Popatrz jest dokladnie odwrotnie niz piszesz - w nowoczesnym swiecie chodzi o kase i dlatego FFG i Stronghold sie dogadali. Bo to biznes bez sentymentow i urazonych ambicji. A takie male srodowiska jak polskie planszowkowe - gdzie wiecej ambicji niz kasy - robia takie rzeczy jak pranie brudow na zewnatrz... Polskie niszowe srodowiska - planszowe, erpegowe, komiksowe itp - pelne sa tego typu historii.mikolajl pisze:Dla mnie cała ta sprawa jest smutna.
Zawsze wydawało mi się, być może zbyt naiwnie, że w nowoczesnym świecie, gdzie wszyscy tylko szukają okazji, żeby "wydymać" innych, środowisko planszówkowe jest oazą normalności, gdzie wszyscy się szanują, dogadują się i dotrzymują słowa.
A okazuje się, że postępowy świat jest też już u nas.
Nie wiem czy wszyscy kojarzą sprawę "Merchant of Venus". FFG mogło "rozjechać" Strongholda, ale panowie dogadali się za zamkniętymi drzwiami i wszyscy byli zadowoleni.
A tutaj mamy nieszczerość, zatajanie faktów, manipulacje, itp.
Czy sprawa Veto jest wyjątkiem czy początkiem? Ja mam nadzieję, że tylko wyjątkiem.
Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
- Wintermute
- Posty: 945
- Rejestracja: 22 wrz 2013, 15:01
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Alien Frontiers, Descent 2ed, D&D: Drizzt, Doom, Dreadfleet, Fortune & Glory+Exp, Ghost Stories, High Command, LOTR LCG, Middle-Earth Quest, Sid Meier's Civilization, Space Hulk, Warhammer Quest ACG, War of the Ring + Exp, Warzone, X-Wing
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Pranie brudów na zewnątrz może być jednym ze sposobów osiągania przewagi w sporze (vide: sprawy rozwodowe).
Skutecznym, jeżeli uda się przekonać stronę trzecią (klientów) do swoich racji. Wysoce ryzykownym w przeciwnym wypadku.
Jestem nieomal pewien, że coś takiego musiał już wcześniej napisać Sun Tzu. Albo przynajmniej Machiavelli. Jeżeli nie, to dopiszcie mnie do tej dwójki :)
Skutecznym, jeżeli uda się przekonać stronę trzecią (klientów) do swoich racji. Wysoce ryzykownym w przeciwnym wypadku.
Jestem nieomal pewien, że coś takiego musiał już wcześniej napisać Sun Tzu. Albo przynajmniej Machiavelli. Jeżeli nie, to dopiszcie mnie do tej dwójki :)
- Zet
- Posty: 1365
- Rejestracja: 26 paź 2006, 00:08
- Lokalizacja: Sosnowiec
- Has thanked: 164 times
- Been thanked: 169 times
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Pasuje mi to trochę do Schopenhauera - Argumentum ad auditorempinata pisze:Pranie brudów na zewnątrz może być jednym ze sposobów osiągania przewagi w sporze (vide: sprawy rozwodowe).
Skutecznym, jeżeli uda się przekonać stronę trzecią (klientów) do swoich racji. Wysoce ryzykownym w przeciwnym wypadku.
Jestem nieomal pewien, że coś takiego musiał już wcześniej napisać Sun Tzu. Albo przynajmniej Machiavelli. Jeżeli nie, to dopiszcie mnie do tej dwójki
- Pan_K
- Posty: 2506
- Rejestracja: 24 wrz 2014, 19:16
- Lokalizacja: Wrocław
- Has thanked: 189 times
- Been thanked: 168 times
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Mówicie chyba o dwu różnych rzeczach: pinata o strategii (politycznej lub wojennej, powiedzmy), a Zet o retoryce (ściślej: o erystyce). Choć mogą się one uzupełniać, a niekiedy bodaj nawet utożsamiać...Zet pisze:Pasuje mi to trochę do Schopenhauera - Argumentum ad auditorempinata pisze:Pranie brudów na zewnątrz może być jednym ze sposobów osiągania przewagi w sporze (vide: sprawy rozwodowe).
