[Gdańsk] Granie w gry planszowe - GKK "Schron" (śr. i pt.)
- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Wczoraj było zabawnie. Graliśmy sobie w Neuroshime, Age of Empires 3, Fasolki i Manile. Niestety zostaliśmy przegonieni przez atak trzmiela który również postanowił sobie z nami pograć – tyle że w odrobinę inna grę. W związku z powyższym jutro montujemy moskitierę na okno i gramy dalej. Zapraszam od 17.00 do poterny – dużo będzie się działo a fotorelacja już niedługo.
- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Uwaga to nie są ćwiczenia!!! Pozostało ....http://www.schron.multicon.pl/modules/galeria/m1.mp3
Pod takim znakiem upłynęło piątkowe spotkanie. A zaczęło się tak niewinnie. Dopraszali się, dopraszali to dostali. Chcieli zagrać w Doom-a? Zagrali. Chcieli poczuć na plecach złowieszczy oddech – poczuli.
Ponieważ miałem poprowadzić Dooma postarałem się przyjechać kilkanaście minut wcześniej co by ułożyć muzykę i dograć niezbędne elementy dźwiękowe. Byłem więc o 16.30 w poternie – myślałem że będę sam. Nie byłem. Pod poterną czekał już Grzesiek wraz ze swoim sprzętem filmowym (ot taki filmowiec hamator –robił dokrętki do swojego filmu). Nie zrażony tym zasiadłem przed compem co by poskładać playliste – w tym czasie dotarł Seba i czas zaczął płynąć odrobinę za szybko – okazało się iż laptok nie czyta płyt z muzą i do dyspozycji mam tylko 5 mp3 i swój głos a potrzebowałem 60 minut ścieżki muzycznej – bo tyle miał trwać scenariusz.
Na szczęście zdążyłem a jak wyszła muza to muszą się wypowiedzieć ci którzy grali.
Gdy ja się męczyłem nad muzą ruszyli osadnicy (jak się okaże to chyba jakiś renesans tej gry w poternie)
W tak zwanym międzyczasie dotarli następni i tak na przywitanie ruszyły fasolki.
Potem było już tylko bardziej krwisto – 4 biednych marinsów kontra nieustający zegar i okrzyki – „czemu oni nie chcą umrzeć!!!”
Na drugim stole trwał za to renesansowy maraton osadniczy
A tym czasem marinsi mieli coraz mniej czasu –„zostaw te trupy spier...my!!!” zdążyli dosłownie przed czasem – kiedy przechodzili przez drzwi usłyszeli ....http://www.schron.multicon.pl/modules/galeria/m2.mp3
Na zakończenie dnia udaliśmy się do starożytnego Rzymu (Colloseum) gdzie okazało się że nie wystarczy wystawić najlepsze widowisko – trzeba jeszcze wygrać... ja przegrałem z kretesem...
Ale następnego dnia...
Zapraszamy w tą środę i piątek od 17.00
Pod takim znakiem upłynęło piątkowe spotkanie. A zaczęło się tak niewinnie. Dopraszali się, dopraszali to dostali. Chcieli zagrać w Doom-a? Zagrali. Chcieli poczuć na plecach złowieszczy oddech – poczuli.
Ponieważ miałem poprowadzić Dooma postarałem się przyjechać kilkanaście minut wcześniej co by ułożyć muzykę i dograć niezbędne elementy dźwiękowe. Byłem więc o 16.30 w poternie – myślałem że będę sam. Nie byłem. Pod poterną czekał już Grzesiek wraz ze swoim sprzętem filmowym (ot taki filmowiec hamator –robił dokrętki do swojego filmu). Nie zrażony tym zasiadłem przed compem co by poskładać playliste – w tym czasie dotarł Seba i czas zaczął płynąć odrobinę za szybko – okazało się iż laptok nie czyta płyt z muzą i do dyspozycji mam tylko 5 mp3 i swój głos a potrzebowałem 60 minut ścieżki muzycznej – bo tyle miał trwać scenariusz.
Na szczęście zdążyłem a jak wyszła muza to muszą się wypowiedzieć ci którzy grali.
Gdy ja się męczyłem nad muzą ruszyli osadnicy (jak się okaże to chyba jakiś renesans tej gry w poternie)
W tak zwanym międzyczasie dotarli następni i tak na przywitanie ruszyły fasolki.
Potem było już tylko bardziej krwisto – 4 biednych marinsów kontra nieustający zegar i okrzyki – „czemu oni nie chcą umrzeć!!!”
Na drugim stole trwał za to renesansowy maraton osadniczy
A tym czasem marinsi mieli coraz mniej czasu –„zostaw te trupy spier...my!!!” zdążyli dosłownie przed czasem – kiedy przechodzili przez drzwi usłyszeli ....http://www.schron.multicon.pl/modules/galeria/m2.mp3
Na zakończenie dnia udaliśmy się do starożytnego Rzymu (Colloseum) gdzie okazało się że nie wystarczy wystawić najlepsze widowisko – trzeba jeszcze wygrać... ja przegrałem z kretesem...
Ale następnego dnia...
Zapraszamy w tą środę i piątek od 17.00
- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Jak tak dalej pójdzie to zacznie brakować stołów. W piątek Poterna przeżywała małe oblężenie. Pojawili się dawno nie widziani znajomi i postaci całkiem nowe ale mam nadzieję iż zagoszczą już częściej w gościnnych podziemiach. Ale pokrótce co się działo:
Ponieważ standartowo ludzie schodzą się partiami a ja zająłem największy stół na kolejny etap Doom-a trzabyło coś zrobić. Na pierwszy ogień poszła Industria:
Ponieważ w tak zwanym między czasie dotoczył się Kakaj swoim białym furgonem odpalił na trzecim stole Amun re
Na ławie zabrakło miejsca na planszówki i musieliśmy układać je na ławce – jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie pomyśleć o innym miejscu na wystawkę gier. Jest o tyle fajny pomysł że od razu widać w co można pograć więc z wystawki raczej nie zrezygnujemy.
W tym czasie toczył się już na trzecim stole rzeczony Doom. Echh jak pomyślę że na piątek muszę napisać nowy scenariusz to już mi się nie chce... ale cóż słowo się rzekło musze ich jeszcze przez jakiś czas pomęczyć.
