Rynek planszówek w 2007 roku
Rynek planszówek w 2007 roku
Chodzi oczywiście o rynek polski. Temat zakładam, bo liczba nowych planszówek przed świętami zwaliła mnie z krzesła. Wydawcy przestawili kałacha z napisem "premiery" z trybu pojedynczego na serię. Kuźnia Gier jeszcze niedawno z trudem wyrabiała jedną-dwie gry w roku, teraz nagle razem z Wolf-Fangiem zasypuje nas kolejnymi nowościami. Z zapowiedzianych 12 produkcji ukazało się już 5, z czego cztery w ostatnim czasie. Do tego jeszcze niemal równolegle pojawiło się Mech Wars od Pole Position, a nieco wcześniej druga edycja Hexa zaistniała za granicą. Jeśli chodzi o spolszczenia zagranicznych pozycji - tuż przed świętami Galakta wydała cztery nowe tytuły. Egmont nie tylko zaistniał na rynku z dwoma świetnymi produkcjami, ale jeszcze zaczął rozprowadzać je w hipermarketach, na koniec Lacerta wypuściła wreszcie Puerto Rico. Reasumując - liczba premier w ostatnim kwartale roku skoczyła chyba trzykrotnie.
Z jednej strony - rewelacja, czego mógłby chcieć fan swojego hobby, jeśli nie lawinowo rozwijającego się rynku i ogromnej popularyzacji jego zainteresowań. Z drugiej strony, no właśnie - czy ta popularyzacja jest współmierna do ilości premier? Przepraszam za tak obrazowe porównanie, ale boje się, że rynek tak się napcha, że zwróci z powrotem swoje treści w stronę tego, kto go nimi nafaszerował. Innymi słowy - czy wydawcy nie popadli w hurraoptymizm i nie przeinwestowali, i czy nie okaże się, że przy tak szerokiej ofercie sprzedaż skoczy w dół, co może bardzo źle się na nich odbić i doprowadzić do załamania rynku?
Oczywiście, jako że w/w firmy nie zajmują się biznesem od wczoraj, mam nadzieję, że dobrze wiedzą co robią, a planszówki w Polsce faktycznie zmierzają prostą drogą do choćby zbliżonej popularności co na Zachodzie. Ale ciekaw jestem, jak wy oceniacie możliwość sprawdzenia się czarnego scenariusza?
Pozdrawiam.
Z jednej strony - rewelacja, czego mógłby chcieć fan swojego hobby, jeśli nie lawinowo rozwijającego się rynku i ogromnej popularyzacji jego zainteresowań. Z drugiej strony, no właśnie - czy ta popularyzacja jest współmierna do ilości premier? Przepraszam za tak obrazowe porównanie, ale boje się, że rynek tak się napcha, że zwróci z powrotem swoje treści w stronę tego, kto go nimi nafaszerował. Innymi słowy - czy wydawcy nie popadli w hurraoptymizm i nie przeinwestowali, i czy nie okaże się, że przy tak szerokiej ofercie sprzedaż skoczy w dół, co może bardzo źle się na nich odbić i doprowadzić do załamania rynku?
Oczywiście, jako że w/w firmy nie zajmują się biznesem od wczoraj, mam nadzieję, że dobrze wiedzą co robią, a planszówki w Polsce faktycznie zmierzają prostą drogą do choćby zbliżonej popularności co na Zachodzie. Ale ciekaw jestem, jak wy oceniacie możliwość sprawdzenia się czarnego scenariusza?
Pozdrawiam.
The latest poll taken by the Irish government asked people if they think Polish immigration is a serious problem.
- 23% of respondents answered: Yes, it is a serious problem.
- 77% of respondents answered: Absolutnie żaden. To nie jest poważna kwestia.
- 23% of respondents answered: Yes, it is a serious problem.
- 77% of respondents answered: Absolutnie żaden. To nie jest poważna kwestia.
- BloodyBaron
- Posty: 1308
- Rejestracja: 15 sie 2007, 12:25
- Lokalizacja: War Shau - czyli szał wojny? :)
- Been thanked: 1 time
żeby jeszcze ilość przechodziła w jakość...
to rynek będzie kwitł...
ale do tego trzeba by raczej spróbować wydać coś rodzimego na miarę Puerto Rico i z rozmachem "Agricoli" , a nie tylko "fillerki" i "gry na wesoło".
Ja raczej nie kupię sobie żadnej z nowych gier Kuźni, a raczej gierek (to chyba lepsze określenie).