Skutecznym, jeżeli uda się przekonać stronę trzecią (klientów) do swoich racji. Wysoce ryzykownym w przeciwnym wypadku.
Jestem nieomal pewien, że coś takiego musiał już wcześniej napisać Sun Tzu. Albo przynajmniej Machiavelli. Jeżeli nie, to dopiszcie mnie do tej dwójki
„Rzekł głupi w swoim sercu: nie ma Boga.”
Ryba bez roweru, to tylko ryba...
Ryba bez roweru, to tylko ryba...
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Wspominano tu już sprawy FFG czy Trzewika, i moim zdaniem dobrze, że osoby niezainteresowane bezpośrednio Veto też tu zaglądają i czytają te brudy całe.
Może wypłynie z tego jakaś nauka i jeśli dzięki temu unikniemy jednej takiej historii w przyszłości to znaczy że było warto![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Może wypłynie z tego jakaś nauka i jeśli dzięki temu unikniemy jednej takiej historii w przyszłości to znaczy że było warto
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Moje gry: Board Game Geek.
Poszukuję Kilku tytułów - sprawdź!
S/W:CampRoskilde i inne (chętniej wymienię)
If you don't know where you're going, any road will get you there.
Poszukuję Kilku tytułów - sprawdź!
S/W:CampRoskilde i inne (chętniej wymienię)
If you don't know where you're going, any road will get you there.
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
No i jaki finał negocjacji?
Z sieci zniknęły wszystkie publikacje na temat konfliktu, zarówno z fb jak i strony gry. A z drugiej strony pojawiła sie informacja, że dodatek wychodzi. Na czym stanęło. Skoro taki shitstorm powstał, to warto by było jakoś to podsumować...
Z sieci zniknęły wszystkie publikacje na temat konfliktu, zarówno z fb jak i strony gry. A z drugiej strony pojawiła sie informacja, że dodatek wychodzi. Na czym stanęło. Skoro taki shitstorm powstał, to warto by było jakoś to podsumować...
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Z sieci nic nie ginie. Po wpisie na blogu ani śladu, ale wciąż go można przeczytać.mig pisze:No i jaki finał negocjacji?
Z sieci zniknęły wszystkie publikacje na temat konfliktu, zarówno z fb jak i strony gry. A z drugiej strony pojawiła sie informacja, że dodatek wychodzi. Na czym stanęło. Skoro taki shitstorm powstał, to warto by było jakoś to podsumować...
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
- MichalStajszczak
- Posty: 9480
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 511 times
- Been thanked: 1449 times
- Kontakt:
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
To może należałoby usunąć z naszego forum cały ten wątek? Albo KubaP powinien założyć nowy wątek, zatytułowany "Komu można znowu podawać rękę"?toblakai pisze:Na blogu jest też oficjalne oświadczenie, że się dogadali.
-
- Posty: 3950
- Rejestracja: 15 kwie 2012, 22:42
- Has thanked: 2 times
- Been thanked: 89 times
- Kontakt:
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Ok, już odnalazłem. Dzięki.toblakai pisze:Na blogu jest też oficjalne oświadczenie, że się dogadali.
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Gwoli wyjaśnienia, bo mogłem zostać źle zrozumiany - albo to ja teraz wykazuje się nadpobudliwościąMichalStajszczak pisze:To może należałoby usunąć z naszego forum cały ten wątek? Albo KubaP powinien założyć nowy wątek, zatytułowany "Komu można znowu podawać rękę"?
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
- Rocy7
- Posty: 5456
- Rejestracja: 05 maja 2013, 14:10
- Lokalizacja: Warszawa / Kobyłka
- Been thanked: 5 times
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Oficjalne info
Z wielką satysfakcją pragniemy poinformować, iż osiągnięte zostało porozumienie pomiędzy Fabryką Gier Historycznych a nowo powstałym Wydawnictwem Veto Sp. z o.o. w Krakowie.
