Właśnie po raz pierwszy zagrałam dwie partie w Summoner Wars, krasnoludami przeciwko goblinom. Te dwie partie wystarczyły aby gra wskoczyła na moją listę "must have", z pewnością kupię ją w pierwszej kolejności. Do czego mogę ją porównać? Na pewno nie do Netrunnera, którego bardzo lubię - te gry są zupełnie inne! SW to dla mnie udane, klimatyczne połączenie szachów z Neuroshimą Hex.
Dlaczego mi się spodobała?
+
Klimat: Na szczęście mam bujną wyobraźnię i nie mam nigdy kłopotów z wczuciem się w klimat gry. Tutaj klimat mi szczególnie spasował. Wyobrażam sobie jak wielcy Przywoływacze wykorzystują całą swoją moc by powołać do życia coraz to nowe bestie by walczyły u ich boku. Miodzio!
+
Easy to learn, hard to master - to lubię. Proste zasady, które czytałam chwilę i w pięć minut tłumaczyłam partnerowi. Jednak w czasie rozgrywki nie było już tak prosto. Ciągłe wątpliwości jak rozstawić jednostki, które powołać, gdzie przesunąć, co zaatakować, jak zarządzać magią i ręką, tworzenie kombosów z jednostek i wydarzeń... Jak w szachach. Kombinowania jest naprawdę mnóstwo, choć po przeczytaniu zasad tylko, bez grania, trudno to sobie wyobrazić.
+
losowość - jak nie przepadam za losowością w grach euro, tak tu ona mi nie przeszkadza, dodaje smaczku i niepewności. Jest na tyle ograniczona statystyką, że ci co lubią obliczać mogą próbować ją zmniejszyć swoimi kalkulacjami.
+
emocje- są, są i to duże. obgryzałam paznokcie tylko przy Netrunnerze, Zimnej Wojnie, no i przy tym

+
czas rozgrywki - rozgrywka jest dość krótka i baardzo dynamiczna, przepełniona interakcją. Prawdziwa epicka bitwa w pigułce. Od razu pragnie się rewanżu.
+
regrywalność - myślę, że duża. Ras jest sporo, a je nie mam ochoty sięgać po nowe, póki grania tymi co już znam nie opanuję do perfekcji. Z każdą partią poznaje się rasę (swoją i przeciwnika) lepiej, przez co sobie można wypracować jakieś strategie. Po zmianie jednej z ras uczymy się wszystkiego od nowa.
+ mojemu mężowi też się spodobała
-
grafika - no cóż, buro. Nawet nie ta burość mi tak bardzo przeszkadza jak to, że w tej szarości czasami trudno odróżnić swoją rasę od rasy przeciwniki. Na pewno trzeba w to grać przy dobrym świetle i na trzeźwo.
-
jakość wykonania - w zestawie w którym grałam plansza jest straszna, zwykły kawałek papieru, po rozłożeniu zgięcia mylą się z granicami pól. I nie można toto później złożyć (ja nigdy nie potrafię składać map). Poza tym mogłaby być bardziej klimatyczna.
Taka by mi się dużo bardziej podobała:
http://www.boardgamegeek.com/image/6388 ... size=large
Jednym słowem - muszę mieć swój egzemplarz.
Galatolol pisze:SW to waga lekka, a Mage Wars czy Netrunner - ciężka.
Jeśli chodzi o liczbę zasad do spamiętania - tak.
Jeśli chodzi o możliwości kombinacji i zarządzania tym co się ma na stole i ręce - niekoniecznie, dla mnie te gry maja porównywalną ciężkość w tej materii.