Ale na podstawie przbiegu samej rozgrywki można wyciągnąć jakieś wnioski, prawda?Palmer pisze: Nie wiem czy oglądając filmiki Rahdo można podjąć racjonalne decyzje
Przy jego entuzjastycznym i emocjonalnym podejściu, to nawet soliter w otoczce katastrofy Titanica wyglądał na zarąbistą gierkę
Lewis & Clark (Cédrick Chaboussit)
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
- Bea
- Posty: 4478
- Rejestracja: 28 lis 2012, 10:51
- Lokalizacja: Skawina k/Krakowa
- Been thanked: 6 times
Re: Lewis & Clark
- pan_satyros
- Posty: 6133
- Rejestracja: 18 maja 2010, 15:29
- Lokalizacja: Siemianowice
- Has thanked: 652 times
- Been thanked: 513 times
- Kontakt:
Re: Lewis & Clark
Jasne, że można np. ja po obejrzeniu filmiku rahdo o Eldritch Horror wiedziałem, że kupię wszystko co z tej serii wyjdzie, kiedy to sam prowadzący - podsumowując grę nie był wcale tak entuzjastycznie nastawiony.Bea pisze:Ale na podstawie przbiegu samej rozgrywki można wyciągnąć jakieś wnioski, prawda?Palmer pisze: Nie wiem czy oglądając filmiki Rahdo można podjąć racjonalne decyzje
Przy jego entuzjastycznym i emocjonalnym podejściu, to nawet soliter w otoczce katastrofy Titanica wyglądał na zarąbistą gierkę
Censor emeritus podcastu ZnadPlanszy: Pełną parą
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
Nasze półki, szafy, regały i spory kawałek podłogi
- uyco
- Posty: 1056
- Rejestracja: 09 sty 2006, 13:00
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 148 times
- Been thanked: 25 times
Re: Lewis & Clark
he he, mam dokładnie to samo, czasami aż strach oglądać runthrough gry, o której wiem, ze może mi sie podobać...pan_satyros pisze: Jasne, że można np. ja po obejrzeniu filmiku rahdo o Eldritch Horror wiedziałem, że kupię wszystko co z tej serii wyjdzie, kiedy to sam prowadzący - podsumowując grę nie był wcale tak entuzjastycznie nastawiony.
Re: Lewis & Clark
Panowie, a może wam się wydaje? Podam przykład 7 cudów. Każde moje zwycięstwo powiązane było z "zielonymi". Jak totalnie konsekwentnie szedłem w zielone - wygrywałem. Zacząłem myśleć, że to kula śnieżna - bo one mają rozbudowane drzewko. ALE - trzeba sobie postawić za punkt honoru wygraną inną drogą. Jak nie wyjdzie - poddajemy się.
Rzecz w tym, że łatwo "zamknąć się" w strategii, którą osiągamy wygraną - bo lubimy wygrywać. Np. w Caylusie do bólu idzie się w przywilej budynkowy, albo punktowy etc. Trzeba zagrać z nowym zespołem czasem, żeby wyszło.
Może tak jest tutaj też?
Rzecz w tym, że łatwo "zamknąć się" w strategii, którą osiągamy wygraną - bo lubimy wygrywać. Np. w Caylusie do bólu idzie się w przywilej budynkowy, albo punktowy etc. Trzeba zagrać z nowym zespołem czasem, żeby wyszło.
Może tak jest tutaj też?
Kupię:Dark World: Dragon's Gate / Schwarze Auge Tal des Drachens (stary dungeon-crawler)
Re: Lewis & Clark
Zgadzam sie.Gabriel pisze:Panowie, a może wam się wydaje? Podam przykład 7 cudów. Każde moje zwycięstwo powiązane było z "zielonymi". Jak totalnie konsekwentnie szedłem w zielone - wygrywałem. Zacząłem myśleć, że to kula śnieżna - bo one mają rozbudowane drzewko. ALE - trzeba sobie postawić za punkt honoru wygraną inną drogą. Jak nie wyjdzie - poddajemy się.