Cieszą mnie bardzo działania Lacerty i Galakty: sądzę, że w tym momencie lepiej wydawać dobre i sprawdzone gry na licencji, "urabiać" rynek, edukować nabywcę i zdobywać pozycję i uczyć ludzi na bardzo dobrych grach niż ryzykować "niewypałami" (z całym szacunkiem należnym rodzimym produkcjom - zwłaszcza tym udanym - hello N HEX... ) i sprawić, że planszówkowy neofita nadzieje się w pierwszej kolejności na pozycje jednak mniej dopracowane niż dzieła Kramera, Knizii, Atii czy Seyfartha...
Cudze chwalę i czekam na swe na miarę cudzego.
to rynek będzie kwitł...
ale do tego trzeba by raczej spróbować wydać coś rodzimego na miarę Puerto Rico i z rozmachem "Agricoli" , a nie tylko "fillerki" i "gry na wesoło".
Ja raczej nie kupię sobie żadnej z nowych gier Kuźni, a raczej gierek (to chyba lepsze określenie).
Cieszą mnie bardzo działania Lacerty i Galakty: sądzę, że w tym momencie lepiej wydawać dobre i sprawdzone gry na licencji, "urabiać" rynek, edukować nabywcę i zdobywać pozycję i uczyć ludzi na bardzo dobrych grach niż ryzykować "niewypałami" (z całym szacunkiem należnym rodzimym produkcjom - zwłaszcza tym udanym - hello N HEX... ) i sprawić, że planszówkowy neofita nadzieje się w pierwszej kolejności na pozycje jednak mniej dopracowane niż dzieła Kramera, Knizii, Atii czy Seyfartha...
Cudze chwalę i czekam na swe na miarę cudzego.
_________
Moje gry
Moje gry
Myślę, że to akurat kwestia właśnie wciąż młodego rynku i szczupłej kieszeni Polaka. Zagraniczne tytuły tłumaczone na język polski mają zazwyczaj wysoką renomę wśród planszówek w ogóle i często nazwisko znanego twórcy na pudełku, co gwarantuje wysoką sprzedaż w środowisku planszówkowiczów, a nawet poza nim. Polskie wydawnictwa stawiające na rodzimy produkt aby się tu przebić i zarobić muszą zaoferować produkt, który ma największą szansę na dobrą sprzedaż - a więc gry relatywnie tanie (30-50 zł), o możliwie najwyższej jakości wydania (to jest akurat zmiana ostatnich kilku miesięcy - Portal odszedł od idei gier robionych zupełnie po kosztach, tak samo, jak widzę, robi teraz Kuźnia), co siłą rzeczy, przy niezbyt wysokim nakładzie, wymusza małą liczbę komponentów, a to z kolei uniemożliwia tworzenie planszówek rozbudowanych, które można by śmiało z nazwać eurogrami (a już broń Boże ameritrashem ). Imperium próbuje iść nieco inną drogą, na razie bez większych sukcesów.
Natomiast myślę, że pożądana sytuacja stanie się możliwa dopiero wtedy, gdy wydawnictwa wydające polskie tytuły dojdą do możliwości finansowych np. Galakty (czyli w miarę rozwoju rynku), albo kiedy wydawnictwa typu Galakta, czy nawet Granna lub Egmont dojdą do wniosku, że wydanie stricte polskiej eurogry jest opłacalne i sensowne. O podobnym projekcie przebąkiwała nieśmiało Galakta, ale od dłuższego czasu siedzi cicho. Miejmy nadzieję, że coś tam w swoim zaciszu faktycznie kuje.
A póki co możemy jedynie wypatrywać takich rodzynków jak Hex, które zapewne będą się co jakiś czas wykluwały, kiedy ktoś wymyśli dobrą grę niezależnie od rynku, marketingu i finansów.
Natomiast myślę, że pożądana sytuacja stanie się możliwa dopiero wtedy, gdy wydawnictwa wydające polskie tytuły dojdą do możliwości finansowych np. Galakty (czyli w miarę rozwoju rynku), albo kiedy wydawnictwa typu Galakta, czy nawet Granna lub Egmont dojdą do wniosku, że wydanie stricte polskiej eurogry jest opłacalne i sensowne. O podobnym projekcie przebąkiwała nieśmiało Galakta, ale od dłuższego czasu siedzi cicho. Miejmy nadzieję, że coś tam w swoim zaciszu faktycznie kuje.
