[Gliwice] Spotkania planszówkowe
-
- Posty: 7
- Rejestracja: 25 maja 2007, 15:27
- Lokalizacja: Zabrze
hej,
ostatnio bardzo nam się podobało, więc w ten poniedziałek też się wybieramy do kredensu. my zamierzamy zabrać ze sobą Blue Moon City, Bohnanze i Petersburg (gdyby ktoś jeszcze cos chciał z naszej skromniutkiej kolekcji to zapraszam na, zdaje się, 10 strone, tam wypisaliśmy, co mamy). Chętnie byśmy pograli znowu w Odyseusza i Pompeje, wiec, jeśli możesz, to zabierz je Trzewiku, one chyba obie Twoje były.
pozdrawiamy wszystkie Kredensiaki (udana nazwa:)
ostatnio bardzo nam się podobało, więc w ten poniedziałek też się wybieramy do kredensu. my zamierzamy zabrać ze sobą Blue Moon City, Bohnanze i Petersburg (gdyby ktoś jeszcze cos chciał z naszej skromniutkiej kolekcji to zapraszam na, zdaje się, 10 strone, tam wypisaliśmy, co mamy). Chętnie byśmy pograli znowu w Odyseusza i Pompeje, wiec, jeśli możesz, to zabierz je Trzewiku, one chyba obie Twoje były.
pozdrawiamy wszystkie Kredensiaki (udana nazwa:)
Otóż pani kelnerka, która w zeszłym tygodniu zadebiutowała w Kredensie i bardzo zalazła nam za skórę wczoraj wyleciała z pracy. Nie tęsknimy. Składamy ukłon w stronę szefostwa Kredensu, że szybko rozpoznało i rozwiązało problem.
Z innych "otóż", otóż ciekawostką tego tygodnia jest fakt, że Goor skończył remont i pojawił się w Kredensie po grubo ponad miesięcznej przerwie. Remont horror.
W ramach ostatniego "otóż" informuję, że otóż w tym tygodniu nie pojawił się żaden gość, ani Folko z Wodzisławia, ani Bogas z Tarnowskich Gór, ani Avantar z Katowic... Pojawił się natomiast człowiek na rowerze, który wpadł, spytał czy tu gramy w planszówki - odpowiedź była tak oczywista jak i twierdząca - powiedział, że fajnie i pojechał dalej. Czyli śmiało można powiedzieć, że koloryt spotkań zachowany.
Tymczasem... Co wylądowało na stołach?
Na stołach nade wszystko wylądował Pitch Car, czyli gra w kapsle na torze wyścigowym. Kupiłem to cudo w rebelu, a część Kredensiaków rzuciła mi w kieszeń symbolicznego piątaka i w ten sposób możemy w Gliwicach bawić się w Formułę 1. W podziękowaniu za dosponsorowanie mnie w zakupie pozwoliłem przeciwnikom wygrać trzy pierwsze wyścigi.
A potem już nie, i kolejne trzy już wygrałem, ha!
Graliśmy wpierw w szerokim gronie 8 osobowym (przegrane wyścigi), a potem w mniejszym 4 osobowym i 6 osobowym (wygrane). Zabawa jest przednia, choć o ile dostrzegłem nie wszyscy zapałali do gry aż taką miłością jak ja. Ja zapałałem, gry proste, szczere i pełne testosteronu to zdecydowanie moja dziedzina.
Ponieważ 4 Kredensiaków wyjeżdża na 2 tygodnie na wakacje, oficjalny sezon F1 w Gliwicach rozpoczniemy dopiero w lipcu. Będzie się działo.
Oprócz PitchCara na stołach wylądowały dwie gry Lacerty, czyli Eufrat i Książęta Florencji (pierwsza bardzo mi się podoba, druga okazała się dla mnie totalnym dnem, podobnie jak WN), na stole obok wylądował Blue Moon City z Galakty, wylądowały Pompeje, wylądowała gra o wyścigach rowerowych o niemożliwej do wymówienia niemieckiej nazwie... Pojawił się też Tikal, ,St. Petersburg, prototyp Marcina (nie wiem wszak co to było)...
