Interakcja w grach nie tylko planszowych

Informacje o stronach WWW nt. planszówek, adresy stron producentów, miłośników, linki do artykułów o grach planszowych w mediach, itp.
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: kwiatosz »

"Pójść" ma, między innymi, sprzedaż gier planszowych w górę - im więcej osób kupuje, tym bardziej opłaca się wydawać następne - i dla tego celu warto odrywać od gier komputerowych :)

Druga kwestia - przesuwanie armii zdecydowanie bardziej jest sensowne niż 10h grania na kompie - chociażby sam fakt, że grając na kompie łapie się zasady na zwykłej metodzie prób i błędów - człowiek tylko reaguje na to, co mu gra dostarcza, a przesuwając armie musi najpierw wykonać wysiłek umysłowy, a potem dopiero tę armię ruszy :)

Po drugie - jak przesuwa armie, to nie przesuwa ich sam przeciwko sobie, gra z kimś, wchodzi w interakcje społeczne. A grając na kompie - no cóż, teoretycznie sieciówki wymagają uczestnictwa w jakiejś społeczności, powiedzmy że też w interakcje człowiek wchodzi - ale są to interakcje zupełnie w życiu nieprzydatne, a przy przesadzie wręcz zastępujące model pożądany. Więc absolutnie nie mogę się zgodzić że granie 10h w bitewniaka jest tak samo bez sensu jak granie 10h na kompie :)

Don Simon :arrow: Ja bym właśnie powiedział, że granie w DDR równa się graniu przez spoconych nastolatków :)

Steady :arrow: Hmm, no ale raczej ciężko znaleźć argumenty za tym, że gry video są pożyteczniejsze od planszówek - no w takim zestawieniu to akurat gry video są tymi gorszymi, nic się na to nie poradzi :)
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
Lim-Dul
Administrator
Posty: 1711
Rejestracja: 11 gru 2006, 17:12
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Interakcja w grach nie tylko planszowych

Post autor: Lim-Dul »

Powiem tak: reportaż był naturalnie "upolityczniony", bo temat ogłupiających gier komputerowych jest obecnie bardzo modny, ale nie mam nic przeciwko temu. Programy informacyjne też muszą się jakoś "sprzedać". Przeciwstawienie tych dwóch "hobby" jest bardzo trafne. Gry komputerowe są wielce popularne (przemysł gier komputerowych już jakiś czas temu prześcignął pod względem finansowym przemysł filmowy), a gry planszowe to dobra (chociaż niekoniecznie uważam, że lepsza) alternatywa. Gdyby to gry planszowe dominowały na świecie, to porównanie szłoby w drugą stronę. Swoją drogą mniej więcej tak to wyglądało za czasów "boomu" gier komputerowych w latach '80 (nie, nie wiem tego z autopsji, bo byłem za młody, ale wiem to jako dziennikarz =).
Tak naprawdę zgadzam się w pełni z komentarzem rajgildii na temat oceny reportażu.

Kwiatosz: istnieje bardzo wiele różnych gier komputerowych i nie muszą to być tak zwane "gry edukacyjne", żeby uczyły myślenia. Są gry zręcznościowe, są też strategiczne itd. itp.

Interakcje społeczne są obecnie też olbrzymie - zarówno w grach, jak i w reszcie sieci. To właśnie błogosławieństwo coraz szerszego dostępu do internetu, komunikacji głosowej itp. Tak dla informacji widziałem się wczoraj z długoletnim znajomym internetowym, z którym jestem w klanie. Gość jest z Łodzi i to dopiero drugi raz, kiedy widzę go "in real life". Swoją drogą to nie żaden spocony nastolatek, tylko poważny 29-letni człowiek.

Komentarze takie, jak Twój, mogą być pisane tylko przez ludzi, którzy nie mają wiele wspólnego z grami komputerowymi i są równie bzdurne jak komentarze ludzi "z zewnątrz" na temat planszówek. Powtarzasz jedynie stereotypy i informacje rozdmuchiwane przez media.

Im coś jest bardziej "masowe", tym bardziej producenci muszą się dostosowywać do najgłupszego elementu w zbiorze. To właśnie dlatego przeciętna gra komputerowa nie jest zbyt mądra, tak jak przeciętny film nie jest zbyt mądry, przeciętna muzyka nie jest zbyt wyrafinowana, a gazety typu Fakt czy Super Express świetnie się sprzedają (także różne głupie magazyny). Gdyby rynek gier planszowych doszedł do poziomu rynku innych mediów, to gwarantuję, że średni poziom gier planszowych bardzo by spadł. Zresztą przecież nadal "normalni" ludzie wyobrażają sobie pod pojęciem "gier planszowych" takie knoty jak chińczyka, czy Monopoly i tylko my staramy się promować te nowe, inteligentne tytuły, tak jak wśród gier komputerowych horyzonty poszerza tak zwana scena gier niezależnych (napisałem o tym artykuł na cztery strony w Komputer Świat Gry, bo siedzę w tej "scenie" =).
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Awatar użytkownika
steady
Posty: 1034
Rejestracja: 25 wrz 2006, 17:51
Lokalizacja: Wrocław

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: steady »

kwiatosz pisze:Steady Hmm, no ale raczej ciężko znaleźć argumenty za tym, że gry video są pożyteczniejsze od planszówek - no w takim zestawieniu to akurat gry video są tymi gorszymi, nic się na to nie poradzi
Wiesz, myślę, że to spore spłycenie. Są różne gry, i komputerowe, i planszowe. I w jednej i w drugiej kategorii pojawiają się rzeczy niesamowite. Podobnie w obu pojawiają się rzeczy beznadziejne. Nie napisałem nigdzie, że gry video są lepsze albo gorsze- są po prostu inne.

Można się zastanawiać, co jest pożyteczniejsze- 10h chińczyka czy tyle samo czasu spędzonego przy Europa Universalis.
kwiatosz pisze:Po drugie - jak przesuwa armie, to nie przesuwa ich sam przeciwko sobie, gra z kimś, wchodzi w interakcje społeczne.
Nowoczesne gry video idą właśnie bardziej w kierunku interakcji między graczami. I to niekoniecznie interakcji sieciowej. Przykłady to choćby większość gier, która ukazała się na Wii, czy powrót do łask trybów hotseat/splitscreen.
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: kwiatosz »

Kwiatosz: istnieje bardzo wiele różnych gier komputerowych i nie muszą to być tak zwane "gry edukacyjne", żeby uczyły myślenia. Są gry zręcznościowe, są też strategiczne itd. itp.
W sensie że gry zręcznościowe uczą myślenia? Bo tego fragmentu, przyznam się, nie zrozumiałem. No i nie oszukujmy się - w ilu sytuacjach życiowych przydatna będzie umiejętność strategicznego myślenia w jakiejś tam grze? W dwóch, ale tylko pod warunkiem, że wyjdzie sequel :) Tak samo jest z ćwiczeniem refleksu - też dotyczyć to będzie tylko danej gry, w momencie gdy reakcja wymagana będzie inna niż naciśnięcie określonego przycisku, to przyrostu refleksu nie będzie widać :) Aczkolwiek ok, przyznam - do leczenia wad wzroku gry komputerowe akurat się nadają, czytałem gdzieś badania na ten temat, granie w FPPki podnosi poziom wychwytywania szczegółów i to w jakiś tam sposób kompensuje wady - jak ktoś zainteresowany to polecam poszukanie czegoś na ten temat, ja się nie będę wymądrzał bo dosyć dawno to czytałem :)

Natomiast co do interakcji społecznych - no sorry, ale właśnie o to mi chodzi - im więcej możliwości kulawych interakcji internetowych, tym mniej czasu/miejsca na wykształcanie prawidłowych wzorów interakcji społecznych przydatnych w życiu :) Są dyskusje, cośtam cośtam, ale w żaden sposób nie sprzyja to poprawnym interakcjom - gdybyś tylko grał i znał ludzi z sieci, to spotkanie w realu ze znajomym byłoby bez sensu, bo nie potrafiłbyś się z nim komunikować :) A granie w Mall of Horror, czy Bohnanze, podnosi umiejętności negocjacyjne w życiu eralnym - bo w takim się odbywają, jeno w określonej konwencji (z resztą negocjacje tez odbywają się w określonej konwencji zawsze).

