Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier.
NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Regulamin forum
Na tym podforum można dyskutować konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. Zapoznajcie się z wytycznymi tworzenia tematów.
TU JEST PODFORUM O MALOWANIU FIGUREK I ROBIENIU INSERTÓW
TU JEST WĄTEK, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O KOSZULKI!
TU JEST PODFORUM, W KTÓRYM NALEŻY PYTAĆ O ZASADY GIER!
Awatar użytkownika
Zouave
Posty: 614
Rejestracja: 17 wrz 2009, 19:35
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Zouave »

mig pisze:Z pewnością system tabelkowy jest lepszy stymulacyjnego od systemu poziomów. Ale zazwyczaj na początku warto sięgać do prostszych rozwiązań, żeby sie nie zniechęcić. :)
Oczywiście,ze prostsze najpierw. Oczywiście co kto lubi. Mnie np. denerwuje podkładanie żetonów.
W Tannenbergu Dragona są takie sztoniki i prawie od razu zacząłem zapisywać na kartkach straty. Tak samo w "Solferino" Berga - ilość batalionów jest tak wielka, ze podkładanie, przewracanie - to nie dla mnie.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...

Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Awatar użytkownika
mig
Posty: 4046
Rejestracja: 24 lip 2010, 16:41
Lokalizacja: Konin
Been thanked: 4 times

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: mig »

Podkładanie też jest bardzo irytujące... Tak było np. w Bzurze Dragona... Brrr...
Planszostrefa - 11%, 3 Trolle - 5%
Mam / Chcę mieć / Sprzedam
Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 730
Rejestracja: 13 sie 2007, 23:08
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Gabriel »

Drogi farmerze, bardzo dziękuję za ciekawe spostrzeżenia, a także pozostałym za konstruktywne odpowiedzi. Jak prowadziłem swoje dochodzenie o grach wojennych, to przeczesywałem też inne fora (strategie), ale dyskusje tam na temat gier były... dość specjalistyczne. To nie był język recenzji z gamesfanatic. Podobnie niektóre recenzje na BGG.

Pierwszą taką przystępną recenzję, po której zacząłem mieć jako takie pojęcie o grach wojennych była recenzja gry Panzer w wykonaniu niejakiego Marnuado. To była recenzja gry wojennej w stylu gry euro. Nie zagłębiał się on w to, co zwykle towarzyszy grom wojennym (czy zgadzają się parametry czołgów z rzeczywistością etc.). Chociaż nie mam pewności, czy dla graczy wojennych Panzer to nie jest taki World of Tanks ;)

Panzer jest jedną z gier, na które choruję, gdyż ma w sobie coś z uroku starych gier komputerowych, w które się zagrywałem.

Infidel i Devil's Horsemen: interesują mnie ze względu na temat, o mechanice nic nie umiem powiedzieć. Ale z nimi miałem problem. Zwłaszcza z tą drugą, gdyż jak wiemy - Mongołowie konkurencji za bardzo nie mieli, co wynikało z czynników raczej trudnych do odwzorowania, jak komunikacja na polu bitwy. Z tymi pierwszymi taki, że to symulacja jazdy? Czyli zdrowaś Mario i do przodu? Tu nabrałem wątpliwości, czy po kupnie nie rozegram, po czym stwierdzę, "no faktycznie, silne strony ciężkiej jazdy były takie, a lekkiej takie".

Warriors of God: zgodnie z tym co pisał Farmer, to powinno być coś przystępniejszego (a także starą recenzją ze ŚGP). Poziom strategiczny, czyli duża dowolność.

Dodam, że nie chcę czegoś takiego jak Zimna Wojna, bo dla mnie to kontrola obszarów i zarządzanie ręką, mam tego pod dostatkiem. Chcę czegoś, czego nie ma w euro - wojska, oddziały, szturmy, walka, walka. Myślenie jak generał rozmieszczający - tu helikoptery, tu biedną piechotę. Tu zdobyte miasto, tu przekroczona kolejna rzeka.

Dodam, że obserwowałem ranking BGG i zauważyłem, że topkę okupują gry "battlecard driven" albo bloczkowe (dla mnie osobiście jest coś magicznego w tych żetonikach). ALE, przeczytałem kiedyś w recenzji ŚGP jak to jest z kartami (tak jakby cytat): "dlaczego, skoro chcę dać taki rozkaz - nie mogę?". No właśnie - zawsze mogę wydać rozkaz. Pytanie, czy ludzie dadzą radę - to odwzorują kostki. A to już jest mechanizm... prawie eurowy. Ale generalnie, gry BCD są chyba łatwiejsze niż te bez nich.

Jak gracze eurowi rozumieją regrywalność, albo różne drogi do zwycięstwa. Zwróćcie uwagę, że teoretycznie w mocnych euro drogi te mogą być bardzo różnorodne (idę w kukurydzę/idę w budynki/kawę etc.) i dość odmienne. Tzn. małe kroki lub duża wypłata na koniec. Pytanie, czy gry wojenne też dopuszczają aż taką... kreatywność.

Przyjmijmy już może ten model na większą skalę. Np. gracz skumuluje wszystkie swoje wojska na kilku wyspach, po czym wykona serię morderczych ataków. Innym razem rozproszy się i powoli wykrwawi przeciwnika, albo zagłodzi go...
Kupię:Dark World: Dragon's Gate / Schwarze Auge Tal des Drachens (stary dungeon-crawler)
Awatar użytkownika
Zouave
Posty: 614
Rejestracja: 17 wrz 2009, 19:35
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Zouave »

Gabriel pisze:Chcę czegoś, czego nie ma w euro - wojska, oddziały, szturmy, walka, walka. Myślenie jak generał rozmieszczający - tu helikoptery, tu biedną piechotę. Tu zdobyte miasto, tu przekroczona kolejna rzeka.
Normalnie swój człowiek. :wink:
Pytanie, czy gry wojenne też dopuszczają aż taką... kreatywność.
Dopuszczają, tylko w zależności od gry jest to trudniejsze albo łatwiejsze.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...

Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Awatar użytkownika
Galatolol
Posty: 2337
Rejestracja: 23 mar 2009, 13:03
Lokalizacja: Kraków
Has thanked: 578 times
Been thanked: 933 times

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Galatolol »

Chcę czegoś, czego nie ma w euro - wojska, oddziały, szturmy, walka, walka.
A próbowałeś ameritrashy?
Awatar użytkownika
Gabriel
Posty: 730
Rejestracja: 13 sie 2007, 23:08
Lokalizacja: Warszawa

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Gabriel »

Próbowałem. To nie są gry dla mnie, bardzo mnie denerwują i nie jestem w stanie w nie grać. Nie oznacza to, że odrzuci mnie od gier wojennych. W końcu dużo czasu poświęciłem na próbę wbicia się w system średniowieczny TiS. Poległem co prawda, ale myślę, że w grze wojennej mogę zaakceptować złożoność. Co prawda, z "wojennych" mogę się odnieść jedynie do Starcrafta, pozostałe były bardziej przygodowe. Uważam, że w AT sztucznie się pompuje komponenty i rozmiar, głównie przez komplikujące grę i zwiększające los karty. Nie znoszę syndromu "muszę znać talię przeciwnika". Dlatego trochę sceptycznie podchodzę do gier wojennych napędzanych kartami. Wolę schemat typu "w swoim ruchu wybierz jedną z 10-15 rozbudowanych akcji" niż "zagraj kartę".
Kupię:Dark World: Dragon's Gate / Schwarze Auge Tal des Drachens (stary dungeon-crawler)
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: clown »

GMT wydało właśnie grę z okresu średniowiecza, będącą kontynuacją "Infidela", czyli "Blood&Roses". Myślę, że mógłbyś się nią właśnie zaintresować Gabrielu:
http://www.boardgamegeek.com/boardgame/ ... lood-roses
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Raleen
Posty: 869
Rejestracja: 29 cze 2004, 14:10
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 60 times
Kontakt:

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Raleen »

Gabriel, co ja Ci mogę najlepszego poradzić: skoro jesteś z Warszawy jak wynika z Twojego podpisu, bywasz pewnie w klubie "Agresor", są też inne miejsca na granie (ja np. bywam czasami w "Fenomenalnej" i w klubie "Chwila"). Proponuję się kiedyś umówić na jakąś rozgrywkę z nami, graczami wojennymi, i może się przekonasz :).

Niestety, z systemem średniowiecznym TiS, źle trafiłeś, bo to jest oględnie mówiąc nienajlepszy produkt. Może teraz coś się tam zmieniło, ale dawniejsze nasze doświadczenia (nie tylko moje, ale również wielu innych graczy) są fatalne. Ogólnie jeśli chodzi o TiS moja porada dla początkujących i chcących wejść w świat gier wojennych ze świata euro: jeśli ktoś chce już coś kupować z TiS, to ewentualnie II wojna św. Spoza tego okresu omijajcie szerokim łukiem. Ale nawet i II wojna św. w wydaniu TiSowskim dla kogoś kto wcześniej grał w eurogry będzie ciężkim przeżyciem (może poza systemem WB-95).

Z różnych rzeczy, o których pisałeś, wspomnę, że niedługo będzie u nas na portalu recenzja "Panzera", taka raczej lightowa ;). Jeśli chodzi o gry, które masz (wymieniłeś, moim zdaniem najlepiej będzie jak spróbujesz "Infidela" albo jego kontynuację - to co polecił Ci clown). "Warriors of God" jest raczej prostą grą i bardzo klimatyczną, chociaż czytając to co napisałeś, może niekoniecznie taką jakiej oczekujesz. Coś do poczytania (jeśli nie znudzi Cię zbyt długa recenzja):
http://portal.strategie.net.pl/index.ph ... Itemid=119
Gabriel pisze:Jak prowadziłem swoje dochodzenie o grach wojennych, to przeczesywałem też inne fora (strategie), ale dyskusje tam na temat gier były... dość specjalistyczne.
Trzeba było zapytać o to co Cię interesuje. Jakby co zapraszamy :).
Ostatnio zmieniony 28 mar 2014, 15:36 przez Raleen, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 381 times
Been thanked: 94 times

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: farmer »

W Card Driven Games, czyli strategiach opartych o karty, sposób wykorzystania kart znacząco różni się od tego, co jest w SC.
Choć osobiście uważam SC za bardzo udaną grę :P, rozumiem, co może się w niej nie podobać.

Krótki opis "typowego" CDG:
- jedna wspólna talia kart,
- zazwyczaj tura to rok, otrzymujesz nowa rękę kart co roku, co zmusza Cię do umiejętnego zarządzania kartami w ciągu tego roku,
- talia tasowana jest co roku (czyli konkretna karta może pojawić się u Ciebie na ręce co roku - nie musisz czekać, aż się talia "przewinie")
- karty zwykle opisują jakieś wydarzenie, które można rozegrać zagrywając kartę (zazwyczaj można dzięki temu osiągnąć rzeczy nietypowe, niedostępne wg standardowych reguł. W ten sposób wgrę pojawiają się też wydarzenia historyczne - to znaczy, jeśli któyś z graczy zechce, aby się pojawiły. Nie są to jednak wydarzenia niezbędne do wygranej, conajwyżej, czasami pomagające w drodze do tejże wygranej. Zwykle, są to rzeczy możliwe i warte do wykorzystania okazyjnie. Generalnie, zdarzeń z kart nie używa się specjalnie często),
- dodatkowo, karty mają jakąś wartość liczbową, tzw. punkty operacyjne, którymi płaci się za wykonanie akcji.