I to chyba tyle, generalnie ja sam zagrałem wpierw w PitchCar, potem w gry Lacerty, a potem, bardzo zniechęcony po Książętach Florencji pograłem w PitchCara i polazłem do domu.
Za tydzień będzie mniejsza frekwencja, bo nie będzie Joli, Borsa, Multiego i Oli. Dotrze za to Merry. See you next week.
Z innych "otóż", otóż ciekawostką tego tygodnia jest fakt, że Goor skończył remont i pojawił się w Kredensie po grubo ponad miesięcznej przerwie. Remont horror.
W ramach ostatniego "otóż" informuję, że otóż w tym tygodniu nie pojawił się żaden gość, ani Folko z Wodzisławia, ani Bogas z Tarnowskich Gór, ani Avantar z Katowic... Pojawił się natomiast człowiek na rowerze, który wpadł, spytał czy tu gramy w planszówki - odpowiedź była tak oczywista jak i twierdząca - powiedział, że fajnie i pojechał dalej. Czyli śmiało można powiedzieć, że koloryt spotkań zachowany.
Tymczasem... Co wylądowało na stołach?
Na stołach nade wszystko wylądował Pitch Car, czyli gra w kapsle na torze wyścigowym. Kupiłem to cudo w rebelu, a część Kredensiaków rzuciła mi w kieszeń symbolicznego piątaka i w ten sposób możemy w Gliwicach bawić się w Formułę 1. W podziękowaniu za dosponsorowanie mnie w zakupie pozwoliłem przeciwnikom wygrać trzy pierwsze wyścigi.
A potem już nie, i kolejne trzy już wygrałem, ha!
Graliśmy wpierw w szerokim gronie 8 osobowym (przegrane wyścigi), a potem w mniejszym 4 osobowym i 6 osobowym (wygrane). Zabawa jest przednia, choć o ile dostrzegłem nie wszyscy zapałali do gry aż taką miłością jak ja. Ja zapałałem, gry proste, szczere i pełne testosteronu to zdecydowanie moja dziedzina.
Ponieważ 4 Kredensiaków wyjeżdża na 2 tygodnie na wakacje, oficjalny sezon F1 w Gliwicach rozpoczniemy dopiero w lipcu. Będzie się działo.
Oprócz PitchCara na stołach wylądowały dwie gry Lacerty, czyli Eufrat i Książęta Florencji (pierwsza bardzo mi się podoba, druga okazała się dla mnie totalnym dnem, podobnie jak WN), na stole obok wylądował Blue Moon City z Galakty, wylądowały Pompeje, wylądowała gra o wyścigach rowerowych o niemożliwej do wymówienia niemieckiej nazwie... Pojawił się też Tikal, ,St. Petersburg, prototyp Marcina (nie wiem wszak co to było)...
I to chyba tyle, generalnie ja sam zagrałem wpierw w PitchCar, potem w gry Lacerty, a potem, bardzo zniechęcony po Książętach Florencji pograłem w PitchCara i polazłem do domu.
Za tydzień będzie mniejsza frekwencja, bo nie będzie Joli, Borsa, Multiego i Oli. Dotrze za to Merry. See you next week.
Książęta Florencji pazurka nie pokazali. Nie skreślałabym ich jednak po tej jednej rozgrywce. Gra jest złożona, a przy większości nowych graczy ciągnęła się niemiłosiernie. Wcześniejsze partie, rozgrywane na spokojnie, w mniejszym gronie (no na 5 osób to ta gra nie jest!) dostarczyły wszystkiego tego co dostarczyć miały. Gry będę bronić!
Co do innych pozycji na stole pojawił się też Yspahan! Dzięki Goor za miłą partię ..
Do zobaczenia już za 2 tygodnie !!
Co do innych pozycji na stole pojawił się też Yspahan! Dzięki Goor za miłą partię ..
Do zobaczenia już za 2 tygodnie !!
- ja_n
- Recenzent
- Posty: 2303
- Rejestracja: 28 lip 2004, 10:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 1 time
To był agent CBA o pseudonimie "Ulrich". Wpadł sprawdzić czy podsłuch założyli we właściwym lokalutrzewik pisze:Pojawił się natomiast człowiek na rowerze, który wpadł, spytał czy tu gramy w planszówki - odpowiedź była tak oczywista jak i twierdząca - powiedział, że fajnie i pojechał dalej. Czyli śmiało można powiedzieć, że koloryt spotkań zachowany.