A póki co możemy jedynie wypatrywać takich rodzynków jak Hex, które zapewne będą się co jakiś czas wykluwały, kiedy ktoś wymyśli dobrą grę niezależnie od rynku, marketingu i finansów.
The latest poll taken by the Irish government asked people if they think Polish immigration is a serious problem.
- 23% of respondents answered: Yes, it is a serious problem.
- 77% of respondents answered: Absolutnie żaden. To nie jest poważna kwestia.
- 23% of respondents answered: Yes, it is a serious problem.
- 77% of respondents answered: Absolutnie żaden. To nie jest poważna kwestia.
Witam pięknie!
Właściwie nie mam w zwyczaju brania udziału w dyskusjach (zwłaszcza, kiedy nikt mnie wprost o nic nie pyta), tym razem jednak chciałem zapewnić Was o dwóch rzeczach:
1. Odnośnie "czarnego scenariusza", czyli tego, że możemy (my, czyli Wolf Fang) przeinwestować albo zbankrutować - cóż, takie ryzyko zawsze istnieje. Ale po pierwsze, dynamika rozwoju rynku w Polsce wskazuje, że wszystko zmierza w dobym kierunku (nie pytajcie o szczegóły, to nie ja jestem w firmie biznesmenem). Po wtóre, na dobre i na złe zyjemy w globalnej wiosce, a na razie wszystkie nasze produkcje są niezależne językowo. Oczywiście, jak słusznie zauważono - wymaga to większych produkcji, niż wydany przez nas na razie "Mustang" i "Tain" (nie mówię bowiem w imieniu Kuźni), co prowadzi nas do drugiej kwestii. :D
2. Zauważono powyżej sensowność wydawania większych produkcji. Zapewniam, jedyny powód, dla którego na razie ukazały się tylko małe gry to krótszy czas ich produkcji. Pośród pięciu zapowiedzianych przez nas tytułów trzy pozostałe są większe - a jedna nawet zupełnie duża. Na razie jednak leżą w drukarni. Mieliśmy nadzieję, że wszystkie trafią do sklepów w tym roku, życie jednak ją zweryfikowało. Proszę o wyrozumiałość w tym względzie, to pierwsze gry planszowe, które sami produkujemy - na przyszłość postaramy się, by nasi wykonawcy pilniej dotrzymywali terminów.
3. Tak, czy inaczej, mam nadzieję, że w 2008 roku będziecie mogli z czystym sumieniem porzucić przekonanie, że Polacy (z niewielkimi wyjątkami) robią tylko fillery i gry humorystyczne. Nie mamy w planach ani jednego "rozśmieszacza" (znów, mówię za Wolf Fanga), stawiamy raczej na duże produkcje. I dokładamy wszelkich starań, by były jak najlepsze, zarówno od strony poligraficznej, jak merytorycznej.
Pozdrawiam serdecznie!
Właściwie nie mam w zwyczaju brania udziału w dyskusjach (zwłaszcza, kiedy nikt mnie wprost o nic nie pyta), tym razem jednak chciałem zapewnić Was o dwóch rzeczach:
1. Odnośnie "czarnego scenariusza", czyli tego, że możemy (my, czyli Wolf Fang) przeinwestować albo zbankrutować - cóż, takie ryzyko zawsze istnieje. Ale po pierwsze, dynamika rozwoju rynku w Polsce wskazuje, że wszystko zmierza w dobym kierunku (nie pytajcie o szczegóły, to nie ja jestem w firmie biznesmenem). Po wtóre, na dobre i na złe zyjemy w globalnej wiosce, a na razie wszystkie nasze produkcje są niezależne językowo. Oczywiście, jak słusznie zauważono - wymaga to większych produkcji, niż wydany przez nas na razie "Mustang" i "Tain" (nie mówię bowiem w imieniu Kuźni), co prowadzi nas do drugiej kwestii. :D
2. Zauważono powyżej sensowność wydawania większych produkcji. Zapewniam, jedyny powód, dla którego na razie ukazały się tylko małe gry to krótszy czas ich produkcji. Pośród pięciu zapowiedzianych przez nas tytułów trzy pozostałe są większe - a jedna nawet zupełnie duża. Na razie jednak leżą w drukarni. Mieliśmy nadzieję, że wszystkie trafią do sklepów w tym roku, życie jednak ją zweryfikowało. Proszę o wyrozumiałość w tym względzie, to pierwsze gry planszowe, które sami produkujemy - na przyszłość postaramy się, by nasi wykonawcy pilniej dotrzymywali terminów.