Rozmowy na temat warunków tego porozumienia trwały kilka dni, ale przebiegały w bardzo dobrej atmosferze i zakończyły się osiągnięciem pełnego konsensusu pomiędzy stronami. Na mocy porozumienia nowy wydawca przejmie od FGH wszystkie sprawy związane z wydawaniem i prowadzeniem gry, włącznie z nowym sezonem Potop. Przekazane zostaną prawa autorskie do tego sezonu oraz wydrukowane już karty. W związku z tym pierwsze turnieje premierowe dodatku odbędą się w sobotę 10.10.2015 w Warszawie oraz w niedzielę 11.10.2015 w Olsztynie, rozpocznie się również dystrybucja dodatku. Ponadto, w Warszawie obecny będzie przedstawiciel wydawnictwa od którego będzie można nabyć boostery oraz startery.
Ze strony nowego właściciela i wydawcy Szlacheckiej Gry Karcianej Veto! chcielibyśmy serdecznie podziękować Fabryce Gier Historycznych za szybkie i bezproblemowe wypracowanie wspólnego stanowiska, które w ocenie obu firm jest najlepsze zarówno dla obu stron jak i dla samej gry oraz środowiska graczy.
Oficjalne przekazanie strony internetowej oraz forum odbędzie się e dniu jutrzejszym, od razu też podjęte zostaną czynności mające na celu dokładne poinformowanie środowiska graczy o dokładnym planie dystrybucji nowego dodatku oraz szczegółowe poinformowanie o nowych planach które będą wdrażane, wraz z przedstawieniem Rady Marszałkowskiej która czuwać będzie nad dalszym rozwojem gry. Przekazane zostaną również dokładne informacje na temat możliwości zamawiania nowego dodatku, zarówno w formie wysyłkowej jak i możliwości odbioru w Warszawie w dniu 10.10.2015
- KubaP
- Posty: 5834
- Rejestracja: 22 wrz 2010, 15:57
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 137 times
- Been thanked: 409 times
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Nie zmieniłem absolutnie zdania co do zachowania kscha i sqvy (zbywców), im ręki zdecydowanie nie należy podawać, niech wątek zostanie ku potomności.MichalStajszczak pisze:To może należałoby usunąć z naszego forum cały ten wątek? Albo KubaP powinien założyć nowy wątek, zatytułowany "Komu można znowu podawać rękę"?toblakai pisze:Na blogu jest też oficjalne oświadczenie, że się dogadali.
Choć w sumie nowi właściciele włączyli kscha w oficjalne struktury, choć wiedzą, co z niego za typ, więc jak dla mnie dalej nie ma z kim gadać w tym temacie.
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Przy okazji korespondencji z kimś z Veta postanowiłem zobaczyć na czym koniec końców stanęło z całą tą akcją. Fajnie że chłopakom udało się dogadać.
Natomiast tak mi mignął kawałek i postanowiłem podzielić się refleksją.
Jasne zawsze toczą się jakieś kuluarowe przepychanki, ale sklepy i wydawnictwa są raczej do siebie przyjaźnie nastawione. We Wrocławiu jak brakuje nam jakichś gier, a ktoś pilnie potrzebuje to albo odsyłamy, albo pożyczamy do kolejnej dostawy od Gralapagos, planszaka, czasem nawet Barda. Z Bolterem robiliśmy swego czasu wspólne zamówienia na jakieś GW bo towar był w wiekszych paczkach niż którekolwiek z nas było w stanie sprzedać. Z planszomanią, planszostrefą robiliśmy zakupy na Essen, u Rebela czasem pozwolą zostawić nam kilka kartoników, a ze dwa lata temu robiliśmy zakupy dla 2 Pionków, bo Merry z Trzewikiem nawet nie mieli czasu odsapnąć. Ot kumple. Jasne jak przychodzi do biznesu to każdy pilnuje swojego, pamiętam jak jeszcze z uZyrafy (ktoś jeszcze pamięta taki sklep?) licytowaliśmy się o coraz to niższą, bardziej promocyjną cenę Roll Through The Ages, z Trik Trakiem (a tych ktoś jeszcze pamiętam?
), biliśmy się o stoliki na Gratislavii i kto będzie miał stoisko bliżej wejścia. Z Lacertą co roku wymieniamy się na festiwalu w Brzegu. Luz business is business. Zawsze potem lądowaliśmy na browarze na afterparty i jest ok.