No i nic nie pisałem, że ludzie grający w sieci to spocone nastolatki - jeno zauważyłem, że akurat w przypadku DDR nie można mówić od oderwaniu stereotypu spoconego nastolatka - jeszcze nie widziałem żeby się ktoś nie spocił grając w DDR (o ile się przykładał :) )

Nawiązując do powtarzania po mediach - agresywne gry komputerowe wcale dla psychiki obojętne nie są - ostatnio moim ulubionym przykładem są badania amerykańskiego bodajże wojska, które pokazały, że o ile przeciętny rekrut ma spore opory przed zabiciem człowieka, o tyle grający gry o tym traktujące mają te opory dużo mniejsze. To tak żeby pokazać, że gry komputerowe i video mają sporo minusów, których planszówki nie posiadają :) (aha, tu nie chodzi o to, że takie gry do przemocy zachęcają, tylko że czynią ją one psychicznie dostępną - tak dla jasności).

Poza tym - gry komputerowe zachęcają do bierności w poszukiwaniu kontaktu - bo przecie wystarczy się podłączyć i już się ma znajomych, a planszówki wymagają aktywnego podejścia do kwestii znajomych :)

Absolutnie nie mogę się zgodzić też, że powtarzam stereotypy - nie jestem w żaden sposób do gier komputerowych uprzedzony, sam jeszcze niedawno grałem całkiem sporo, więc nie ma sensu mi takich rzeczy imputować :)

Aha, jeszcze mi się przypomniało - komunikacja głosowa sporo poprawia, bo komunikat jest już wtedy tylko w połowie wybrakowany, ale nadal kontaktowanie się inaczej niż twarzą w twarz jest mocno zubażające w kwestii rozumienia przekazu (gdzieś tak 50% ucieka) - więc nawet gorzej że te interakcje w grach są olbrzymie - im są większe, tym więcej czasu im poświęci dziecko, tym bardziej będzie miało zubożone kontakty prawidłowe :)

Ja wcale nie neguję tego, że gry mają jakieś efekty pozytywne (ja np. nauczyłem się angielskiego w stopniu podstawowym przechodząc Final Fantasy VII ze słownikiem w ręku, jeszcze w podstawówce), chodzi mi raczej o to, że w momencie, gdy gry dają namiastkę kontaktów społecznych, które można zubożyć o te elementy, które nam nie pasują w świecie rzeczywistym, to to wcale zdrowe nie jest :)

Steady :arrow: No, tu przyznam się szczerze faktycznie pominąłem gry wieloosobowe przy jednym sprzęcie (którym sam namiętnie się oddaję, ze wspomnę tylko sporo gier na Dreamcasta i nie mniej na PSOne i PSTwo :) ), w tej kwestii zwracam honor jak najbardziej - tu faktycznie jest ze wszech miar słuszne siedzenie i granie w aspekcie kontaktów społecznych :)

Natomiast co do Chińczyka i EU - no kurczę, jeżeli ktoś wytrzymuje 10h przy Chińczyku, to dla społeczeństwa i tak jest stracony, niech robi co chce :)
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
Clagus
Posty: 106
Rejestracja: 07 wrz 2007, 12:07
Lokalizacja: Warszawa

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: Clagus »

kwiatosz pisze:Nawiązując do powtarzania po mediach - agresywne gry komputerowe wcale dla psychiki obojętne nie są - ostatnio moim ulubionym przykładem są badania amerykańskiego bodajże wojska, które pokazały, że o ile przeciętny rekrut ma spore opory przed zabiciem człowieka, o tyle grający gry o tym traktujące mają te opory dużo mniejsze.
Ciekawe ilu ludzi stracili robiąc te badania. A może robili to za pomocą ankiety? "Czy masz opory przed zabiciem człowieka? Tak? Nie?" :roll:
kwiatosz pisze: To tak żeby pokazać, że gry komputerowe i video mają sporo minusów, których planszówki nie posiadają.
Minusów? Myślałem, że dla armii to lepiej, jak żołnierz nie ma oporów :o Poza tym, czy ktośrobił takie badania na żołnierzach grających w gry planszowe? ;)
kwiatosz pisze:Poza tym - gry komputerowe zachęcają do bierności w poszukiwaniu kontaktu - bo przecie wystarczy się podłączyć i już się ma znajomych, a planszówki wymagają aktywnego podejścia do kwestii znajomych :)
TO nie do końca tak jak twierdzisz. "Gry komputerowe" w tym przypadku to duże uogulnienie. Są gry które rzeczywiście nie wymagają żadnego starania się, wystarczy wejść i zagrać (i zapewne jest to większość), ale są też takie, na które człowiek umawia się z innymi. To co odróżnia ten drugi przypadek od planszówek to fakt, że nie widzimy naszego przyjaciela (ale słyszymy jego głos i gramy w tę samą grę).

W twojej wypowiedzi zmieniłbym "gry komputerowe zachęcają" na "łatwa komunikacja internetowa przyczynia się do".
I niewątpliwie na tym polu spotkania przy planszy są z korzyścią dla ludzi.
Ostatnio zmieniony 03 lut 2008, 20:16 przez Clagus, łącznie zmieniany 1 raz.
"Szlachetna gra posiada otchłanie, w których szlachetna dusza często przepada"
Moje gry
Awatar użytkownika
Lim-Dul
Administrator
Posty: 1711
Rejestracja: 11 gru 2006, 17:12
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: Lim-Dul »

W sensie że gry zręcznościowe uczą myślenia? Bo tego fragmentu, przyznam się, nie zrozumiałem. No i nie oszukujmy się - w ilu sytuacjach życiowych przydatna będzie umiejętność strategicznego myślenia w jakiejś tam grze? W dwóch, ale tylko pod warunkiem, że wyjdzie sequel :) Tak samo jest z ćwiczeniem refleksu - też dotyczyć to będzie tylko danej gry, w momencie gdy reakcja wymagana będzie inna niż naciśnięcie określonego przycisku, to przyrostu refleksu nie będzie widać
To był przecinek przedstawiający alternatywę, czyli "ale są także gry takie to a takie" - chyba nie trudno było zrozumieć to zdanie. ;-)

Co do reszty tego cytatu, to rozumiem, że oparłeś swoją wypowiedź na długoletnich badaniach naukowych, a nie "faktach" wyssanych z palca?