3. Tak, czy inaczej, mam nadzieję, że w 2008 roku będziecie mogli z czystym sumieniem porzucić przekonanie, że Polacy (z niewielkimi wyjątkami) robią tylko fillery i gry humorystyczne. Nie mamy w planach ani jednego "rozśmieszacza" (znów, mówię za Wolf Fanga), stawiamy raczej na duże produkcje. I dokładamy wszelkich starań, by były jak najlepsze, zarówno od strony poligraficznej, jak merytorycznej.
Pozdrawiam serdecznie!
Bez cienia ironii muszę powiedzieć, że wedle mojej opinii Polacy mogą i powinni tworzyć gry planszowe. Nasze narodowe, przedziwne podejście do wielu spraw nadaje się idealnie do tej właśnie działki.
A co do roku 2007. Faktycznie, nowych gier istny wysyp. Wydaje mi się, że firmy wiedzą co czynią. Ludziom - co by politycy nie mówili - żyje się coraz lepiej. Jasne, wszyscy narzekają, ale czy nie narzekający Polak byłby wciąż Polakiem? Tak więc, ludziom żyje się coraz lepiej, pracują ciężko, zaciągają kolejne kredyty, ale jakoś tam koniec z końcem wiążą. I nagle w życiu każdego po prostu musi przyjść chwila odetchnienia, odpoczynku, leniuchowania, spotkań, wypadów itp. I oto właśnie w tym momencie Polacy zaczynają odkrywać urok gier planszowych. Przypominają sobie, jak to drzewiej bywało. W Empikach podziwiają wielgachne, pięknie wykonane pudła. I w końcu skuszą się na jedno... Wierzę w to, że może być jeszcze lepiej i chociażby rok 2008 nam to udowodni.
A co do roku 2007. Faktycznie, nowych gier istny wysyp. Wydaje mi się, że firmy wiedzą co czynią. Ludziom - co by politycy nie mówili - żyje się coraz lepiej. Jasne, wszyscy narzekają, ale czy nie narzekający Polak byłby wciąż Polakiem? Tak więc, ludziom żyje się coraz lepiej, pracują ciężko, zaciągają kolejne kredyty, ale jakoś tam koniec z końcem wiążą. I nagle w życiu każdego po prostu musi przyjść chwila odetchnienia, odpoczynku, leniuchowania, spotkań, wypadów itp. I oto właśnie w tym momencie Polacy zaczynają odkrywać urok gier planszowych. Przypominają sobie, jak to drzewiej bywało. W Empikach podziwiają wielgachne, pięknie wykonane pudła. I w końcu skuszą się na jedno... Wierzę w to, że może być jeszcze lepiej i chociażby rok 2008 nam to udowodni.
Jako etatowy malkontent się przyczepię Wydawanie polskich gier nie jest pożądaną sytuacją. Pożądaną sytuacją jest wydawanie w Polsce dobrych gier. Czy te dobre gry będą polskie, niemieckie, czy albańskie nie ma, z punktu widzenia odbiorcy, najmniejszego znaczenia.Siman pisze:Natomiast myślę, że pożądana sytuacja stanie się możliwa dopiero wtedy, gdy wydawnictwa wydające polskie tytuły dojdą do możliwości finansowych np. Galakty (czyli w miarę rozwoju rynku), albo kiedy wydawnictwa typu Galakta, czy nawet Granna lub Egmont dojdą do wniosku, że wydanie stricte polskiej eurogry jest opłacalne i sensowne.
Natomiast co do opłacalności wydawania polskich gier - nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale nie widzę na razie świetlanej przyszłości. Zainteresowanie planszówkami pojawiło się w naszym kraju niedawno, stąd jesteśmy zapóźnieni w temacie o parę ładnych lat. Ludzie, którzy planszówki stanowią w mniejszym lub większym stopniu hobby, to w większości osoby, które zainteresowały się tematem parę miesięcy, góra dwa lata temu (widać to choćby na tym forum). Osoby takie mają do nadrobienia (czyt. kupienia i pogrania) stosy gier. To oznacza, że swój czas i pieniądze przeznaczą w pierwszej kolejności na nie. Z kolei tzw. masowy odbiorca na dźwięk słów "polska gra" mówi: "eee, polska gra" i idzie kupić osadników.
