Odsyłam do badań Pawłowa i Skinnera (od warunkowania klasycznego i instrumentalnego, którymi wypracowuje się także odruchy)
Czyli zacząłeś przytaczać badania, szkoda tylko, że nie na temat, bo akurat badania Pawłowa i Skinnera z samym refleksem nie miały wiele wspólnego, chociaż masz rację co do bodźców i odruchów. Jeżeli wydaje Ci się, że granie w gry komputerowe polega na warunkowaniu odruchowym, to chyba znów posiadasz za mało informacji na ten temat, albo mówisz o tytułach sprzed prawie 30 lat w stylu Space Invaders.
Bardzo dobrze. A teraz mi pokaż fragment mojej wypowiedzi, gdzie twierdzę inaczej.
Twierdzisz inaczej, bo powiedziałeś, że doświadczenia z jednej gry nie przekładają się na drugą, czyli że ćwiczysz refleks tylko "lokalnie". Powtórzyłeś to także w tym poście.
Chodzi Ci o autora teorii o mowie ciała? Zacznę może od Mehrabiana - on wyliczył, że mowa ciała to 55% komunikacji - no to skoro nie widzisz mowy ciała, to znaczy że tyle informacji ucieka, czyż nie? No i owszem, list ogranicza mocno (do 7%, wg Mehrabiana) przekaz komunikacyjny. Ale znajdź mi człowieka, który nie spotyka się ludźmi, a jeno pisze listy. A potem sprawdź jego funkcjonowanie społeczne
I znów powtarzasz tę samą bzdurę. Co ma kanał informacyjny do nawiązywania znajomości? Co z tego, że ucieka Ci część informacji?
A teraz pomyśl o takich ludziach, którzy od maleńkości grają i niespecjalnie do ludzi się garną - to skąd mają brać wzorce interakcji?
Czy wiesz na czym polegają badania naukowe? Nie będę "myślał" o jakiś Twoich wydumanych tworach. Pokaż mi badania przeprowadzone na odpowiednio dużej próbce graczy, które pokażą, że są oni aspołeczni. Twoja wspaniała teoria opiera się tylko na marginalnych przypadkach, a takie można znaleźć wszędzie.
Ale ja znam np. takiego 14latka - gra po sieci już kawał czasu, w realu nie ma znajomych, w szkole w zasadzie z nikim nie rozmawia. Większość interakcji społecznych opiera się u niego na internecie - no i to widać jak cholera.
I co udowadnia jakiś jeden 14-latek w stosunku do ogółu? Ja znam RPG-owców, którzy nie wychodzą poza własne grono i siedzą nocami w piwnicach. To zdrowsze kontakty społeczne, bo spotykają się twarzą w twarz?
I, jak rozumiem, chcesz mi powiedzieć, że pójście "między ludzi", czyli do jakiegoś kółka zainteresowań, że tak ogólnie ujmę, wymaga równie mało wysiłku jak odpalenie, dajmy na to Lineage, gdzie za samo bycie Polakiem jesteś lubiany przez Polaków i nielubiany przez Szwedów? Samo granie powoduje, że poznajesz ludzi, samo udzielanie się na forum. No kurczę, to chyba Ty nie masz żadnych znajomych w realu, skoro mówisz że to tyle samo wysiłku
Ehm? W normalnym życiu jesteś np. hiphopowcem, bo słuchasz hiphopu i odpowiednio się ubierasz i wraz z przynależnością do grupy także przejmujesz pewien zestaw wartości. Jaka jest różnica? Polecam "Ucieczkę od wolności" Ericha Fromma, mechaniczny konformizm i te sprawy.
Mam znajomych "w realu" (nie w sklepie =) i nawiązanie dobrej znajomości, a nie tylko takiej pobieżnej, jak na przykład spotykanie się w piątki w klubie gier planszowych, jest podobnie trudne przez internet, jak i w życiu codziennym. Internet ułatwia nawiązanie znajomości tylko w tym sensie, że możesz się zaprzyjaźnić nawet z kimś, kto mieszka bardzo daleko od Ciebie i że swoboda przepływu informacji jest większa, więc trudno jest kogoś "zagłuszyć", "zastraszyć", czy "onieśmielić".
Reszty bzdet nie chce mi się komentować zdanie po zdaniu. Podsumuję moją wypowiedź tym:
Jeżeli faktycznie interesowałbyś się troszkę bardziej faktami, a nie wyssanymi z palca teoriami i nieadekwatną interpretacją wyników badań naukowych (przytoczyłeś Pawłowa, Skinnera oraz Mehrabiana i za każdym razem trafiałeś tymi teoriami niczym kulą w płot), to wiedziałbyś o tym, że obecnie są prowadzone badania na temat znajomości internetowych.
Niedawno przeprowadzono badania w World of Warcraft, które przy ponad 9 milionach graczy ma dość dużą "próbkę" ludzi i okazało się, że wbrew powszechnie znanemu stereotypowi (który ładnie przytoczyłeś) introwertycznych nastolatków, gracze World of Warcraft nawiązują o wiele więcej znajomości, niż przeciętny człowiek.
To tylko dlatego, że internet stworzył nowy kanał do nawiązywania znajomości, także dla tych ludzi, którzy w normalnych warunkach zostaliby np. zdominowani przez osoby, które lubią być "duszą towarzystwa".