Rzecz w tym, że łatwo "zamknąć się" w strategii, którą osiągamy wygraną - bo lubimy wygrywać. Np. w Caylusie do bólu idzie się w przywilej budynkowy, albo punktowy etc. Trzeba zagrać z nowym zespołem czasem, żeby wyszło.
Może tak jest tutaj też?
Inna grupa bedzie grala inaczej. Cos sie pojawi nowego, zmusi do obrania nowej strategii (do odszukania jej). Mysle, ze troche sie zapedziliscie
- piton
- Posty: 3421
- Rejestracja: 13 lut 2011, 22:15
- Lokalizacja: Opole
- Has thanked: 1177 times
- Been thanked: 627 times
- Kontakt:
Re: Lewis & Clark
Jak chcecie grać inaczej w grze opartej na kartach?
nawet jeśli chcecie powtarzać akcję innych wyłącznie za pomocą planszy lub specjalnej karty(o znowu karta) to inni muszą kupić te karty Nie da się tu wygrać bez dodatkowych kart postaci.
zawsze trzeba dążyć do kupienia jak najlepszych kart jak najmniejszym kosztem i tyle. Nieważne co to za karty, ważne żeby się ładnie skleiły. I raczej jak ktoś ma swoją wizję podróży to nie wchodzi w paradę innym, bo oni zbierając coś innego. I to jest nie fajne, bo za bardzo się nie da temu przeciwdziałać.
Jeśli komuś się podoba sklejenie comba z bizonami w tle, jutro ze skórami, a może poruszać się łódką pełną surowców i dzięki temu za każde 3 surowce w wyprawie jadę do przodu(odrzucając indian) no to OK - strategii jest multum. Wszystko determinują karty jakie się nam pojawią w okolicy naszej kolejki.
Moje ulubione combo to karta canoe=mustang(zamiana) + karta kupienie canoe tylko za jedno drewno. Podróż "biznes klasą" normalnie Mi po jakimś czasie odkrywanie nowych combosów przestało się zwyczajnie podobać.
Ta gra to wyścig, kto najszybciej pokona trasę wygrywa. Nie zapominajcie o tym. Więc kto szybszy i efektywniejszy ten moczy się w Pacyfiku pierwszy
A osobiście też najlepiej mi się grało na dwie osoby (nawiązując do Rahdo).
nawet jeśli chcecie powtarzać akcję innych wyłącznie za pomocą planszy lub specjalnej karty(o znowu karta) to inni muszą kupić te karty Nie da się tu wygrać bez dodatkowych kart postaci.
zawsze trzeba dążyć do kupienia jak najlepszych kart jak najmniejszym kosztem i tyle. Nieważne co to za karty, ważne żeby się ładnie skleiły. I raczej jak ktoś ma swoją wizję podróży to nie wchodzi w paradę innym, bo oni zbierając coś innego. I to jest nie fajne, bo za bardzo się nie da temu przeciwdziałać.
Jeśli komuś się podoba sklejenie comba z bizonami w tle, jutro ze skórami, a może poruszać się łódką pełną surowców i dzięki temu za każde 3 surowce w wyprawie jadę do przodu(odrzucając indian) no to OK - strategii jest multum. Wszystko determinują karty jakie się nam pojawią w okolicy naszej kolejki.
Moje ulubione combo to karta canoe=mustang(zamiana) + karta kupienie canoe tylko za jedno drewno. Podróż "biznes klasą" normalnie Mi po jakimś czasie odkrywanie nowych combosów przestało się zwyczajnie podobać.
Ta gra to wyścig, kto najszybciej pokona trasę wygrywa. Nie zapominajcie o tym. Więc kto szybszy i efektywniejszy ten moczy się w Pacyfiku pierwszy
A osobiście też najlepiej mi się grało na dwie osoby (nawiązując do Rahdo).
Każda gra ma cenęęę, trzeba po prostu pytać, a nie czaić się z kwiatami... GrY na SpRZedaŻ
może nie najlepiej, ale jakotako-> YT dżentelmeni przy stole <-czasem cośtam powiem
może nie najlepiej, ale jakotako-> YT dżentelmeni przy stole <-czasem cośtam powiem
- FortArt
- Posty: 2334
- Rejestracja: 28 lis 2010, 21:20
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 45 times
- Been thanked: 23 times
- Kontakt:
Re: Lewis & Clark
Naklejki przyszly dzis poczta. Tak wiec jesli ktos mial obawy przed kupnem to miec ich nie powinien.
