Ad blocker detected: Our website is made possible by displaying online advertisements to our visitors. Please consider supporting us by disabling your ad blocker on our website.
Tutaj można dyskutować o konkretnych grach planszowych i karcianych. Każda gra ma swój jeden wątek. W szczególnych przypadkach może być seria gier. NIE NALEŻY TUTAJ PYTAĆ O ZASADY, MALOWANIE, ROBIENIE INSERTÓW ORAZ KOSZULKI! OD TEGO SĄ INNE PODFORA
Krwawisz pisze:Wybaczcie, że nie będę się dzielił kulisami pewnych spraw i umów na forum (bo to nie miejsce od tego), ale mamy swoje powody, dla których nie udostępniamy instrukcji.
Ok, jeżeli jest to kwestia umowy z licencjodawcą (bo ciezko mi sobie wyobrazić żeby był to efekt umowy z innym podmiotem, no chyba że to tak naprawdę tylko widzimisię wydawcy) to jestem w stanie to zrozumieć. Chociaż nadal mniej bym drążył temat gdyby odpowiedź brzmiała: "to kwestia umowy z licencjodawcą", a nie że to "kulisy pewnych spraw i umów", co brzmi dość nieprofesjonalnie. To po pierwsze, a po drugie to i tak dziwne że w przypadku danego wydawnictwa mamy do czynienia z pewnymi kwestiami i umowami a w przypadku innych nie.
Nic to jednak. Martwa Zima zamówiona.
Mam nadzieję że kiedyś tajemnica instrukcji zostanie wyjasniona, a tymczasem czekam na pudło.
Ze strony Cube na pewno warto nie odpuszczać i powalczyć o możliwość udostępniania instrukcji - z korzyścią dla każdej ze stron.
Super, że będzie video instruktażowe, ale instrukcję można przejrzeć też na tablecie albo czytniku nawet w komunikacji miejskiej itd. (epub i mobi obok pdf!) Łatwiej też przeszukiwać plik pod kątem słów kluczowych, niż oglądać cały film, można także korzystać z niego offline. Video przydaje się raz, to do instrukcji się później wraca, a pudełko z grą nie zawsze ma się pod ręką.
Wymienione przez schizofretkę powody nieudostępniania instrukcji nie mają tak naprawdę uzasadnienia, co zresztą potwierdza wypunktowanie wydawnictw, które nie mają z tym problemu.
To właśnie w przypadku gier niezależnych językowo ryzyko kupienia innej wersji gry jest największe, ale nawet w takim wypadku cena wypada na korzyść polskiej edycji. Jeśli ktoś chciałby polską instrukcję, a kupuje wydanie w innym języku, to pewnie mieszka za granicą i polskie jest dla niego trudniej dostępne.
DoW i MM są grami wybitnie zależnymi językowo i sama instrukcja nie wystarczy. Jeśli ktoś jest w stanie przebrnąć przez tekst na pozostałych elementach, to zasady będą dla niego najmniejszym problemem. Instrukcja nie jest więc jedyną ani najważniejszą wartością dodaną odróżniającą produkt. Gdyby tak było, to już dawno byłoby dostępne fanowskie tłumaczenie zasad, które samo w sobie jednak nie ma większego sensu.
Bardzo rzadko zdarza się, żeby inna wersja językowa gry była tańsza na polskim rynku. Zwykle dotyczy to większych zmian w wydaniu w ogóle (pudełko, jakość komponentów, zawartość dodatków). Cena detaliczna na różnych rynkach zwykle jest bardzo podobna i podlega najwyżej wahaniom kursowym. Podatki dla każdej wersji na naszym rynku będą te same, a jeśli gra jest sprowadzana, to są to dodatkowe (niemałe) koszty.
Na pewno nie do dostania jest DoW w przedsprzedażowej cenie wydawnictwa i instrukcja mogłaby tu tylko pomóc w sprzedaży, co zresztą widać.
Trudno mówić o stratach nawet, kiedy wszystkie komponenty gry mogą być łatwo substytuowane, a instrukcja jest udostępniona do pobrania za darmo. Potwierdzają to przypadki takich hitów sprzedażowych jak Zaginione Miasta (możliwość gry talią kart) albo List Miłosny (łatwość wykonania samoróbki).