Tiju napisała:
A co do agentów CBA to zapraszamy - byle tylko kilka gier ze sobą przynieśli... Kredens otwarty dla wszystkich
Ogłaszam wszem i wobec, że Tiju za miłą partię uważa spuszczenie mi totalnego lania - nie boję się przyznać, iż zostałem po prostu zniszczony...Co do innych pozycji na stole pojawił się też Yspahan! Dzięki Goor za miłą partię ..
A co do agentów CBA to zapraszamy - byle tylko kilka gier ze sobą przynieśli... Kredens otwarty dla wszystkich
Kelnerka nie wydała nam reszty bo powiedziała, że nia ma w kasie i tyle.
Wakacje w toku, upał, urlopy, lenistwo. W zeszłym tygodniu przewidywałem znaczący spadek frekwencji, no bo Multi, Ola, Jola i Bors mieli ruszyć na wakacje. Adam (Dagon) wyjechał na dobre. Andrzeja w firmie trzymają tak, że od kilku tygodni nie pojawił się w Kredensie, podobnie Michał... Generalnie zapowiadały się pustki.
Tymczasem Kredens trzyma się mocno! Ha!
Mirek skończył remont, więc było nas już dwóch.
Agnieszka i Tomek, czyli Zabrzańskie Dziubdziuby jak nas raz odwiedziły, tak zostały z nami na dobre i od trzech tygodni regularnie wpadają do Kredensu. Była nas więc już czwórka.
Marcin jest zawsze, więc piątka.
Gościnnie Merry Moja Kochana, więc szóstka.
Maciek pokonał dwumiesięczny atak alergii i znowu wpada do Kredensu, więc siódemka.
Patrycja, czyli najbardziej regularny przedstawiciel fandomu z Zabrza, czyli ósemka.
To koniec?
Otóż nie. Kredens zadziwia w każdym tygodniu!
Tym razem pojawił się - przedstawiony tu w zeszłym tygodniu Człowiek na Rowerze. Andrzej. Nowy Kredensiak na pokładzie. Czyli dziewiątka.
I pojawił się jeszcze jeden gracz. Zupełnie nowy, i choć na pożegnanie powiedział, że termin Kredensu koliduje mu z pracą, to jednak będzie się starał wpadać tak często jak to będzie możliwe.
Było nas więc dziesięciu. Nieźle, jak na posuchę urlopową...
...szczególnie że... Późnym popołudniem w progach knajpy stanął Bors. Bors, który miał być na wakacjach, Bors, który wraz z Multim, Olą i Jolą miał pławić się w słońcu, Bors, który...
"Sesja pokrzyżowała mi plany. Musiałem zostać."
Jedenastu.
Zagraliśmy w tradycyjny zestaw ostatnich tygodni, czyli Markt von Alturien (dwukrotnie), Bohnansę, EiT, Cytadelę, Eskadrę.
Przegrałem we wszystko. W większość z kretesem.
Zapraszamy w najbliższy poniedziałek jakiegoś niespodziewanego gościa! Tradycja poniedziałkowych niespodzianek musi trwać! Przybywajcie do Gliwic.
Wakacje w toku, upał, urlopy, lenistwo. W zeszłym tygodniu przewidywałem znaczący spadek frekwencji, no bo Multi, Ola, Jola i Bors mieli ruszyć na wakacje. Adam (Dagon) wyjechał na dobre. Andrzeja w firmie trzymają tak, że od kilku tygodni nie pojawił się w Kredensie, podobnie Michał... Generalnie zapowiadały się pustki.
Tymczasem Kredens trzyma się mocno! Ha!
Mirek skończył remont, więc było nas już dwóch.
Agnieszka i Tomek, czyli Zabrzańskie Dziubdziuby jak nas raz odwiedziły, tak zostały z nami na dobre i od trzech tygodni regularnie wpadają do Kredensu. Była nas więc już czwórka.
Marcin jest zawsze, więc piątka.