Ponieważ trzeci stół uciekał przed zalewającą poziomy plazmą na drugim stole zombie opanowały hipermarket w Mall of horror.
Ponieważ rozgrywki toczyły się już długo i ludzie zgłodnieli rozpoczęliśmy akcję „aprowizacja” i zamówiliśmy pół samochodu pizz:)
W oczekiwaniu na pizze w ruch poszedł Tyros
Jakoś tak mniej więcej w tym czasie przyjechała pizza.
Pokrzepieni zasiedliśmy znowu do gry – cześć popłynęła z wikingami na wyprawę z Beoulfem
Inni rozpoczęli odbudowę zniszczonego miasta błękitnego księżyca (Blue moon city)
Na kolejnym stole znowu pojawili się Osadnicy
A wieczór zakończyło Colloseum
W tym czasie jeszcze raz spróbowaliśmy Mall of horror (w trzy osoby się nie sprawdza) no i Missisipi Queen (kompletna porażka).
Wieczór zakończyliśmy koło drugiej nad ranem rozwożąc wszystkich w okolice ich domów lub samochodów.
Na ten piątek zapowiadają się kolejne nowości i kolejni nowi goście. Zapraszam już od 17.00.
Ponieważ standartowo ludzie schodzą się partiami a ja zająłem największy stół na kolejny etap Doom-a trzabyło coś zrobić. Na pierwszy ogień poszła Industria:
Ponieważ w tak zwanym między czasie dotoczył się Kakaj swoim białym furgonem odpalił na trzecim stole Amun re
Na ławie zabrakło miejsca na planszówki i musieliśmy układać je na ławce – jak tak dalej pójdzie to trzeba będzie pomyśleć o innym miejscu na wystawkę gier. Jest o tyle fajny pomysł że od razu widać w co można pograć więc z wystawki raczej nie zrezygnujemy.
W tym czasie toczył się już na trzecim stole rzeczony Doom. Echh jak pomyślę że na piątek muszę napisać nowy scenariusz to już mi się nie chce... ale cóż słowo się rzekło musze ich jeszcze przez jakiś czas pomęczyć.
Ponieważ trzeci stół uciekał przed zalewającą poziomy plazmą na drugim stole zombie opanowały hipermarket w Mall of horror.
Ponieważ rozgrywki toczyły się już długo i ludzie zgłodnieli rozpoczęliśmy akcję „aprowizacja” i zamówiliśmy pół samochodu pizz:)
W oczekiwaniu na pizze w ruch poszedł Tyros
Jakoś tak mniej więcej w tym czasie przyjechała pizza.
Pokrzepieni zasiedliśmy znowu do gry – cześć popłynęła z wikingami na wyprawę z Beoulfem
Inni rozpoczęli odbudowę zniszczonego miasta błękitnego księżyca (Blue moon city)
Na kolejnym stole znowu pojawili się Osadnicy
A wieczór zakończyło Colloseum
W tym czasie jeszcze raz spróbowaliśmy Mall of horror (w trzy osoby się nie sprawdza) no i Missisipi Queen (kompletna porażka).
Wieczór zakończyliśmy koło drugiej nad ranem rozwożąc wszystkich w okolice ich domów lub samochodów.
Na ten piątek zapowiadają się kolejne nowości i kolejni nowi goście. Zapraszam już od 17.00.
- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Kolejny piątek za nami. Robi się coraz ciaśniej i ciaśniej. Przybywa nam ludzi na spotkaniach, oj przybywa. Całe szczęście że już za półtorej tygodnia będzie remont i przybędą dodatkowe stoły oraz krzesła. Jak na razie są jeszcze rezerwy stołów ale jak w takim tempie będą przychodzić ludzie zrobi się naprawdę ciasno:) a należy zauważyć iż nie zgromadzili się jeszcze na raz wszyscy stali bywalcy poterny.
A teraz kolejna fotorelacja z zeszłego piątku:
Praktycznie nieomal od początku uruchomiły się trzy stoły: na pierwszym ruszył Amun re
Na drugim w kilka chwil potem rozpoczęła się kolejna wyprawa z Beoulfem
Na trzecim ruszono na podbój świata – w Word of Warcraft
Standardowo nie obyło się bez pizzy
Trzeba będzie pomyśleć o urozmaiceniu menu – przyniosłem jednorazowe kubki do picia dla tych co nie mają na stałe swoich naczyń w poternie – ponieważ zbliża się jesień będzie trzeba pomyśleć o jakichś kawach i herbatach – poszukuję jakiegoś ekspresu do kawy do poterny (jeśli ktoś takowy posiada i nie potrzebuje a chciałby nieodpłatnie przekazać było by fajnie)
Po pokrzepieniu się przekąskami dołączyli kolejni przybysze i od razu rozpoczęli stawianie katedry w Filarach ziemi
W tym samym czasie przy okrągłym stoliczku odbyła się tajemnicza rozgrywka w grę o karaluchach i innych paskudztwach – niestety jej nazwa wyleciał mi z głowy.
Jeśli ktoś pamięta nazwę niech uzupełni.
Tymczasem sześć mocarstw starło się w walce o dominację w nowym świecie. Było to pierwsze wykorzystanie dodatku 6 gracza w Age of empires III
Okazuje się iż dodatek zmienia w znaczący sposób strategię grania i moim zdaniem jest dobrym zakupem (choć takie wydanie gry uważam za żerowanie na graczach i ten dodatek powinien być od razu zawarty w grze – w sumie jest to woreczek z figurkami dla szóstego gracza)
Kiedy cześć graczy odpłynęła do ameryki na drugim stole ruszyła odbudowa zniszczonego miasta w Blue moon city
Po której gracze popłyneli przemycać towary do Manilii
Spotkanie zakończyło się po północy – jak zwykle i jak zwykle zapraszamy na środy i piątki na gdańskie forty.
Jeśli ktoś chciał by przyjechać a nie wie jak trafić niech napisze do mnie PW – podam mu telefon i zostanie z pod dworca PKS-u naprowadzony i odebrany w Poternie.
