To samo właśnie chciałem napisać, ale nie zdążyłempingus pisze: Argument o nieznajomości angielskiego jest co najwyżej śmieszny, obrazki są przecież takie same, a zdolności kart zna się na pamięć po kilku rozgrywkach.
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
To samo właśnie chciałem napisać, ale nie zdążyłempingus pisze: Argument o nieznajomości angielskiego jest co najwyżej śmieszny, obrazki są przecież takie same, a zdolności kart zna się na pamięć po kilku rozgrywkach.
Czy jak w Polsce byłby zorganizowany konkurs ze znajomości tej książki, to zostałbyś do niego niedopuszczony, bo czytałeś i masz w domu oryginał, a nie polskie tłumaczenie?zedd pisze:Jak kupię książkę po angielsku to gdy ktoś wyda tłumaczenie to też powinienem zgłosić się po wymianę?
Z całym szacunkiem dla Factory of Ideas, które zaryzykowało wydanie SW po polsku...to jednak jest dzielenie graczy na "lepszych" - czyli tych co kupili polskie wydanie i "gorszych" - czyli tych, którzy przed wydaniem polskiej wersji kupili sobie oryginał i teraz nie chcą kupić wydania polskiego.zedd pisze:Założenie jest bardzo proste. Wydawca sponsorujący nagrody na turniej robi to z puli pieniędzy zarobionych na polskim wydaniu gry. Chce, aby te nagrody trafiły dla graczy, którzy wsparli jego wysiłek wydawniczy.
Inny konkurs - wyszukiwania na czas odpowiedzi na zadane pytania w książce. Wtedy wydanie językowe ma znaczenie.Gambit pisze:Czy jak w Polsce byłby zorganizowany konkurs ze znajomości tej książki, to zostałbyś do niego niedopuszczony, bo czytałeś i masz w domu oryginał, a nie polskie tłumaczenie?zedd pisze:Jak kupię książkę po angielsku to gdy ktoś wyda tłumaczenie to też powinienem zgłosić się po wymianę?
Tak, jest to dzielenie. Do którego jednak nie można im odmówić prawa. Inna sprawa, że idąc na turniej akurat w tę grę już naprawdę można zapłacić te 30 zł za talię jednej frakcji w języku polskim (można nawet taniej), którą będziemy grać. Taki ukłon w stronę wydawcy za to, że zorganizował nam turniej. Coś jak boostery do drafta MtG.Gambit pisze:Z całym szacunkiem dla Factory of Ideas, które zaryzykowało wydanie SW po polsku...to jednak jest dzielenie graczy na "lepszych" - czyli tych co kupili polskie wydanie i "gorszych" - czyli tych, którzy przed wydaniem polskiej wersji kupili sobie oryginał i teraz nie chcą kupić wydania polskiego.
Zależność językowa nie ma tu nic do rzeczy. Jak nie znasz angielskiego, to przecież przyjdziesz ze swoją polską talią. Nik Ci nie każe grać talią oryginalną, bo ktoś naprzeciw Ciebie będzie taką grał. Co do talii przeciwnika, jeśli znasz jej polską wersję, to znasz też wersję angielską (zakładamy, że nie było tych wpadek w tłumaczeniu). A jeśli naprzeciw Ciebie siada gracz z talią której nie znasz, to co za znaczenie czy jest po polsku, czy angielsku? Tak czy inaczej zapytasz co robi dana jednostka, bo tego nie wiesz.zedd pisze:Turniej w grę karcianą nie powinien być porównywany do turnieju wiedzowego. W jego trakcie nie używamy komponentów zależnych językowo.
Ale takie dzielenie jest moim zdaniem słabe pod względem wizerunkowym dla dzielącego.zedd pisze:Tak, jest to dzielenie. Do którego jednak nie można im odmówić prawa.
Prędzej zapłaciłbym 30 złotych wpisowego, wiedząc, że całość pójdzie do organizatora, niż zapłaciłbym 30 złotych za talię w sklepie, wiedząc, że część z tych pieniędzy do portfela wydawcy nigdy nie trafi.zedd pisze:Inna sprawa, że idąc na turniej akurat w tę grę już naprawdę można zapłacić te 30 zł za talię jednej frakcji w języku polskim (można nawet taniej), którą będziemy grać. Taki ukłon w stronę wydawcy za to, że zorganizował nam turniej. Coś jak boostery do drafta MtG.
Ale czemu Cię to drażni? Bo angielskie karty są przegięte, stosuje się do nich inne zasady, grający angielską wersją oszukują? Czy po prostu nie znasz angielskiego i nie chcesz pytać przeciwnika co robi karta, którą wystawił?piogal pisze:FOI i tak jest w porządku dopuszcając takie karty na pozostałych turniejach w ciągu roku, co mnie osobiście nieco drażni, bo nie lubie jak ktoś mi wystawia angielskie karty po przeciwnej stronie pola bitwy...