Gościnnie Merry Moja Kochana, więc szóstka.
Maciek pokonał dwumiesięczny atak alergii i znowu wpada do Kredensu, więc siódemka.
Patrycja, czyli najbardziej regularny przedstawiciel fandomu z Zabrza, czyli ósemka.
To koniec?
Otóż nie. Kredens zadziwia w każdym tygodniu!
Tym razem pojawił się - przedstawiony tu w zeszłym tygodniu Człowiek na Rowerze. Andrzej. Nowy Kredensiak na pokładzie. Czyli dziewiątka.
I pojawił się jeszcze jeden gracz. Zupełnie nowy, i choć na pożegnanie powiedział, że termin Kredensu koliduje mu z pracą, to jednak będzie się starał wpadać tak często jak to będzie możliwe.
Było nas więc dziesięciu. Nieźle, jak na posuchę urlopową...
...szczególnie że... Późnym popołudniem w progach knajpy stanął Bors. Bors, który miał być na wakacjach, Bors, który wraz z Multim, Olą i Jolą miał pławić się w słońcu, Bors, który...
"Sesja pokrzyżowała mi plany. Musiałem zostać."
Jedenastu.
Zagraliśmy w tradycyjny zestaw ostatnich tygodni, czyli Markt von Alturien (dwukrotnie), Bohnansę, EiT, Cytadelę, Eskadrę.
Przegrałem we wszystko. W większość z kretesem.
Zapraszamy w najbliższy poniedziałek jakiegoś niespodziewanego gościa! Tradycja poniedziałkowych niespodzianek musi trwać! Przybywajcie do Gliwic.
2 lipca, Gliwice, Kredens...
Nie ukrywam, że jakoś nie miałem ochoty na granie. Szedłem do Kredensu z olbrzymią ochotą, ale grać mi się nie chciało. Miałem ochotę usiąść sobie gdzieś w rogu i w spokoju popatrzeć jaki inni się bawią, odpocząć w miłym towarzystwie.
I bardziej niechcący niż chcący wprowadziłem moje plany w życie, bo wpierw w Kredensie byłem ja i Andrzej (Kornik), więc postanowiłem pokazać mu świetną układankę Tipover, potem przyszedł Mirek i Andrzej pokazał mu układankę Tipover, a potem dotarł Marcin, i kiedy Mirek totalnie wciągnięty w układankę przewracał kolejne skrzynki, ja wyciągnąłem "Zombiaki II" i dałem Andrzejowi i Marcinowi, by sobie zagrali.
Naród więc grał, a ja tylko się przyglądałem.
Potem dotarł drugi Marcin, potem dotarł Michał, potem dotarła Patrycja, a spotkanie nadal miało charakter więcej towarzyski niż growy, Mirek siedział i przewracał skrzynie, chłopaki cięli w Zombiaki II, a ja opowiadałem o planach Portalu na Essen i o samym Essen generalnie. Pokazałem też nowy numer Świata Gier Planszowych.
Zleciała nam tak pewnie z godzina, albo i więcej. W końcu więc padła propozycja, by w coś jednak zagrać. Podzieliliśmy się, część poszła grać w Niagarę, część w Mykerinosa, ci od Niagary zagrali potem w Dungeonera, ci od Mykerinosa zagrali w Adel Verplflihtet, ci od Niagary zagrali potem w Zombiaki II i Funstere Fluchte (czy jakoś tak), a ci od Adela zagrali w Mall of Horror.
A potem doszła już ósma i grzecznie nastąpił koniec zabawy. Jak na osobę, która nie miała ochoty wczoraj grać, zanotowałem wcale udany występ, w Mykerinosa zajmując silne drugie miejsce, w Adel i Mall wygrywając.
Wieczór udał nam się wyśmienicie.
Ogłoszenia parafialne:
1. Światło w Kredensie jest tak słabe, że jeszcze kilka spotkań i oślepniemy.
2. Jeszcze 8 spotkań w Kredensie i przenosimy się do MDK. Ma to swoje plusy i minusy, wierzę, że wartość plusów przebije wartość minusów.