A teraz kolejna fotorelacja z zeszłego piątku:
Praktycznie nieomal od początku uruchomiły się trzy stoły: na pierwszym ruszył Amun re
Na drugim w kilka chwil potem rozpoczęła się kolejna wyprawa z Beoulfem
Na trzecim ruszono na podbój świata – w Word of Warcraft
Standardowo nie obyło się bez pizzy
Trzeba będzie pomyśleć o urozmaiceniu menu – przyniosłem jednorazowe kubki do picia dla tych co nie mają na stałe swoich naczyń w poternie – ponieważ zbliża się jesień będzie trzeba pomyśleć o jakichś kawach i herbatach – poszukuję jakiegoś ekspresu do kawy do poterny (jeśli ktoś takowy posiada i nie potrzebuje a chciałby nieodpłatnie przekazać było by fajnie)
Po pokrzepieniu się przekąskami dołączyli kolejni przybysze i od razu rozpoczęli stawianie katedry w Filarach ziemi
W tym samym czasie przy okrągłym stoliczku odbyła się tajemnicza rozgrywka w grę o karaluchach i innych paskudztwach – niestety jej nazwa wyleciał mi z głowy.
Jeśli ktoś pamięta nazwę niech uzupełni.
Tymczasem sześć mocarstw starło się w walce o dominację w nowym świecie. Było to pierwsze wykorzystanie dodatku 6 gracza w Age of empires III
Okazuje się iż dodatek zmienia w znaczący sposób strategię grania i moim zdaniem jest dobrym zakupem (choć takie wydanie gry uważam za żerowanie na graczach i ten dodatek powinien być od razu zawarty w grze – w sumie jest to woreczek z figurkami dla szóstego gracza)
Kiedy cześć graczy odpłynęła do ameryki na drugim stole ruszyła odbudowa zniszczonego miasta w Blue moon city
Po której gracze popłyneli przemycać towary do Manilii
Spotkanie zakończyło się po północy – jak zwykle i jak zwykle zapraszamy na środy i piątki na gdańskie forty.
Jeśli ktoś chciał by przyjechać a nie wie jak trafić niech napisze do mnie PW – podam mu telefon i zostanie z pod dworca PKS-u naprowadzony i odebrany w Poternie.
- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Kolejne spotkania za nami – ponieważ mam obecnie mało czasu dziś będzie wersja skrócona – czyli relacja z dwóch spotkań w jednym wpisie.
Tydzień upłynął nam pod znakiem kameralności (proporcjonalnie rzecz ujmując).
Najpierw Nataniel zaczął zarażać stałych bywalców podziemi kapslowymi wyścigami w PitchCarze.
Jak się okazało gra przypadła do gustu i padła propozycja zorganizowania mistrzostw (przynajmniej) Polski w wyścigach. Już zaczynamy szykować stoły
Kiedy wszyscy (lub prawie wszyscy) się pościgali nastąpił podział stołów i tak:...
Stół nr 1 pogrążył się w haosie Tannhausera czyli gracze zanurzyli się w czasy niekończącej się Wielkiej Wojny – z tego co słyszałem bloode Bosche przegrali...
Pozycja wygląda jednak na tyle intrygującą iż muszę w nią koniecznie zagrać.
Tymczasem na stole nr 2 odbywało się kolonizowanie nowego świata w Age of discovery III
Gra nagle zaczęła żyć własnym życiem i niektórzy konkwistadorzy musieli ugiąć się przed siłą chrystianizacji
Nic to jednak nie dało – znowu wygrali Holendrzy...
Spotkanie zakończyło się jak zwykle po północy a już w piątek...
Jak się okazuje w Fasolki można grać nawet z połamanymi rękoma..
World of Warcraft zjednoczył gdańskie rycerstwo które to ochoczo ruszyło zabijać w imię wyższych racji..
Neuroshima się nie nudzi nigdy...
Na zakończenie odbyła się kolejna prezentacja El Generalo vel Generallisimus. Gra ma już ukończoną grafikę i obecnie szlifujemy instrukcję – po grze kilka przemyśleń ... czyli czas na następne poprawki przed następną prezentacją...
Całość zakończyła się jak zwykle po północy partyjką Blue Moon City
Ciekawe z czym w tą środę przytupta Nataniel
Tydzień upłynął nam pod znakiem kameralności (proporcjonalnie rzecz ujmując).
Najpierw Nataniel zaczął zarażać stałych bywalców podziemi kapslowymi wyścigami w PitchCarze.
Jak się okazało gra przypadła do gustu i padła propozycja zorganizowania mistrzostw (przynajmniej) Polski w wyścigach. Już zaczynamy szykować stoły
Kiedy wszyscy (lub prawie wszyscy) się pościgali nastąpił podział stołów i tak:...
Stół nr 1 pogrążył się w haosie Tannhausera czyli gracze zanurzyli się w czasy niekończącej się Wielkiej Wojny – z tego co słyszałem bloode Bosche przegrali...
Pozycja wygląda jednak na tyle intrygującą iż muszę w nią koniecznie zagrać.
Tymczasem na stole nr 2 odbywało się kolonizowanie nowego świata w Age of discovery III
Gra nagle zaczęła żyć własnym życiem i niektórzy konkwistadorzy musieli ugiąć się przed siłą chrystianizacji
Nic to jednak nie dało – znowu wygrali Holendrzy...
Spotkanie zakończyło się jak zwykle po północy a już w piątek...
Jak się okazuje w Fasolki można grać nawet z połamanymi rękoma..
World of Warcraft zjednoczył gdańskie rycerstwo które to ochoczo ruszyło zabijać w imię wyższych racji..
Neuroshima się nie nudzi nigdy...
Na zakończenie odbyła się kolejna prezentacja El Generalo vel Generallisimus. Gra ma już ukończoną grafikę i obecnie szlifujemy instrukcję – po grze kilka przemyśleń ... czyli czas na następne poprawki przed następną prezentacją...
Całość zakończyła się jak zwykle po północy partyjką Blue Moon City
Ciekawe z czym w tą środę przytupta Nataniel
- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Piątki ech te piątki...
Czyli jak zwykle zgłasza się wasz podziemny korespondent z placu boju...placu broni?... placu... ech chyba to jakoś inaczej było... w każdym bądź razie poważnie zastanawiam się nad zmianą formy relacji bo nie wyrabiam się z fotografowaniem. Coraz nas więcej i więcej przychodzi i coraz to więcej dzieje się jednocześnie a to oznacza iż chcąc wszystko sfotografować muszę coraz częściej odrywać się od gry i mieć oczy dookoła głowy a to znacząco utrudnia oszukiwanie... eee chciałem napisać uzyskiwanie przewagi taktycznej... no ale zaczynając od początku..