Minus tylko taki ze sa niezabezpieczone tekturka. I mi listobosz zgial koperte na pol. Acz zniszczen nie spowodowal.
Minus tylko taki ze sa niezabezpieczone tekturka. I mi listobosz zgial koperte na pol. Acz zniszczen nie spowodowal.
Tak, to prawda, że w planszówkach najważniejszy jest klimat - klimat planszy, pionków, żetonów, kart i kostek.
Re: Lewis & Clark
Z tego sklepu Ludonaute? Były jakieś opłaty dodatkowe?FortArt pisze:Naklejki przyszly dzis poczta.
W grze są również żetony do zmiany trasy. Próbował ktoś ten wariant? Jak różniła się wtedy gra w stosunku do domyślnej trasy?
- bogas
- Posty: 2806
- Rejestracja: 29 paź 2006, 00:17
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
- Has thanked: 361 times
- Been thanked: 639 times
Re: Lewis & Clark
Przypuszczam, że raczej z BGG Store, bo w sklepiku Ludonaute naklejek brak. A ile tu kosztowały nie wiem. U Amerykanów jeden arkusz z przesyłką wychodzi 18 zeta, ale prawdziwy geek powinien kupić dwa arkusze (w końcu się drewienko może przekręcić na drugą stronę i zawał serca gotowy), a wtedy zapłaci 33 zł.ogi pisze:Z tego sklepu Ludonaute? Były jakieś opłaty dodatkowe?FortArt pisze:Naklejki przyszly dzis poczta.
- BartP
- Administrator
- Posty: 4721
- Rejestracja: 09 lis 2010, 12:34
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 384 times
- Been thanked: 886 times
Re: Lewis & Clark
Może teraz naklejek brakuje w ich sklepie, ale jeszcze parę dni temu były. Żadnych ukrytych kosztów nie ma. Też kupiłem dwa zestawy za łącznie 3 euro. Czyli... ile tam, 15 zł?
Sprzedam nic
- romeck
- Posty: 2875
- Rejestracja: 20 sie 2009, 22:22
- Lokalizacja: Warszawa / Łódź
- Has thanked: 8 times
- Been thanked: 5 times
Re: Lewis & Clark
Źle przypuszczasz - poczytaj wątek. Widocznie w Ludonaute się skończyły, ale były po 1,5 $ za arkusz, wysyłka w cenie. Czyli ok. 13 PLN za dwa arkusze. Moje jeszcze nie przyszły.bogas pisze: Przypuszczam, że raczej z BGG Store, bo w sklepiku Ludonaute naklejek brak. A ile tu kosztowały nie wiem. U Amerykanów jeden arkusz z przesyłką wychodzi 18 zeta, ale prawdziwy geek powinien kupić dwa arkusze (w końcu się drewienko może przekręcić na drugą stronę i zawał serca gotowy), a wtedy zapłaci 33 zł.
Właśnie czytasz kompletnie bezużyteczne zdanie.
- FortArt
- Posty: 2334
- Rejestracja: 28 lis 2010, 21:20
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 45 times
- Been thanked: 23 times
- Kontakt:
Re: Lewis & Clark
Tak z tego sklepu. Zamówienie zrobiłem w ten piątek o 14-tej. Szybko im poszło.ogi pisze:Z tego sklepu Ludonaute? Były jakieś opłaty dodatkowe?FortArt pisze:Naklejki przyszly dzis poczta.
3 euro za dwie, zadnych dodatkowych opłat, nawet za wysyłke.
Zaskoczyło mnie mile wypisane na kopercie ó z kreską w nazwie mego miasta
Ostatnio zmieniony 18 lut 2014, 16:14 przez FortArt, łącznie zmieniany 1 raz.
Tak, to prawda, że w planszówkach najważniejszy jest klimat - klimat planszy, pionków, żetonów, kart i kostek.