Nie ukrywam, że jakoś nie miałem ochoty na granie. Szedłem do Kredensu z olbrzymią ochotą, ale grać mi się nie chciało. Miałem ochotę usiąść sobie gdzieś w rogu i w spokoju popatrzeć jaki inni się bawią, odpocząć w miłym towarzystwie.
I bardziej niechcący niż chcący wprowadziłem moje plany w życie, bo wpierw w Kredensie byłem ja i Andrzej (Kornik), więc postanowiłem pokazać mu świetną układankę Tipover, potem przyszedł Mirek i Andrzej pokazał mu układankę Tipover, a potem dotarł Marcin, i kiedy Mirek totalnie wciągnięty w układankę przewracał kolejne skrzynki, ja wyciągnąłem "Zombiaki II" i dałem Andrzejowi i Marcinowi, by sobie zagrali.
Naród więc grał, a ja tylko się przyglądałem.
Potem dotarł drugi Marcin, potem dotarł Michał, potem dotarła Patrycja, a spotkanie nadal miało charakter więcej towarzyski niż growy, Mirek siedział i przewracał skrzynie, chłopaki cięli w Zombiaki II, a ja opowiadałem o planach Portalu na Essen i o samym Essen generalnie. Pokazałem też nowy numer Świata Gier Planszowych.
Zleciała nam tak pewnie z godzina, albo i więcej. W końcu więc padła propozycja, by w coś jednak zagrać. Podzieliliśmy się, część poszła grać w Niagarę, część w Mykerinosa, ci od Niagary zagrali potem w Dungeonera, ci od Mykerinosa zagrali w Adel Verplflihtet, ci od Niagary zagrali potem w Zombiaki II i Funstere Fluchte (czy jakoś tak), a ci od Adela zagrali w Mall of Horror.
A potem doszła już ósma i grzecznie nastąpił koniec zabawy. Jak na osobę, która nie miała ochoty wczoraj grać, zanotowałem wcale udany występ, w Mykerinosa zajmując silne drugie miejsce, w Adel i Mall wygrywając.
Wieczór udał nam się wyśmienicie.
Ogłoszenia parafialne:
1. Światło w Kredensie jest tak słabe, że jeszcze kilka spotkań i oślepniemy.
2. Jeszcze 8 spotkań w Kredensie i przenosimy się do MDK. Ma to swoje plusy i minusy, wierzę, że wartość plusów przebije wartość minusów.
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Moja intuicja mówi: NIE. Z tego co czytałem i widziałem (zobacz recenzję video na http://www.boardgameswithscott.com) to musi być niemiłosiernie nudne i żmudne.buras pisze:no i niestety nie udało mi sie wyrwać z pracy
co myslicie o zakupie WORLD OF WARCRAFT czy warto?? wciaga jak online?? ewentualnie co byscie doradzili (z angielskim jestem na bakier)
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
- Don Simon
- Moderator
- Posty: 5623
- Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
- Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
- Been thanked: 1 time
RPG to dopiero ziewanie .
Lepiej byscie opisali wczorajsze spotkanie, a nie offtopujecie.
Pozdrawiam
Szymon
Lepiej byscie opisali wczorajsze spotkanie, a nie offtopujecie.
Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Szymon ma rację - oto co się wczoraj działo:Don Simon pisze:
Lepiej byscie opisali wczorajsze spotkanie, a nie offtopujecie.
Po pierwsze coraz więcej przedstawicielek płci pięknej odwiedza Kredens aby sobie pograć. Tendencja jak najbardziej pozytywna
Ogólnie - jeśli mnie pamięć nie myli było chyba 12 osób co jak na wakacje nie jest złym wynikiem.
Na stołach pojawiły się: Um Krone und Kragen, niezawodny Abalone, Dungeoner + dodatki, Marco Polo, testowano Zombiaki II, część osób ścigała się na rowerkach a ja z kilkoma innymi próbowałem przejść przez Mroczny korytarz i nie dać się zjeść potworowi (niestety nie pamiętam tytułu tej gry...).
Ogólnie było bardzo przyjemnie i jak wynika z powyższego opisu nawet bez magicznej torby Trzewika było w co pograć.
Zabawa zakończyła się około 20.30 a w przyszły poniedziałek zacznie około 16.00.
Zapraszam!