Weszło Veto. Grzecznie podziękowałem, bo mamy zamieszanie z Zamkami, i że było trochę smordu w internecie i wolę poczekać aż kurz opadnie. Dowiedziałem się że nigdy już nie sprzedadzą mi kart, a jak otworzą sklep to na pewno nic od nas nie zamówią.
No i tak się zastanowiłem nad środowiskami (sprzedajemy głównie planszówki, trochę figurek i tyci tyci odrobinkę kart) i wychodzi mi że figurkowcy i karciarze to najbardziej toksyczne środowiska wśród graczy.
We Wrocławiu są przynajmniej dwie większe ekipy figurkowców. Ale jak robimy event to ci nie przyjdą bo tamci oszukują, a ci ściągają figurki z chin, a ci się spinają, a tamten mu kiedyś krzywo odstawił figurkę, a temu pożyczył pędzel i mu zepsuli. Madżikowcy są jeszcze lepsi. Zaczęła do nas przychodzić ekipa (we Wrocławiu mocno Magicowy jest Feniks) i po trzech miesiącach zaczęło się : że ten mu dotknął kartę, a ten nie przekłada talii, a turnieji to żebyśmy nie robili bo przyjdą kolesie z Feniksa i oni mają talie po milion złotych i wszystkich ograją. Ostatnio ponoć była spina bo został nam jeden booster i kumpel odstąpił drugiemu. A ten trafił jakąś drogą kartę i zaczęła się awantura bo przecież to miała być jego karta bo on pierwszy wybrał ten booster... W planszówkach jak ktoś ci podpadnie to poprostu go nie zapraszasz na granie. W bardziej turniejowych środowiskach nie dość że spina większa, bo promki w turniejach, to jeszcze widzisz się z tymi ludźmi raz w tygodniu na FNMach, albo innych masterach.
W naszym Wałbrzyskim oddziale po 6 miesiącach doszło do tego że jak na evencie na FB jeden koleś zapowiadał, że będzie to nikt inny nie przychodził bo nie chcieli go widzieć, a dwóch innych notorycznie skakało sobie do gardeł o jakieś pierdoły. Przez 10 lat w planszówkach widziałem dwie większe akcje. Raz prawnicy stron wymienili się pismami i sprawę udało się wyjaśnić. Drugi raz kolesie poprostu przestali ze sobą grać na eventach.
Ot takie moje luźne przemyślenia w okolicach dlaczego w karciankach jest tak dużo problemów.
Natomiast tak mi mignął kawałek i postanowiłem podzielić się refleksją.
Jako planszoweczka.pl siedzimy w tym biznesie 7 lat. W stowarzyszeniu planszówkowym 8. Nowoczesne planszówki są z nami z lat 10.mikolajl pisze:Dla mnie cała ta sprawa jest smutna.
Zawsze wydawało mi się, być może zbyt naiwnie, że w nowoczesnym świecie, gdzie wszyscy tylko szukają okazji, żeby "wydymać" innych, środowisko planszówkowe jest oazą normalności, gdzie wszyscy się szanują, dogadują się i dotrzymują słowa.
A okazuje się, że postępowy świat jest też już u nas.
Jasne zawsze toczą się jakieś kuluarowe przepychanki, ale sklepy i wydawnictwa są raczej do siebie przyjaźnie nastawione. We Wrocławiu jak brakuje nam jakichś gier, a ktoś pilnie potrzebuje to albo odsyłamy, albo pożyczamy do kolejnej dostawy od Gralapagos, planszaka, czasem nawet Barda. Z Bolterem robiliśmy swego czasu wspólne zamówienia na jakieś GW bo towar był w wiekszych paczkach niż którekolwiek z nas było w stanie sprzedać. Z planszomanią, planszostrefą robiliśmy zakupy na Essen, u Rebela czasem pozwolą zostawić nam kilka kartoników, a ze dwa lata temu robiliśmy zakupy dla 2 Pionków, bo Merry z Trzewikiem nawet nie mieli czasu odsapnąć. Ot kumple. Jasne jak przychodzi do biznesu to każdy pilnuje swojego, pamiętam jak jeszcze z uZyrafy (ktoś jeszcze pamięta taki sklep?) licytowaliśmy się o coraz to niższą, bardziej promocyjną cenę Roll Through The Ages, z Trik Trakiem (a tych ktoś jeszcze pamiętam?
