[Warszawa] OKO

... czyli zloty miłośników planszówek! Tu możesz także umawiać się na granie w Twoim mieście.
Awatar użytkownika
Polaros
Posty: 595
Rejestracja: 23 sie 2006, 15:52
Lokalizacja: WaWa

Post autor: Polaros »

Zabrałen Tichu, Banga, Schotten totten bede po 17.
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Post autor: Geko »

Ja mam zapowiedzianego Louisa XIV oraz Meuterera (pewnie i tak nikt nie będzie chciał grać ale co tam, w sumie to talia kart, więc nie ma problemu z noszeniem). Powinieniem być ok. 17tej.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
Andy
Posty: 5130
Rejestracja: 24 kwie 2005, 18:32
Lokalizacja: Piastów
Has thanked: 77 times
Been thanked: 192 times

Post autor: Andy »

Mam przy sobie obiecany Duel in the Dark, ale dopiero około 14 będę ostatecznie wiedział czy przyjadę.
Awatar użytkownika
draco
Posty: 2096
Rejestracja: 05 sty 2006, 23:15
Lokalizacja: Warszawa, żona też

Post autor: draco »

Oprócz Periklesa przyniosę bazikowe Pompeje i mój ulubiony Trias. Otwieram salę o 16.
Anomander Rake
Posty: 53
Rejestracja: 02 lis 2006, 08:25

Post autor: Anomander Rake »

A ktoś ma zamiar grać w tego Periklesa? Ja postaram się być przed 17 i chętnie zgram.
Awatar użytkownika
Trutu
Posty: 501
Rejestracja: 27 wrz 2006, 15:35
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Trutu »

Dziś mnie nie będzie. :cry: Jestem chory i leżę w łóżeczku.
Prezes

...piszę powoli, bo wiem, że czytacie powoli...
Awatar użytkownika
jax
Posty: 8128
Rejestracja: 13 lut 2006, 10:46
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 79 times
Been thanked: 252 times

Post autor: jax »

Anomander Rake pisze:A ktoś ma zamiar grać w tego Periklesa? Ja postaram się być przed 17 i chętnie zgram.
Ja mam zamiar. Chyba ze Andy dotrze z Duel in the Dark.
Mysle ze chetni na Periklesa spokojnie sie znajda.
Awatar użytkownika
Duartuss
Posty: 19
Rejestracja: 17 wrz 2007, 16:50
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Duartuss »

Hmmm... mam pytanie. Czy obowiązują jakieś ograniczenia wiekowe? Czy może nawet uczniowie z podstawówki mogą zawitać? :)
Awatar użytkownika
melee
Posty: 4341
Rejestracja: 28 cze 2007, 20:20
Lokalizacja: Warszawa / CK
Been thanked: 3 times

Post autor: melee »

Spotkania są otwarte dla wszystkich, niezależnie od wieku (poniżej pewnej granicy wskazana jest jednak asysta rodziców).

Z waszych propozycji chętnie zagram w:

1. Duel in the Dark
2. Tichu
3. Louis XIV
4. Książęta Florencji

Oczywiście nie we wszystko się uda :)
Wilk - już z 2 tygodnie temu mieliśmy zagrać w Twilight Struggle, masz jeszcze może grę, czy już oddałeś?
Anomander Rake
Posty: 53
Rejestracja: 02 lis 2006, 08:25

Post autor: Anomander Rake »

Ja mam zamiar. Chyba ze Andy dotrze z Duel in the Dark.
Stawiasz mnie w sytuacji, w której widok Andiego ma być dla mnie niemiły. ;)
Awatar użytkownika
Polaros
Posty: 595
Rejestracja: 23 sie 2006, 15:52
Lokalizacja: WaWa

Post autor: Polaros »

melee pisze: Wilk - już z 2 tygodnie temu mieliśmy zagrać w Twilight Struggle, masz jeszcze może grę, czy już oddałeś?
Wilku ma mi ją oddać dziziaj koło 20 wiec pewnie nie bedziecie mieli okazji zagrac :/
Awatar użytkownika
Andy
Posty: 5130
Rejestracja: 24 kwie 2005, 18:32
Lokalizacja: Piastów
Has thanked: 77 times
Been thanked: 192 times

Post autor: Andy »

jax pisze:Chyba ze Andy dotrze z Duel in the Dark.
Już się wyjaśniło. Będę około 16 - 16.15, w zależności od korków.