Po pierwsze według tego żadna gra, czy to komputerowa, czy też planszowa, nie wyćwiczyłaby mózgu, nie wyćwiczyłyby go też żadne zagadki logiczne itp., a to kompletna bzdura, bo z badań naukowych wynika, że taki trening mózgu pomaga.

Po drugie badania naukowe udowodniły też, że granie w gry zręcznościowe poprawia koordynację ręka-oko i refleks. Jednym słowem znów przedstawiasz jakieś stereotypy i swoje widzimisię, a nie fakty.
Natomiast co do interakcji społecznych - no sorry, ale właśnie o to mi chodzi - im więcej możliwości kulawych interakcji internetowych, tym mniej czasu/miejsca na wykształcanie prawidłowych wzorów interakcji społecznych przydatnych w życiu :) Są dyskusje, cośtam cośtam, ale w żaden sposób nie sprzyja to poprawnym interakcjom - gdybyś tylko grał i znał ludzi z sieci, to spotkanie w realu ze znajomym byłoby bez sensu, bo nie potrafiłbyś się z nim komunikować :)
Jakie kulawe interakcje internetowe? Czy w ogóle wiesz o czym mówisz? Zresztą chyba sam napisałem, że spotykam się z ludźmi, których znam tylko z gier komputerowych "in real life" i jakoś świetnie się z nimi bawię i rozumiem, więc chyba sam już obaliłem Twoją wyssaną z palca teorię.
Nawiązując do powtarzania po mediach - agresywne gry komputerowe wcale dla psychiki obojętne nie są - ostatnio moim ulubionym przykładem są badania amerykańskiego bodajże wojska, które pokazały, że o ile przeciętny rekrut ma spore opory przed zabiciem człowieka, o tyle grający gry o tym traktujące mają te opory dużo mniejsze. To tak żeby pokazać, że gry komputerowe i video mają sporo minusów, których planszówki nie posiadają
Taki sam wpływ mają inne media, które znieczulają człowieka na przemoc, a jest ich obecnie pełno. Wystarczy włączyć telewizor. Znów argument jest dość bezsensowny i poza tym tyczy się tylko specyficznych gier komputerowych. Na tej samej zasadzie możesz argumentować, że jakiś tam Hell Game (gra planszowa) zachęca do satanizmu.
Poza tym - gry komputerowe zachęcają do bierności w poszukiwaniu kontaktu - bo przecie wystarczy się podłączyć i już się ma znajomych, a planszówki wymagają aktywnego podejścia do kwestii znajomych
O czym Ty mówisz? Czy w ogóle masz jakiegoś znajomego z internetu, czy znów zmyślasz? Podłączenie do internetu i bycie pasywnym zapewni Ci tylu znajomych, co wejście do knajpy i siedzenie w kącie z drinkiem i spuszczoną głową.
Absolutnie nie mogę się zgodzić też, że powtarzam stereotypy - nie jestem w żaden sposób do gier komputerowych uprzedzony, sam jeszcze niedawno grałem całkiem sporo, więc nie ma sensu mi takich rzeczy imputować
Grałeś, ale Twoje wypowiedzi pokazują mi, że nie masz o nich żadnego pojęcia teoretycznego. Twoja wypowiedź jest tak samo absurdalna, jak ta, że jesteś lingwistą, bo przecież potrafisz mówić po polsku.
Aha, jeszcze mi się przypomniało - komunikacja głosowa sporo poprawia, bo komunikat jest już wtedy tylko w połowie wybrakowany, ale nadal kontaktowanie się inaczej niż twarzą w twarz jest mocno zubażające w kwestii rozumienia przekazu (gdzieś tak 50% ucieka) - więc nawet gorzej że te interakcje w grach są olbrzymie - im są większe, tym więcej czasu im poświęci dziecko, tym bardziej będzie miało zubożone kontakty prawidłowe
Mieszasz tutaj tyle różnych pojęć z tylu różnych nauk i mechanizmów komunikacji oraz wyciągasz z nich tak błędne wnioski, że nawet nie wiem gdzie zacząć z pokazywaniem jakie to bzdury.

Jakimś dziwacznym sposobem zestawiasz ze sobą kanał komunikacyjny, akt komunikacyjny i interakcje społeczną i stawiasz między wszystkim znak równości - jeżeli medium komunikacji jest np. list, to interakcja społeczna jest od razu ograniczona w iluś tam procentach. O czym Ty w ogóle gadasz? Przytocz mi może autora tej teorii, chyba że sam nim jesteś (tak podejrzewam).
Ja wcale nie neguję tego, że gry mają jakieś efekty pozytywne (ja np. nauczyłem się angielskiego w stopniu podstawowym przechodząc Final Fantasy VII ze słownikiem w ręku, jeszcze w podstawówce), chodzi mi raczej o to, że w momencie, gdy gry dają namiastkę kontaktów społecznych, które można zubożyć o te elementy, które nam nie pasują w świecie rzeczywistym, to to wcale zdrowe nie jest :)
Znów skonstruowałeś tutaj jakieś pseudo-inteligentnie zdanie, w którym właściwie nie wiadomo o co chodzi i nie wiadomo też na podstawie jakich badań i jakich danych tworzysz takie teorie.

Naprawdę, kwiatosz, nie pogrążaj się. Moją pracą magisterską opiekował się niemiecki profesor socjolingwista, a sama praca nosi tytuł "Komunikacja między kobietami i mężczyznami w Polsce i w Niemczech" i zawierała sporo elementów socjo- i psycholingwistyki. Zapewniam Cię, że o komunikacji i wynikającej z tego interakcji społecznej (a sama komunikacja właśnie jest formą interakcji społecznej) swoje się naczytałem i naprawdę wiem o niej trochę więcej od Ciebie i Twoje "teorie" wyglądają w moich oczach co najmniej śmiesznie. Są one po prostu tak bzdurne i niezakotwiczone w rzeczywistości i badaniach naukowych (jedyne sensowne, które przytoczyłeś, to te badania armii amerykańskiej), że nawet trudno z nimi polemizować.
Ku Twojemu nieszczęściu jestem także ekspertem od gier komputerowych - nie tylko graczem.

Tak, wiem, że ostatnia część może wyglądać na mówienie "mam rację, bo mam rację", ale uważam, że fakt, iż jestem lingwistą, który osobiście przeprowadzał badania na temat komunikacji oraz dziennikarzem, piszącym o grach komputerowych, trochę zwiększa moją wiarygodność.

Co Ty masz na poparcie swoich teorii, kwiatosz? Nie, nie przytaczaj mi w razie czego artykułów z internetu - interesują mnie konkretne badania naukowe, które zostały przeprowadzone przez Ciebie albo innych naukowców.

Jak chcesz mogę zacząć wstawiać przypisy do postów, żeby pokazać Ci autorów danych teorii (zaprzeczających Twoim wyssanym z palca pomysłom), ale wymagałoby to ode mnie więcej pracy, a szczerze mówiąc nie widzę powodu tak dogłębnej polemiki z tak nieuzasadnionymi zarzutami. To tak jak w sądzie - skoro zarzucasz coś grom komputerowym, między innymi to, że niczego w człowieku nie kształcą oraz że znajomości sieciowe są "upośledzone", to ciężar dowodowy leży po Twojej stronie.