Piątek zaczął się spokojnie – przybyłem odpowiednio wcześnie (prawie o godzinę – ale na moje nieszczęście spowodowały to korki drogowe które to zdecydowały za mnie że zamiast jechać załatwiać urzędowe sprawy wylądowałem wcześniej na fortach) co spowodowało iż miałem duuuużo czasu na knucie i obmyślanie niespodzianki na następne spotkanie. Kiedy już wszystko sobie zaplanowałem rozpocząłem krótki kurs zaawansowanego miotłownictwa (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi) a potem się zaczęło...
Najpierw nieśmiało zaczęli po kolei przybywać tajemniczy osobnicy i w części rycerskiej poterny zapanował klimat rodem z World of Warcraft
Ponieważ druga cześć poterny zaczęła się też zapełniać na stole wylądowało nieśmiertelne Age of discovery III gdzie to zająłem się poprowadzeniem dumnych Holendrów do dominacji w nowym świecie. Plan był piękny ale złośliwy los rzucił mnie prawie na koniec kolejki (na szczęście nie na ostatnie miejsce) a ponieważ okazało się iż zarówno wśród budynków jak i surowców dominowały same przydatne rzeczy załapałem się praktycznie na ochłapy. Co by jednak nie mówić wrodzona niderlandziej nacji konsekwencja i skłonności do handlu spowodowały iż powoli aczkolwiek systematycznie pomarańczowi odbili się od dna i zdobywszy 7 z 8 statków stali się potęga gospodarczą. Pozwoliło to na kupienie odpowiednich budynków które to zadecydowały o końcowym powodzeniu. No i oczywiście konsekwentne – choć drogo okupione dominowanie na polu inicjatywy. I kiedy już się wydawało iż z planu nici rozgrywka się zakończyła niespodziewanym zwycięstwem – i cieszcie się że nie wyszli piraci – wtedy bym was łupił!!!
Kiedy cześć osób oddawała się walką o władzę nad nowym światem w starej europie Cubuz z Larrym wytoczyli przy okrągłym stoliczku cięższe działa w Memoir 44 Z tego co zobaczyłem kontem oka to były jakieś lasy przez które przedzierały się plutony czołgów ect..
W między czasie dojechała pierwsza tego dnia dostawa pizzy ale to nie schłodziło emocji przy stole bitewnym...
Nie wszyscy zajęli się wyżerką – niektórzy złożyli drugie zamówienie i udali się na zimne i niegościnne wody wraz z Beoulfem z tego co widziałem to na drakkarze zajęli miejsca Larry, Cubuz ze swoją lepszą połową i Krogulec.
Ta egzotyczna załoga radziła sobie na tyle dobrze że temat morski podjął i drugi stół w którym Charon, Gorry i kilku innych przemytników zajęło się zbijaniem gotówki na transporcie towarów w strefie wolnocelnej (bez obecności celników)
Po tych zmaganiach padł pomysł by zagrać w jedną z największych (powierzchniowo) gier planszowych w poternie – Conquest of the Empire Niestety tajemnicze spiski, knowania i inne tego typu podchody sprawiły iż kiedy już wydawało się iż rozgrywka po tłumaczeniu zasad rozpocznie się bez przerwy padły słowa „et tue brute contra me?’ i gracze udali się w Tongiakach na szczęśliwe wyspy Pacyfiku
W innych częściach podziemnego królestwa okrągły stolik udowadniał iż pod ziemią można chodować nie tylko pieczarki ale również i Fasolki
Stolik wśród zielonych ławek opanowali zaś szaleni rycerze budowniczy w Torresie Było ciężko – walczyliśmy z opornymi kamieniami i zmęczeniem – niektórzy z nas nie dotrwali.. cześć ich pamięci!! Pozostali zaś wznieśli zamek nad zamkami. Ta gra podoba mi się choć przyznaję nie było łatwo wygrać a myślenie 3D bywa czasami zawodne:)
Wieczór dobiegał już końca kiedy nagle Seba wraz z Larym wdali się w zabójczą Konfrontację
Pozostała zaś jeszcze przy życiu ekipa udała się na Antikę Charona – gra wciągnęła mnie tak bardzo iż zapomniałem zrobić zdjęcia i gdyby nie zdradziecki atak barbarzyńców pod wodzą Gorriego byłbym wygrał a tak... ech odbije sobie to następnym razem.
Na tym zakończyliśmy piątkowe spotkanie, wynieśliśmy kontener pustych pudełek po pizzach i załadowawszy do zielonego czołgu ponadnormatywny ładunek z wesołym turkotem udaliśmy się w drogę powrotną do domów... Do Gdyni dotarłem koło 2.30 nad ranem wiec domyślcie się ile to było godzin rozrywki.
Uffff tyle na dziś z podziemi pisał dla was ....ect ect..
Ps. Wszystkich stałych i nie stałych bywalców zapraszam na następne spotkania – gwarantuję iż w kiedy przyjdziecie czeka was NIESPODZIANKA – na którą to harowaliśmy całą sobotę i pewno w poniedziałek będziemy ją kończyć... warto zobaczyć bo sami jesteśmy zaskoczeni...
Czyli jak zwykle zgłasza się wasz podziemny korespondent z placu boju...placu broni?... placu... ech chyba to jakoś inaczej było... w każdym bądź razie poważnie zastanawiam się nad zmianą formy relacji bo nie wyrabiam się z fotografowaniem. Coraz nas więcej i więcej przychodzi i coraz to więcej dzieje się jednocześnie a to oznacza iż chcąc wszystko sfotografować muszę coraz częściej odrywać się od gry i mieć oczy dookoła głowy a to znacząco utrudnia oszukiwanie... eee chciałem napisać uzyskiwanie przewagi taktycznej... no ale zaczynając od początku..
Piątek zaczął się spokojnie – przybyłem odpowiednio wcześnie (prawie o godzinę – ale na moje nieszczęście spowodowały to korki drogowe które to zdecydowały za mnie że zamiast jechać załatwiać urzędowe sprawy wylądowałem wcześniej na fortach) co spowodowało iż miałem duuuużo czasu na knucie i obmyślanie niespodzianki na następne spotkanie. Kiedy już wszystko sobie zaplanowałem rozpocząłem krótki kurs zaawansowanego miotłownictwa (wtajemniczeni wiedzą o co chodzi) a potem się zaczęło...