Anomanderze: jeśli mój widok sprawi Ci przykrość, to zawsze możesz pocieszyć się widokiem Duel in the Dark. :wink:
Ale pierwszeństwo w graniu ma Jax.
Awatar użytkownika
Browarion
Posty: 2374
Rejestracja: 12 kwie 2005, 14:52
Lokalizacja: Wrocław
Has thanked: 19 times
Been thanked: 2 times

Post autor: Browarion »

Niestety także sie pochorowałem i dziś nie dojadę.
I choć w plecaczku chowają się Książęta, bo myślałem że rozchodzę..., to jednak odpuszczam; szczególnie że i Mefiug wypada, więc może i dobrze.

C U soon ;)
niby stary koń, a jednak z ogromnym sentymentem do zabaw i uciech wszelakich
Anomander Rake
Posty: 53
Rejestracja: 02 lis 2006, 08:25

Post autor: Anomander Rake »

Ale pierwszeństwo w graniu ma Jax.
Może zdążycie skończyć nim się pojawię. :)
Awatar użytkownika
melee
Posty: 4341
Rejestracja: 28 cze 2007, 20:20
Lokalizacja: Warszawa / CK
Been thanked: 3 times

Post autor: melee »

Polaros pisze:
melee pisze: Wilk - już z 2 tygodnie temu mieliśmy zagrać w Twilight Struggle, masz jeszcze może grę, czy już oddałeś?
Wilku ma mi ją oddać dziziaj koło 20 wiec pewnie nie bedziecie mieli okazji zagrac :/
Jest wiele możliwości:
- skończymy do 20
- zagramy po 20 ;)
- przywiążemy Cię do kaloryfera, zabierzemy grę i oddamy za tydzień :D
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Post autor: Geko »

Kolejna wizyta w OKO przeszła do historii, trzeba więc spełnić swój kronikarski obowiązek.

Miałem dziś przyjemność zagrać w:

Labirynt Mistrzów
Nie, to nie żadna nowość z Eurolandu. Ot stara gierka wydana przez Ravensburger. Tytuł po niemiecku, podaję tłumacznie polskie, co będę przekręcał. Z resztą Lim-Dul pewnie dopisze. Ot, sympatyczna gra, gdzie przesuwamy rząd labiryntu, po czym ruszamy swojego ludka, żeby zbierać żetony z liczbami, z tym, że trzeba je zbierać po kolei. Na koniec dodajemy liczby na zdobytych żetonach, plus ewentulne punkty dodatkowe za zebranie trzech określonych na karcie żetonów i nieużyte różdżki (każdy ma w ciągu gry trzy różdżki, można ich używać, żeby wykonać dodatkową akcję). Może być jako przerywnik i fajna gimnastyka dla wyobraźni przestrzennej. Ale kingaking straszny, w dodatku ukryty :wink: Dlaczego? Bo wygrałem a wydaje mi się, że Lim-Dul i Polaros grali dużo lepiej. Hmmm.

Louis XIV
Udało mi się zebrać zacne towarzystwo do Ludwika i w końcu mogłem zagrać drugi raz. Zacne towarzystwo to: Koneko (przyniosła cudne ciastka a la sezamki, mniam, czyżby nowa świecka tradycja?), Ragozd (zwany też tym, który ma (prawie) zawsze Razzię) i Lim-Dul (można by tu dużo napisać). Tłumaczenie zasad poszło całkiem sprawnie (Michał Stajszczak upewnił mnie w kilku kwestiach). Tak więc, nie bójcie się reguł Ludwika, bo w cale nie są takie skomplikowane! Rozgrywka utwierdziła mnie w przekonaniu, że gra jest bardzo dobra. Wbrew pozorom nie czułem wcale, że jest jakaś bardzo ciężka (jakby chcieć wszystko kontrolować to może byłoby ciężko ale ja aż tak na wszystko nie zwracam uwagi). Losowość w doborze misji też mi specjalnie nie przeszkadza. Generalnie wszyscy byli zadowoleni i stwierdzili, że gra im się podoba. Z obowiązku kronikarskiego wspomnę, że znowu miałem najwięcej herbów różnych rodzajów, które dały mi kilka kolejnych herbów. Ostatecznie wyszło na to, że znów byłem ostatni od końca :P