Innocent until proven guilty. =)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Awatar użytkownika
Don Simon
Moderator
Posty: 5623
Rejestracja: 10 wrz 2005, 16:28
Lokalizacja: Warszawa, sercem w Jozefowie ;-)
Been thanked: 1 time

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: Don Simon »

kwiatosz pisze: Don Simon :arrow: Ja bym właśnie powiedział, że granie w DDR równa się graniu przez spoconych nastolatków :)
Nie chodzi mi o fakt bycia spoconym, ale akurat DDR i inne takie to gry, ktore swietnie integruja i nadaja sie dla calych rodzin wrecz. W opozycji do strzelanek, RPG, figurek i innych tego typu. Akurat DDR to trzeba promowac, a nie pokazywac jako zlo :-/.

Pozdrawiam
Szymon
Każdy może,prawda, krytykować, a mam wrażenie, że dopuszczenie do krytyki, panie, tu nikomu tak nie podoba się.Tak więc z punktu, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie.
Awatar użytkownika
krwck
Posty: 66
Rejestracja: 12 sty 2008, 19:46
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: krwck »

Ja jeszcze tylko coś a propos gier komputerowych i ich wpływu na rozwój komunikacji między ludźmi - chodzi mi o oczywisty dla większości aspekt siedzenia w domu, we własnym pokoju przed monitorem i "rżnięcia" 10 godzin w Pacmana ;) Przypomniało mi się jak znajomi, ja niestety nie bo nie specjalnie mnie to interesuje, chociaż oczywiście zależy to od tytułu (ale na tych spotkaniach zdarza mi się być - żeby nie było, że nie wiem o czym piszę), spotykali się na imprezach z Playstation, czy inną konsolą. Dorośli ludzie, jedna konsola, jedna gra, najczęściej coś piłkarskiego, rywalizują ze sobą, prowadzą tabele, kibicują, rozmawiają. Oczywiście można tu zarzucić konkretnej grze, że nie uczy myślenia itp. itd. Ale mi chodzi tylko o to, że wszystko jest w porządku, jeśli jest uprawiane / stosowane w odpowiedni sposób. I też kwestia tego co kogo interesuje i jaki ten ktoś ma typ osobowości, są ludzie którzy nawet przy najprostszych grach komputerowych szukają kontaktu z konkretną osobą, są tacy, którzy nawet będąc w miejscu w którym gra się w najbardziej interakcyjne planszówki będą stali w kącie i wszystkiemu przyglądali się z dystansu.
krwck, czyt. karwacki :)
kolekcja
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: kwiatosz »

Po pierwsze według tego żadna gra, czy to komputerowa, czy też planszowa, nie wyćwiczyłaby mózgu, nie wyćwiczyłyby go też żadne zagadki logiczne itp., a to kompletna bzdura, bo z badań naukowych wynika, że taki trening mózgu pomaga.
W sensie wpływu negatywnego piszę o grach komputerowych - chyba nietrudno zrozumieć, że w moim zdaniu chodziło o komputerowe gry strategiczne. ;-) Więc dowód, że każda planszowa jest albo olewaniem mojej wypowiedzi na zasadzie "nie interesuje mnie co ktoś powiedział, ważne że mam swoje zdanie", albo niezrozumieniem zdania.
No i ten fragment oparłem na badaniach o stosowaniu analogii w rozwiązywaniu problemów - tak naprawdę bardzo niewiele osób, przy rozwiązywaniu 2 analogicznych problemów po kolei, stosuje analogiczne rozwiązania. Nie pamiętam autora badań, ale jak bardzo Ci zależy to poszukam.
A refleks opiera się też na uczeniu się odruchów - no to jest dosyć oczywiste, że skoro masz odruch naciskania przycisku na widok czegośtam, to żeby mieć inny odruch to musisz go wyćwiczyć. A wciskanie przycisku nie kształtuje refleksu samego w sobie, bo dostajesz mocno ograniczony zestaw bodźców - albo to coś trzeba zabić albo nie. Refleks ogólnie się wyrabia (trochę oczywiście, bo sporo zależy od właściwości układu nerwowego) poprzez zwiększanie szybkości reagowania na bodźce nowe tudzież niejednoznaczne, w grach za dużo takich nie masz :) . Odsyłam do badań Pawłowa i Skinnera (od warunkowania klasycznego i instrumentalnego, którymi wypracowuje się także odruchy)
Po drugie badania naukowe udowodniły też, że granie w gry zręcznościowe poprawia koordynację ręka-oko i refleks. Jednym słowem znów przedstawiasz jakieś stereotypy i swoje widzimisię, a nie fakty.
Bardzo dobrze. A teraz mi pokaż fragment mojej wypowiedzi, gdzie twierdzę inaczej.

Jakie kulawe interakcje internetowe? Czy w ogóle wiesz o czym mówisz? Zresztą chyba sam napisałem, że spotykam się z ludźmi, których znam tylko z gier komputerowych "in real life" i jakoś świetnie się z nimi bawię i rozumiem, więc chyba sam już obaliłem Twoją wyssaną z palca teorię.
Kurczę, przyznam, że myślałem że nieco starszy jesteś. A Ty już od małego grasz po sieci, a przecie to nie tak dawno się mocno upowszechniło. Chcesz mi powiedzieć, że nie spotykałeś się z ludźmi wcześniej, od zawsze ich poznajesz przez neta? W prostych słowach chodzi mi o to, że Ty już miałeś wykształcone kontakty interpersonalne z wieloma ludźmi nim zacząłeś grac po necie. A teraz pomyśl o takich ludziach, którzy od maleńkości grają i niespecjalnie do ludzi się garną - to skąd mają brać wzorce interakcji? Jeszcze lepiej jak rodzice cały czas pracują. I potem powstają rysunki typu "napad na McDonaldsa", gdzie dziecko rysuje takie postacie: "ja, kolega, ktoś, gestapo" - polecam poczytać książki Braun-Gałkowskiej, albo Ulfik - zobaczysz, że naprawdę są ludzie młodsi od Ciebie i nie nawiązują w zasadzie kontaktów społecznych - bo nie muszą, mają wszystko w sieci. No i trochę im potem nie idzie, jak nagle muszą się wykazać umiejętnościami interpersonalnymi w życiu. Badania Mehrabiana, piszę o nim kawałek dalej, to nie będę 2 razy, bo i po co :)
Taki sam wpływ mają inne media, które znieczulają człowieka na przemoc, a jest ich obecnie pełno. Wystarczy włączyć telewizor. Znów argument jest dość bezsensowny i poza tym tyczy się tylko specyficznych gier komputerowych. Na tej samej zasadzie możesz argumentować, że jakiś tam Hell Game (gra planszowa) zachęca do satanizmu.
A pokażesz mi badania, które potwierdzają tę tezę w stosunku do satanizmu? No i nie mówię też (chyba że znajdziesz taki fragment - powodzenia) że tylko gry znieczulają. No i jakoś mam wrażenie, że gry ukazujące przemoc to wcale nie jest taki specyficzny rodzaj :) Ale próba obalenia z Twojej strony niezła, dowcipna wręcz :)
O czym Ty mówisz? Czy w ogóle masz jakiegoś znajomego z internetu, czy znów zmyślasz? Podłączenie do internetu i bycie pasywnym zapewni Ci tylu znajomych, co wejście do knajpy i siedzenie w kącie z drinkiem i spuszczoną głową.
I, jak rozumiem, chcesz mi powiedzieć, że pójście "między ludzi", czyli do jakiegoś kółka zainteresowań, że tak ogólnie ujmę, wymaga równie mało wysiłku jak odpalenie, dajmy na to Lineage, gdzie za samo bycie Polakiem jesteś lubiany przez Polaków i nielubiany przez Szwedów? Samo granie powoduje, że poznajesz ludzi, samo udzielanie się na forum. No kurczę, to chyba Ty nie masz żadnych znajomych w realu, skoro mówisz że to tyle samo wysiłku (wybacz pewne nadużycie, czyli nadinterpretowanie Twojej wypowiedzi, ale Ty też tak robisz, więc raz sobie pozwoliłem :) ).
Mieszasz tutaj tyle różnych pojęć z tylu różnych nauk i mechanizmów komunikacji oraz wyciągasz z nich tak błędne wnioski, że nawet nie wiem gdzie zacząć z pokazywaniem jakie to bzdury.