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Weszło Veto. Grzecznie podziękowałem, bo mamy zamieszanie z Zamkami, i że było trochę smordu w internecie i wolę poczekać aż kurz opadnie. Dowiedziałem się że nigdy już nie sprzedadzą mi kart, a jak otworzą sklep to na pewno nic od nas nie zamówią.
No i tak się zastanowiłem nad środowiskami (sprzedajemy głównie planszówki, trochę figurek i tyci tyci odrobinkę kart) i wychodzi mi że figurkowcy i karciarze to najbardziej toksyczne środowiska wśród graczy.
We Wrocławiu są przynajmniej dwie większe ekipy figurkowców. Ale jak robimy event to ci nie przyjdą bo tamci oszukują, a ci ściągają figurki z chin, a ci się spinają, a tamten mu kiedyś krzywo odstawił figurkę, a temu pożyczył pędzel i mu zepsuli. Madżikowcy są jeszcze lepsi. Zaczęła do nas przychodzić ekipa (we Wrocławiu mocno Magicowy jest Feniks) i po trzech miesiącach zaczęło się : że ten mu dotknął kartę, a ten nie przekłada talii, a turnieji to żebyśmy nie robili bo przyjdą kolesie z Feniksa i oni mają talie po milion złotych i wszystkich ograją. Ostatnio ponoć była spina bo został nam jeden booster i kumpel odstąpił drugiemu. A ten trafił jakąś drogą kartę i zaczęła się awantura bo przecież to miała być jego karta bo on pierwszy wybrał ten booster... W planszówkach jak ktoś ci podpadnie to poprostu go nie zapraszasz na granie. W bardziej turniejowych środowiskach nie dość że spina większa, bo promki w turniejach, to jeszcze widzisz się z tymi ludźmi raz w tygodniu na FNMach, albo innych masterach.
W naszym Wałbrzyskim oddziale po 6 miesiącach doszło do tego że jak na evencie na FB jeden koleś zapowiadał, że będzie to nikt inny nie przychodził bo nie chcieli go widzieć, a dwóch innych notorycznie skakało sobie do gardeł o jakieś pierdoły. Przez 10 lat w planszówkach widziałem dwie większe akcje. Raz prawnicy stron wymienili się pismami i sprawę udało się wyjaśnić. Drugi raz kolesie poprostu przestali ze sobą grać na eventach.
Ot takie moje luźne przemyślenia w okolicach dlaczego w karciankach jest tak dużo problemów.
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Dzięki, Michale, za przemyślenia. Generalnie najczęściej jest tak, że gdy w grę wchodzą duże pieniądze - czy to w postaci przychodów, nagród czy czyjejś własności - to ludzie zaczynają zachowywać się kompletnie nieprzewidywalnie. Jeden machnie ręką, drugi się obrazi, trzeci wywoła dziką awanturę, czwarty zadzwoni do prawnika, piąty posunie się do oszustwa. Znam nieco od kulis środowisko tzw. e-sportu (czyli pro-graczy komputerowych udzielających się na turniejach) i tam jest podobnie, tyle że chyba jest więcej wyzwisk; nie trzeba przecież patrzeć w oczy oponentowi, można mu nabluzgać online. Mam nadzieję, że środowisko planszówkowiczów (tych klasycznych) mimo wszystko pozostanie bardziej cywilizowane.
- Trolliszcze
- Posty: 4784
- Rejestracja: 25 wrz 2011, 18:25
- Has thanked: 69 times
- Been thanked: 1040 times
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Myślę, że tak, bo my to jednak robimy dla przyjemności, a nie dla zysków. Wszędzie tam, gdzie pojawia się element zysku (w dowolnej postaci) hobby przestaje być hobby, a zaczyna być zwykłym interesem.vojtas pisze:Mam nadzieję, że środowisko planszówkowiczów (tych klasycznych) mimo wszystko pozostanie bardziej cywilizowane.
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
tokage pisze: No i tak się zastanowiłem nad środowiskami (sprzedajemy głównie planszówki, trochę figurek i tyci tyci odrobinkę kart) i wychodzi mi że figurkowcy i karciarze to najbardziej toksyczne środowiska wśród graczy.
