Trolliszcze pisze:Ale przykład Wallace'a pokazuje, że za życia Pratchetta dało się tę licencję jednak zdobyć - a mimo to nie powstała żadna gra, która zadowoliłaby gust rattkina. Może więc prawdą jest, że niełatwo to uniwersum przenieść na planszę? (Szczególnie jeśli ktoś oczekuje, że będzie się śmiać jak przy lekturze książek.) Kiedy np. myślę Obcy, to od razu mi się nasuwa: figurki, stacja kosmiczna, jakiś skirmish. Przecież to jasne jak słońce! A gdyby pomyśleć: Świat Dysku, to co się nasuwa? To już nie jest takie oczywiste.
Kolego, bardzo szybko Ci przychodzi zamienianie dyskusji w osobiste wycieczki. Poćwicz nad tym, wszyscy zyskają.
Co do wątku - to oczywiste, że skoro jedno wydawnictwo otrzymało licencję, to dopóki ją trzymało, inne jej dostać nie mogło. Więc stwierdzenie Munchhausena jest słuszne. Nikt nie zrobił innej gry, bo nie mógł (albo nie chciał). Może teraz będzie mógł. Nie wiem skad nagle w rozmowie pojawił się wątek śmiania i dowcipów. Nie o tym była mowa i wcale niekoniecznie musi to być wyznacznikiem gry o Świecie Dysku. Nie można sądzić po dwóch grach, czy uniwersum trudno przenieść na planszę czy nie. Jest to argument podobnego pokroju jak szachy, które przecież obrazują sytuację na polu bitwy. Czy nie da się klimatu wojennego przenieść na planszę? Ależ oczywiście że się da, tylko szachy tego nie robią. Podobnie nie przenoszą klimatu ŚD obecne na rynku gry - i jako takie, są grami słabymi, ponieważ ocenia się je nie tylko przez pryzmat mechaniki, ale własnie tematu. Te gry nie miałyby najmniejszej szansy się obronić na rynku, gdyby tej nalepki ŚD nie miały. Są natomiast hołubione przez początkujących graczy (którzy jeszcze nie mają z czym tego porównać) i młodszych fanów ŚD, którym się podoba, że coś zostało zwizualizowane z książek, które lubią. Nic w tym złego, niemniej jednak to czyni grę co najwyżej popularną, ale w raczej nie dobrą.
Skojarzenia ze ŚD każdy może mieć różne. Rolą dobrego designera (i grafika) jest rzecz ogarnąć, zbadać opinie i dostarczyć coś, co będzie właśnie w to trafiać. Wallace tego nie umie, bo to jest autor-wyrobnik, który nie ma polotu i dostarcza po prostu maszynki, jak Knizia (tylko że Knizia wygląda jak hrabia z Transylwaniii, więc do niego każdy ma respekt
). Umie to i pokazał np. Ignacy Trzewiczek z Robinsonem (czytał książki podróżnicze i "rozbitkarskie" przez rok w trakcie projektowania). Ja osobiście uważam, że ŚD niesie tony contentu, którego można użyć - całościowo, bądź wybiórczo (jak Sekary właśnie, które elegancko wycięły mały fragmencik i zrobiły wokół niego mechanikę, która MA SENS, DO LICHA, w kontekście tematu). Może FFG / Asmodee wzięłoby się kiedyś za to i zrobili dobrą grę przygodową. Mam np. niejasne wrażenie że Kevin Wilson (czy nawet nieszczęsny Konieczka) byliby w stanie tchnąć w to więcej życia. Tylko, że Amerykanie chyba nie znają tak Świata Dysku i mogą nie "czuć" rodzaju humoru. A w Europie, mógłby do tego siąść Bauza.