Jakimś dziwacznym sposobem zestawiasz ze sobą kanał komunikacyjny, akt komunikacyjny i interakcje społeczną i stawiasz między wszystkim znak równości - jeżeli medium komunikacji jest np. list, to interakcja społeczna jest od razu ograniczona w iluś tam procentach. O czym Ty w ogóle gadasz? Przytocz mi może autora tej teorii, chyba że sam nim jesteś (tak podejrzewam).
Chodzi Ci o autora teorii o mowie ciała? Zacznę może od Mehrabiana - on wyliczył, że mowa ciała to 55% komunikacji - no to skoro nie widzisz mowy ciała, to znaczy że tyle informacji ucieka, czyż nie? No i owszem, list ogranicza mocno (do 7%, wg Mehrabiana) przekaz komunikacyjny. Ale znajdź mi człowieka, który nie spotyka się ludźmi, a jeno pisze listy. A potem sprawdź jego funkcjonowanie społeczne :)


(Hmm, nawet nie pomyślałem, żeby coś udowadniać artykułami z internetu - ale to chyba przez moje sceptyczne podejście do artykułów nawet naukowych (żeby nie było, że wrodzone - sceptyczną analizę artykułów empirycznych akurat musiałem zaliczać :) )).
Grałeś, ale Twoje wypowiedzi pokazują mi, że nie masz o nich żadnego pojęcia teoretycznego. Twoja wypowiedź jest tak samo absurdalna, jak ta, że jesteś lingwistą, bo przecież potrafisz mówić po polsku.
Hehe, ja mówię, że nie jestem uprzedzony do gier, skoro w nie gram, a Ty mi mówisz, że nie mam pojęcia teoretycznego o grach.. Dyskutujesz z kimś jeszcze na jakiś podobny temat i przypadkowo tu wkleiłeś tę wypowiedź, czy czemu ona się tu znalazła? Bo związku z czymkolwiek to ona nie ma..
(A stereotypy to komponent poznawczy uprzedzeń, więc skoro jakieś stereotypy posiadam, to by znaczyło, że jestem uprzedzony w materii, której stereotypy posiadam - dlatego zaprzeczyłem moim uprzedzeniom - bo zostały mi zasugerowane)
Znów skonstruowałeś tutaj jakieś pseudo-inteligentnie zdanie, w którym właściwie nie wiadomo o co chodzi i nie wiadomo też na podstawie jakich badań i jakich danych tworzysz takie teorie.
No to w prostych słowach - na interakcje internetowe masz dużo większy wpływ niż na te w życiu realnym - jak w życiu trafisz na wrednego sąsiada to musisz z nim żyć. A jak w necie trafisz na wrednego sąsiada na forum, czy gdzieś, to po prostu włączasz odfiltrowywanie jego wypowiedzi, albo ich nie czytasz, etc., etc. Chodzi mi o to, że na swój krąg znajomych, sytuacje konfliktowe itd. masz sporo większy wpływ w sieci niż w rzeczywistości. Ty nie wychodzisz poza swoją perspektywę ("Zresztą chyba sam napisałem, że spotykam się z ludźmi, których znam tylko z gier komputerowych "in real life" i jakoś świetnie się z nimi bawię i rozumiem") i luz - Ty, jak już pisałem wcześniej, nawet jakbyś chciał to nie mogłeś dzieciństwa spędzić w większości tylko w sieci. Ale ja znam np. takiego 14latka - gra po sieci już kawał czasu, w realu nie ma znajomych, w szkole w zasadzie z nikim nie rozmawia. Większość interakcji społecznych opiera się u niego na internecie - no i to widać jak cholera. Nie mówię, że każdego takie spaczenie (że tak się posłużę nomenklaturą Młotkową :) ) dotknie, kto spędzi kawał życia w rzeczywistości wirtualnej, ale im młodziej zacznie, tym większa szansa, że tak będzie. Mówię o grupach ryzyka i ludziach tym zagrożonych. A Ty mówisz, że Ty tak nie masz, więc to nieprawda.


Clagus :arrow: Sporo żołnierzy podczas swojego pierwszego starcia strzela jak Bąk - Panu Bogu w okno, ponieważ lęk przed zabiciem człowieka jest bardzo silny. Ale sprytne wojo spostrzegło, że niektórzy nowi rekruci takie opory mają jakby mniejsze - i badali ich na wszelkie możliwe sposoby, ażeby determinanty osobowościowe i inne wybadać - i niejako przy okazji, rozmowy o hobby, czy cuć, wyszło, że sporo z nich lubi grać. I potem poszło już procedurami korelacyjnymi etc., a jak wyszło, że zależności są istotne, to wpuścili podzielili rekrutów niegrających na 2 części i jednej kazali grać w gry odpowiednie. No i się potwierdziło - w pierwszej potyczce istotnie rzadziej strzelali tak, aby nikogo nie zabić. Więc jednak trochę osób zginęło podczas tych badań :) Oczywiście zarzuty metodologiczne są, bo, było nie było, warunki laboratoryjne to to nie były (na poziomie eksperymentu), niemniej na swój użytek takie badania zrobili :)
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
steady
Posty: 1034
Rejestracja: 25 wrz 2006, 17:51
Lokalizacja: Wrocław

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: steady »

Kwiatoszu, przykład Ulfik-Jaworeskiej nie jest najlepszy. Czytałeś może jej "Komputerowych morderców"? Książka poparta kilkoma badaniami z totalnie oderwanymi od życia przykładami. Ta pani bardzo często publikuje wyniki badań wybiórczo- olewa większość "szczegółów", które nie zgadzają się z jej teoriami o negatywnym wpływie gier komputerowych. Się offtop zrobił:-)
Awatar użytkownika
mst
Posty: 5767
Rejestracja: 25 wrz 2007, 10:42
Lokalizacja: gliwice
Been thanked: 3 times
Kontakt:

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: mst »

steady pisze:Się offtop zrobił:-)
Ale ciekawy, ciekawy. Czytam z wypiekami na policzkach :)
Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: kwiatosz »

Przyznam, że nie będę bardzo bronił - natomiast opracowanie rysunków rodzin chłopców grających w gry agresywne w jej wydaniu zrobiło na mnie duże wrażenie muszę przyznać. Ale może to kwestia samych rysunków :) (aczkolwiek i tak nie takie duże jak rysunki nauczycieli "ja w klasie", które na zajęciach oglądałem, czyli nie wiem czy były gdzieś publikowane - to jest dopiero makabra, nawet zasieki niektórzy rysują :lol: )
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
jar_on
Posty: 90
Rejestracja: 23 cze 2007, 19:39
Lokalizacja: Warszawa

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: jar_on »

Czas na offtop ;)
Odczepcie się od DDR; od ponad dwu lat używam tzw. maty tanecznej (i Stepmanii) jako jednego z przyrządów treningowych ^^

Od pewnego czasu zarażam rodzinę ciotecznego brata, a dokładniej jego dwójkę dzieci (syn 12, córka 8 lat) grami planszowymi... ich rodzice to informatycy, każda z latorośli ma swoją konsolę do gier (PSP i NDS), a ile czasu wszyscy spędzają przed komputerami nie wiem.