Zawsze musisz wybrać, czy daną kartę zagrywasz na punkty, czy dla wydarzenia.
Może się zdarzyć, że masz złą rękę - czyli, Twoji mocodawcy nie chcieli specjalnie hojnie wesprzeć wysiłku wojennego państwa i musisz sobie radzić z tym co masz. Ot, polityka :twisted:

Punkty operacyjne możesz wydawać na akcje, typu:
- zaciąg,
- koncentracja sił,
- wymarsz/atak,
- szturmowanie miast,
- przerzuty wojsk drogami morskimi,
- jakiegoś rodzaju umacnianie miast,
- utrzymanie armii znajdujących się poza domem podczas zimy (zimowanie to w grach o starszych czasach bardzo ważny aspekt)
- itp - zależne od gier.

Przez całą grę możesz nie zagrać żadnej karty jako wydarzenie - wykorzystywać same punkty operacyjne, które zamieniasz na dowolne akcje (zazwyczaj bez ograniczeń co do miejsca i czasu ich wykonania).
Często są metody, aby zwiększyć/zmniejszyć (na dłużej) ilość punktów operacyjnych, jakie masz do dyspozycji co turę.

Osobiście też kiedyś kręciłem nosem na CDG,
kiedy jednak trafiłem na kilka dobrych (w tym jedną genialną) gier tego typu, zostałem przekonany.

Polecam.
Zwłaszcza te bloczkowe (z mgłą wojny :P).

pozdr,
farm
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
Zouave
Posty: 614
Rejestracja: 17 wrz 2009, 19:35
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Zouave »

farmer pisze: Osobiście też kiedyś kręciłem nosem na CDG,
kiedy jednak trafiłem na kilka dobrych (w tym jedną genialną) gier tego typu, zostałem przekonany.
Tyle się różnimy, że ja dalej kręcę na nie nosem. Sam pomysł ustawiania ruchu przy pomocy kart jest do niczego. Owszem, nie mówię że nie działa. Ale żeby los decydował za mnie - podziękował.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...

Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Awatar użytkownika
farmer
Posty: 1768
Rejestracja: 08 gru 2007, 10:27
Lokalizacja: Oleśnica
Has thanked: 381 times
Been thanked: 94 times

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: farmer »

Wydaje mi się, że mówimy o różnych mechanikach :).
To nie CDG typu "czekam na kartę, która pozwoli mi się ruszyć, bo bez tego jestem upupiony".
Każda karta upoważnia Cię do zrobienia wszystkiego, co tylko chcesz. Różnica jest tylko w tym, ile akcji wykonasz (wsparcie polityczne) i ew. jakie wydarzenia zadziałają na Twoją korzyść.

Mi to bardzo odpowiada - tury graczy są szybsze (zwykle akcja za akcję, lub karta za kartę), dowolność duża, więcej trudnych wyborów (chcesz zrobić więcej niż możesz) etc ;).

Aczkolwiek, moja ulubiona gra wojenna kart nie posiada.
Choć posiada bloczki :P.

pozdr,
farm
W czasie wojny, milczą prawa.
Pierwszą ofiarą wojny jest prawda.


W to gram...
Awatar użytkownika
Andy
Posty: 5130
Rejestracja: 24 kwie 2005, 18:32
Lokalizacja: Piastów
Has thanked: 77 times
Been thanked: 192 times

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Andy »

farmer pisze:Krótki opis "typowego" CDG:
- jedna wspólna talia kart
A Ścieżki Chwały? A Empire of the Sun?

To chyba "najbardziej typowe" CDG.
Gdy wszystko inne zawiedzie, rozważ skorzystanie z instrukcji.
berem
Posty: 1218
Rejestracja: 26 sie 2008, 14:24
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 6 times

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: berem »

Są też gry strategiczne z kartami ale te karty używane są tylko do zagrywania wydarzeń a wojska ruszają się korzystając z innych reguł.
Z tego typu gier które mam wspaniałą grą tego typu jest przykładowo rosyjska gra Smuta (trudno osiągalna), Red Russia, Espana 1936, Hannibal Barkas, Iron&Oak, Orzeł i Gwiazda,
Awatar użytkownika
Zouave
Posty: 614
Rejestracja: 17 wrz 2009, 19:35
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Zouave »

Marne Hexasimu korzysta ze zdarzań tak, jak gdyby posiadała karty, a z nich absolutnie nie korzysta.
Gra korzysta z markerów wydarzeń i z tabel z ich spisem.
farmer pisze: Wydaje mi się, że mówimy o różnych mechanikach :).
To nie CDG typu "czekam na kartę, która pozwoli mi się ruszyć, bo bez tego jestem upupiony".
Każda karta upoważnia Cię do zrobienia wszystkiego, co tylko chcesz. Różnica jest tylko w tym, ile akcji wykonasz (wsparcie polityczne) i ew. jakie wydarzenia zadziałają na Twoją korzyść.
Dokładnie o tym samym mówimy. Kiedyś w grze w Ścieżki chwały miałem same karty 2/2, przeciwnik miał znacznie bardziej zróżnicowaną talię.
Kartami "dwójkami" nie da się zrobić tyle co większymi nominałami - ani przez wydarzenia ani przez operacje. Co do operacji - banał. Ale co do wydarzeń nie jest to takie oczywiste.
Czyli mogłem aktywować na etap dokładnie 2 heksy (przy założeniu, że były "jednoarmijne")
Gracz Euro przyzwyczajony do podejmowania decyzji a nie zwalania tylko na los będzie psioczył. Tak mi się wydaje.
Aczkolwiek, moja ulubiona gra wojenna kart nie posiada.
Choć posiada bloczki
Bloczek to tylko inna wersja żetonu ;-) Bardziej drewniana :P
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...

Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Awatar użytkownika
wolfe
Posty: 264
Rejestracja: 05 cze 2004, 20:40

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: wolfe »

Zouave pisze:Kiedyś w grze w Ścieżki chwały miałem same karty 2/2, przeciwnik miał znacznie bardziej zróżnicowaną talię. Kartami "dwójkami" nie da się zrobić tyle co większymi nominałami - ani przez wydarzenia ani przez operacje.
No cóż... :)
Volko Ruhnke pisze:Wielcy przywódcy mają wspólną cechę: potrafią z każdej mąki upiec chleb – innymi słowy znajdować możliwości w przeciwnościach. Dobrzy gracze muszą mieć tę samą cechę.
Imagine there's no Heaven, it's easy if you try. No Hell below us, above us only sky.
Awatar użytkownika
clown
Posty: 1226
Rejestracja: 13 sty 2009, 12:40
Lokalizacja: Szczecin
Has thanked: 1 time
Been thanked: 12 times

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: clown »

Dokładnie o tym samym mówimy. Kiedyś w grze w Ścieżki chwały miałem same karty 2/2, przeciwnik miał znacznie bardziej zróżnicowaną talię.
Kartami "dwójkami" nie da się zrobić tyle co większymi nominałami - ani przez wydarzenia ani przez operacje. Co do operacji - banał. Ale co do wydarzeń nie jest to takie oczywiste.
Akurat pretensji o rozkład kart w PoG-u bym nie miał, bo nie dość, że talia jest podzielona na trzy okresy, to jeszcze obie strony mają swój deck. Jeśli więc w jednym rozdaniu masz "dwójki", to w kolejnym dostaniesz karty z wyższym nominałem. Dużo więcej kłopotów mogą sprawić CDG ze wspólną talią i bez podziału na okresy wojny, bo tam rozkład kart może być bardziej trwały i bolesny. Jest tak np. w For the People. Czasem (pomimo osobnych decków) jest to też problem w Empire of the Sun.
Zouave jest znanym przeciwnikiem CDG, więc jemu wszystko w tej mechanice przeszkadza :)
"Cała kraina gier jest oczywiście krainą maniactwa, a jednak rejon gier naśladowczo-wojennych jest w tej krainie bardziej maniacki niż inne rejony. Jak na mój gust, jest to już 'konik' posunięty zbyt daleko, hermetyczny, bez przyszłości."
Awatar użytkownika
Zouave
Posty: 614
Rejestracja: 17 wrz 2009, 19:35
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Zouave »

wolfe pisze:
Zouave pisze:Kiedyś w grze w Ścieżki chwały miałem same karty 2/2, przeciwnik miał znacznie bardziej zróżnicowaną talię. Kartami "dwójkami" nie da się zrobić tyle co większymi nominałami - ani przez wydarzenia ani przez operacje.
No cóż... :)
Volko Ruhnke pisze:Wielcy przywódcy mają wspólną cechę: potrafią z każdej mąki upiec chleb – innymi słowy znajdować możliwości w przeciwnościach. Dobrzy gracze muszą mieć tę samą cechę.

Oficer kawalerii nie będzie dobrym piechurem, zaś artylerzysta nie będzie dobrym saperem. Nie każdy musi być wybitnym graczem jeśli chodzi o CDG. Ja nie jestem. Tak jak wielu nie rozumie gier z heksikami i "tysiącami" żetonów i schematów z dużą ilością elementu losowego. Kiedyś podczas jednej z imprez dwóch młodych ludzi przyglądało się mapie heksagonalnej z przerażeniem, woleli prostszą mapę do Orła i Gwiazdy. Nie powiedziałbym, że są złymi graczami, bo nie umieją przeczytać mapy z heksami.

Clown ma oczywiście rację, tej baletnicy (znaczy mi) przeszkadza każdy rąbek CDG-spódnicy.

Przy czym gra wojenna bez kartek nie jest wcale gorszą grą i że nie wymaga większego pomyślunku.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...

Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Raleen
Posty: 869
Rejestracja: 29 cze 2004, 14:10
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 60 times
Kontakt:

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Raleen »

Panowie stratedzy wdali się jak widzę w niekończące się dywagacje, które obawiam się, że dla kogoś nowego chcącego wejść w gry wojenne są częściowo niezrozumiałe (choć dla nas interesujące :)). Ja wrócę jeszcze na chwilę do pierwszego postu w temacie i postaram się odpowiedzieć.
Gabriel pisze:...czy po to, aby odtworzyć daną bitwę i powiedzieć "czyli tak to było", po czym wrócić np. do lektury o niej.