Najpierw nieśmiało zaczęli po kolei przybywać tajemniczy osobnicy i w części rycerskiej poterny zapanował klimat rodem z World of Warcraft
Ponieważ druga cześć poterny zaczęła się też zapełniać na stole wylądowało nieśmiertelne Age of discovery III gdzie to zająłem się poprowadzeniem dumnych Holendrów do dominacji w nowym świecie. Plan był piękny ale złośliwy los rzucił mnie prawie na koniec kolejki (na szczęście nie na ostatnie miejsce) a ponieważ okazało się iż zarówno wśród budynków jak i surowców dominowały same przydatne rzeczy załapałem się praktycznie na ochłapy. Co by jednak nie mówić wrodzona niderlandziej nacji konsekwencja i skłonności do handlu spowodowały iż powoli aczkolwiek systematycznie pomarańczowi odbili się od dna i zdobywszy 7 z 8 statków stali się potęga gospodarczą. Pozwoliło to na kupienie odpowiednich budynków które to zadecydowały o końcowym powodzeniu. No i oczywiście konsekwentne – choć drogo okupione dominowanie na polu inicjatywy. I kiedy już się wydawało iż z planu nici rozgrywka się zakończyła niespodziewanym zwycięstwem – i cieszcie się że nie wyszli piraci – wtedy bym was łupił!!!
Kiedy cześć osób oddawała się walką o władzę nad nowym światem w starej europie Cubuz z Larrym wytoczyli przy okrągłym stoliczku cięższe działa w Memoir 44 Z tego co zobaczyłem kontem oka to były jakieś lasy przez które przedzierały się plutony czołgów ect..
W między czasie dojechała pierwsza tego dnia dostawa pizzy ale to nie schłodziło emocji przy stole bitewnym...
Nie wszyscy zajęli się wyżerką – niektórzy złożyli drugie zamówienie i udali się na zimne i niegościnne wody wraz z Beoulfem z tego co widziałem to na drakkarze zajęli miejsca Larry, Cubuz ze swoją lepszą połową i Krogulec.
Ta egzotyczna załoga radziła sobie na tyle dobrze że temat morski podjął i drugi stół w którym Charon, Gorry i kilku innych przemytników zajęło się zbijaniem gotówki na transporcie towarów w strefie wolnocelnej (bez obecności celników)
Po tych zmaganiach padł pomysł by zagrać w jedną z największych (powierzchniowo) gier planszowych w poternie – Conquest of the Empire Niestety tajemnicze spiski, knowania i inne tego typu podchody sprawiły iż kiedy już wydawało się iż rozgrywka po tłumaczeniu zasad rozpocznie się bez przerwy padły słowa „et tue brute contra me?’ i gracze udali się w Tongiakach na szczęśliwe wyspy Pacyfiku
W innych częściach podziemnego królestwa okrągły stolik udowadniał iż pod ziemią można chodować nie tylko pieczarki ale również i Fasolki
Stolik wśród zielonych ławek opanowali zaś szaleni rycerze budowniczy w Torresie Było ciężko – walczyliśmy z opornymi kamieniami i zmęczeniem – niektórzy z nas nie dotrwali.. cześć ich pamięci!! Pozostali zaś wznieśli zamek nad zamkami. Ta gra podoba mi się choć przyznaję nie było łatwo wygrać a myślenie 3D bywa czasami zawodne:)
Wieczór dobiegał już końca kiedy nagle Seba wraz z Larym wdali się w zabójczą Konfrontację
Pozostała zaś jeszcze przy życiu ekipa udała się na Antikę Charona – gra wciągnęła mnie tak bardzo iż zapomniałem zrobić zdjęcia i gdyby nie zdradziecki atak barbarzyńców pod wodzą Gorriego byłbym wygrał a tak... ech odbije sobie to następnym razem.
Na tym zakończyliśmy piątkowe spotkanie, wynieśliśmy kontener pustych pudełek po pizzach i załadowawszy do zielonego czołgu ponadnormatywny ładunek z wesołym turkotem udaliśmy się w drogę powrotną do domów... Do Gdyni dotarłem koło 2.30 nad ranem wiec domyślcie się ile to było godzin rozrywki.
Uffff tyle na dziś z podziemi pisał dla was ....ect ect..
Ps. Wszystkich stałych i nie stałych bywalców zapraszam na następne spotkania – gwarantuję iż w kiedy przyjdziecie czeka was NIESPODZIANKA – na którą to harowaliśmy całą sobotę i pewno w poniedziałek będziemy ją kończyć... warto zobaczyć bo sami jesteśmy zaskoczeni...
Ja pojawiłem się w Poternie po raz pierwszy i niczego nie żałuję!
nie zaraz czegoś jednak żałuję... ale o tym na końcu!
Bardzo mi przypadła do gustu gra Tongiaki przy której mieliśmy całe mnóstwo dobrej zabawy i śmiechu! Między innymi przez multum głupich skojarzeń na temat rozmnażania łódek na tropikalnych plażach, Czerwonej zarazy którą prowadził Gorry i wyimaginowanej przeze mnie "dyskryminacji moich żółtych łódek" ("że co?! Żółty znaczy gorszy, tak!?" ) no cóż może nie będę się bardziej pogrążał nie mniej grało mi się bardzo dobrze w tą szybką i nie męczącą grę
Bardzo się cieszę że moja Antike zrobiła tak dobre wrażenie na starych planszówkowych wyjadaczach którzy nawet tego samego dnia cieli w pozycje o wiele bardziej hmmm... duże, cięższe, slomplikowane i generalnie grubszego kalibru jak Conquest of the Empire. Ja chciałem tylko dodać, że dopiero po tym jak moi zdradzieccy Fenicjanie, którzy cichaczem zebrali całą flotę, zaatakowali prawie bezbronnych i niczego nie spodziewających się Greków grabiąc i paląc ich wspaniałe świątynie i miasta, praktycznie eliminując go z gry, zdałem sobie sprawę że odbieram całą przyjemność z gry Darkowi który prowadził zacny lud Peryklesa, za co chciałem go przeprosić. Ale dostało mi się potem od Barbarzyńskich Germanów prowadzonych przez Gorrego i miałem za swoje!