- bogas
- Posty: 2806
- Rejestracja: 29 paź 2006, 00:17
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
- Has thanked: 361 times
- Been thanked: 639 times
Re: Lewis & Clark
Aaaaa to przepraszam. To rzeczywiście jak za darmo.romeck pisze:Źle przypuszczasz - poczytaj wątek. Widocznie w Ludonaute się skończyły, ale były po 1,5 $ za arkusz, wysyłka w cenie. Czyli ok. 13 PLN za dwa arkusze. Moje jeszcze nie przyszły.bogas pisze: Przypuszczam, że raczej z BGG Store, bo w sklepiku Ludonaute naklejek brak. A ile tu kosztowały nie wiem. U Amerykanów jeden arkusz z przesyłką wychodzi 18 zeta, ale prawdziwy geek powinien kupić dwa arkusze (w końcu się drewienko może przekręcić na drugą stronę i zawał serca gotowy), a wtedy zapłaci 33 zł.
- rastula
- Posty: 10023
- Rejestracja: 04 sty 2012, 01:02
- Lokalizacja: Poznań
- Has thanked: 1277 times
- Been thanked: 1309 times
Re: Lewis & Clark
również dziś znalazłem kopertę z naklejkami - a w adresie ń i ę - jednak zajawka Francuzów na punkcie akcentów się przydała ...
w środku nalepki i odręczne życzenia miłej rozgrywki od Anny
Francja - elegancja za 3Euro
w środku nalepki i odręczne życzenia miłej rozgrywki od Anny
Francja - elegancja za 3Euro
- the_ka
- Posty: 471
- Rejestracja: 13 lis 2006, 16:35
- Lokalizacja: Jaworzno
- Has thanked: 33 times
- Been thanked: 27 times
Re: Lewis & Clark
Też dzisiaj odebrałem i w środku były naklejki + wizytówka. Na szczęście listonosz nie zginał kopertyrastula pisze:
w środku nalepki i odręczne życzenia miłej rozgrywki od Anny
- Malash
- Posty: 197
- Rejestracja: 18 sty 2012, 22:49
- Lokalizacja: Warszawa Praga Płd.
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 19 times
Re: Lewis & Clark
Odchodząc na chwilę od tematu naklejek
Grałem w weekend ze Schizofretkiem.
Źle podszedłem do gry. Wiem, że to wyścig i w ogóle, że nie można zbierać za dużo zasobów(starałem się je mieścić na 1 łódce - kilka razy nie wyszło), czy zostawiać kart na ręku (never!), ale...
z przyzwyczajenia nastawiłem się na rozbudowę decku (w teorii, bo w praktyce zdążyłem kupić chyba 2 karty).
Dziwne to trochę, patrząc na ogromny stos, który leży podczas gry i czeka by go wykupić.
Podczas i po grze stwierdziłem, że gra chyba nie jest zła, ale po prostu nie jest dla mnie - nie potrafiłem się do niej przystosować. Po przespaniu się z tematem i poczytaniu Waszych opinii raczej zmieniam zdanie i przychylam się do nich (ale o tym za moment).
Wrażenia:
1. Downtime
Przez to, że rundy są płynne (jedni stawiają obóz częściej, inni rzadziej) i występuje krytyczny dla downtime'u moment po rozstawieniu obozu (gdy gracz nagle ma z powrotem wszystkie karty na ręku) - gra ma okropne przestoje.
Schizo nastawiony by jak najefektywniej wykorzystać swój cykl (od obozu do obozu) planował wszystko z góry i chwilę mu to zajmowało (nothing personal ). Ja nie za bardzo miałem konkretny pomysł na zwycięstwo, więc działałem może nieco bardziej na wyczucie, niż kalkulację, ale też nie powiem by moje poobozowe kolejki trwały krótko. Nawet chcąc przyjąć wstępną taktykę na dany cykl trzeba było się nieźle zastanowić.