Dawno temu, kiedy brat nie miał jeszcze rodziny i był studentem, przy różnego typu spotkaniach grałem z nim na komputerze (w czasach kiedy dysk 9mb to było coś wielkiego); wiem, że wielu z Was może dać mi kontrprzykłady grania z rodziną w jeszcze odleglejszych czasach na amigach, czy innych ZX Spectrum, ale chodzi mi o pokazanie, na bazie osobistych doświadczeń, jak różnie może realizować się interakcja, w przypadku gier komputerowych i planszowych.

W tamtych dawnych czasach graliśmy na komputerze my dwaj - brat i ja, choć szczerze mówiąc, grał mój brat, jako że umiał obsługiwać gry i jako tako znał angielski, a ja siedziałem i komenderowałem, co powinniśmy robić dalej. Zabawę mieliśmy świetną.

Teraz z kolei, kiedy krąg graczy się zwiększył wraz z powiększeniem się jego rodziny, trzeba było znaleźć coś co nadawałoby się dla wszystkich... a trudno jest znaleźć coś komputerowego, czy konsolowego (czy mającego cokolwiek wspólnego z jakimkolwiek elektronicznym medium), co pasowałoby trójce dorosłych (brat z żoną i ja) i dwójce dzieci... mało jest gier konsolowych na taką ilość graczy (a nie wszyscy są fanami party-games), gier komputerowych dla tak licznych i zróżnicowanych grup w zasadzie nie ma (pecet wciąż robi za narzędzie zabawy pojedynczego użytkownika, z jedną myszą i klawiaturą)... w zimę trudno biegać z nimi po lesie, żeglować, czy puszczać latawce akrobatyczne... tak więc gramy w planszówki.

Graliśmy w Carcassonne (z górą dodatków), Dungeoneera, Taluvę, Cytadelę (gdzie ośmiolatka potrafiła wszystkich wrednie ograć), Osadników, Jengę, Bug Bluff... czuje że kilka rzeczy gubię, ale za nic nie mogę ich sobie przypomnieć... i wszyscy bawili się świetnie. Mało co w czasie gry przy komputerze potrafi zafascynować tak, jak obserwacja ośmioletniej dziewczynki prowadzącej zacięte negocjacje materiałowe ze swoim ojcem podczas gry w Osadników :) lub ginięcie przez osiem tur z rzędu kiedy jej brat trafia w ciebie zabójcą w Cytadeli ze 100%. skutecznością (niezależnie od tego jak bardzo chce się go zmylić).

Jest sporo teorii dotyczących komunikacji, sporo artefaktycznych podziałów, ale wolę jak czuję i reaguję na siedzących dookoła ludzi, a nie na światło lampy elektronowej (mam monitor CRT) i z empirii wynika, że reszta rodziny też.
Chociaż, jak jestem zirytowany, to lubię postrzelać do wirtualnych ludzi w sieci :D
Najwyraźniej każda zabawa ma swoje przeznaczenie...

W czasie tygodnia, spotykam sie ze znajomymi, żeby w coś zagrać, mniej więcej trzy razy; czy jest to spotkanie ze znajomą przy kawie i kilku partyjkach Neuroshimy Hex! / Taluvy, czy właściwie cotygodniowy 8-mio osobowy maraton w Cytadelę, albo też spotkanie z rodzina brata, za każdym razem jest pozytywnie.
Generalnie, krąg znajomych z którymi mogę i lubię w coś planszowego pograć wynosi coś ponad dwadzieścia osób (nigdy nie grałem jeszcze w cokolwiek z żadnym użytkownikiem tego portalu)... z osób tych w rzeczy cyfrowe (jak Sid Meier's: Alpha Centauri w formie play by email, czy radosne strzelanie do ludzi w Battlefield 2) bawię się z mniej więcej sześcioma...

Żadna gra komputerowa nie dała mi nigdy takiej satysfakcji jak granie ze znajomymi w Carcassonne w wyludnionej marinie na Mazurach o czwartej w nocy przy świetle dwu czołówek.
(Przyznaję się, że nie przepadam za grami agresywnymi, choć kolejna rzeczą, jaką kupie będzie Napoleon's Triumph ;) >

Koniec offtopa ;)

A materiał jaki był, taki był ;) Dobrze, że czasem o nas w telewizji mówią i to, w dodatku, pozytywnie :D
"Your game and Your rules but it doesn't mean I have to play."
Zbiór - http://tinyurl.com/6dhbfw
Awatar użytkownika
Lim-Dul
Administrator
Posty: 1711
Rejestracja: 11 gru 2006, 17:12
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: Lim-Dul »