Powiem wprost, choruję na gry wojenne, ale jakoś nie wiem jak je ugryźć i czego oczekiwać - pomimo mnóstwa przeglądniętych pozycji na BGG. Czasem mi się wydaje, że gry wojenne działają bardziej niczym "interaktywne książki", a nie oferują czegoś, do czego chcielibyśmy wracać i wracać jak do eurogry. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Może w ten sposób: zdarzają się niestety gry wojenne, gdzie regrywalność określonych scenariuszy bywa ograniczona, ale nie jest to posunięte do takiego stopnia jak piszesz, czyli tylko odtwarzania tego jak było. W przypadku takich gier często autorzy oferują scenariusze dowolne albo jakieś moduły turniejowe. Natomiast większość gier wojennych nie cierpi jednak na tego rodzaju przypadłość. W przypadku tego typu gier dużo zależy od tego jakie wyznaczy się warunki zwycięstwa. Przykładowo, jeśli jedna ze stron w bitwie miała nikłe szanse na pokonanie przeciwnika, jej zwycięstwo może polegać na tym, że udało jej się "mniej przegrać" (to tak obrazowo mówiąc), często jest to bardziej złożona kwestia.
Gabriel pisze:W końcu, jak mamy historyczną bitwę, to wiemy dlaczego dana armia wygrała. Dlatego można odtworzyć jej strategię. Po drugie - jak bitwa miała miejsce, to zwykle dlatego, że nie miała miejsca równowaga sił. Moje pierwsze spotkanie z grami wojennymi było niepomyślne, kupiłem grę TiS "Legnica 1241", dlatego nadal jestem w punkcie wyjścia (chciałem oszczędzić, bo gry GMT kosztują dużo).
W przypadku wielu bitew nie było tak, że w chwili gdy bitwa się zaczynała wszystko było przesądzone. Napoleon wcale nie musiał przegrać pod Waterloo, Mongołowie wcale nie musieli wygrać pod Legnicą (jeśli wierzyć klasycznej polskiej teorii dotyczącej tej bitwy). Zwłaszcza w dawniejszych czasach, jeśli wódz przystępował do bitwy, to dlatego, że uważał iż ma szanse na zwycięstwo. Jeśli było inaczej, starał się unikać bitwy, co było możliwe. Bitwa była najczęściej wynikiem obustronnej decyzji przeciwników, którzy do niej przystępowali. Wiedząc o tym, zastanów się teraz jeszcze raz nad swoim założeniem, o tym, że gra tylko odtwarza i powtarza to co się wydarzyło. Sama równowaga sił jest rzeczą względną i zwykle nie występuje, natomiast zazwyczaj każda ze stron ma swoje atuty, każda nieco inne.
Gabriel pisze:Czy jest też tak, że gry napędzane kartami są bardziej "eurowe", a bez kart - symulacyjne?
Niby trochę tak jest, ale to zależy od konkretnej gry i gry z kartami też są różne. Czym innym są gry card driven, a czym innym np. gry bloczkowe firmy Columbia Games, gdzie rozkazy też wydajemy za pomocą kart. Te drugie są zdecydowanie prostsze i bardziej eurowe.
Gabriel pisze:Czy może być tak, że tydzień w tydzień spotykamy się z kolegą na partyjkę np. Arden 44 i eksperymentujemy? Podobnie jak ludzie spotykają się na - zakładam bardziej zbalansowane na regrywalność - eurogry?
Jeśli gracie w "Ardennes '44" GMT Games, to na pewno regrywalność może być spora. W przypadku polskich "Arden 1944" też nie powinno być tak źle. Wielu ludzi latami grywało w tą grę. Gdyby za każdym razem przebiegała tak samo, sądzę, że szybciej by im się znudziła ;).
Gabriel pisze:Dużo szperam na BGG i tak - na pewno w jakimś stopniu "regrywalne" wydają się być gry typu "Panzer", gdyż chyba są rozgrywane bardziej w oderwaniu od realiów i chodzi w nich o taktykę ruszania jednostkami (pewnie tak jak w miniaturowych gierkach FFG - tylko ciężej i bez klimatu fantasy). Ale co np. z takim "Infidelem", albo "Devils Horsemen"? Wiadomo - Mongołowie brali co chcieli. Gdzie tu szansa na regrywalność?
Myślę, że poniekąd dobrze wyczułeś pewną rzecz. Są takie gry, gdzie trochę mniej nacisku kładzie się na odwzorowanie historyczne, a większy na grywalność i takie gdzie jest na odwrót. Grą, która kładzie większy nacisk na grywalność jest np. Sekigahara, gdzie gdyby zacząć porównywać to co jest w grze z tym jak wyglądała wojna domowa w Japonii w 1600 roku, to dojdziemy do wniosku, że nie wszystko się zgadza. Ale mechanizm jest na tyle interesujący, że gracze to "kupują". Są oczywiście gry, gdzie jest i jedno i drugie. W tych bardziej zaawansowanych zwykle nie ma problemu ani z regrywalnością ani z historycznością, ale... są one bardziej wymagające (więcej przepisów i dłuższy czas rozgrywki).
Awatar użytkownika
Zouave
Posty: 614
Rejestracja: 17 wrz 2009, 19:35
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Zouave »

Z dyskusji Panów Strategów można wyciągać różne wnioski: np. że CDG wywołują skrajne odczucia.
Przy okazji nieco opisujemy mechanizm. Więc to nie jest tylko bicie piany.
Aha: wojennym CDG absolutnie nie jest bliżej do Euro.

O Railroad Tycoonie można byłoby wtedy powiedzieć, że bliżej mu do gier wojennych, bo mapa ma heksy.
Raleen pisze: Są takie gry, gdzie trochę mniej nacisku kładzie się na odwzorowanie historyczne, a większy na grywalność i takie gdzie jest na odwrót.
Warto dodać, że są też gry, które idealnie to łączą: są bardzo grywalne, a przy tym historycznie akuratne.