W amerykańskich turniejach koszulkowanie jest nieobowiązkowe (takie jest stanowisko oryginalnego wydawcy), więc jakoś osobiście nie widzę sensu większej rygorystyczności zasad. Problem jest następujący: nie ma za bardzo na rynku nieprzeźroczystych koszulek o dobrym wymiarze. Co więcej w grze dopuszcza się używanie najemników, którzy z zasady mają inny rewers więc część kart jest znaczona z definicji. Kiedyś była propozycja na forum oryginału by rozwiązać to poprzez wkładanie do przeźroczystych koszulek 2 kart, tak by wszystkie miały jednolity rewers i chyba nawet w tamtej dyskusji pojawiło się stanowisko autora, że jest to dopuszczalne.Borek224 pisze: - nie ma nic o koszulkowaniu kart (czy innych zabezpieczeniach przed znaczeniem kart)
To akurat nie wynika z dobrego serca wydawcy, tylko z dbania o własne interesy. Czy kupiłbyś cokolwiek, od wydawcy, który ignoruje graczy, wydających pieniądze na jego gry? Takie olewanie ciągnie się zwykle smrodem za wydawcą bardzo długo i ciężko ten smrodek wywabić. Dlatego wydawnictwa biorą się za wszelkie FAQ, poprawianie kart, które sami popsuli i tak dalej.piogal pisze: Dotychczas właśnie ten wydawca (nie chciałbym wyjść na fanboja jakiegoś, ale tak myślę) zachowywał się w stosunku do graczy bardzo fair - vide poprawione wersje kart, odpowiadanie na bieżąco na posty na forum itd..
Turnieje lokalne zwykle są organizowane przez jakieś lokalne "siły", a nie stricte przez wydawcę. Wydawca robi Mistrzostwa Polski, które powinny - będzie górnolotnie - zjednoczyć cała scenę turniejową SW, wszystkich graczy. A tu niespodzianka...robią coś dokładnie odwrotnego.piogal pisze:Wyjatek zrobiono tylko na potrzeby Mistrzostw Polski i ja nie mam nic przeciwko temu - nie mam też wrażenia, że poprzez ten jeden turniej wydawca jakoś szykanuje i dzieli graczy.
Pytania do polskiego tłumaczenia wynikają z jakości tłumaczenia, a nie z języka użytego w wersji oryginalnej. Zresztą jak dobrze wiemy, jakość tłumaczenia, w niektórych miejscach przeinaczała działanie karty. Ten argument jest moim zdaniem lekko nietrafiony. I tak, angielski w SUmmoner Wars jest banalny. Niebanalne jest tylko umiejscowienie tych zdolności kart w zasadach gry.BartP pisze:Stosowany tam angielski nie jest banalny, ba! zobaczcie, ile jest pytań do polskiego tłumaczenia.
To bardziej problem leżący po stronie gracza, który został poproszony o wytłumaczenie karty, niż leżący po stronie wersji językowej. To trochę tak, jak z tym kilkunastominutowym drapaniem się po głowie, zamiast wykonania ruchu, żeby dobić do końca czasu rozgrywki.BartP pisze:To po prostu nie są trywialne rzeczy. Wyobraźcie sobie, że ktoś przychodzi z wersją niemiecką. Zagrywa kartę, której nie znasz, nie kumasz za bardzo niemieckiego, więc się pytasz przeciwnika, co ta karta robi. "No wiesz, strzela dalej". "Jak dalej?". "No, do 3 pól". "Jakich pól? Pustych? W prostej linii?". "A jakie to ma znaczenie?", "No dla mnie ma, tłumacz proszę słowo w słowo". Itd. itp. to jest bardzo nieprzyjemne dla strony nieznającej danego języka.
Wiele tych spraw rozwiązuje FAQ, a nie słownictwo na karcie. Zresztą to chyba nie problem dla osoby grającej wersją angielską, na zaznaczenie różnicy między card, unit, common unit, champion, czy summoner. A jeśli nie wiesz jak przetłumaczono to na polski, to pewnie gość z którym grasz i który o to pyta ma polską wersję, więc wytłumaczenie tego powinno być banalne.BartP pisze:Czy tam jest napisane "każda jednostka" czy może "każda jednostka przeciwnika", "każda powszechna (common?? sam nie wiem, jak przetłumaczono, i nie wiem, co bym miał powiedzieć na turnieju) jednostka" albo "każda karta". W karciankach takie niuanse mają kolosalne znaczenie, w szczególności na turnieju tej rangi.
Troszkę przesadzasz. Na najbardziej chyba "środowiskowym" forum (netrunnerforum.decktech.eu) wisi właśnie ankieta "którą wersję językową posiadasz?". I wyniki są 58,4% angielską, 38,2% polską, 3,4% obie. Więcej osób gra angielskimi kartami, ale nie jest to jakaś wyraźna dominacja.rattkin pisze:Polska wersja ANR jest traktowana raczej jako taki wesoły wydawniczy rodzynek i nie sądzę by "w środowisku" była brana poważnie.
To samo można powiedzieć o osobie która posiada tylko angielskie wydanie.Mam wrażenie, że wszystkie osoby tak broniące tego modelu posiadają polską wersję SW, nie posiadają angielskiej i ich obiektywizm jest ujemny.
Ale zdajesz sobie sprawę jak niedokładna jest to próbka? Gracze stricte-anglojęzyczni siedzą głównie na BGG/Stimhacku, nie decktech. Decktech z definicji przeznaczone jest dla graczy polskich. Tę ankiete należałoby zestawić jeszcze z inną ankietą "czy planujesz zamienić swój zestaw PL na EN". Patrząc na listę takich właśnie ogłoszeń na tymże forum, raczej jestem w stanie przewidzieć rezultat. W moim otoczeniu (Poznań), wszyscy grają EN, a nieliczni którzy mają PL, czają się żeby wymienić.Troszkę przesadzasz. Na najbardziej chyba "środowiskowym" forum (netrunnerforum.decktech.eu) wisi właśnie ankieta "którą wersję językową posiadasz?". I wyniki są 58,4% angielską, 38,2% polską, 3,4% obie. Więcej osób gra angielskimi kartami, ale nie jest to jakaś wyraźna dominacja.