Odsyłam do badań Pawłowa i Skinnera (od warunkowania klasycznego i instrumentalnego, którymi wypracowuje się także odruchy)
Czyli zacząłeś przytaczać badania, szkoda tylko, że nie na temat, bo akurat badania Pawłowa i Skinnera z samym refleksem nie miały wiele wspólnego, chociaż masz rację co do bodźców i odruchów. Jeżeli wydaje Ci się, że granie w gry komputerowe polega na warunkowaniu odruchowym, to chyba znów posiadasz za mało informacji na ten temat, albo mówisz o tytułach sprzed prawie 30 lat w stylu Space Invaders.
Bardzo dobrze. A teraz mi pokaż fragment mojej wypowiedzi, gdzie twierdzę inaczej.
Twierdzisz inaczej, bo powiedziałeś, że doświadczenia z jednej gry nie przekładają się na drugą, czyli że ćwiczysz refleks tylko "lokalnie". Powtórzyłeś to także w tym poście.
Chodzi Ci o autora teorii o mowie ciała? Zacznę może od Mehrabiana - on wyliczył, że mowa ciała to 55% komunikacji - no to skoro nie widzisz mowy ciała, to znaczy że tyle informacji ucieka, czyż nie? No i owszem, list ogranicza mocno (do 7%, wg Mehrabiana) przekaz komunikacyjny. Ale znajdź mi człowieka, który nie spotyka się ludźmi, a jeno pisze listy. A potem sprawdź jego funkcjonowanie społeczne
I znów powtarzasz tę samą bzdurę. Co ma kanał informacyjny do nawiązywania znajomości? Co z tego, że ucieka Ci część informacji?
A teraz pomyśl o takich ludziach, którzy od maleńkości grają i niespecjalnie do ludzi się garną - to skąd mają brać wzorce interakcji?
Czy wiesz na czym polegają badania naukowe? Nie będę "myślał" o jakiś Twoich wydumanych tworach. Pokaż mi badania przeprowadzone na odpowiednio dużej próbce graczy, które pokażą, że są oni aspołeczni. Twoja wspaniała teoria opiera się tylko na marginalnych przypadkach, a takie można znaleźć wszędzie.
Ale ja znam np. takiego 14latka - gra po sieci już kawał czasu, w realu nie ma znajomych, w szkole w zasadzie z nikim nie rozmawia. Większość interakcji społecznych opiera się u niego na internecie - no i to widać jak cholera.
I co udowadnia jakiś jeden 14-latek w stosunku do ogółu? Ja znam RPG-owców, którzy nie wychodzą poza własne grono i siedzą nocami w piwnicach. To zdrowsze kontakty społeczne, bo spotykają się twarzą w twarz?
I, jak rozumiem, chcesz mi powiedzieć, że pójście "między ludzi", czyli do jakiegoś kółka zainteresowań, że tak ogólnie ujmę, wymaga równie mało wysiłku jak odpalenie, dajmy na to Lineage, gdzie za samo bycie Polakiem jesteś lubiany przez Polaków i nielubiany przez Szwedów? Samo granie powoduje, że poznajesz ludzi, samo udzielanie się na forum. No kurczę, to chyba Ty nie masz żadnych znajomych w realu, skoro mówisz że to tyle samo wysiłku
Ehm? W normalnym życiu jesteś np. hiphopowcem, bo słuchasz hiphopu i odpowiednio się ubierasz i wraz z przynależnością do grupy także przejmujesz pewien zestaw wartości. Jaka jest różnica? Polecam "Ucieczkę od wolności" Ericha Fromma, mechaniczny konformizm i te sprawy.
Mam znajomych "w realu" (nie w sklepie =) i nawiązanie dobrej znajomości, a nie tylko takiej pobieżnej, jak na przykład spotykanie się w piątki w klubie gier planszowych, jest podobnie trudne przez internet, jak i w życiu codziennym. Internet ułatwia nawiązanie znajomości tylko w tym sensie, że możesz się zaprzyjaźnić nawet z kimś, kto mieszka bardzo daleko od Ciebie i że swoboda przepływu informacji jest większa, więc trudno jest kogoś "zagłuszyć", "zastraszyć", czy "onieśmielić".

Reszty bzdet nie chce mi się komentować zdanie po zdaniu. Podsumuję moją wypowiedź tym:

Jeżeli faktycznie interesowałbyś się troszkę bardziej faktami, a nie wyssanymi z palca teoriami i nieadekwatną interpretacją wyników badań naukowych (przytoczyłeś Pawłowa, Skinnera oraz Mehrabiana i za każdym razem trafiałeś tymi teoriami niczym kulą w płot), to wiedziałbyś o tym, że obecnie są prowadzone badania na temat znajomości internetowych.

Niedawno przeprowadzono badania w World of Warcraft, które przy ponad 9 milionach graczy ma dość dużą "próbkę" ludzi i okazało się, że wbrew powszechnie znanemu stereotypowi (który ładnie przytoczyłeś) introwertycznych nastolatków, gracze World of Warcraft nawiązują o wiele więcej znajomości, niż przeciętny człowiek.

To tylko dlatego, że internet stworzył nowy kanał do nawiązywania znajomości, także dla tych ludzi, którzy w normalnych warunkach zostaliby np. zdominowani przez osoby, które lubią być "duszą towarzystwa".

Spotykanie się twarzą w twarz nie powoduje nawiązania "zdrowszych" znajomości. To dlatego, że przy nawiązywaniu znajomości nie liczy się tak naprawdę "kanał komunikacyjny", tylko sama treść komunikacji. Spotykam mnóstwo osób, z którymi gram w planszówki, ale czy kogokolwiek tak naprawdę dobrze poznałem? Poza kilkoma wyjątkami nie, bo grając w gry planszowe tak samo nie da się poznać człowieka, jak grając w same gry komputerowe. Oba hobby mogą zapewnić najwyżej pretekst do nawiązania bliższej znajomości i wtedy nie ma już znaczenia jaką drogą odbywa się komunikacja.

Czym się różni internetowy znajomy od innego znajomego, jeżeli faktycznie wymieniło się z nim informacjami, myślami itp. itd.? Że nie przyjdzie Ci z pomocą, jak wpadniesz do rzeki? Faktycznie pewnie nie przyjdzie, jeżeli mieszka np. w Ameryce, ale zapewniam Cię, że w miarę możliwości będzie Cię wspierał jak każdy inny dobry przyjaciel.

OK - w sieci można być bardziej anonimowym i na pewno ktoś prędzej czy później przytoczyłby słynne "Mam na imię Tomek, też mam 14 lat". W spotkaniach twarzą w twarz też jest mnóstwo oszustów, przestępców itd. i niekoniecznie jest ich łatwiej rozpoznać, bo dzięki szerszemu kanałowi komunikacyjnemu i samemu faktowi, że spotykają się z kimś osobiście, mogą stosować jeszcze silniejsze metody wpływania na drugą osobę. "14-letni Tomek" nie da małej dziewczynce cukierka z narkotykami przez internet, nieprawdaż?

Z mojej strony EOT, bo naprawdę nie chce mi się ciągnąć dyskusji z kimś, kto przytacza jakieś argumenty wyssane z palca i niestosowne teorie naukowe.

Mam wrażenie, że kwiatosz pisze te swoje wymysły trochę jak Hegel: jeżeli fakty kłócą się z jego teoriami, to tym gorzej dla faktów. ;-)
Żadna gra komputerowa nie dała mi nigdy takiej satysfakcji jak granie ze znajomymi w Carcassonne w wyludnionej marinie na Mazurach o czwartej w nocy przy świetle dwu czołówek.
No widzisz, a dla mnie niektóre spotkania klanowe, kiedy graliśmy razem np. w Guild Wars, dały mi bardzo podobne wrażenia.

Aha - jeszcze co do dzieci grających w brutalne gry komputerowe. To wina tylko i wyłącznie rodziców. Jeżeli małe dzieci oglądają brutalne filmy, to skończą tak samo. Niemniej jednak, i to duże "jednak", żadne "medium" nie skłoni człowieka chociażby do morderstwa, jeżeli nie był już od samego początku patologiczną jednostką i właściwie każdy pretekst mógłby być dla niego dobry. Ostatnio było głośno jest o tym, że np. jakieś tam nastolatki popełniły przestępstwo i przy okazji grały w jakąś tam brutalną grę komputerową. Szkoda tylko, że prasa milczy zazwyczaj o innych istotnych czynnikach w przestępstwie i że nie ma żadnych powtarzalnych wyników badań, które pokazywałyby, że wśród "graczy" procent przestępstw jest wyższy, niż u "nie-graczy".

Gry komputerowe stały się nowym kozłem ofiarnym, na którego wiele osób zwala całe zło na świecie. To tylko dlatego, że są tak popularne i dopiero od niedawna zaczęły być zjawiskiem masowym, więc powiązanie z nimi czegokolwiek, np. przestępstwa albo aspołecznego zachowania, jest wyjątkowo proste. Ludzie lubią proste rozwiązania, nawet jeżeli problem jest złożony. Niemcy zwalali wszystko na Żydów, teraz ludzie zwalają na gry komputerowe. Tak samo było kiedyś z kinem. Niemniej jednak gdy gry komputerowe na dobre osadzą się w społeczeństwie, a to kwestia dosłownie kilku lat, to ta moda niechybnie minie i trzeba będzie znaleźć nowego kozła ofiarnego - o, na przykład badania nad komórkami macierzystymi i manipulację genetyczną. :-D

P.S. Po co przytaczasz ponownie te badania wojskowe?

