Jako rasowy malkontent muszę nieco pomarudzić na wydanie.
Jak mniemam w angielskiej wersji użyto tych samych materiałów, więc nie jest to raczej wina Cube.
Chodzi mi o papier użyty do powleczenia pudełka. Użycie tak gładkiego papieru powoduje ścieranie farby przy najmniejszym nawet przetarciu (dodatkowo idealnie widać na nim każdą rysę i odcisk palca - na szczęście nie jem przy grach).
Jeden transport w torbie z kilkoma mniejszymi rzeczami, nieposiadającymi ostrych krawędzi (torba w której wielokrotnie transportowałem gry w podobnym „składzie”) - krecha grubości ok. 7mm przez 90% wierzchniej oklejki pudła. Pod światło wygląda jakby ktoś paluchem przejechał po niewyschniętej do końca farbie.
Figurki na pierwszy rzut oka wyglądają OK. Po bliższym przyjrzeniu się, okazuje się jednak że mają kilka defektów. O ile przed malowaniem poradzę sobie z obcięciem wystających „bolców” (pozostałych po produkcji) które wystają np. z boku płaszcza, o tyle nie wiem co zrobić z małym „trójkątnym” ubytkiem z lewej strony w płaszczu Filcha. Wgląda to tak jakby zamiast pozostawienia tego „bolca”, wyrwano go z kawałeczkiem płaszcza. Stonoga ma trochę "pofalowaną" podstawkę, ale stoi. Łuk mojej Lilly na dole (w miejscu mocowania cięciwy) ma jakiś dziwny duży trójkąt (większy niż jego górny odpowiednik), nie mogę się tego dopatrzyć na zdjęciach w necie więc pewnie też to jakaś pozostałość po produkcji. Mam nadzieję, że nie uszkodzę niczego, próbując to ściąć odrobinę. Pytanie, czy u Was łuk też jest tak "niesymetryczny"?
Karty wyglądają na porządne, jednak po rozpakowaniu folii z kart mysich zdolności, okazało się że jeżdżąc sobie po pudełku, dwie karty uległy uszkodzeniu. Mianowicie delikatnie uszkodziła się krawędź dwóch wierzchnich kart.
Jak je koszulkowałem w ciasne FFG (te małe bo duże wchodzą na luzie w koszulki FFG) to przy popychaniu palcem krótszej krawędzi karty, gimnastykowałem się sporo aby nie powielić tego efektu na reszcie.
Ja mam problem z głowy bo koszulkuję praktycznie każdą grę, ale zastanawiam się jak te karty mogą wyglądać po kilkunastu partiach tasowania bez koszulek.
Kostki są bardzo dobrej jakości (dużo lepszej niż np. "Potwory w Tokio").
Jedna kostka ma niedomalowany serek (brak farby na fragmencie wyżłobionego serka), ale nie jest to na szczęście bardzo widoczne, więc aż tak mnie nie razi. :]
Do reszty nie mam właściwie zastrzeżeń. Instrukcja jest ładna, czytelna i porządna. Żetony i kafle bardzo ładnie się prezentują (choć podobnie jak w przypadku pudełka, wolałbym inny rodzaj papieru ale narzekać nie zamierzam).