2. Akcje planszy
Schizo kompletnie olał Indian (może raz ich zgarnął) oraz łodzie na surowce i Indian. Zwyczajnie tego nie potrzebował. Ja nie mając za wielu możliwości z posiadanych kart i nie widząc na horyzoncie kolejnych starałem się operować na planszy, jednak w takiej sytuacji traciłem mnóstwo czasu - 1 akcja - zgarnięcie Indian, druga wysłanie któregoś po dodatkowe surowce na przemiał, drugiego po inne, trzeciego na łodzie, czy konie... w tym czasie (4 tury) Marcin zrzucał z ręki 8 kart, w tym np. dwukrotne pobranie surowców oraz przemiał ich na podróż w bardziej efektywny sposób (wszakże akcje na planszy są o wiele mniej opłacalne niż te z kupionych kart).
Przykładowo na planszy jest akcja zamiany 2 drewna -> 1 łódź, a Schizofret miał kartę mięso+drewno -> 2 łodzie
Na planszy jest akcja: 3 różne surowce -> 1 koń, a ja pod koniec gry upolowałem kartę 2 ekwipunki -> 1 koń.
- akcje z kart łatwiej jest odpalić wielokrotnie (nie musisz polować na dużą ilość indian na stole, tylko odłożyć sobie mocniejszą kartę),
- przy akcji (z karty) zbierania surowców często jesteś z stanie bez żadnego trudu zebrać dużo materiałów tylko z faktu, że inni mają wyłożone konkretne symbole. Nie masz na to wpływu, oni właściwie też nie zwracają na to uwagi - każdy skupia się na sobie, a nie na tym, by nie kłaść symboli korzystnych dla przeciwników,
- podczas akcji z kart (surowce->transport) przy okazji schodzisz z kart (więc skracasz czas cyklu obozu),
- akcje z kart (surowce->transport) są bardziej opłacalne,
- akcji z kart Ci nikt nie zablokuje (a na planszy może zastawić).
Zwróciłem na to uwagę w połowie gry - zgarnąłem kilku Indian by wysłać ich po jakieś dodatkowe materiały - na wyrób jednego konia więcej niż bym mógł stworzyć bez nich... ale zajęło mi to 3-4 tury więcej, podczas gdy Schizo kręcił korbką do swojej maszynki logistycznej.
Wiem, zbyt nastawiony do zbieractwa i maksymalizacji, nie potrafiąc się przestawić na kompletnie inne myślenie przegrałem z własnej woli... nie zmienia to jednak faktu, że taktyką na mały deck z dwoma dobrymi kartami i olewaniem akcji Indian Schizofret dotarł do fortu, w momencie gdy ja zakleszczyłem się na odcinku pierwszych gór.
Refleksjon:
Mnie przynajmniej lepiej by się grało, gdyby składanie obozu kończyło rundę - zniwelowałoby to straszny downtiem (wszyscy by myśleli naraz) oraz toporność akcji Indian (nie zajmowałoby to czasu)
...albo gdyby operowanie na Indianach było akcją dodatkową, bo tak w moim odczuciu zwyczajnie nie opłaca się ich tykać. W sumie nie kumam tego - gdyby gra była o budowaniu polskich dróg to fabularnie miałoby sens - gdy jednego wysyłasz do roboty, to reszta się opierdziela. A czemu tak jest tutaj?
Może gra przy synchronizacji obozowania straciłaby ducha wyścigu..? Chyba nie, ale na pewno swego rodzaju innowacyjność, która została tu zaplanowana.
Może moje odczucia są błędne.
Nie piętnuję gry, ale na pewno nie jest dla mnie i wydaje mi się, że coś jest z nią nie tak.
Czytam jednak, że to nie tylko moje odczucie, że wystarczy przyfarcić z kartami, kupić dwie mocne kosiary i powtarzając wciąż ten sam cykl zasuwać do przodu zostawiając frajernię za plecami.
Mnie to nie rajcuje.
PS. Pamiętaj Schizo - wygrałeś fartem (tak jak ustaliliśmy)
Grałem w weekend ze Schizofretkiem.
Źle podszedłem do gry. Wiem, że to wyścig i w ogóle, że nie można zbierać za dużo zasobów(starałem się je mieścić na 1 łódce - kilka razy nie wyszło), czy zostawiać kart na ręku (never!), ale...
z przyzwyczajenia nastawiłem się na rozbudowę decku (w teorii, bo w praktyce zdążyłem kupić chyba 2 karty).