No więc podsumowując grałem w 4 gry z czego w tongiaki 2 razy i nie wygrałem ani razu ale bardzo mi się podobało to spotkanie!
No i żałowałem tylko jednej rzeczy - że spotkanie skończyło się tak wcześnie!
Pozdrawiam planszówkowiczowaty naród i do zobaczenia na najbliższym spotkaniu!
nie zaraz czegoś jednak żałuję... ale o tym na końcu!
Bardzo mi przypadła do gustu gra Tongiaki przy której mieliśmy całe mnóstwo dobrej zabawy i śmiechu! Między innymi przez multum głupich skojarzeń na temat rozmnażania łódek na tropikalnych plażach, Czerwonej zarazy którą prowadził Gorry i wyimaginowanej przeze mnie "dyskryminacji moich żółtych łódek" ("że co?! Żółty znaczy gorszy, tak!?" ) no cóż może nie będę się bardziej pogrążał nie mniej grało mi się bardzo dobrze w tą szybką i nie męczącą grę
Bardzo się cieszę że moja Antike zrobiła tak dobre wrażenie na starych planszówkowych wyjadaczach którzy nawet tego samego dnia cieli w pozycje o wiele bardziej hmmm... duże, cięższe, slomplikowane i generalnie grubszego kalibru jak Conquest of the Empire. Ja chciałem tylko dodać, że dopiero po tym jak moi zdradzieccy Fenicjanie, którzy cichaczem zebrali całą flotę, zaatakowali prawie bezbronnych i niczego nie spodziewających się Greków grabiąc i paląc ich wspaniałe świątynie i miasta, praktycznie eliminując go z gry, zdałem sobie sprawę że odbieram całą przyjemność z gry Darkowi który prowadził zacny lud Peryklesa, za co chciałem go przeprosić. Ale dostało mi się potem od Barbarzyńskich Germanów prowadzonych przez Gorrego i miałem za swoje!
No więc podsumowując grałem w 4 gry z czego w tongiaki 2 razy i nie wygrałem ani razu ale bardzo mi się podobało to spotkanie!
No i żałowałem tylko jednej rzeczy - że spotkanie skończyło się tak wcześnie!
Pozdrawiam planszówkowiczowaty naród i do zobaczenia na najbliższym spotkaniu!
- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Z pamiętnika początkującego gryzipiórka
Środa :
Przyszli zagrali poszli
Piątek:
Przyszli zagrali zjedli pizze zagrali poszli
Do tego zdjęcia....
Dobra żartuję trzeba by coś więcej napisać... Tyle że w niedziele rano nie wiele się pamięta – tak jeśli ktoś sprawdzi godzinę pisania posta to naprawdę było dla mnie rano.... – ale czego się nie robi dla sprawy.
W środę było kameralnie – tak z 10 osób w sumie się przewinęło przez poternę wiec nawet nie chciało mi się wyjmować aparatu – czego teraz żałuję bo średnio pamiętam co było grane.. Może ktoś wspomoże biedna duszę w relacji.. Z tego co pamiętam to testowaliśmy Śniete Oficja? Sactum biuro... coś takiego... autorstwa Mockerre – było fajne. Wygrałem.
Był też blue moon, neuro taki standardowy zestaw... potem zielone monstrum poodwoziło ludzi w okolice zamieszkania.
Piątek zaczął się neuroshimą a potem już było z górki..
Przyszło więcej ludzi i trzeba było podzielić stoły. Na pierwszy ogień poszła Antika niestety Gorry nie dotarł na spotkanie wiec nie miałem się na kim mścić za zeszły piątek. Graliśmy na planszy z podbojami Aleksandra, a plansze miałem do góry nogami wiec nie za bardzo kojarzę kto miał jaka nację pod swoim przywództwem. Dowodzeni przeze mnie arabowie siedzieli cicho przez większość rozgrywki czekając na odpowiednią okazję – kiedy tylko Darek z Krogulcem wzięli się za łby szare hordy arabskich wojowników wdarły się na nie strzeżone terytoria łupiąc i paląc – w ostatniej turze arabska wycieczka dotarła pod mury świątyni pośród piasków i złupiła ją tym samym wyprzedzając złowieszczy plan Ducha o kilka tur.
Na sąsiednim stole zebrało się wierne grono miłośników Neuroshimy Co tam się działo nie jestem pewien bo w tym czasie zajmowałem się łupieniem Persji...chyba...
W dalekim i odległym koncie na dużym stole drużyna pierścienia .. przepraszam drużyna kosy.. długo nie mogła się zdecydować w co ma grać.. odbyli jakąś podróż na krasnoludzkim motorze.. ażeby w końcu skończyć w Doom-ie
W tym samym czasie przyszło jeszcze więcej osób i znowu nastąpiła zamiana ekip. Po niewielkich przeróbkach i stanowczym zwiększeniu długości stołu ruszył długo oczekiwany „liniowy” scenariusz kampanii w Doom-a
Cóż można by napisać – RUN FORRES RUN – zdążyli ... prawie... cóż jakby to... upiekło się co niektórym...
W tzw. międzyczasie była pizza – coraz lepiej – zadzwoniłem żeby zamówić – nie zdążyłem podać adresu a tu ze słuchawki padają słowa :”na schron?” cóż nie ma to jak być stałym klientem...
Kiedy cześć posilała się na drugim stole wystartowała Cytadela
Wieczór powoli dobiegał końca... jeszcze tylko partyjka w Blue Moon i do domów.
Środa :
Przyszli zagrali poszli
Piątek:
Przyszli zagrali zjedli pizze zagrali poszli
Do tego zdjęcia....
Dobra żartuję trzeba by coś więcej napisać... Tyle że w niedziele rano nie wiele się pamięta – tak jeśli ktoś sprawdzi godzinę pisania posta to naprawdę było dla mnie rano.... – ale czego się nie robi dla sprawy.
W środę było kameralnie – tak z 10 osób w sumie się przewinęło przez poternę wiec nawet nie chciało mi się wyjmować aparatu – czego teraz żałuję bo średnio pamiętam co było grane.. Może ktoś wspomoże biedna duszę w relacji.. Z tego co pamiętam to testowaliśmy Śniete Oficja? Sactum biuro... coś takiego... autorstwa Mockerre – było fajne. Wygrałem.