W ogóle jeśli chodzi o gracza Euro, warto dodać, że gra na początek nie powinna mieć zbyt wielkiej ilości elementu losowego i maksymalnie dużo decyzji w ręku gracza. Gra z losowanymi aktywacjami nie byłaby chyba zbyt dobra. Kolejność aktywacji leży wtedy całkowicie poza wolą gracza, co jednym rozgrywkę uatrakcyjnia, drugich zaś zniechęca.

Kolejna sprawa to prostota rozstrzygania starć. Ruch z reguły wszędzie jest podobny. Rozstrzyganie starć już mniej. Moim zdaniem prosta tabela i jeden rzut. Ale tabela mądrze skonstruowana, bez błędów.

Trzecia rzecz to smaczki z epoki. Nie może to być tak, że mamy tylko ruch i tylko starcia. Elementy dowodzenia, elementy taktyki, jakiś szczególne cechy oddziałów. Dla mnie pierwszorzędna sprawą jest oddanie elementu morale.

Czarta rzecz to ilość komponentów. Ja wiem, że po 300 żetonów na stronę to może być rzez nie do przejścia. Stąd najlepsze chyba byłyby dodatki - małe operacje (bitwy).

Takie moje sugestie.

WB TiSa odradzam nie dlatego, ze są proste. Dlatego, że tam wszystko jest ociosane wg jednego wzorca; wyjątkiem w małym, drobnym zakresie są wojska pancerne. Tak samo zresztą wygląda W39, choć w to zawsze grało mi się zdecydowanie lepiej.

Dość prostą grą jest Strafexpedition, tyle że proste jest rozegranie połówkowego scenariusza. Cała bitwa to już kawał gry.
Ale właśnie tam - poza prostotą ruchu - jest jeszcze mocno rozbudowana, ale dobrze opisana walka. I sporo smaczków historycznych.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...

Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Raleen
Posty: 869
Rejestracja: 29 cze 2004, 14:10
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 60 times
Kontakt:

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Raleen »

Zouave pisze:Z dyskusji Panów Strategów można wyciągać różne wnioski: np. że CDG wywołują skrajne odczucia.

Poza Twoją osobą raczej nie wywołują skrajnych odczuć. Owszem jedni wolą np. heksy (ja w zasadzie też wolę), inni gry card driven, ale nie wiąże się to ze "skrajnymi odczuciami".
Zouave pisze:Aha: wojennym CDG absolutnie nie jest bliżej do Euro.
Moim zdaniem jest i tego typu twierdzenia bez uzasadnienia, z dodawaniem słowa "absolutnie", niczego nie wnoszą.
Zouave pisze:
Raleen pisze:Są takie gry, gdzie trochę mniej nacisku kładzie się na odwzorowanie historyczne, a większy na grywalność i takie gdzie jest na odwrót.
Warto dodać, że są też gry, które idealnie to łączą: są bardzo grywalne, a przy tym historycznie akuratne.
Już to napisałem, ale chyba nie miałeś sił doczytać mojej wypowiedzi do końca. Było dwa zdania niżej pod cytowanym wcześniej zdaniem:
Raleen pisze:Są oczywiście gry, gdzie jest i jedno i drugie.
Gabrielu, jeszcze raz i szczerze polecam kiedyś umówienie się na jakieś rozgrywki w "Agresorze". Czasem zmiana przeciwnika też pomaga w zmianie sposobu patrzenia na gry.
Awatar użytkownika
Zouave
Posty: 614
Rejestracja: 17 wrz 2009, 19:35
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Zouave »

Raleen pisze:
Zouave pisze:Z dyskusji Panów Strategów można wyciągać różne wnioski: np. że CDG wywołują skrajne odczucia.

Poza Twoją osobą raczej nie wywołują skrajnych odczuć. Owszem jedni wolą np. heksy (ja w zasadzie też wolę), inni gry card driven, ale nie wiąże się to ze "skrajnymi odczuciami".
Farmer pisał, że do jakiegoś momentu nie mógł się przekonać. Panzera do PoGa nie mogłem namówić na grę, choć w TS grał rewelacyjnie. Tyle, ze TS to nie jest gra wojenna.
Zouave pisze:Aha: wojennym CDG absolutnie nie jest bliżej do Euro.
Moim zdaniem jest i tego typu twierdzenia bez uzasadnienia, z dodawaniem słowa "absolutnie", niczego nie wnoszą.
Jak uzasadniłeś własne stwierdzeniem, że CDG bliżej do Euro?
Zacytuj uzasadnienie swojej złotej myśli?
Już to napisałem, ale chyba nie miałeś sił doczytać mojej wypowiedzi do końca. Było dwa zdania niżej pod cytowanym wcześniej zdaniem:
Dopiero co na FS zarzucałeś brak kultury wypowiedzi Stalinowi. Uczył Marcin Marcina, co nie?
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...

Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Raleen
Posty: 869
Rejestracja: 29 cze 2004, 14:10
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 5 times
Been thanked: 60 times
Kontakt:

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Raleen »

Zouave pisze:
Raleen pisze:Już to napisałem, ale chyba nie miałeś sił doczytać mojej wypowiedzi do końca. Było dwa zdania niżej pod cytowanym wcześniej zdaniem:
Dopiero co na FS zarzucałeś brak kultury wypowiedzi Stalinowi. Uczył Marcin Marcina, co nie?
Za uczenie mnie kultury to proponuję żebyś się już lepiej nie zabierał po działaniach jakie prowadziłeś na przełomie tego i poprzedniego roku na swoim forum, z efektem w postaci kasowania kont włącznie.
Jak już piszesz o braku kultury, to komentowanie czyjejś wypowiedzi w ten sposób jak to wcześniej zrobiłeś, jest dla mnie brakiem kultury.
Zouave pisze:Farmer pisał, że do jakiegoś momentu nie mógł się przekonać. Panzera do PoGa nie mogłem namówić na grę, choć w TS grał rewelacyjnie. Tyle, ze TS to nie jest gra wojenna.
I to co piszesz to są "skrajne odczucia" jak to raczyłeś ująć? W takim wypadku chyba zupełnie odmiennie rozumiemy słowo "skrajny".
TS jest grą card driven tak jak PoG, roztrząsanie jej wojenności nie za bardzo ma w tym kontekście sens. Po prostu Twojemu koledze akurat PoG nie podszedł, a tamta gra podeszła i nie ma co dorabiać do tego ideologii, że ma "skrajne odczucia" i gry card driven mu nie pasują tak jak Tobie.