Ja nie mówię, że nie ma sensu. Ale że w najbliższym czasie świetnie nie będzie. Różne niedorobione rodzime produkcje jakich trochę się do tej pory ukazało też tu raczej nie pomogły. Chyba, że kolejne polskie gry powtórzą sukces NS poza granicami kraju. Bo na własnego rynku w najbliższym czasie raczej nie zawojują.
Tak czy inaczej zapaleńcom życzę powodzenia
- bazik
- Posty: 2408
- Rejestracja: 16 mar 2006, 22:03
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 7 times
dla mnie bardzo wazne jest istnienie acika i jego Graali - im wiecej sklepow planszowkowych w miejscach gdzie trafiaja normalni ludzie, im wiecej osob ktorzy odwazaja sie zarabiac na 'narodzie' a nie 'maniakach' tym wieksza szansa ze popularnosc tego hobby zauwazalnie wzrosnie, i ilosc premier na poziomie tegorocznym bedzie sie wydawala zdrowa i normalna...
- cezner
- Posty: 3135
- Rejestracja: 30 wrz 2005, 20:26
- Lokalizacja: Opole
- Has thanked: 11 times
- Been thanked: 115 times
Obawiam się, że masowy odbiorca w większości przypadków nie zna Osadników. I to co kupuje to ryzyko, monopol(eurobusiness),scrabble i grzybobranie a nadal podstawowym kryterium jest cena. Wystarczy spojrzeć na to co teraz najlepiej idzie na allegro. Najlepiej szła podróba osadników z Catanu czyli "Osadnicy" - bo cena oscylowała w granicy 60 - 70 zł.westwood pisze:Z kolei tzw. masowy odbiorca na dźwięk słów "polska gra" mówi: "eee, polska gra" i idzie kupić osadników.
Podejrzewam, że taką barierą psychologiczną jest 100 zł.
Myślę, że to co robi Egmont czyli pokazy planszówek w Empikach to bardzo dobra rzecz. Bo powiedzmy sobie szczerze, skąd zwykły obywatel ma wiedzieć, że Osadnicy to taka świetna gra? A Eurobusiness jest bee.
Przychodzi do takiego Empiku, widzi cały stos zafoliowanych pudełek. Nie moze obejrzec tego w środku. Cena jakaś straszna. Podejrzewam, ze sprzedawca też wie że nic nie wie. I sięga po to co zna, czyli Monopol, Scrabble itd.
Tu się zgodzę z Bazikiem, sklep planszówkowy ze sprzedawcą potrafiącym doradzić, pomóc i umiejscowiony w dobrym miejscu ( galeria handlowa) może więcej zdziałać niż Empik.
Ale może się mylę. Skoro Galakta pakuje gy do Empiku, to może jednak sprzedaje tam całkiem nieźle...
na przykladzie galerii krakowskiej...cezner pisze:Przychodzi do takiego Empiku, widzi cały stos zafoliowanych pudełek. Nie moze obejrzec tego w środku. Cena jakaś straszna. Podejrzewam, ze sprzedawca też wie że nic nie wie. I sięga po to co zna, czyli Monopol, Scrabble itd.
lezy sobie stos.... duzo tego, gry, dodatki... kolorowo, ladnie, po obu stronach kas, trudno na nie nie wpasc, ale:
- nie ma naklejonych cen
- tradycyjny brak obslugi, wiec nikt nie opowie co to jest i na porzadku dziennym jest sytuacja, ktora w tamtym tygodniu widzialem jak jakas kobieta podniosla carcassonne i oglada a na to jej facet "no co Ty, zabawki dla dzieci bedziesz kupowac?"
- obok gier bardziej planszowych leza mniej planszowe typu Activity Original ... ale ze np. Przez pustynie swoim pudelkiem mniej przyciaga uwage niz wielkie pudlo z pstrokatymi kolorami i wzorkami to po co siega ok. 25 letni czlowiek? zakladam, ze gdyby znal zawartosc pudelek to juz moglby sie zastanawiac po co siegnac
dla porownania jest sklepik w galerii kazimierz (wybaczcie, nie znam nazwy)... w sumie budka, ale kolo niej cokolwiek sie dzieje i ludzie rzucaja okiem. Dookola masa ludzi bawi sie figurkami i kolekcjonerskimi karciankami, ale czasami ktos przejdzie, rzuci okiem i powie "kiedys w to sie bawilem, fajne to bylo" i zagladnie co sie teraz na rynku zmienilo...
na drugie ma "Smok"dla porownania jest sklepik w galerii kazimierz (wybaczcie, nie znam nazwy)... w sumie budka, ale kolo niej cokolwiek sie dzieje i ludzie rzucaja okiem. Dookola masa ludzi bawi sie figurkami i kolekcjonerskimi karciankami, ale czasami ktos przejdzie, rzuci okiem i powie "kiedys w to sie bawilem, fajne to bylo" i zagladnie co sie teraz na rynku zmienilo...