Był też blue moon, neuro taki standardowy zestaw... potem zielone monstrum poodwoziło ludzi w okolice zamieszkania.
Piątek zaczął się neuroshimą a potem już było z górki..
Przyszło więcej ludzi i trzeba było podzielić stoły. Na pierwszy ogień poszła Antika niestety Gorry nie dotarł na spotkanie wiec nie miałem się na kim mścić za zeszły piątek. Graliśmy na planszy z podbojami Aleksandra, a plansze miałem do góry nogami wiec nie za bardzo kojarzę kto miał jaka nację pod swoim przywództwem. Dowodzeni przeze mnie arabowie siedzieli cicho przez większość rozgrywki czekając na odpowiednią okazję – kiedy tylko Darek z Krogulcem wzięli się za łby szare hordy arabskich wojowników wdarły się na nie strzeżone terytoria łupiąc i paląc – w ostatniej turze arabska wycieczka dotarła pod mury świątyni pośród piasków i złupiła ją tym samym wyprzedzając złowieszczy plan Ducha o kilka tur.
Na sąsiednim stole zebrało się wierne grono miłośników Neuroshimy Co tam się działo nie jestem pewien bo w tym czasie zajmowałem się łupieniem Persji...chyba...
W dalekim i odległym koncie na dużym stole drużyna pierścienia .. przepraszam drużyna kosy.. długo nie mogła się zdecydować w co ma grać.. odbyli jakąś podróż na krasnoludzkim motorze.. ażeby w końcu skończyć w Doom-ie
W tym samym czasie przyszło jeszcze więcej osób i znowu nastąpiła zamiana ekip. Po niewielkich przeróbkach i stanowczym zwiększeniu długości stołu ruszył długo oczekiwany „liniowy” scenariusz kampanii w Doom-a
Cóż można by napisać – RUN FORRES RUN – zdążyli ... prawie... cóż jakby to... upiekło się co niektórym...
W tzw. międzyczasie była pizza – coraz lepiej – zadzwoniłem żeby zamówić – nie zdążyłem podać adresu a tu ze słuchawki padają słowa :”na schron?” cóż nie ma to jak być stałym klientem...
Kiedy cześć posilała się na drugim stole wystartowała Cytadela
Wieczór powoli dobiegał końca... jeszcze tylko partyjka w Blue Moon i do domów.
Gloria Dei, Sanctum Oficio to jedno z miejsc punktacji Ciesze się, że się podobało, od zeszłej środy rozegrałem już kilka partyjek i podrasowałem grę co nieco (głównie zrównoważenie punktów).
Pewnie się znowu pojawię (w środę - piątek to dla mnie zły czas na wieczorne spotkania planszówkowe, ale może w przyszłym tygodniu da się coś wykombinować).
I trzeba było mi strzelić fotkę
Pewnie się znowu pojawię (w środę - piątek to dla mnie zły czas na wieczorne spotkania planszówkowe, ale może w przyszłym tygodniu da się coś wykombinować).
I trzeba było mi strzelić fotkę
- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Drobne sprostowanie zeznań zaspanego kolegi
hmmm... tu znowu blisko ale jednak pudło Blue Moon City fakrtycznie było grane ale w tak zwanym między czasie A na koniec to graliśmy w Filary Ziemii - Wygrałeś pamiętasz?
To Darek grał Arabami, Ty grałeś Persami ;DMirek_koval pisze: plansze miałem do góry nogami wiec nie za bardzo kojarzę kto miał jaka nację (...) Dowodzeni przeze mnie arabowi siedzieli cicho przez większość rozgrywki czekając na odpowiednią okazję (...) szare hordy arabskich wojowników wdarły się na nie strzeżone terytoria (...) arabska wycieczka dotarła pod mury świątyni pośród piasków i złupiła ją (...)
Ja jestem Charon, niby podobne do Ducha ale jednak nie toMirek_koval pisze:(...) tym samym wyprzedzając złowieszczy plan Ducha o kilka tur.
Oj Mirek, Mirek... rzeczywiście dzwonią gdzieś, oj dzwonią ale gdzie i czym? I czy aby na pewno to jest dzwonienie?Mirek_koval pisze:Na sąsiednim stole zebrało się wierne grono miłośników Neuroshimy Co tam się działo nie jestem pewien bo w tym czasie zajmowałem się łupieniem Persji...chyba...
Mirek_koval pisze:Wieczór powoli dobiegał końca... jeszcze tylko partyjka w Blue Moon i do domów.
hmmm... tu znowu blisko ale jednak pudło Blue Moon City fakrtycznie było grane ale w tak zwanym między czasie A na koniec to graliśmy w Filary Ziemii - Wygrałeś pamiętasz?
- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Ty Charon tak sie nie podszywaj pode mnie na drugi raz, bo potem w relacjach wychodzi szydlo z worka. Jak dostajesz baty, to lepiej na moje konto tak? Nieladnie... : )Charon pisze:Ja jestem Charon, niby podobne do Ducha ale jednak nie to 8)Mirek_koval pisze:(...) tym samym wyprzedzając złowieszczy plan Ducha o kilka tur.
- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Mówisz i masz...
Przyznam szczerze iż myślałem że środowe spotkania są kameralne ale powoli zaczynają temu przeczyć zapowiedzi graczy nawiedzających naszą dziurę w ziemi pośrodku tygodnia...
A było już tak spokojnie:)
Środa rozpoczęła się kameralnie – kiedy udało mi się przedrzeć przez hordy kibiców opuszczających stadion we Wrzeszczu po zakończonym spotkaniu Gdańsk Gdynia (mecz podwyższonego ryzyka a jakże!) Poterna była już otwarta. Sprzątali w niej właśnie resztki po biesiadzie rycerskiej Lisu i Nazi. Tak więc kiedy przyjdziecie w piątek niech was nie zdziwi unoszący się w powietrzu zapach kaszy gryczanej i mięsiwa. Nie macie też po co też przeszukiwać poterny w poszukiwaniu zapasów z biesiady...za późno...