Hazienda
Zasiadłem do tej gry razem z Ragozdem, Damianem, Dasilwą i Safarim. Niestety telefon żony zmusił mnie do porzucenia gry po kilku turach i udania się do domu. Tak, że chłopaki, wybaczcie ale czasem trzeba nagle wracać, jak ktoś się źle czuje :?
Na szczęście gra była w fazie początkowej i została ponownie rozpoczęta. Swoją drogą, ciekawe kto wygrał. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze zagrać w Haziendę w niedalekiej przyszłości, bo to bardzo dobra gra, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że dla mnie to najlepsza gra Kramera.

Podsumowując, znowu bardzo sympatyczne spotkanie, mimo, że krótsze niż planowałem.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
MichalStajszczak
Posty: 9479
Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 511 times
Been thanked: 1449 times
Kontakt:

Post autor: MichalStajszczak »

Off topic
Geko napisał:
Niestety telefon żony zmusił mnie do porzucenia gry po kilku turach
Dowcip z epoki, gdy nie było telefonów komórkowych
Do elganckiego klubu w Londynie dzwoni kobieta i mówi, że chciałaby pilnie porozmawiac z mężem. Pracownik klubu, który odebrał telefon, mówi na to:
- "Bardzo mi przykro, ale mąż pani nie jest członkiem naszego klubu".
- "Skąd pan wie, przecież nawet nie podałam nazwiska" - pyta dama
- "Do dżentelmenów w naszym klubie nigdy żony nie dzwonią"
Awatar użytkownika
ragozd
Posty: 3429
Rejestracja: 09 lut 2005, 14:27
Lokalizacja: W-wa CK Tar-ho-min
Kontakt:

Post autor: ragozd »

Wypraszam sobie - ja zawsze mam Razzie :) A Hacjende z wynikiem 116 pkt skończyliśmy razem z Damianem, Safari mial 115 pkt a Dasilwa kiepska mine ;) Niałem do wyboru położyć jezioro tylko 3 pkt dla mnie, albo 5 pkt dla mnie i 2 dla Damiana. Safari namawial na te pierwsza opcje, na szczescie nie posluchalem. Damian niepotrzebnie zamiast koncetrowac sie na swoim mega klocku poszedl w liczbe hacjend - wiele nie osiagnal a klocka zaniedbal - jedyne co to przeszkodzil Safari :)
Jest kilka strategii do przetestowania - to lubie :)
A zaczalem od 6 Nimit(?) - sympatyczna gra ale nie umywa sie do Razzia! :) Potem Ludwik IV - bardzo symatyczna :) Udało mi się pokonać Lim-Dula i zobaczyć w co warto inwestować :) Na koniec zaś blef - bylo ostro - majac 5 kosci przeciw dwum z 6 koscmi, zostalem sam na sam z 3 kosci ostrego. No ale ostry pokazał pazur i po 3 typowaniach zostały i 2 kości. I to był już koniec mych strat - wygralem blefa po raz pierwszy :)
Na sam koniec sympatyczna godzinna pogawedka przed OKO, mając Lim-Dula z lewej strony a jaxa mocno z prawej ;)
PS
Ja otrzymałem SMSa - 1:0 dla nas ;) superwieczór :)
Awatar użytkownika
draco
Posty: 2096
Rejestracja: 05 sty 2006, 23:15
Lokalizacja: Warszawa, żona też

Post autor: draco »

ragozd pisze: 6 Nimit(?)
6 nimmt!