Spotykanie się twarzą w twarz nie powoduje nawiązania "zdrowszych" znajomości. To dlatego, że przy nawiązywaniu znajomości nie liczy się tak naprawdę "kanał komunikacyjny", tylko sama treść komunikacji. Spotykam mnóstwo osób, z którymi gram w planszówki, ale czy kogokolwiek tak naprawdę dobrze poznałem? Poza kilkoma wyjątkami nie, bo grając w gry planszowe tak samo nie da się poznać człowieka, jak grając w same gry komputerowe. Oba hobby mogą zapewnić najwyżej pretekst do nawiązania bliższej znajomości i wtedy nie ma już znaczenia jaką drogą odbywa się komunikacja.
Czym się różni internetowy znajomy od innego znajomego, jeżeli faktycznie wymieniło się z nim informacjami, myślami itp. itd.? Że nie przyjdzie Ci z pomocą, jak wpadniesz do rzeki? Faktycznie pewnie nie przyjdzie, jeżeli mieszka np. w Ameryce, ale zapewniam Cię, że w miarę możliwości będzie Cię wspierał jak każdy inny dobry przyjaciel.
OK - w sieci można być bardziej anonimowym i na pewno ktoś prędzej czy później przytoczyłby słynne "Mam na imię Tomek, też mam 14 lat". W spotkaniach twarzą w twarz też jest mnóstwo oszustów, przestępców itd. i niekoniecznie jest ich łatwiej rozpoznać, bo dzięki szerszemu kanałowi komunikacyjnemu i samemu faktowi, że spotykają się z kimś osobiście, mogą stosować jeszcze silniejsze metody wpływania na drugą osobę. "14-letni Tomek" nie da małej dziewczynce cukierka z narkotykami przez internet, nieprawdaż?
Z mojej strony EOT, bo naprawdę nie chce mi się ciągnąć dyskusji z kimś, kto przytacza jakieś argumenty wyssane z palca i niestosowne teorie naukowe.
Mam wrażenie, że kwiatosz pisze te swoje wymysły trochę jak Hegel: jeżeli fakty kłócą się z jego teoriami, to tym gorzej dla faktów. ;-)
Żadna gra komputerowa nie dała mi nigdy takiej satysfakcji jak granie ze znajomymi w Carcassonne w wyludnionej marinie na Mazurach o czwartej w nocy przy świetle dwu czołówek.
No widzisz, a dla mnie niektóre spotkania klanowe, kiedy graliśmy razem np. w Guild Wars, dały mi bardzo podobne wrażenia.
Aha - jeszcze co do dzieci grających w brutalne gry komputerowe. To wina tylko i wyłącznie rodziców. Jeżeli małe dzieci oglądają brutalne filmy, to skończą tak samo. Niemniej jednak, i to duże "jednak", żadne "medium" nie skłoni człowieka chociażby do morderstwa, jeżeli nie był już od samego początku patologiczną jednostką i właściwie każdy pretekst mógłby być dla niego dobry. Ostatnio było głośno jest o tym, że np. jakieś tam nastolatki popełniły przestępstwo i przy okazji grały w jakąś tam brutalną grę komputerową. Szkoda tylko, że prasa milczy zazwyczaj o innych istotnych czynnikach w przestępstwie i że nie ma żadnych powtarzalnych wyników badań, które pokazywałyby, że wśród "graczy" procent przestępstw jest wyższy, niż u "nie-graczy".
Gry komputerowe stały się nowym kozłem ofiarnym, na którego wiele osób zwala całe zło na świecie. To tylko dlatego, że są tak popularne i dopiero od niedawna zaczęły być zjawiskiem masowym, więc powiązanie z nimi czegokolwiek, np. przestępstwa albo aspołecznego zachowania, jest wyjątkowo proste. Ludzie lubią proste rozwiązania, nawet jeżeli problem jest złożony. Niemcy zwalali wszystko na Żydów, teraz ludzie zwalają na gry komputerowe. Tak samo było kiedyś z kinem. Niemniej jednak gdy gry komputerowe na dobre osadzą się w społeczeństwie, a to kwestia dosłownie kilku lat, to ta moda niechybnie minie i trzeba będzie znaleźć nowego kozła ofiarnego - o, na przykład badania nad komórkami macierzystymi i manipulację genetyczną. :-D
P.S. Po co przytaczasz ponownie te badania wojskowe?
P.P.S. Zabawny fakt dotyczący gier komputerowych: Królowa Elżbieta II gra na konsoli Wii.
P.P.P.S. Obecnie trudno jest podzielić społeczeństwo na graczy i nie-graczy, bo nie jest to już coś, co robi się tylko za młodu, co jest tylko dla dzieci (elloł jax =), albo co jest ograniczone tylko do jakiejś określonej grupy społecznej. Gry komputerowe stały się nowym medium, nieodłącznym od współczesnej cywilizacji. Grają teraz prawie wszyscy - dzieci, starcy, kobiety, mężczyźni - i gry komputerowe są tworzone pod odpowiednie grupy docelowe. Tak samo mało mówi nam podział społeczeństwa na ludzi, którzy "oglądają filmy" i tych, którzy "nie oglądają filmów". Większość stereotypów dotyczących graczy tyczy się tak naprawdę wąskiego grona osób znanych jako "hardcore gamers", a nie są oni tak liczni, jak się wszystkim zdaje - inaczej konsole i gry Nintendo nie opanowałyby tak szybko świata.