![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Siadając do planszówki chcę się po prostu dobrze bawić wraz ze współgraczami. Zakładam więc, że wszyscy angażujemy się w rozgrywkę i po prostu trzymamy się zasad fair play. Tak więc bez żadnego podkładania się, ale np. również bez celowego zatajania jawnych informacji, by zyskać przewagę (Nie widziałeś, że dostałem nową zdolność, bo tłumaczyłeś coś nowemu graczowi? Co za peszek. Nie wspomniałem o specjalnym wyjątku tej karty? Może i nie, ale przecież cały czas leżała odkryta w drugim końcu stołu, mogłeś sprawdzić.), oraz bez wymagania od nowych graczy, by spamiętali wszystkie reguły - jeśli widzę, że ktoś nowy wykonuje "dziwny" ruch i mam poważne podejrzenia, że najprawdopodobniej zapomniał o jakiejś kluczowej zasadzie, to upewniam się, że o niej pamięta (raz, czy dwa można zwrócić uwagę, jednak bez przesady i prowadzenia za rączkę, w końcu nauka na błędach potrafi być bardzo skuteczna i doskonale stymulować pamięć
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Jest jednak jeden wyjątek od reguły "niepodkładania się". Planszówki przygodowe 1 vs grupa. Mechanicznie często strony nie są zbalansowane, "mistrz gry" ma przewagę nad grupą i może zamienić rozgrywkę w sadystyczne obijanie bohaterów. W takiej sytuacji nie wykorzystuję pełnego mechanicznego potencjału, sam nakładam na siebie pewne ograniczenia i staram się dokręcić śrubę tak, żeby rozgrywka była cały czas na ostrzu noża i żebyśmy w finale wszyscy obgryzali paznokcie. To jednak bardzo specyficzny rodzaj planszówek z pogranicza RPG, więc specyficzne podejście pewnie nie jest aż tak dziwne.
PS. Sadystyczne obijanie bohaterów jest całkiem na miejscu w DOOM i piszę to z perspektywy Marine
![Laughing :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)