Czyli po prostu Cube ma strasznego pecha, że trafił im się jako licencjodawca jedyny w świecie wydawca, który nie pozwala zamieszczać tłumaczeń instrukcji do swoich gier. O tyle dziwne, że sam ten sam wydawca nie ma jakoś oporów przed zamieszczaniem oryginalnej instrukcji na swojej stronie internetowej
Co więcej podobne instrukcje można znaleźć w innych językach na stronach innych wydawców lokalizujących gry Plaid Hat Games. Na przykładzie Magii i Myszy: na stronie Heidelbergera jest dostępne tłumaczenie niemieckie, na stronie Raven jest włoskie, a na stronie brazyliskiego Galapagos Jogos portugalskie itd. Biedni my Polacy - zawsze traktowani gorzej niż reszta świata
Jakoś nie do końca wierzyć mi się chce w to, że umowa zakazuje umieszczania na stronie internetowej. Zresztą wprost takie słowa tu nie padły (jak sądzę nieprzypadkowo;)
Są różne umowy, może chodzić przecież o tłumacza albo grafika. Tego nie dojdziemy.
Może grafikowi trzeba oddzielnie zapłacić za licencję na udostępnianie w sieci, a kwota jest nieodpowiadająca polskim realiom? Inne wydawnictwa zapłaciły, oryginalny wydawca nie bierze tego na siebie i tak się kończy. Pewnie zwykle jest inaczej, ale nie jest wykluczone, że któryś z posiadaczy praw autorskich do instrukcji nie przekazał wszystkich praw majątkowych wydawnictwu i za każdym razem trzeba z nim dyskutować.
Kolejarz pisze:Są różne umowy, może chodzić przecież o tłumacza albo grafika. Tego nie dojdziemy.
Może grafikowi trzeba oddzielnie zapłacić za licencję na udostępnianie w sieci, a kwota jest nieodpowiadająca polskim realiom? Inne wydawnictwa zapłaciły, oryginalny wydawca nie bierze tego na siebie i tak się kończy. Pewnie zwykle jest inaczej, ale nie jest wykluczone, że któryś z posiadaczy praw autorskich do instrukcji nie przekazał wszystkich praw majątkowych wydawnictwu i za każdym razem trzeba z nim dyskutować.
No być może. Ale jakoś wierzyć mi się nie chce, że praktycznie wszystkie polskie wydawnictwa nie mają z tym problemu a Cube miało takiego pecha i w umowach z PHG akurat takie problemy się pojawiają. Spośród innych nie zamieszczających instrukcji w necie wydawnictw nikt czegoś takiego nie sugerował nawet - TiS wprost mówi, że chce na swoich instrukcjach zarabiać i udostępnia je w sklepiku do kupienia, a Fullcap ewidentnie nie chciało/nie chce wspierać graczy, którzy kupili niezależne językowo tańsze wydanie zagraniczne (zresztą Cube jest wyłącznym dystrybutorem Badaczy Głębin, więc może tu nalezałoby szukać odpowiedzi;). Więc zdecydowanie bardziej wygląda to po prostu na politykę wydawnictwa niż jakieś zapisy umowne (zresztą na stronie Cube niemal żadna gra nie ma instrukcji do pobrania). IMHO
Nie wydaje mi sie zebym napisal ze to Plaidhat nam nie pozwala. Nie wskazalem tez zadnych innych "winnych" gdyz zwyczajnie nie uwazam zeby wszystkie kulisy dzialan wydawnictwa trzeba bylo ujawniac na forum. Mam nadzieje ze to zrozumiale .. jak juz wspominalem wyzej z roznych wzgledow nasza polityka wzgledem instrukcji jest jaka jest i na razie sie nie zmieni. tyle ode mnie w tym temacie. Mam nadzieje ze wiecej bede mogl pomoc w innych sprawach
Mogę udostępnić trochę transferu, skoro umowa z dostawcą hostingu nie umożliwia udostępnienia instrukcji.
Dla mnie temat instrukcji jest zamknięty, chociaż szkoda, że w taki sposób. Nie sądzę jednak, żeby chodziło o powód, którego wydawca nie chce zdradzić, bo nawet najgorszy byłby lepszy, niż takie pokrętne tłumaczenie się. Wszystko wskazuje na to, że Krwawisz nie może powiedzieć nic więcej, albo przynajmniej zdecydowanie mu nie wypada.
Przez ten brak konkretnych wyjaśnień sytuacja sprzyja tylko teoriom spiskowym Najśmieszniejsze, że gracze i tak sobie poradzą, ktoś pewnie zeskanuje, podzieli się pocztą pantoflową i tyle. Pozostanie tylko jakieś niezręczne uczucie, że gracze muszą wyczyniać takie akrobacje, aby zapoznać się z zasadami gry przed zakupem.