Mógłbym uzasadniać, że CDG bliżej do euro (żeby nie było jednostronnie, wyobrażam sobie stanowisko przeciwne i wcale nie widzę tu sprzeczności - o ile skupimy uwagę na innych aspektach mechaniki gier), ale jak mam prowadzić dyskusję tak jak wyżej, zwyczajnie mi się nie chce. Poza tym, co to pomoże koledze Gabrielowi, czy innym graczom potencjalnie zainteresowanym wejściem w gry wojenne.
Awatar użytkownika
Zouave
Posty: 614
Rejestracja: 17 wrz 2009, 19:35
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Zouave »

farmer pisze:Krótki opis "typowego" CDG:
- jedna wspólna talia kart,
- zazwyczaj tura to rok, otrzymujesz nowa rękę kart co roku, co zmusza Cię do umiejętnego zarządzania kartami w ciągu tego roku,
- talia tasowana jest co roku (czyli konkretna karta może pojawić się u Ciebie na ręce co roku - nie musisz czekać, aż się talia "przewinie")
- karty zwykle opisują jakieś wydarzenie, które można rozegrać zagrywając kartę (zazwyczaj można dzięki temu osiągnąć rzeczy nietypowe, niedostępne wg standardowych reguł. W ten sposób wgrę pojawiają się też wydarzenia historyczne - to znaczy, jeśli któyś z graczy zechce, aby się pojawiły. Nie są to jednak wydarzenia niezbędne do wygranej, conajwyżej, czasami pomagające w drodze do tejże wygranej. Zwykle, są to rzeczy możliwe i warte do wykorzystania okazyjnie. Generalnie, zdarzeń z kart nie używa się specjalnie często),
- dodatkowo, karty mają jakąś wartość liczbową, tzw. punkty operacyjne, którymi płaci się za wykonanie akcji.
Ja bym to ujął nieco inaczej:

:arrow: co do zasady zrobienie czegokolwiek w grze wymaga zagrania karty (są wyjątki: ruch za jeden punkt w Ścieżkach Chwały),
:arrow: wykorzystanie karty możliwe jest na co najmniej dwa sposoby:
a) albo do uruchomienia żetonów na mapie, albo
b) do uruchomienia wydarzenia - wydarzenia te mogą czasem wiązać się z przemieszczaniem, układaniem bądź ściąganiem z mapy żetonów,
:arrow: karty mogą być dla obydwu graczy wspólne bądź też mogą być rozdzielone (każdy gracz ma własną talię),
:arrow: karty jednego gracza (gdy każdy ma własną talię), bądź też obydwu graczy (talia wspólna) mogą być podzielone na dwie lub więcej "podtalii" - w ten sposób po pierwsze manipuluje się wydarzeniami (trudno, by np. w PoGu umożliwić graczowi Ententy wprowadzenie do wojny Rumunii na samym początku gry, poza tym nie od razu dostępne były np. czołgi),
:arrow: w ramach talii ("podtalii") karty są podzielone na rodzaje:
a) silne,
b) średnie,
c) słabe.

Na przykładzie PoGa:
- silne (albo w dalszym przebiegu wojny nawet bardzo silne) mają punktację 4/4 albo nawet 5/5 - 4 (5) punktów operacyjnych albo 4 (5) punktów ruchu strategicznego) albo wydarzenie o znaczeniu najczęściej strategicznym (przystąpienie do wojny np., albo rozpoczęcie nieograniczonej wojny podwodnej, etc,
- średnie mają punktację 3/4 - 3 punkty operacyjne albo 4 punkty ruchu strategicznego albo wydarzenie o charakterze strategicznym albo operacyjnym (np. karta Entrench ma teoretycznie charakter taktyczny, ale umożliwiając okopanie się od momentu jej zagrania jest czymś pośrednim między taktyką a wydarzeniem mającym wpływ na operacje; karta Moltke wpływa na niemieckie operacje na Zachodzie do momentu zagrania przez gracza niemieckiego karty Falkenhayn.
- słabe mają punktację 2/2 - 2 punkty operacyjne albo 2 punkty strategiczne albo "wydarzenie" czyli w zasadzie użycie sprzętu bądź też jakiejś specyficznej taktyki (np.Putnik - wpływ na walkę Serbów, ale też np. Oberost umożliwiająca atakowanie rosyjskich umocnień (tu wpływ jest bardziej operacyjny niż taktyczny).

Gracz moze zatem:
- albo wykorzystać punkty operacyjne do przemieszczenia żetonów na krótkie dystanse bądź walki (punkty operacyjne), albo
- albo wykorzystać punkty ruchu strategicznego (wtedy można przemieszczać jednostki na duże dystanse,
- albo zagrać wydarzenie.

Podaję to jako przykład, w innych grach które znam jest nieco inaczej, ale generalnie "uruchomienie" czegokolwiek w grze opiera się o karty.