http://www.boardgamegeek.com/game/432
Awatar użytkownika
Geko
Posty: 6491
Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 1 time
Been thanked: 4 times

Post autor: Geko »

draco pisze:
ragozd pisze: 6 Nimit(?)
6 nimmt!
Co można przetłumaczyć na polski jako Nimm Dwa :wink:
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Awatar użytkownika
Franek Strzała
Posty: 353
Rejestracja: 06 lip 2007, 21:40
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Franek Strzała »

Ostatni piątek musze zaliczyć do bardzo bardzo udanych!
Grałem w 2 gry:

-BANG- grałem pierwszy raz i bardzo mi się spodobała. Szybka dynamiczna i przyjemna. Bardzo fajny klimat gry. Chyba nabędę do własnej kolekcji. Zastanawiam się nad wersja czeska. Może być naprawdę śmiesznie :)

-Revolution: The Dutch Revolt- mój numer jeden od dłuższego czasu. Musze powiedzieć ze gra po raz kolejny mnie nie zawiodła. Grałem 4 raz i za każdym razem gra mnie zaskakuje. Tym razem wygrali Habsburgowie chyba o dziwo wszystkich graczy. Habsburgowie mieli bardzo słabą pozycje w 3 i 4 turze. W 5 wysunęli się na prowadzenie dzięki sprytnym fortelom i trochę nieuwadze reformatorów ( mam tu na myśli oddanie jednego miasta przez nieuwagę)
Na początku rozwoju rewolucji mieszczanie i protestanci mieli żelazny sojusz i bez problemu rozciągali swoje wpływy na północy wprowadzając lad, porządek, kaganek oświaty zakładając nowe uniwersytety i rozwijając handel. Na południu nie było już tak spokojnie i o wpływy walczyli ze sobą katolicy Habsburgowie i szlachta. Oczywiście do czasu, w końcu stabilizacja na północy zaczęła niepokoić front habsbursko-arystokratyczny. Został zawarty pakt o nieagresji miedzy Habsburgami i szlachta którego konsekwencja miała być miedzy innymi inwazja militarna na północ. Nawałnica z południa została odparta przez powołana za grube pieniądze armie mieszczan chroniących swoje handlowe wpływy na połnocnym- wschodzie.
Aby stało się zadość reformatorzy za wszelka cenę chcieli odbić prowincje Utrecht od katolików i założyć w mieście uniwersytet. Katolicy dzielnie bronili swojego jedynego północnego bastionu. Używali wszystkich wpływów aby nie utracić tego biskupstwa, używali nawet potężnych wpływów jezuitów ale niestety rewolucja religijna była zbyt mocno zaawansowana i Utrecht został ostatecznie przejęty przez protestantów.

Po opanowaniu północy dla mieszczan i reformatorów zaczęło być ciasno na północy wiec pozostały dwa wyjścia: albo wojna o wpływy na północy albo wspólna ekspansja na południe. Stało się: inwazja na południe dokonała się. Mieszczanie uderzyli na Flandrie Habsburska a protestanci na Brabancje należąca do katolików. Niestety krótkotrwały sukces inwazji na południu ostatecznie się skończył poprzez kontrofensywę Habsburga.
W ostaniej turze w koncu polnoc opanował wielki niepokój. Stare układy i wpływy zostaly zachwiane i wojna mieszczańsko-protestancka stała sie faktem(zreszta i tak wisiala na włosku bo nagle na połnocy zrobiło się mało miejsca :) ). Amsterdam zostal odebrany mieszczanom!
Na samym koncu gry Habsburg jako jedyny zgromadził zapasy złota i mógł bez problemu przekonać mieszkańców miast do „słusznej racji” i w ten sposób zdobył 2 miasta(jedno niestety przez nieuwagę protestantów ale zagranie ze strony Habsburga i tak było bardzo sprytne wiec niczego to nie ujmuje Habsburgom).

Rozgrywkę ostatecznie wygrał Habsburg 11pkt a zaraz po nim nie mając pełnych 11 pkt. był Szlachcic.