Mam pytanko. Ktos tam wczesniej pisal ze zombie w tej grze sa na drugim planie - z tego co ogladam odnosze wrazenie ze jak najbardziej na pierwszym. Zombie w temacie, na kartach, na planszy .. Ktos moze to wytlumaczyc? Pytam bo mam w domu problem tego rodzaju ze ja zombie uwielbiam (i wszystkie gry z nimi zwiazane) ale malzonka nie cierpi i tak mysle czy to bedzie dobre rozwiazanie.. I drugie pytanie - jak wyglada sprawa docelowego wieku - rzeczywiscie jak niektorzy mowia +18 czy to raczej marketing?
Jak ktoś totalnie nie lubi zombich, to trudno mu będzie przymknąć oko. "Zombi na drugim planie" raczej odnosi się do zmartwień o powtarzalność tematu, to w końcu kolejna głośna gra z żywymi trupami. Ta jest nastawiona bardziej na przetrwanie, niż rozwałkę, a śmierć przychodzi nie tylko (i nawet nie głównie) ze strony zombich, dlatego nie jest aż tak powtarzalna w tym względzie - chociaż takich gier też jutro trochę było.
18 lat na pewno nie jest potrzebne, a szczególnie "dorosłe" elementy są specjalnie oznaczone i można je łatwo wyeliminować z gry (chodzi o karty z większej talii, a nie konkretną mechanikę, więc sama rozgrywka nie powinna dużo stracić). To dalej jest tylko gra planszowa.
Hmm to mi nie pomogles mysle ze jednak zaryzykuje bo cena jest mocno zachecajaca.. Zastanawiam sie tylko jak wyglada MZ pod wzgledem jakosci wydania? Bo np Magia i Myszy (mimo ze uwielbiam) pozostawia w paru punktach sporo do zyczenia.. Ktos kto juz ma moglby pomoc mi usprawiedliwic dodatkowo wydatek?;-)
sirafin pisze:Przez ten brak konkretnych wyjaśnień sytuacja sprzyja tylko teoriom spiskowym Najśmieszniejsze, że gracze i tak sobie poradzą, ktoś pewnie zeskanuje, podzieli się pocztą pantoflową i tyle. Pozostanie tylko jakieś niezręczne uczucie, że gracze muszą wyczyniać takie akrobacje, aby zapoznać się z zasadami gry przed zakupem.
AMEN
Stałe rabaty: REBEL 10%, PLANSZOSTREFA 11%. Chętnych zapraszam na priv.
Premierowe dwie partie za nami. To był pierwszy raz, gdy ekipa sama z siebie chciała zagrać w tę samą grę dzień po dniu. Zgaduję, że to samo w sobie jest już jakąś recenzją ^^
Cieszę się, że jednak zdecydowałem się na wersję anglojęzyczną. Abstrahując od kwestii, że grę mam na stole jużjużteraz i nie muszę żyć w niepewności związanej z jakością tłumaczenia i wydania , to 1) jak gdzieś "wybędę", będę mógł zabrać ją ze sobą; 2) granie z - nazwijmy to - Mistrzem Gry sprawdza się. Po prostu osoba ciągnąca kartę Crossroadsów musi tylko pilnować "triggera" (czyli początkowego tekstu informującego, kiedy karta wchodzi do gry), a potem ich tekst i tak może czytać jedna, ta sama osoba, która ma najlepiej opanowany angielski. Wszakże karty po "włączeniu" i tak stają się jawne... Owszem, delikwent musi bardzo sprawnie posługiwać się językiem Szekspira. Bardzo. Ale już jedna taka osoba wystarczy, by gra chodziła sprawnie jak kolonia wesołych mrówek. Ilość i trudność tekstu na pozostałych kartach jest łatwa do ogarnięcia dla osób jako-tako czujących się w angielskim. Podejrzewam, że taki Cosmic Encounter czy Twilight Imperium może sprawić dużo więcej problemów osobom nieobytym w tym języku. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że granie z dobrym "MG" jest bardziej klimatyczne. Osoba ta staje się takim narratorem, który opisuje przebieg przygody. A zachowując oryginalną regułę, tj. że kartę czyta osoba po prawej... cóż, nawet gdy będą one po polsku, i tak przecież nie wszyscy są obdarzeni darem klimatycznego czytania. Co zresztą dowodzą oba Horrory - ciężko mówić czasem o nawet śladowych ilościach klimatu, gdy czytający kartę spotkania mamrocze pod nosem / czyta głosem płaskim jak IVONA / lub z przesadną emfazą niczym przekupa na targu. Wydaje mi się, że nawet gdybym grał w wersję PL, to i tak czytanie Crossroadsów powierzyłbym jednej osobie.