Dziwne to trochę, patrząc na ogromny stos, który leży podczas gry i czeka by go wykupić.
Podczas i po grze stwierdziłem, że gra chyba nie jest zła, ale po prostu nie jest dla mnie - nie potrafiłem się do niej przystosować. Po przespaniu się z tematem i poczytaniu Waszych opinii raczej zmieniam zdanie i przychylam się do nich (ale o tym za moment).
Wrażenia:
1. Downtime
Przez to, że rundy są płynne (jedni stawiają obóz częściej, inni rzadziej) i występuje krytyczny dla downtime'u moment po rozstawieniu obozu (gdy gracz nagle ma z powrotem wszystkie karty na ręku) - gra ma okropne przestoje.
Schizo nastawiony by jak najefektywniej wykorzystać swój cykl (od obozu do obozu) planował wszystko z góry i chwilę mu to zajmowało (nothing personal ). Ja nie za bardzo miałem konkretny pomysł na zwycięstwo, więc działałem może nieco bardziej na wyczucie, niż kalkulację, ale też nie powiem by moje poobozowe kolejki trwały krótko. Nawet chcąc przyjąć wstępną taktykę na dany cykl trzeba było się nieźle zastanowić.
2. Akcje planszy
Schizo kompletnie olał Indian (może raz ich zgarnął) oraz łodzie na surowce i Indian. Zwyczajnie tego nie potrzebował. Ja nie mając za wielu możliwości z posiadanych kart i nie widząc na horyzoncie kolejnych starałem się operować na planszy, jednak w takiej sytuacji traciłem mnóstwo czasu - 1 akcja - zgarnięcie Indian, druga wysłanie któregoś po dodatkowe surowce na przemiał, drugiego po inne, trzeciego na łodzie, czy konie... w tym czasie (4 tury) Marcin zrzucał z ręki 8 kart, w tym np. dwukrotne pobranie surowców oraz przemiał ich na podróż w bardziej efektywny sposób (wszakże akcje na planszy są o wiele mniej opłacalne niż te z kupionych kart).
Przykładowo na planszy jest akcja zamiany 2 drewna -> 1 łódź, a Schizofret miał kartę mięso+drewno -> 2 łodzie
Na planszy jest akcja: 3 różne surowce -> 1 koń, a ja pod koniec gry upolowałem kartę 2 ekwipunki -> 1 koń.
- akcje z kart łatwiej jest odpalić wielokrotnie (nie musisz polować na dużą ilość indian na stole, tylko odłożyć sobie mocniejszą kartę),
- przy akcji (z karty) zbierania surowców często jesteś z stanie bez żadnego trudu zebrać dużo materiałów tylko z faktu, że inni mają wyłożone konkretne symbole. Nie masz na to wpływu, oni właściwie też nie zwracają na to uwagi - każdy skupia się na sobie, a nie na tym, by nie kłaść symboli korzystnych dla przeciwników,
- podczas akcji z kart (surowce->transport) przy okazji schodzisz z kart (więc skracasz czas cyklu obozu),
- akcje z kart (surowce->transport) są bardziej opłacalne,
- akcji z kart Ci nikt nie zablokuje (a na planszy może zastawić).
Zwróciłem na to uwagę w połowie gry - zgarnąłem kilku Indian by wysłać ich po jakieś dodatkowe materiały - na wyrób jednego konia więcej niż bym mógł stworzyć bez nich... ale zajęło mi to 3-4 tury więcej, podczas gdy Schizo kręcił korbką do swojej maszynki logistycznej.
Wiem, zbyt nastawiony do zbieractwa i maksymalizacji, nie potrafiąc się przestawić na kompletnie inne myślenie przegrałem z własnej woli... nie zmienia to jednak faktu, że taktyką na mały deck z dwoma dobrymi kartami i olewaniem akcji Indian Schizofret dotarł do fortu, w momencie gdy ja zakleszczyłem się na odcinku pierwszych gór.
