gracz nie szuka "najlepszych kart" (bo takich zwyczajnie nie ma, nawet na granicy 10%), tylko formułuje strategię i do niej dobiera karty z posiadanego zestawu. To oczywiste, że w graniu "na poważnie", posiadanie całego zestawu to mus - głównie dlatego, by to nie brak kart był czynnikiem decydującym o przegranej/zwycięstwie, a złożony deck i umiejętność jego pilotażu.Curiosity pisze:Po co kupujesz dodatki do LCG? Czy nie dla nowych kart, które robią w zasadzie to samo co stare, tylko lepiej? "Pogłębianie złożoności rozgrywki" nie jest celem wymieniania kart, tylko najwyżej jej efektem. Celem jest posiadanie kart, "które są takie same jak to co już mamy, tylko jakieś tam 10% gry rozwiązują inaczej/lepiej".