Ponieważ codzienna ciężka praca i konieczność sprzątania zmęczyły mocno w/w otrzymałem zapowiedź iż zaraz znikają i nie będą dziś grali myślałem już iż będę mógł udać się z powrotem do domu na zasłużony odpoczynek... niestety za wcześnie się cieszyłem bo po chwili dojechał Kacper z Jędrzejem... jakby tego było mało mieliśmy desant nowych twarzy –przybysze z głębi polski (sami się przedstawcie w końcu czytacie podobno to forum) znaleźli po wielu problemach poternę i postanowili w coś zagrać... na pierwszy ogień poszły fasolki
W tzw. miedzy czasie dojechał bodajże Marcin z kolegą (soorki jeśli mylę imiona ale to moja sławetna pamięć do twarzy – jakbym coś pomylił to piszcie sprostowanie) ponieważ pierwszy stół był już w trakcie partii zaanektowali oni Neuroshimę
Kiedy obydwa stoły skończyły nadeszła pora na Cytadelę
Po zakończeniu cytadeli grono odrobinę się zmniejszyło tak akurat aby można było poddać się radościom podboju nowego świata w Age of empires III
Podczas gry dotarła standardowa porcja pizzy a granie zakończyliśmy mocno po północy.
Tymczasem już w piątek będzie okazja by użyć tego Pana...
grając w ........
Przyznam szczerze iż myślałem że środowe spotkania są kameralne ale powoli zaczynają temu przeczyć zapowiedzi graczy nawiedzających naszą dziurę w ziemi pośrodku tygodnia...
A było już tak spokojnie:)
Środa rozpoczęła się kameralnie – kiedy udało mi się przedrzeć przez hordy kibiców opuszczających stadion we Wrzeszczu po zakończonym spotkaniu Gdańsk Gdynia (mecz podwyższonego ryzyka a jakże!) Poterna była już otwarta. Sprzątali w niej właśnie resztki po biesiadzie rycerskiej Lisu i Nazi. Tak więc kiedy przyjdziecie w piątek niech was nie zdziwi unoszący się w powietrzu zapach kaszy gryczanej i mięsiwa. Nie macie też po co też przeszukiwać poterny w poszukiwaniu zapasów z biesiady...za późno...
Ponieważ codzienna ciężka praca i konieczność sprzątania zmęczyły mocno w/w otrzymałem zapowiedź iż zaraz znikają i nie będą dziś grali myślałem już iż będę mógł udać się z powrotem do domu na zasłużony odpoczynek... niestety za wcześnie się cieszyłem bo po chwili dojechał Kacper z Jędrzejem... jakby tego było mało mieliśmy desant nowych twarzy –przybysze z głębi polski (sami się przedstawcie w końcu czytacie podobno to forum) znaleźli po wielu problemach poternę i postanowili w coś zagrać... na pierwszy ogień poszły fasolki
W tzw. miedzy czasie dojechał bodajże Marcin z kolegą (soorki jeśli mylę imiona ale to moja sławetna pamięć do twarzy – jakbym coś pomylił to piszcie sprostowanie) ponieważ pierwszy stół był już w trakcie partii zaanektowali oni Neuroshimę
Kiedy obydwa stoły skończyły nadeszła pora na Cytadelę
Po zakończeniu cytadeli grono odrobinę się zmniejszyło tak akurat aby można było poddać się radościom podboju nowego świata w Age of empires III
Podczas gry dotarła standardowa porcja pizzy a granie zakończyliśmy mocno po północy.
Tymczasem już w piątek będzie okazja by użyć tego Pana...
grając w ........
Jako że Mirek wspomniał o tym, że na forum głównie on się wypowiada, przez co klub może sprawiać wrażenie wymarłego, postaram się skrobnąć co nieco.
Zacznijmy od początku. Wspomniani wyżej "przybysze z głębi Polski" pochodzą dokładnie z Koszalina, a w chwili obecnej są studentami Gdańska. W planszówki gramy już sporo czasu, tak więc jednym z pierwszych pomysłów było odnalezienie jakiegoś miejsca w Trójmieście, gdzie zbierają się ludzie w celu poświęcenia trochę czasu właśnie na taką formę rozrywki. Adres znalazł się dość szybko, gorzej było już z samym miejscem...
Dla nieobeznanych z tutejszymi zabudowaniami dotarcie do Schronu to nie lada wyczyn. Oczywiście nikt z nas się nie ogarnął, że na forum była mapka. W dodatku na teren fortów trafiliśmy po raz pierwszy.
Wrażenia z samej miejscówki są jak najbardziej pozytywne. Klimatycznie, na odludziu, więc nikt nie przeszkadza, sporo przestrzeni. Na plus zasługuje ilość gier, która jest wystarczająca i raczej nie dopuści do sytuacji, gdy nie będzie w co grać. Bardzo sympatyczny klub, coś czuję, że częściej będziemy tam wpadać.
Konkretnych gier omawiać nie będę, co było grane widać w relacji, a nudnej partii nie było - to tak w mocnym skrócie. Chociaż z chęcią poznałbym bliżej Age of Empires - ma spory potencjał.
Zacznijmy od początku. Wspomniani wyżej "przybysze z głębi Polski" pochodzą dokładnie z Koszalina, a w chwili obecnej są studentami Gdańska. W planszówki gramy już sporo czasu, tak więc jednym z pierwszych pomysłów było odnalezienie jakiegoś miejsca w Trójmieście, gdzie zbierają się ludzie w celu poświęcenia trochę czasu właśnie na taką formę rozrywki. Adres znalazł się dość szybko, gorzej było już z samym miejscem...
Dla nieobeznanych z tutejszymi zabudowaniami dotarcie do Schronu to nie lada wyczyn. Oczywiście nikt z nas się nie ogarnął, że na forum była mapka. W dodatku na teren fortów trafiliśmy po raz pierwszy.
Wrażenia z samej miejscówki są jak najbardziej pozytywne. Klimatycznie, na odludziu, więc nikt nie przeszkadza, sporo przestrzeni. Na plus zasługuje ilość gier, która jest wystarczająca i raczej nie dopuści do sytuacji, gdy nie będzie w co grać. Bardzo sympatyczny klub, coś czuję, że częściej będziemy tam wpadać.
Konkretnych gier omawiać nie będę, co było grane widać w relacji, a nudnej partii nie było - to tak w mocnym skrócie. Chociaż z chęcią poznałbym bliżej Age of Empires - ma spory potencjał.