Dzięki bazik za miłe słowa. a może byś tak kiedyś wpadł do Galerii Mokotówbazik pisze:dla mnie bardzo wazne jest istnienie acika i jego Graali - im wiecej sklepow planszowkowych w miejscach gdzie trafiaja normalni ludzie, im wiecej osob ktorzy odwazaja sie zarabiac na 'narodzie' a nie 'maniakach' tym wieksza szansa ze popularnosc tego hobby zauwazalnie wzrosnie, i ilosc premier na poziomie tegorocznym bedzie sie wydawala zdrowa i normalna...
W Empiku i Smyku sie na grach nie znają i obsługa przychodzi do nas się podpytywać. Sami nie zagrają Gry sie sprzedaja jak ciepłe bułeczki. Na najpopularniejsze rzadkie produkty to się poluje. Osadnicy leżą w Empikach w wawie wszędzie, ale tylko w Graalu znikają w jeden dzień.
Activity nie jest złe. To po prostu kalambury, w które mozna sie bawić na różne sposoby. W kategorii gier towarzyskich bardzo dobra gra.
Ja wpadłem, newet dzisiaj, jadąc na spotkanie z dawną klasą LO. Zakupiłem Blefuja i nawet kilka rozdań rozegraliśmy.
Mam wrażenie, że rynek rozwija się z zawrotną szybkością. Jeszcze Rok temu o planszówkach nie wiedziałem praktycznie nic, a przez ostatnie pół roku moja kolekcja urosła do kilkunastu tytułów, a 2 razy w tygodniu gram w OKu i smoczym gnieździe.
Z mojego doświadczenia gry planszowe w polsce stają się coraz popularniejsze, kiedy zaczęliśmy partię fasolek dosiadł się do nas kumpel, który ku mojemu zdziwieniu też znał grę. Zaprosiliśmy znajomych i zaproponowałem partię Filou, po rozgrywce dowiedziałem się, że mój gość słyszał o SCBG i Osadnikach. Wchodząc do gniazda odbieram telefon "gdzie ty kupujesz takie gry" mówi kumpel z uczelni - zabrałem na obóz intregracyjny faslolki i cytadelę, jak widać się spodobało. Na uczelni poznałem też jednego gościa, który chętnie zagrał partyjkę SC, a sam grywa w Puerto. Inny kupił kilka planszówek i mieliśmy razem udać się do smoczego gniazda (niestety anulowanego:( )... może środowisko studentów jest jakieś szczególnie pro planszówkowe, ale tendencje, które obserwuję wróżą dobrze przyszłości planszówek nie tylko wśród przyszłych magistrów.
Co do rodzimych produkcji - myślę, że tu potrzeba czasu. Pewnie będą się pojawiać perełki w rodzaju N:H, ale przecież tworzenie gier to robota jak każda inna - trzeba się wyuczyć, a rozwój okupiony jest licznymi pomyłkami. Też średnio mi się podoba, że słabe mechanicznie tytuły mogą zniechęcić potencjalnych fanów planszówek, ale z drugiej strony i na nie znajdzie się na rynku jakieś miejsce, a od czegoś trzeba zacząć. Kiedy ilość kiepskich gier będzie tak duża, że trudno będzie osiągnąć zysk, w poszukiwaniu klientów wydawcy będą zmuszeni do poprawy jakości.
[nie żebym się znał na ekonomii, czy ktoś kto sie zna może zweryfikować moje herezje ]
Mam wrażenie, że rynek rozwija się z zawrotną szybkością. Jeszcze Rok temu o planszówkach nie wiedziałem praktycznie nic, a przez ostatnie pół roku moja kolekcja urosła do kilkunastu tytułów, a 2 razy w tygodniu gram w OKu i smoczym gnieździe.