Pierwsze spostrzeżenie to oczywiście klimat. Gra z racji swej losowości może sama go dostarczyć na pęczki, może też tworzyć sytuacje kuriozalne.
Spoiler:
Pierwsza gra była majstersztykiem. Zdrajcą był szeryf, który dążył do przejęcia władzy i utworzenia własnej, oczywiście lepszej kolonii na komisariacie policji (karta "Take Over"). Swoją sprawnością w ubijaniu umarlaków zjednywał sobie kolejnych zwolenników. Oczywiście doprowadziło to do konfliktu z innym liderem, dawnym burmistrzem, czego kulminacją było wydalenie z kolonii tego drugiego. Niestety, sprawny plan szeryfa załamał się tuż przed końcem gry, gdy zombie dopadły lubianą prawniczkę i morale kolonii się załamało zanim był w stanie przygotować nowy dom dla swych zwolenników (wiem, bo sam zdrajcą byłem i miałem już gotowe karty, aby odpalić cudownego "finishera" ). Ale ta walka samców alfa o władzę? Idealnie na nowy wątek do Walking Dead ^^
W drugiej za to były sytuacje tragikomiczne, jak żołnierz z książką kucharską gotujący obiady dla kolonii, ponieważ kucharka była leniwa i nigdy sama nic nie upichciła. Albo Mike ninja, w poprzednim turach Nieustraszony Pogromca Zombie, który znalazłszy mopa, postanawia wyrzucić śmieci; i przy okazji znajduje porzucone niemowlę. Płacz bobasa przyciąga hordę zombie, która uśmierca m.in. samego Mike'a ninję-z-mopem i przynosi zagładę kolonii. Taki to świat po zombie apokalipsie: nigdy nie mijaj się z powołaniem ^^'
Druga uwaga, a'propos The Walking Dead (komiksu, bo serialu nie uznaję). Wiele osób mówi, że tam zombie są tylko tłem dla głównego tematu, tj. relacji międzyludzkich oraz zachowań człowieka w kryzysowych sytuacjach. Tutaj jest bardzo podobnie. Zombie są tylko otoczką, narzędziem, za pomocą którego gra chce nam spuścić wpierod. Równie dobrze można by w ich miejsce podstawić wygłodniałe watahy wilków, zbuntowane roboty czy najeźdźców (ludzkich albo z kosmosu, niewłaściwe skreślić). Dlatego zachęcam do przynajmniej wypróbowania DoWa także te osoby, które do zombie nie są przekonane albo mają już ich przesyt (jak np. ja, co nie przeszkadzało mi się świetnie bawić )
Trzecia myśl jest taka, że gra wydaje się zdecydowanie trudniejsza przy 5 graczach. Niby łatwiej wtedy przeszukiwać wszystkie lokacje. Ale też "spożycie" w kolonii oraz ilość kart potrzebnych do zażegnania kryzysów skutecznie niweluje te przewagi. Zwłaszcza, że - zakładając, iż każdy gracz pozostawi w kolonii jednego gagatka dla jego przydatnych umiejętności oraz aby zachować prawo głosu - przy obliczaniu konsumpcji puszeczek oraz dokładaniu zombie zaokrągla się w górę. Kojarzy mi się to trochę z Eldritchem, gdzie też lepiej grać parzystą ilością osób.
A na koniec, jako mały dopisek na marginesie z szyderą w głosie - jak na grę z USA, czytaj: ojczyzny politycznej poprawności, ta gra jest zabawnie politycznie niepoprawna. Ponieważ przy infekcjach / atakach zombie giną najpierw Ci, co mają najniższy wpływ... zabijani są najpierw tacy ludzie jak kucharka, pielęgniarka, trener fitnessu albo kierowca ciężarówki. W ostatniej kolejności giną tacy ludzie jak burmistrz, szeryf, wojskowy czy pani doktor. Co jak co, ale wszelkiej maści starzy i nowy marksiści powinni palić tę grę na stosach za utrwalanie burżujskich podziałów klasowych ^^'
A tak zapytam, kim tam podczas postapokalipsy jest burmistrz z zawodu? Dyrektorem/Burmistrzem, czy coś umie, żeby się przydać społeczności? Bo jak jest gadającą głową to powinien pierwszy pod nóż polecieć w takiej sytuacji
Cytując Walking Dead Video Game - "Polityka? Jedną z niewielu zalet tego stanu rzeczy, jaki teraz mamy jest to, ze nie musimy już brać tego gówna pod uwagę"
Sorki za offtop, zatem wracając do tematu - świetny opis rozgrywki nakręcił mnie i jeszcze bardziej czekam na polska wersję (chyba, ze tłumaczenie mnie nie zadowoli wtedy kupię sobie angielską)
Kostaki pisze:A tak zapytam, kim tam podczas postapokalipsy jest burmistrz z zawodu? Dyrektorem/Burmistrzem, czy coś umie, żeby się przydać społeczności? Bo jak jest gadającą głową to powinien pierwszy pod nóż polecieć w takiej sytuacji
Po pierwsze jak tak przystojny i najwyraźniej lubiany za swe preapokaliptyczne rządzy, że ma największy wpływ ze wszystkich postaci. Ergo, jeśli go uczynisz liderem grupy - na pewno zaczniesz grę jako pierwszy. Czasem jest to przydatna zdolność, bo np. wszyscy chętnie się garną do komisariatu, gdzie można znaleźć sporo broni; a nic tak nie umila gry jak darmowy atak lub brak ryzyka wyrzucenia "ząbka" przy ataku Zaś Ty, dzięki burmistrzowi, możesz kogoś tam wysłać jako pierwszy.
