![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Cz.2: http://www.plansza.com.pl/2014/09/gradi ... iu-na.html
It has begunWintermute pisze:Sprzedawac gratisy, ktore sie dostalo do recenzji?
There can be only one:)Gambit pisze:It has begunWintermute pisze:Sprzedawac gratisy, ktore sie dostalo do recenzji?
+1 bo ja odczuwam to samo.Ryu pisze:Patrzę... Jakiś ciekawy temat. Wchodzę i sprawdzam pierwszego posta... Matio. K i już dziękuję. Pass...
Jako, że to ja brałem udział w owej dyskusji z Piotrem na jego kanale, czuję się lekko wywołany do tablicy.Wintermute pisze:Gratisy dla recenzentow, jeszcze w przypadku niszowego produktu, to zawsze drazliwy temat i wywolujacy sporo kontrowersji. Mam doswiadczenie z innych branz i nie sadze, zeby w tym wypadku bylo inaczej...
Dlaczego?Gambit pisze: Z drugiej jednak strony, też pewnie zastanawiałbym się, gdybym kiedyś zobaczył recenzenta, który wyprzedaje zrecenzowane gry jak leci, tuż po tym jak je zrecenzował.
Zastanawiam się, czy napisałeś to z sarkazmem, czy poważnie. Mam nadzieję, że to pierwsze. Z jednej strony zgadza się. Ja to robię, bo lubię i chcę się z ludźmi podzielić swoim hobby. Z drugiej jednak strony, przygotowanie takiej recenzji (zwłaszcza wideo) wymaga tak dużego nakładu pracy (a czasem i kasy - oświetlenie samo się nie kupi), że człowiek zaczyna myśleć, że fajnie by było coś z tego mieć. Tym czymś są gry od wydawców.TomB pisze:Recenzent zawsze może oddać komuś grę, prawda? Na pewno założył bloga/kanał dla własnej satysfakcji, dla propagowania hobby, dla graczy itp., a nie dla dębienia gratisów i ich spieniężania. Niech więc "poda dalej", na pewno znajdą się chętni do dalszej zabawy...
Niby tak. Ale jak ktoś w ten sposób traktuje gry od wydawców, to w moich oczach staje się wyrobnikiem. Dostać, zrecenzować, sprzedać. Według mnie, żeby recenzować gry, trzeba je lubić. Być pasjonatem. A takie postępowanie nie pasuje do pasjonata.bubu pisze:Dlaczego?
Przecież to praca- odrobiłeś zadanie i bierzesz się za następne. No chyba, że w recenzji napiszesz, że to gra Twojego życia i nie sądzisz, żeby przez najbliższe 10 lat na twoim stole wylądowało coś innego.
Dokładnie.Trolliszcze pisze:A jeśli to wydawcy zależy na recenzji i wysyła recenzentowi grę z prośbą o ocenę? To też jest "wydębiona"?
Jak zwykle w takich przypadkach ludzie szukają dziury w całym. A przecież ze zdroworozsądkowego punktu widzenia sprawa jest prosta: jeśli autor/wydawca/sklep czy ktokolwiek inny, kto przekazuje grę do recenzji, nie oczekuje jej zwrotu, to staje się ona własnością recenzenta - a ten może z nią zrobić, co mu się żywnie podoba: spalić, zjeść, postawić na półce albo sprzedać. Jeśli sprzedaje regularnie i osiąga jakiś tam dochód, to pewnie mógłby się nim zainteresować US, ale to już zupełnie inna bajka.
Po co dorabiać ideologię i patrzeć na prosty układ wydawca/recenzent przez pryzmat moralności? Każdy ma tu swój interes, a tak zwanym osobom trzecim nic do tego.
ale bycie pasjonatem nie znaczy trzymanie wszystkiego co się dostanie tylko dlatego ze ma sie to za darmo. Pasjonat moze miec w swej kolekcji np tylko 20-30 gier bo sa to jego ulubione i gra w nie bez przerwy. Bycie recenzentem nie zmusza do tego zeby miec scianę wypełnioną grami. Ładnie to wyglada na zdjeciach czy filmie ale nie jest to wymóg bycia pasjonatem.Niby tak. Ale jak ktoś w ten sposób traktuje gry od wydawców, to w moich oczach staje się wyrobnikiem. Dostać, zrecenzować, sprzedać. Według mnie, żeby recenzować gry, trzeba je lubić. Być pasjonatem. A takie postępowanie nie pasuje do pasjonata.
Kod: Zaznacz cały
Doradztwo w grach:
Eurogry: 50 groszy / zdobyty Punkt Zwycięstwa
Ameritrasz: 30 PLN / godzinę gry
Gry imprezowe: zryczałtowane 150 PLN niezależnie od liczby graczy
Gry wojenne mają osobny taryfikator (zależny od epoki historycznej i jednostek), zapewne już znany zainteresowanym
Miesięczny karnet na powstrzymanie się od doradztwa: 600 PLN
Wypożyczenie dodatkowego zestawu pionków w chodliwych kolorach: 10 PLN (żółte i czarne: 1 PLN)
Doradztwo w zakupie gry: 30 PLN (120 PLN, jeżeli mam doradzić coś innego, niż Innowacje)
Sparring-partner do tych nudnych, abstrakcyjnych gier logicznych, w które nikt nie chce z Tobą grać: 20 PLN (200 PLN jeżeli mam przegrać)
No wiesz, to sprawa indywidualna. Jeśli kupisz sobie nowe auto, pojeździsz nim pięć lat i będziesz chciał zamienić na inne, to oczywiście możesz oddać to stare mnie, zamiast je sprzedawać. Z mojego punktu widzenia to fantastyczny pomysł, a z Twojego to się sam zastanów...TomB pisze:Czyli rozdanie gier to zły pomysł? Cóż, ostatnim grzechem recenzenta jest to, co zrobi z pudełkiem po recenzji.
O tym, czy recenzje z gier otrzymanych od wydawców są rzetelne, było już tyle dyskusji, że hej. W zasadzie wyszło, że bez względu na to, czy recenzent grę dostał, czy sam kupił, zawsze będzie się starał ją przedstawić w jak najlepszym świetle. Chyba tylko pożyczone trzeba recenzowaćxelos80 pisze:Największy problem ze sprzedażą gier przez recenzentów mają chyba tylko inni recenzenci, chyba bojąc się posądzenia o to ze są opłacani tą grą za swoją recenzję i ze sie oczekuje od nich dobrej opinii.
Jako osoba postronna uważam że nie ma w tym problemu. Nie zauważyłem żeby ktoś ocenił zła grę dobrze bo dostał ją za darmo. Zwykle dobre gry dostają dobre oceny, a czasami nawet się zdarzy ze gra komuś nie podpasuje i oceni ją nawet gorzej niż reszta osób.