misioooo pisze:Ależ ja nie chcę nic opóźniać - po prostu przy 2 graczach dołożyć na starcie karty do Complexu
Odnosiłem się do wpisu z poprzedniego posta "to niech w pierwszej rundzie nie dokłada się karty z hivedecku do lokacji". I właśnie tej sytuacji z grubsza tyczyły się moje uwagi.
Co zaś się tyczy zwiększania poziomu trudności, mam jeszcze jeden argument dlaczego fajniej robić to za pomocą trutniów. W moim odczuciu karty z Drone Deck zaburzają flow... powiedzmy "fabularnie uzasadnionych kart". Szczególnie doskwiera to przy 1 i 3 filmie, gdzie teoretycznie zmagasz się z jednym tylko stworem, w dość specyficznym otoczeniu (sam zresztą lubię sobie dopowiadać, że w tych scenariuszach nie tyle je zabijasz, co "przepędzasz", aż do starcia z finalnym bossem
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
). O ile taki "Cornered Medic" ma jakiś sens gdy np. biegasz po Auridze, to w sytuacji gdy "walczysz" z niewyklutymi jajami... trochę nie do końca
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Dodawanie mniejszej ilości kart z Drone Deck poprawia więc klimatyczność rozgrywki
misioooo pisze:Jak jest ich mniej to mamy mniej czasu zanim "mocniejsze" zaczną nam wypadać z objective decków. Jednak to nie uchroni przed mordossaczem w pierwszej czy drugier rundzie
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Ilość trutni nie ma wpływu na ewentualne pociągnięcie facehuggera. Raczej głupota graczy :> Zasada jest prosta - jeśli zabierasz się za skanowanie nie mając w zanadrzu kilku "pazurków" do zwalczenia facehuggera - albo nie ma ich w pogotowiu gracz następny po Tobie - to sam się prosisz o kłopoty. Jest to bardzo klimatyczne, bo uczy, że widząc obco wyglądające jajo należy je potraktować płynnym ogniem od razu, a nie kontynuować wycieczkę, zostawiając je za swoimi plecami ^^
misioooo pisze:Nie wiem jak alien działa, ale większość opini twierdzi, że jest popsuty i jak gracz nim gra to praktycznie kwestia czasu kiedy reszta padnie. (...) W końcu gry to zabawa, a nie trzymanie się instrukcji na siłę, jak lepiej nam coś zmienić.
No i właśnie tutaj kombinowanie w zasadach się przydaje. Oryginalne rzeczywiście czynią grę Obcym potwornie nieatrakcyjną. Polecam home rule, wg którego gracz "zalienowany" może zagrywać z ręki tylko tyle kart, ilu jest żywych wciąż graczy. Resztę kart - tak jak zwykle - odrzuca i dociąga nowe sześć. Dzięki tej regule ów gracz ma jeszcze jakąś chociaż zabawę, decydując, jak najbardziej dowalić swoim byłym już kompanom.
Nie zmienia to faktu, że i tak jego pojawienie się znacznie skraca grę ^^ Myślę, że takie było jego zamierzenie - przyśpieszenie rozpoczęcia nowej partii, skoro ktoś już odpadł. Pojawienie się Aliena przy grze w 3 lub 2 osoby to rzeź, bo nie ma szans obdzielić atakami i jego, i zagrożeń wyskakujących normalnie z gry. Skupisz się na nim - zniszczy Cię clusterfuck w combat zonie. Skupisz się na grze - to "graczoalien" tak uprzykrzy Ci życie, że i tak sobie nie pograsz
Ale przynajmniej jest śmiesznie ^^
EDIT:
Co do spolszczenia, nie spotkałem się jeszcze z takowym. Nadmienię jednak, że dopóki nie zacznie się grać w wariant ze zdrajcą (czytaj: w zakryte karty) i tak wszystko, co się pojawi na stole jest widoczne. Więc wystarczy, jeśli chociaż część graczy będzie władała językiem Szekspira.