Z mojego doświadczenia gry planszowe w polsce stają się coraz popularniejsze, kiedy zaczęliśmy partię fasolek dosiadł się do nas kumpel, który ku mojemu zdziwieniu też znał grę. Zaprosiliśmy znajomych i zaproponowałem partię Filou, po rozgrywce dowiedziałem się, że mój gość słyszał o SCBG i Osadnikach. Wchodząc do gniazda odbieram telefon "gdzie ty kupujesz takie gry" mówi kumpel z uczelni - zabrałem na obóz intregracyjny faslolki i cytadelę, jak widać się spodobało. Na uczelni poznałem też jednego gościa, który chętnie zagrał partyjkę SC, a sam grywa w Puerto. Inny kupił kilka planszówek i mieliśmy razem udać się do smoczego gniazda (niestety anulowanego:( )... może środowisko studentów jest jakieś szczególnie pro planszówkowe, ale tendencje, które obserwuję wróżą dobrze przyszłości planszówek nie tylko wśród przyszłych magistrów.
Co do rodzimych produkcji - myślę, że tu potrzeba czasu. Pewnie będą się pojawiać perełki w rodzaju N:H, ale przecież tworzenie gier to robota jak każda inna - trzeba się wyuczyć, a rozwój okupiony jest licznymi pomyłkami. Też średnio mi się podoba, że słabe mechanicznie tytuły mogą zniechęcić potencjalnych fanów planszówek, ale z drugiej strony i na nie znajdzie się na rynku jakieś miejsce, a od czegoś trzeba zacząć. Kiedy ilość kiepskich gier będzie tak duża, że trudno będzie osiągnąć zysk, w poszukiwaniu klientów wydawcy będą zmuszeni do poprawy jakości.
[nie żebym się znał na ekonomii, czy ktoś kto sie zna może zweryfikować moje herezje ]
Science is a way of trying not to fool yourself. The first principle is that you must not fool yourself, and you are the easiest person to fool.
R.Feynman
R.Feynman
ja się nie znam za dobrze ale wydaje mi się że w takim wypadku klient sięgnie po dobro substytucyjne. Bo ponieważ:) gry planszowe to nie jedyny sposób spędzania wolnego czasu
Moja kolekcja. Sprzedałem/wymieniłem/sprezentowałem
"To będzie jedna z tych okoliczności, którą ludzie bez znajomości prawa wielkich liczb nazwaliby przypadkiem."
"To będzie jedna z tych okoliczności, którą ludzie bez znajomości prawa wielkich liczb nazwaliby przypadkiem."
- Legun
- Posty: 1815
- Rejestracja: 20 wrz 2005, 19:22
- Lokalizacja: Kraków
- Has thanked: 80 times
- Been thanked: 172 times
Patrz na podpis poniżej - ciekawe kiedy MS-Word dowie się co to "heks"dewodaa pisze:ja się nie znam za dobrze ale wydaje mi się że w takim wypadku klient sięgnie po dobro substytucyjne. Bo ponieważ:) gry planszowe to nie jedyny sposób spędzania wolnego czasu
Najlepsze gry to te, w które wygrywa się dzięki wybitnej inteligencji, zaś przegrywa przez brak szczęścia...
- MichalStajszczak
- Posty: 9551
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 523 times
- Been thanked: 1537 times
- Kontakt:
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Nawiasem mówiąc, do słownika można bardzo łatwo dodawać wyrazy. Wystarczy kliknąć prawym przyciskiem myszy na wyrazie wybrać odpowiednią funkcję.MichalStajszczak pisze:Słownik Worda nie zawiera wielu specjalistycznych wyrazów z różnych dziedzin (matematyki, chemii itd.), więc trudno wymagać, by znał wszystkie wyrażenia, zwiazane z planszówkami. Nawiasem mówiąc, słowo "planszówka" też podkreśla na czerwono
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
W Polsce nadrabia się teraz zaległości z poprzedniej dekady i początku wieku. Co za tym idzie ukazują się gry naprawdę dobre ze śwaitowej czołówki za co dzięki Galakcie i Lacercie. Teraz dołączył Egmont z dwoma fajnymi i dobrze wyglądającymi tytułami. Mamy też polskiego ogiera, takiego Rockiego Balboę w postaci Neuroshimy Hex. Liczę że gry z Wolf Fanga czy Imperium podciągną się i będą walczyć o miana gier na światowym poziomie. Szkoda, że Bonaparte nie do końca się udał, choć gra miała fajny potencjał. Przyszłośc pokaże.