BRAWO dla Habsburga!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Starałem się opisać jak najwierniej relacje z rozgrywki. Na pewno wiele aspektów pominąłem czekam wiec na jakieś dopełnienia i sprostowania :)
Rozgrywka w składzie:
KATOLIK- Marcin
HABSBURG- Kuba
SZLACHTA- Sasie
MIESZCZANIE- Leo
PROTESTANCI- Franek Strzała czyli ja :)

Winien jestem jeszcze specjalne podziękowania dla Marcina za prowadzenie calej gry dzieki któremu gra przebiegała szybko, sprawnie i przyjemnie.

Pozdrawiam i dzięki za grę Panowie!!!!!
pozdrawiam
Franek

Mój Harem!!!
Awatar użytkownika
Wilk
Posty: 683
Rejestracja: 19 cze 2007, 15:21
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Wilk »

Bardzo mnie ucieszyla ta relacja, jako ze do tej pory (na podstawie naszej gry sprzed paru tygodni) bylem raczej zwolennikiem pogladu, ze Habsburg i katolik potrzebuja do zwyciestwa b. scislego sojuszu w poczatkowej fazie - jak sie okazuje, wcale nie musi tak byc, co dowodzi, ze gra oferuje sporo mozliwosci, wiecej w kazdym razie, niz poczatkowo sadzilem.
Awatar użytkownika
Saise
Posty: 182
Rejestracja: 19 kwie 2006, 21:09
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Saise »

Relacja Franka jest zacna, takoż było. Ja (Szlachta) i Kuba (Habsburgowie) byliśmy mocno początkującymi (czyt. graliśmy po raz pierwszy) i z początku nie wiedzieliśmy, co się dzieje na planszy - dużo żetonów, kilogram faz, po prostu chaos. Ale już od 2/3 rundy pojęliśmy wszystkie zasady rozgrywki i mogliśmy się spokojnie zanurzyć w odmęty rewolucji. Gra była niesamowicie pasjonująca - pozwolę ją sobie pokrótce opisać z mojego, neutralnie szlacheckiego punktu widzenia.

Pierwsze rundy rewolucji przebiegały wyjątkowo pokojowo: Mieszczanie i Reformaci dzielili północ, Habsburgowie i Katolicy zdobywali południe. Ewentualne konflikty były pokojowe i opierały się na przelewaniu wpływów - tutaj nastąpiła walka pomiędzy Katolikami a Szlachtą o panowanie w centralno-wschodnich Niderlandach, w ostatecznym rozrachunku przynosząc korzyć Szlachcie... głównie z tego powodu, iż Katolicy przestali się interesować terenami o które pretensje zgłaszała Szlachta. Habsburg w międzyczasie popełnił kilka błędów które prawie całkowicie zmiotły go z planszy.

Jednakowoż, dzięki tej z pozoru niekorzystnej sytuacji, w ostatniej rundzie gry uzyskał ogromną przewagę w żetonach które mógł spożytkować na wiele zyskownych sposobów, co też uczynił. Gdy toczył się bój o Flandrię, żelazny sojusz Reformatów i Mieszczan zaczął podupadać - obie frakcje kreowały siły zbrojne i groziły sobie palcami. Katolicy również nie pozostali bez wojsk, jednak jeden ruch Habsburgów błyskawicznie pozbawił Katolików armii - nóż w plecy, który przy niekorzystnej pozycji finansowej Kościoła, był niesamowicie wręcz dotkliwy. Szlachta starała się grać raczej defensywnie, nikomu nie wchodząc w drogę i obejmując coraz szersze wpływy w pomniejszych prowincjach, na które nikt nie zwracał uwagi - co się zdecydowanie opłaciło. Co prawda powstał solidny impas pomiędzy licznymi wojskami Habsburskimi a armią Szlachecką, który został ostatecznie rozwiązany przez ruchy wojsk i druzgoczący atak Habsburgów. Na szczęście dla Arystokracji, Habsburg nie miał już czasu na skorzystanie z tej jakże korzystnej sytuacji - odbił jedynie jedno miasto z rąk wysoko urodzonych, co nie było żadną stratą, gdyż wojska Arystokracji również przejęły jedno miasto z rąk Habsburskich.