Haha ja słyszałem anegdotkę o WFB. Dwóch gości grało na jakimś turnieju i jeden "grał na czas" czy kantował w inny sposób, sędziego w pobliżu nie było. Jeden drugiemu coś powiedział. Na to reakcją była pyskówka. Potem skok przez stół z pięściami, figurki latały jak messerchmitty nad Anglią. Po dwóch szybkich ciosach tłum zorientował się co się dzieje i zaczął rozdzielać Hannibala ze Scypionem.
Nie jestem pewien czy to kwestia turniejów czy podejścia. W planszówki też turnieje się zdarzają np. takiej Neuroshimy, byłem tylko na kilku, ale atmosfera była ok.
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Za to czasem jak widziałem karciankowych/ słuchałem o battlowcach to nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać, takie akcje się zdarzały.
- kwiatosz
- Posty: 7874
- Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
- Lokalizacja: Romford/Londyn
- Has thanked: 132 times
- Been thanked: 417 times
- Kontakt:
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Jezeli chodzi o figurki to nie wiem, ale karciarze to na pewno sie bardziej spinaja od planszowkowcow. Moze chodzi o to, ze formula grania wiecznie rywalizacyjnego przyciaga osoby bardziej rywalizacyjne, ktore maja wieksza potrzebe wygrywania I mania racji. Na tym forum na przyklad pelnym chamstwem dostalem tylko przy dyskusji o Netrunnerze, w kwestii planszowek raczej drobne zlosliwosci sie tylko odbywaly.
Znajomi karciarze jak sie powaznie kloca to ciekawie sluchac, bo traumy I dramaty sa ciekawe, ale sam za uczestnictwem w nich nie przepadam![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Znajomi karciarze jak sie powaznie kloca to ciekawie sluchac, bo traumy I dramaty sa ciekawe, ale sam za uczestnictwem w nich nie przepadam
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Myślę że to nie od tego, jakich przedmiotów używa się w grze, tylko od tego, że zaangażowane są większe pieniądze. Szachy mają planszę, kart nie mają, figurek raczej też nie, a dochodzi do różnych dziwnych sytuacji. N.p. dwóch arcymistrzów z czołówki światowej nie znosi się do tego stopnia, że po zagranej partii nie podają sobie rąk. Sytuacja trwa od 10 lat, a zaczęło się od tego, że gdy grali ze sobą mecz o mistrzostwo świata, jeden zgłosił sędziemu, że według niego drugi za często wychodzi podczas gry do łazienki i pewnie ma tam schowany podpowiadający mu komputer.tokage pisze:i wychodzi mi że figurkowcy i karciarze to najbardziej toksyczne środowiska wśród graczy
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Owszem, tyle że jedni potrafią robić interesy zachowując się rozsądnie, a drudzy posuwają się sk**ńskich zagrywek.Trolliszcze pisze:Myślę, że tak, bo my to jednak robimy dla przyjemności, a nie dla zysków. Wszędzie tam, gdzie pojawia się element zysku (w dowolnej postaci) hobby przestaje być hobby, a zaczyna być zwykłym interesem.
-
- Posty: 4360
- Rejestracja: 13 mar 2010, 17:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Been thanked: 6 times
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Myślę, że gdyby jakaś planszówka miała dużą scenę turniejową, z klasyfikacją krajową (pal licho nagrody) to nie byłoby inaczej. Środowisko brydżowe i taki kurnik też dramą stoi. Jeśli wszyscy przychodzą grać dla funu ze znajomymi (poza planszówkowymi) to inaczej podchodzą do partii niż turniejowcy. Do tego bitewniaki i karcianki to nisza o wysokim progu wejścia, więc gra się zwykle z innymi graczami, a nie ze znajomymi. Przecież nawet grając w domu ze znajomymi każdemu zdarzy się jakiś problematyczny gracz, który musi wygrać, nie chce wygrać albo coś innego co prowadzi do napięć. No i Magic oraz gry GW to przypadki, gdzie wykładanie większych pieniędzy dają olbrzymią przewagę, co budzi animozje. W takim X-Wingu czy IA, horrendalnie drogich z naszego punktu widzenia, kwota i tak jest mocno ograniczona z góry i 'rozsądna', t.j. w zasięgu większości osób rozważających granie turniejowe.
