jaskierv2 pisze:Prowadzi to do tego że reszta współgraczy trwa tylko przy stole przytakując prowadzącemu. W pojedynkę gra w porządku ale...
Moim zdaniem to nie jest tylko problem gry, ale również towarzystwa, które zasiada do planszy. Gdzieś na BGG jeden z userów napisał, że przed każdą partią gry kooperacyjnej (jakiejkolwiek) odczytuje w obecności zgromadzonych krótką formułkę. Streszczenie: "szanujmy się", "najważniejsza jest dobra zabawa wszystkich uczestników", "zwycięstwo jest rzeczą drugo- a nawet trzeciorzędną", "opinia każdego może być pomocna", "dyskutujmy, nie kierujmy" itd. Jak ów user wspomina, problem lidera w jego co-opach praktycznie zniknął. Warto też jeszcze jedną rzecz podkreślić - w Robinsonie przydaje się osoba, która w pewnym sensie zarządza tłem fabularnym. Mistrz Gry to za mocno powiedziane, ale przydatny jest taki jakby narrator, który pozwoli wszystkim graczom w tym samym stopniu wczuć się w rolę rozbitka.
jaskierv2 pisze:Po pewnym czasie gra robi się monotonna i przez to nudna i to jest drugi powód.
Każda dłuższa planszówka rozgrywana wielokrotnie raz za razem robi się monotonna, to jest normalne - jest to szczególnie widoczne, gdy ktoś się skupia na mechanice i przesuwaniu kostek (jednym słowem na
księgowości), a nie na klimacie i przygodach.
Moim zdaniem Robinson zasługuje na tak wysoką pozycję. Flow może na początku ma taki sobie, ale i to da się usprawnić po prostu rozgrywając kolejne partie - z każdą rundą wszystko idzie coraz sprawniej.