Refleksjon:
Mnie przynajmniej lepiej by się grało, gdyby składanie obozu kończyło rundę - zniwelowałoby to straszny downtiem (wszyscy by myśleli naraz) oraz toporność akcji Indian (nie zajmowałoby to czasu)
...albo gdyby operowanie na Indianach było akcją dodatkową, bo tak w moim odczuciu zwyczajnie nie opłaca się ich tykać. W sumie nie kumam tego - gdyby gra była o budowaniu polskich dróg to fabularnie miałoby sens - gdy jednego wysyłasz do roboty, to reszta się opierdziela. A czemu tak jest tutaj?
Może gra przy synchronizacji obozowania straciłaby ducha wyścigu..? Chyba nie, ale na pewno swego rodzaju innowacyjność, która została tu zaplanowana.
Może moje odczucia są błędne.
Nie piętnuję gry, ale na pewno nie jest dla mnie i wydaje mi się, że coś jest z nią nie tak.
Czytam jednak, że to nie tylko moje odczucie, że wystarczy przyfarcić z kartami, kupić dwie mocne kosiary i powtarzając wciąż ten sam cykl zasuwać do przodu zostawiając frajernię za plecami.
Mnie to nie rajcuje.
PS. Pamiętaj Schizo - wygrałeś fartem (tak jak ustaliliśmy)
Ostatnio zmieniony 18 lut 2014, 19:00 przez Malash, łącznie zmieniany 1 raz.
WImięZasad.ZnadPlanszy.pl
także na: Facebooku , YouTube, Spotify i Apple Podcasts.
Analizujemy gry i ich mechaniki. Nie boimy się wytykać im błędów.
Często je naprawiamy, bądź przebudowujemy za pomocą prostych home rules.
także na: Facebooku , YouTube, Spotify i Apple Podcasts.
Analizujemy gry i ich mechaniki. Nie boimy się wytykać im błędów.
Często je naprawiamy, bądź przebudowujemy za pomocą prostych home rules.
Re: Lewis & Clark
W takim razie jestem jednym ze świrów Odebrałem dzisiaj naklejki i wyglądają na liche. Jakbym zapłacił za nie więcej niż te €3, to bym się chyba poryczał. Mimo wszystkich wątpliwości, co do jakości rozgrywki już się nie mogę doczekać przesyłki z L&C.bogas pisze:No i już wiadomo dlaczego Francuzom w sklepiku naklejek zabrakło. Świry
- Malash
- Posty: 197
- Rejestracja: 18 sty 2012, 22:49
- Lokalizacja: Warszawa Praga Płd.
- Has thanked: 14 times
- Been thanked: 19 times
Re: Lewis & Clark
Po jednej, jedynej, więc jak pisałem - mogą być mylne.
Niczego więcej się jednak nie spodziewam, skoro celem utrzymania tempa podróży Schizofreta - musiałbym olać wszelkie Indiańskie akcje (zajmują za dużo czasu) i robić to samo co on, tylko innym zestawem kart.
Niczego więcej się jednak nie spodziewam, skoro celem utrzymania tempa podróży Schizofreta - musiałbym olać wszelkie Indiańskie akcje (zajmują za dużo czasu) i robić to samo co on, tylko innym zestawem kart.
WImięZasad.ZnadPlanszy.pl
także na: Facebooku , YouTube, Spotify i Apple Podcasts.
Analizujemy gry i ich mechaniki. Nie boimy się wytykać im błędów.
Często je naprawiamy, bądź przebudowujemy za pomocą prostych home rules.
także na: Facebooku , YouTube, Spotify i Apple Podcasts.
Analizujemy gry i ich mechaniki. Nie boimy się wytykać im błędów.
Często je naprawiamy, bądź przebudowujemy za pomocą prostych home rules.
Re: Lewis & Clark
Luzik, każda opinia jest cenna, nawet taka poparta tylko jedną rozgrywką. W ciekawą stronę podryfował ten temat, od zachwytu do skrajnych opinii w drugą stronę. Czasem warto nie ulegać magii przedsprzedaży i chęci zaoszczędzenia kilku złotych, tylko spojrzeć na sprawę chłodno. Mimo, że gra wygląda pięknie.