W ostatecznym rozrachunku Habsburgowie wykorzystali wszystkie swoje zasoby by wykorzystać nieuwagę i niemoc Reformatów na południu kraju, dzięki czemu w ciągu jeden rundy zdobyli dwa miasta, co było gwarantem zwycięstwa. Wielkie gratulacje dla "kierowcy" Habsburgów :) Szlachcie zabrakło 0,2 punktów by sięgnąć po laur, ale cóż - jeszcze nie raz nadejdzie czas na Rewolucje 8)

Słowem - Doskonała gra. Wielkie dzięki współgraczom za kilka kapitalnie spędzonych godzin!


TO NIE wszystko ;) Już 4 osoby (Safari, Franek_Strzała, Ja i niejaki Paywong) zapisały się na partię w Struggle of Empires w przyszły piątek - tak więc mamy jeszcze trzy wolne miejsca! ;) Zapraszamy!
-- Hubert 'Saise' Spala --
http://grasuch.blogspot.com - reaktywowany blog o planszówkach!
Poziom -1 | Blue City Warszawa | Sklep z grami towarzyskimi Graal
Awatar użytkownika
waffel
Posty: 2600
Rejestracja: 26 lip 2007, 14:29
Lokalizacja: Warszawa
Been thanked: 8 times

Post autor: waffel »

To ja się też chętnie zarezerwuję na SoE.
Awatar użytkownika
Sztefan
Posty: 1690
Rejestracja: 01 wrz 2006, 17:18
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 3 times

Post autor: Sztefan »

Ja miałem imprezowy piątek. Po 4 partiach Banga były jeszcze Fasolki (dla mnie pierwsza gra po dłuższej przerwie).

Następnie Draco zwerbował mnie na Fiese Freunde Fette Feten. Gra dosyć specyficzna. Ma swój klimat, choć nie każdemu musi się podobać (zresztą jeden gracz już podczas tłumaczenia zasad stwiedził, że mu się nie podoba i rezygnuję). Gra jest z jedenj strony dosyć lekka, ot zbieramy karty, by zwiększać współczynniki potrzebne do realizowania kolejnych misji. Te współczynniki, to jednak nasze życiowe charakterystyki - palenie, pijaństwo, narkomania, bogactwo, zdrowie, otyłość, nieszczęście, wiara i mądrość. Licytacja z jedenj strony standardowa, z drugiej strony często możemy zyskać nawet jak nie zdobyliśmy karty (przy niektórych kartach zabieramy przyjaciela, któremu wzrosną te same współczynniki). Osoba, która wypełni pięc celów życiowych (czy to własnych tajnych, czy ogólnych) wygra.

FFFF ma generalnie klimat party game, jak na taką jest jednak zbyt długi. No i momentami mamy przestoje. Jak nie ma już ciekawej dla nas karty, to czekamy aż do nas dojdzie kolejka po to by spasować, a potem aż spasują inni gracze. No i dosyć długo zajmuje setup i tłumaczenie reguł.

Wygrał Lim-Dul, który już po fazie dojrzewania spełnił trzy misję, a potem szybko i czwartą. Ja zrealizowałem tylko dwa cele, ale za to żyłem - pod koniec gry miałem używki na maxa (papierochy, alk i dragi), kasa, wiara i mądrość na minimum :) szczupłu, trochę chorowałem i byłem mocno nieszczęśliwy. W sensie miałem wysoki współczynnik nieszczęścia w grze, bo sama gra dostarczyła frajdy :)

Ogólnie pozycja do zagrania. Nie jest to na pewno sucha abstrakcyjna gra. Mimo niespecjalnie odkrywczej mechaniki gra nadrabia (specyficznym) klimatem. Chętnie jeszcze zagram, jak dla mnie nie jest to jednak pozycja must have.
ODPOWIEDZ