Jako, że jestem świeżo po dwóch partiach, napiszę parę słów na temat gry.
1. Zasady.
Do poznania zasad wystarczy jednokrotne przeczytania instrukcji, czy nawet obejrzenie któregoś z wielu filmików na YT. Zasady są naprawdę proste i po wytłumaczeniu ich czterem innym osobom w zasadzie nie było pytań. Mam też wrażenie, że nie popełniliśmy żadnego błędu w naszych rozgrywkach, bo i w sumie ciężko tu coś zrobić źle. Proste zasady, prosta mechanika.
2. Strona wizualna.
Gra robi wrażenie jakością komponentów i grafik. Kart jest wiele, ale niejedna potrafi zachwycić swoim wyglądem. Oczywiście, są to na ogół różne części maszyn ze slotami na kości, ale wykonanie ich jest wzorowe. To samo z innymi elementami. Przezroczyste kostki są bajeczne, koła uszkodzeń po prostu funkcjonalne, a modułowa plansza czytelna. Metalowych zębatek nie używaliśmy i pewnie używać nie będziemy - po początkowym kickstarterowym szale jest to chyba zbędny gadżet.
3. Mechanika.
Mimo początkowych wątpliwości - sprawdza się znakomicie. Najważniejsze jest stworzenie sobie silniczka, który będzie dostarczał kości oraz dopasowanie do niego części dających ruch i armor (bez tego drugiego daleko nie ujedziesz). Czarne karty wydarzeń wprowadzają dodatkowy element niepewności i interakcji, o brak której mocno się bałem. Na szczęście interakcji nie zabrakło - sytuacje, w których Fuserowi odpadało naraz 6 części maszyny były epickie
4. Grywalność.
Po pierwszej grze od razu zagraliśmy drugą (w cztery osoby). Byliśmy już trochę mądrzejsi i lepiej wiedzieliśmy "co się z czym je". O ile nasze pierwsze pojazdy pełne były przypadkowych kart, o tyle w drugiej partii czuć już było jakąś strategię. Ja np. poszedłem w całości w żółte kości (wylosowałem Edisona, który "pod żarówką" dostarczał dwie żółte kości i silnik, w którym można było zamienić do 4 żółtych kości na ruch). Dość szybko dobrałem kartę zamieniającą dwie żółte kości na inne żółte po kursie 2 (słownie: dwa) oczka i odtąd teoretycznie przy dobrym rzucie, z niczego mogłem mieć nawet 6 żółtych kości. Inwestowałem je w całości w ruch i pancerz, a losowane karty wymieniałem na zębatki. Potem dostałem jeszcze ION THRUSTERA (żółte kości - ruch o dwa za 5) i to w zasadzie tyle - musiałem się skupić w zasadzie tylko na sprawnym VENCIE.
Ale zauważyłem, że co gracz to inny pomysł na siebie. Dominował zwykle schemat 2-kolorowy, najsensowniejszy do ogarnięcia. Jedni szli w rozbudowę swoich maszyn, inni (jak ja) - w minimalizm, czyli mały sprawny silniczek, zapewniający co turę 4 pola ruchu i jakąś osłonę. Do tego czasem karty wydarzeń...
Sporo planowania było także na etapie wybierania kart (DRAFT). Trzeba było myśleć nie tylko o tym jaką kartę zatrzymać, ale jakiej nie dać oponentowi! Parę razy wybierałem mniej optymalne dla siebie karty tylko po to, żeby nie dać przeciwnikowi koloru, którgo potrzebował.
5. Emocje.
Myślałem początkowo, że każdy sobie będzie układał pasjansa, coś jak w "Pośród Gwiazd". Sprawdziło się to tylko w części, bo o ile każdy sam operował kostkami, to faza ruchu wzbudzała zwykle zrozumiałe emocje. No i wydarzenia - nigdy nie było wiadomo kto kiedy uderzy, a tych kart najmniej się odrzucało. Sytuacje, gdy ktoś musiał wysadzić swój pojazd w powietrze, wywoływały u reszty niekłamanego banana na twarzy
6. Interakcja.
Okay, nie było jej bardzo dużo, ale i tak więcej niż myślałem. Już w samej fazie draftu trzeba było kombinować co można oddać, a czego nie wolno, no i do tego nieoczekiwane eventy. Serio, ta gra to nie jest pasjans - tu się naprawdę czuje obecność innych graczy.
7.Czas gry.
Między bajki można chyba włożyć zapewnienie o godzinnej rozgrywce. Pierwsza rozgrywka, z poznawaniem zasad zajęła nam ok.100 minut (5 osób), druga około 75-80 (4 osoby). Może i dałoby się zejść do godziny, ale to chyba w jeszcze mniejszym gronie.
8. Podsumowanie.
Świetna gra. Aż chce się grać dalej i dalej. Dwa razy byłem drugi (raz ex aequo), chociaż zwykle przez większość trasy prowadziłem. Tu naprawdę do końca nic nie wiadomo, są emocje, no i na koniec każdy rzuca na szalę wszystko co ma, nie patrząc, czy jego pojazd eksploduje
Zastanawiałem się trochę nad balansem - czy są postaci lepsze i gorsze. Po części skłaniam się do tezy, że tak - za pierwszym razem miałem "bazowo" generator "smooth move`a" i ani razu nie wpadłem na przeszkody terenowe. To aż trochę kłuło w oczy, chociaż nie wygrałem, więc... trudno wyczuć po dwóch rozgrywkach.
Pierwsza rozgrywka
Mój pojazd z drugiej gry