- Bea
- Posty: 4478
- Rejestracja: 28 lis 2012, 10:51
- Lokalizacja: Skawina k/Krakowa
- Been thanked: 6 times
Re: Lewis & Clark
Widzę, że najczystszym zarzutem kierowanym do gry jest to, że nie da się wygrać takim sposobem jak się chciało, czyli przez budowanie dużej talii lub za pomocą indian. Tymczasem chyba trzeba się dostosować do gry i grać tak aby wygrać, czyli może w tym przypadku zbudować mniejszą a lepiej śmigającą talię?
Ja bym się jednak bardziej martwiła tym, że w końcu ktoś odkryje jakieś mocarne kombo lub dwa i potem wszyscy będą tylko czekać na te konkretne karty, bo one będą zapewniać zawsze pewne zwycięstwo. Obym się myliła. Niemniej jednak ja z zakupu nie zrezygnuję, za bardzo mi się ta gra spodobała sama się muszę przekonać jak się faktycznie gra
Ja bym się jednak bardziej martwiła tym, że w końcu ktoś odkryje jakieś mocarne kombo lub dwa i potem wszyscy będą tylko czekać na te konkretne karty, bo one będą zapewniać zawsze pewne zwycięstwo. Obym się myliła. Niemniej jednak ja z zakupu nie zrezygnuję, za bardzo mi się ta gra spodobała sama się muszę przekonać jak się faktycznie gra
- Ardel12
- Posty: 3388
- Rejestracja: 24 maja 2006, 16:26
- Lokalizacja: Milicz/Wrocław
- Has thanked: 1055 times
- Been thanked: 2063 times
Re: Lewis & Clark
Najpierw posty mnie napaliły,że zamówiłem ten tytuł. Teraz wylewają na mnie kubeł zimnej wody;p
Jak dla każdorazowe czesanie comba jest raczej średnio prawdopodobne. Jeśli zauważymy, że dany opp zmierza do osiągnięcia danego comba to zawsze można kartę albo wykupić albo przewinąć ją, zastępując cały szereg nowymi(taka możliwość bodaj jest).
Nie grałem w tą grę i czekam bardzo na jej premierę i dostarczenie. Sam też dorwałem te naklejki;p Jeśli się mojej grupie nie spodoba (ważniejsze jeśli mej połówce nie podejdzie) to od czego są kolejne edycje Math Handlu;)
Jak dla każdorazowe czesanie comba jest raczej średnio prawdopodobne. Jeśli zauważymy, że dany opp zmierza do osiągnięcia danego comba to zawsze można kartę albo wykupić albo przewinąć ją, zastępując cały szereg nowymi(taka możliwość bodaj jest).
Nie grałem w tą grę i czekam bardzo na jej premierę i dostarczenie. Sam też dorwałem te naklejki;p Jeśli się mojej grupie nie spodoba (ważniejsze jeśli mej połówce nie podejdzie) to od czego są kolejne edycje Math Handlu;)
-
- Posty: 1270
- Rejestracja: 13 mar 2010, 15:24
- Lokalizacja: Chorzów
- Has thanked: 120 times
- Been thanked: 193 times
Re: Lewis & Clark
Są karty, które w połączeniu z innymi dają dobrze i sprawnie działające comba. Jednak czekanie zawsze na ten sam układ raczej mija się z celem. Nie jest to gra z kategorii, gdzie mamy kilka silnych kart, reszta to trociny. Tutaj każda pojawiająca się karta wydaje się bardziej przegięta od poprzednich.
Z pisaniem o nieprzydatności indian bym uważał, jest kilka kart które w ciekawy sposób z nimi współpracują.
No i nie zapominajmy, że są dostępne żetony do modyfikacji planszy. Rozłożenie kilku górskich przeszkód na początkowej rzece może rzucić nowe światło na "oklepaną" rozgrywkę
Z pisaniem o nieprzydatności indian bym uważał, jest kilka kart które w ciekawy sposób z nimi współpracują.
No i nie zapominajmy, że są dostępne żetony do modyfikacji planszy. Rozłożenie kilku górskich przeszkód na początkowej rzece może rzucić nowe światło na "oklepaną" rozgrywkę