Sprzedam: Arkham Horror - edycja PL - Cena: 130 pln
Mam pytanie jako strona zainteresowana o "podciągnięcie gier z Wolf Fanga". Jest to o tyle dla mnie ważne gdyż dopiero w tym roku zadebiutowaliśmy grami "Tain" i "Mustang" więc opinia co należało by zmienić, poprawić (w sposobie wydania, jakości produkcji itd.) jest ważna dla następnych produkcji, które mają się ukazać się w 2008 roku. Jak zrozumiałem z powyższej wypowiedzi posiadały one mankamenty, które należało by poprawić.Neurocide pisze: Liczę że gry z Wolf Fanga czy Imperium podciągną się i będą walczyć o miana gier na światowym poziomie.
Prosze nie traktować tego jako jakiś atak lub sarkastyczną wypowiedź, pownieważ zależy mi aby produkty wydawane przez firmę Wolf Fang spełniały jak najwyższe standardy, a nie trafiały do macoszego worka "kolejna polska producja".
Prosiłbym o przesyłanie uwag (najlepiej bezpośrednio do mnie) na adres mpodsiadlo@wolf-fang lub poprzez PW.
Chciałbym również korzystając z okazji, złożyć całej społeczności portalu "Gry-Planszowe.pl" życzenia zdrowych, pogodnych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia.
Serdecznie pozdrawiam,
Marcin Podsiadło
- Geko
- Posty: 6491
- Rejestracja: 18 mar 2006, 22:29
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 4 times
Ja raczej zrozumiałem, że Neurocide miał na myśli wcześniejsze polskie produkcje.Loknath pisze:Mam pytanie jako strona zainteresowana o "podciągnięcie gier z Wolf Fanga". Jest to o tyle dla mnie ważne gdyż dopiero w tym roku zadebiutowaliśmy grami "Tain" i "Mustang" więc opinia co należało by zmienić, poprawić (w sposobie wydania, jakości produkcji itd.) jest ważna dla następnych produkcji, które mają się ukazać się w 2008 roku. Jak zrozumiałem z powyższej wypowiedzi posiadały one mankamenty, które należało by poprawić.
Moje blogowanie na ZnadPlanszy.pl
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
Na BGG jako GekoPL. Ja tu tylko moderuję, żaden ze mnie administrator.
- MichalStajszczak
- Posty: 9551
- Rejestracja: 31 sty 2005, 19:42
- Lokalizacja: Warszawa
- Has thanked: 523 times
- Been thanked: 1537 times
- Kontakt:
Wybaczcie niescislosc, generalniechodzi mi o wielka rodzine wydawnictw z krakowa, ktorych wzajemne powiazania sa dle mnie nie maloczytelne (Kunia gier, Imperium, Wolf-Fang). Doprawdy jesli nie zerkne na pudeko to nie wiem co kto z nich wydall i bylem swiecie przekonany, ze Wolf-Fang stal sie czescia Imperium, a sam przestal ostniec. Wystarczy spojrzec na strony i zauwazyc, ze w ofertach wszytskich trzech wydawnictw tytuly bywaja dublowane. Stad niejasnosc i pomylka. Generalnie chodzi mi o wczesnjiesze gry tych wydawnictw krakowskich (chyba krakowskich bo mnie juz nic nie zdziwi)
Sprzedam: Arkham Horror - edycja PL - Cena: 130 pln
Bo się stał. Ściślej: kiedyś nie było Imperium, to wydawnictwo powstałe z połączenia Wolf-Fanga i Krakowskiej Grupy Kreatywnej, bodaj rok temu (może wcześniej, głowy nie dam). Tyle że teraz znowu się podzieliło (na stronie Imperium pojawiła się swego czasu informacja o odejściu wolffangowskiej części). Skąd i dlaczego - nie będę wnikał, nie chcę bawić się w plotkowanie. Może sami zainteresowani napiszą, jak zechcą. Tak czy inaczej - można się pogubić, istotnie.Neurocide pisze:bylem swiecie przekonany, ze Wolf-Fang stal sie czescia Imperium, a sam przestal ostniec.
The latest poll taken by the Irish government asked people if they think Polish immigration is a serious problem.
- 23% of respondents answered: Yes, it is a serious problem.
- 77% of respondents answered: Absolutnie żaden. To nie jest poważna kwestia.
- 23% of respondents answered: Yes, it is a serious problem.
- 77% of respondents answered: Absolutnie żaden. To nie jest poważna kwestia.