Na koniec powiem dwie rzeczy:
w Marne 1918 Friedensturm ("standardowa gra typu hex and counter) Wydawnictwa Hexasim wygląda to tak:
:arrow: gra co do ruchu jest niemal identyczna jak np. WB35 TiS (żadne karty "napędzające" grę nie występują) - ruszamy sie praktycznie wszystkim, trzeba jednak zwracać uwage na zaopatrzenie, a to jest zależne od sytuacji na mapie i zasad dodatkowych),
:arrow: co do walki: jest ona rozbudowana, ale oparta o morale; po dwóch-trzech starciach bez problemu rozstrzyga się następne, a człowiek łapie, jak walczyć, by wygrywać,
:arrow: występują wydarzenia trzech rodzajów:
a) strategiczne (dotyczące samego prowadzenia wojny - są to np. po stronie Ententy wydarzenie "Załamanie Ludendorffa", a po stronie Niemiec np. wydarzenie "Ucieczka rządu",
b) operacyjne - wydarzenia ofensyw umożliwiające przejmowanie inicjatywy i zmianę rytmu gry (gracz wykonujący ofensywę uruchamia zmianę układu etapu i ma kilka bonusów z tego wynikających) albo np. wydarzenia dotyczące organizacji (np. Ulepszona organizacja" pozwalająca na zwiększenie przewozów strategicznych albo na łatwiejsze odtworzenie czy uzupełnienie części jednostek)
c) taktyczne (wpływ na poszczególne starcia - np. wydarzenie pozwalające Niemcom użyć czołgów albo np. użyć Niemcom zmasowanej broni pepanc, albo np. "Legion rosyjski" symbolicznie ukazujący twardą walkę Rosjan, bądź np. "Belleau Wood" dotycząca morale Amerykanów).
Specjalnym (i specjalnie złośliwym) wydarzeniem jest wydarzenie "Im Westem Nichst Neues" czyli "Na Zachodzie bez zmian" oznaczające dokładnie brak wydarzenia (znaczy wydarzenie "Nic się nie zmienia").
Podobno autorzy gry chcą wprowadzić karty, ale miałyby one (tak ja sobie to wyobrażam) uatrakcyjnić grę, bo raczej nie zmierzaliby do psucia doskonałego wyrobu własnej myśli i tworzenia z tego CDG.

PS:
Jedną z moich ulubionych gier jest Twilligth Struggle (polskie wydanie: Zimna wojna). Jest to CDG w czystej postaci, ale nie jest to gra wojenna, a wg mnie polityczna. Doskonała rzecz, nie darmo obsypana nagrodami.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...

Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
Awatar użytkownika
wolfe
Posty: 264
Rejestracja: 05 cze 2004, 20:40

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: wolfe »

Zouave pisze:Jedną z moich ulubionych gier jest Twilligth Struggle (polskie wydanie: Zimna wojna). Jest to CDG w czystej postaci, ale nie jest to gra wojenna, a wg mnie polityczna. Doskonała rzecz, nie darmo obsypana nagrodami.
Swoim wpisem udowodniłeś wg mnie, że jednak grom CDG bliżej do euro niż hexowym. W CDG wszystkie swoje możliwości trzymasz w ręce i jesteś ograniczony do tych kilku możliwości w danej chwili. W tradycyjnych grach z reguły ruszasz i walczysz wszystkim co masz, co jednak stwarza dużą komplikację. A co do czystej postaci CDG to Washington's War łączy w sobie polityczny aspekt TS z aspektem czysto wojennym odczuwalnym w grach hexowych. Moim zdaniem to jest równie dobra, może i lepsza gra.
Imagine there's no Heaven, it's easy if you try. No Hell below us, above us only sky.
Awatar użytkownika
Zouave
Posty: 614
Rejestracja: 17 wrz 2009, 19:35
Lokalizacja: Rzeszów

Re: Czy gry wojenne są po to, żeby w nie grać...

Post autor: Zouave »

wolfe pisze:
Zouave pisze:Jedną z moich ulubionych gier jest Twilligth Struggle (polskie wydanie: Zimna wojna). Jest to CDG w czystej postaci, ale nie jest to gra wojenna, a wg mnie polityczna. Doskonała rzecz, nie darmo obsypana nagrodami.
Swoim wpisem udowodniłeś wg mnie, że jednak grom CDG bliżej do euro niż hexowym.
Ja tego tak nie postrzegam. Po prostu schemat gry wojennej CDG jest dla mnie zbytnio ograniczający.
W CDG wszystkie swoje możliwości trzymasz w ręce i jesteś ograniczony do tych kilku możliwości w danej chwili. W tradycyjnych grach z reguły ruszasz i walczysz wszystkim co masz, co jednak stwarza dużą komplikację.
I jedno i drugie stwarza komplikacje, bo bez tego gra byłaby nudna. Do mnie przemawiają komplikacje gier heksowych ale bez kartek. Stalin's War to też gra heksowa i zarazem CDG.
A co do czystej postaci CDG to Washington's War łączy w sobie polityczny aspekt TS z aspektem czysto wojennym odczuwalnym w grach hexowych. Moim zdaniem to jest równie dobra, może i lepsza gra.
Sam mam pomysł na grę o Powstaniu Styczniowym w guberni radomskiej z kartami ale bez CDG. Polityczny aspekt można fajnie kartami oddać, ale nie żeby one ustawiały ruch.
Ostatnio zmieniony 30 mar 2014, 21:26 przez Zouave, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeden w Polsce turkusowy
To z Równego pułk morowy
Lance do boju...

Ku pamięci Józefa Łukasika, ułana 21 pułku ułanów nadwiślańskich.
ODPOWIEDZ