Sent from my awesome mobile I want to brag about. May contain trace elements of tpos.
Sent from my awesome mobile I want to brag about. May contain trace elements of tpos.
Ja bym chciał do ciemnej nocki tak układać z wami razem,
Ale dajcie nowe klocki, albo zmieńcie ten obrazek!
Mogę przynieść
Ale dajcie nowe klocki, albo zmieńcie ten obrazek!
Mogę przynieść
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Też lubię wygrać, jak gram w coś ambitniejszego. Tyle, że później sobie mogę ponarzekać na rzuty, grę, jej balans. A nie robić takie wjazdy jakby ta porażka była splunięciem w twarz.schizofretka pisze:Myślę, że gdyby jakaś planszówka miała dużą scenę turniejową, z klasyfikacją krajową (pal licho nagrody) to nie byłoby inaczej. Środowisko brydżowe i taki kurnik też dramą stoi. Jeśli wszyscy przychodzą grać dla funu ze znajomymi (poza planszówkowymi) to inaczej podchodzą do partii niż turniejowcy. Do tego bitewniaki i karcianki to nisza o wysokim progu wejścia, więc gra się zwykle z innymi graczami, a nie ze znajomymi. Przecież nawet grając w domu ze znajomymi każdemu zdarzy się jakiś problematyczny gracz, który musi wygrać, nie chce wygrać albo coś innego co prowadzi do napięć. No i Magic oraz gry GW to przypadki, gdzie wykładanie większych pieniędzy dają olbrzymią przewagę, co budzi animozje. W takim X-Wingu czy IA, horrendalnie drogich z naszego punktu widzenia, kwota i tak jest mocno ograniczona z góry i 'rozsądna', t.j. w zasięgu większości osób rozważających granie turniejowe.
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
W sumie to najbardziej newralgicznym punktem u mnie jest moment tłumaczenia zasad, zwłaszcza osobom, które dobrze już znam i które po potwierdzeniu, że zrozumiały to co właśnie powiedziałem jakąś godzinę później pytają o co chodzi, mimo że dana czynność była wykonywana w grze już z 5 razy. Do obcych mam jakoś więcej cierpliwości.
Większość graczy wydaje się być ogólnie całkiem spoko jeśli chodzi o emocje po grze i w grze. W czasie gry czasem są mocne i zdarza się zobaczyć zawód na twarzy, usłyszeć jakąś odzywkę typu "TY ZDRAJCO" powiedzianą nienawistnym tonem (Gra o Tron się kłania, dlatego nie lubię gier gdy zdrada i otwarty atak bez powodu na sojusznika są wymagane do zwycięstwa
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Może to faktycznie efekt "sceny turniejowej", ale równie dobrze to może być jakaś cecha lubiących dane gry. Albo to, że włożony duży wysiłek/ pieniądze nie zawsze zwracają się wygraną, a ktoś, kto nie jest sportowcem niekoniecznie wie jak przekuwać porażki w sukcesy, zacisnąć zęby i stwierdzić "Następnym razem to ja będę górą".
- KubaP
- Posty: 5834
- Rejestracja: 22 wrz 2010, 15:57
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 137 times
- Been thanked: 409 times
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Po prostu klasy się nie da kupić, ot co.tokage pisze:Weszło Veto. Grzecznie podziękowałem, bo mamy zamieszanie z Zamkami, i że było trochę smordu w internecie i wolę poczekać aż kurz opadnie. Dowiedziałem się że nigdy już nie sprzedadzą mi kart, a jak otworzą sklep to na pewno nic od nas nie zamówią.
Re: Z kim nie robić biznesu, czyli jak zabija się VETO CCG
Rzuca się w oczy ciekawa zależność. Padły przykłady karcianek, bitewniaków i szachów, a więc ogólnie rzecz biorąc gier pojedynkowych 1 vs 1. Przypadek? A może to zwyczajnie rodzaj rozgrywki mocniej godzący w ego i stąd szybciej ujawniają się osoby przewrażliwione na swoim punkcie, co siłą rzeczy powoduje napięcie i dramy w środowisku?