Po drugie jest chyba świetnym motywatorem czy cuś, bo jego zdolność pozwala Ci poprawić wynik wybranej, nieużytej kości akcji o jeden. G...uzik warte jeśli masz dobrą rękę do rzutów, czasem jednak może wręcz uratować całą kolonię.
Czyli generalnie siedzi i dyryguje. Cóż, chyba po zombie-apokalipsie ktoś taki też zawsze się znajdzie ^^' Serio: wszyscy tam umazani krwią i brudni, a ten smagły, włoski na żel, modny płaszczyk - jakby świeżo co z Mediolanu wrócił; daleki od stereotypu śliskiego technokraty z nadwagą, choć też najwyraźniej ma innych od brudzenia sobie rączek :>
Dziś premiera nowego odcinka Table Top. "Dead of winter" w roli głównej: https://www.youtube.com/watch?v=bG-iUxJcoXc
Do tej pory zastanawiałem się nad zakupem, teraz wiem, że muszę mieć tę grę w kolekcji.
Z tabletop mam podobnie, mocno zachęcił mnie do zakupu Dead of Winter, teraz pozostaje decyzja, czy zaufać wydawnictwu Cube z polską edycją, czy dopłaci słusznie i zamówić sobie angielski oryginał i z tym się bawić w rozgrywce.
Al_Dente pisze:Czy tylko ja po obejrzeniu mam wątpliwości co do jakości komponentów w tej grze?
Nah, jakość jest w porządku, trzyma poziom innych dobrych tytułów. Może nie jest to jakaś rozpusta i grubo płótnowane karty, ale też PHG nie jest jeszcze wydawnictwem tego kalibru, co choćby takie FFG.
Zresztą obstawiam, że nie ma w świecie gry, której karty wytrzymałyby takie miętolenie, jakie zafundowała im ta aktoreczka. W ogóle oglądając ten filmik czułem się trochę jak Nordyk po spotkaniu z Latynosem... Ilość sztucznych emocji wyrażanych z emfazą godną wiktoriańskiej starej panny złamała mi system.
Fakt, jedynym problemem mogą być lokacje. Są porządnie przygotowane, ale to wciąż - sztywny bo sztywny, jednak papier. Szkoda że nie poszli w płytki a choćby i grubości zwykłych tokenków. To wyginanie może jest też po części winą złego pakowania i przechowywania? Niemniej sam rozważam fundnięcie sobie laminacji.
Dokładnie - karty lokacji przeważyły szalę, ale może faktycznie laminacja tutaj załatwi sprawę. Co prawda nigdy tego nie robiłem z żadną grą, ale te karty wyglądają kiepsko i o ile może nie będzie tak słabo jak to wygląda na tym filmiku, to mimo wszystko spodziewałem się czegoś lepszego.
Emocjonalnie faktycznie za kamerą stoi karabinier pod hasłem "Be hyped or else";), ale mam wrażenie, że ten sezon jest ogólnie słabszy niż poprzednie, więc może chcieli nadrobić "starą" ekipą i dobrą miną.
Mam podobne wrazenia. Ten sezon trochę kuleje. Odcinek z Dead of Winter uważam za jeden z najsłabszych ze wszystkich dotychczasowych. Nie było wiadomo co się dzieje dokładnie przez większą część gry, zasady były bardzo słabo wyjaśnione, a obróbka powycinała zapewne dużo istotnych szczegółów. Nie było nic o exilowaniu, a i karty Crossroads potraktowano dziwnie po macoszemu. No i Wil w połowie sam się podłożył i właściwie otwarcie wygadał kto jest zdrajcą. Emocje przez całą grę były bardzo sztuczne.