Kiedyś nie mogłem się nadziwić ile ludzie potrafią grać w Runebounda albo Gota.
Teraz kręcę głową z niedowierzaniem. Ludzie(wiara!), zagraliśmy 3 razy w coopa i raz w rywalizację. Wszystko w czasie poniżej 4h wymienione jako czas pierwszej partii przez kogoś wyżej.
Myślałem żeby napisać recke, zanim Veridiana mnie ubiegła ale chyba nie ma po co, skoro zakopiecie grę wylewając na nią swoje poirytowanie.
Dlatego bardzo skrótowo, nie chcąc wyciągać pochopnych wniosków, po jednym (,przyjemnym!) wieczorze w bułgarskich podziemiach:
Gra ma swoje wady i jedną z nich jest instrukcja. W zamian oferuje szybki i lekki gameplay. Jest tak prosta, że prostsza byłaby chińczykiem (człowieku nie irytuj się). To jest dla mnie minus. O ile gra się w nią łatwo, to wygrać (w coopa) już tak prosto nie jest. ( dlatego chce się grać dalej ) Do trybu rywalizacji nie mam zastrzeżeń. Graliśmy w piątke na mniejszą liczbę graczy można i by pewnie się mijać, ale na 5 była i sieczka, i knucie w bandzie przeciwko tym, którzy wyszli lepiej na jatce. Do 5 tury, w której zwycięzca wszedł do tunelu przetrwał tylko jeszcze jeden gracz
. Było mięsko, była zabawa. Chce się zagrać więcej.
Jeśli czytanie samej instrukcji nie daje poglądu jak wygląda gra polecam rozegrać tunel władzy. Wszystko co jest zawarte w tym trybie staje się jasne. Jest on łatwiejszy i szybszy. Dopiero potem Podziemną gorączkę z wykładaniem kart i wysyłaniem najemników z czarną robotą:)
Podczas następnych parti porobię foty i napisze coś więcej.