P.P.S. Zabawny fakt dotyczący gier komputerowych: Królowa Elżbieta II gra na konsoli Wii.

P.P.P.S. Obecnie trudno jest podzielić społeczeństwo na graczy i nie-graczy, bo nie jest to już coś, co robi się tylko za młodu, co jest tylko dla dzieci (elloł jax =), albo co jest ograniczone tylko do jakiejś określonej grupy społecznej. Gry komputerowe stały się nowym medium, nieodłącznym od współczesnej cywilizacji. Grają teraz prawie wszyscy - dzieci, starcy, kobiety, mężczyźni - i gry komputerowe są tworzone pod odpowiednie grupy docelowe. Tak samo mało mówi nam podział społeczeństwa na ludzi, którzy "oglądają filmy" i tych, którzy "nie oglądają filmów". Większość stereotypów dotyczących graczy tyczy się tak naprawdę wąskiego grona osób znanych jako "hardcore gamers", a nie są oni tak liczni, jak się wszystkim zdaje - inaczej konsole i gry Nintendo nie opanowałyby tak szybko świata.
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Awatar użytkownika
jar_on
Posty: 90
Rejestracja: 23 cze 2007, 19:39
Lokalizacja: Warszawa

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: jar_on »

Off course Offtop.

Guild Wars to świetna gra :)
Mało czym na komputerze bawiłem się tak długo jak bieganiem moją Mesmerką/Elementalistką (Fast Casting Fire Nuker / Disrupter do PvE) w GW (poza wspomnianą już Alpha Centauri, którą wydano w 1999 roku)...
Niestety nie zdołałem się nigdy w żadną sieciową społeczność wciągnąć; ani w GW, ani w UO, czy Lineage 2 (do ostatnich namawiał mnie długo działający w nich brat), ani też, tak naprawdę, w żadne sieciowe forum ;)

W ogólnym rozrachunku im więcej zróżnicowanych kanałów komunikacji tym lepiej, każdy może sobie coś dla siebie znaleźć :) (choć z drugiej strony, zbyt duży wybór powoduje, że faktycznie ludzie mogą się przestać starać i wybierać tylko te media, w których zaangażowanie i ryzyko będzie jak najmniejsze)

A z grami i przemocą, jest poniekąd podobnie jak z książkami... jedni czytają żeby się czegoś nauczyć, inni bo lubią, jeszcze inni bo coś jest modne, niektórzy podkładają je pod stoły (coby się nie chybotały), zapełniają nimi gigantyczne regały (coby gabinet dobrze wyglądał), wyrywają kartki źeby papier do skrętów mieć (w naszych warunkach szczególnie popularne są kieszonkowe wydania Biblii na bibułowym papierze), lub też, w skrajnych przypadkach, palą na stosach, bo nie zgadzają sie z ich słowami lub używają by dowiedzieć się jak zrobić z benzyny napalm...

I choć samo medium jest absolutnie neutralne, to niektóre jego zastosowania mogą mieć nie najlepszy wpływ na użytkownika i innych ludzi wokół niego. Mało kto o tym pamięta, ale kiedy wydano "Piotrusia Pana" od metra dzieci próbowało latać z parapetów swoich domów... ergo książki są złe.

(tutaj zastanawiałem się nad dalszą dywagacją z użyciem Mein Kampff i czegoś w kierunku Manhunta - który IMO jest flagowym produktem przemysłu brutalizacji życia ;) - ale doszedłem do wniosku, że to bez sensu)

Dobrej nocy i udanego grania, w cokolwiek gracie :)
"Your game and Your rules but it doesn't mean I have to play."
Zbiór - http://tinyurl.com/6dhbfw
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: 02.02.08 Polsat Wydarzenia

Post autor: kwiatosz »

Nie wiem jak to przenieść i gdzie przenieść, ale zostało mi uświadomione [thx Jar_on] że tego posta tu być nie powinno - więc uprasza się o przeniesienie/wywalenie go, tak jak poprzednie. Z gór uprzejmie dziękuję :)

Od końca - badania wojskowe przytaczam, ponieważ Clagus wyraził zainteresowanie nimi, więc napisałem o nich nieco więcej. Ale wiem, że nie widzisz sensu mojego pisania szerzej o tym, bo Ciebie to nie zainteresowało.

Skinner prowadził badania nad warunkowaniem instrumentalnym - a to jest podstawą uczenia się sporej części zachowań, gry komputerowe są modelowym wręcz przykładem tego przykładem, ponieważ inne formy uczenia się w zasadzie w nich nie występują. Refleks, jako odpowiedź organizmu na bodziec, również warunkowaniu się poddaje.
Twierdzisz inaczej, bo powiedziałeś, że doświadczenia z jednej gry nie przekładają się na drugą, czyli że ćwiczysz refleks tylko "lokalnie". Powtórzyłeś to także w tym poście.
Hmm, jeżeli mówiłeś o refleksie ogólnie to faktycznie, aczkolwiek ja przyjąłem że mówimy w kontekście danej gry. Anyway - to bardzo chętnie się zapoznam z badaniami nt. przenoszenia refleksu na sytuacje odmienne niż treningowe, bo jedyne co czytałem dotyczyło refleksu testowanego w warunkach przypominających granie - czyli w zasadzie szybkość odruchu.
I znów powtarzasz tę samą bzdurę. Co ma kanał informacyjny do nawiązywania znajomości? Co z tego, że ucieka Ci część informacji?
Pisałem to w kontekście poprawnych stosunków międzyludzkich - jeżeli nie umiesz poprawnie odczytywać mowy ciała, to się nie pokontaktujesz za bardzo.
Czy wiesz na czym polegają badania naukowe? Nie będę "myślał" o jakiś Twoich wydumanych tworach. Pokaż mi badania przeprowadzone na odpowiednio dużej próbce graczy, które pokażą, że są oni aspołeczni. Twoja wspaniała teoria opiera się tylko na marginalnych przypadkach, a takie można znaleźć wszędzie
Zakładam, że podane przeze mnie wcześniej autorki badań i książek na temat wpływu gier na psychikę nie spełniają Twoich wymogów naukowych, więc domagasz się następnych?
I co udowadnia jakiś jeden 14-latek w stosunku do ogółu? Ja znam RPG-owców, którzy nie wychodzą poza własne grono i siedzą nocami w piwnicach. To zdrowsze kontakty społeczne, bo spotykają się twarzą w twarz?
O korzyściach RPGów napisał ktoś grający sporo dłużej ode mnie, to nie będę się wypowiadał, jeno podam linka - no trochę więcej tych pożytków niż z grania na blaszakach :)


Nie mówię, że internetowi znajomi są gorsi od normalnych, nie wiem skąd ten pomysł? Mówiłem, że łatwiej jest nawiązywać znajomości w sieci, ale to też mówiłem w oderwaniu braku połowy przekazu przy rozmowach przez net. Mówisz, że w realu łatwiej być zakrzyczanym etc. Czyli jak się ucieknie od tego, poprzez znajdowanie znajomych na sieci to jest dobrze? Bo mi się raczej wydaje że trzeba wtedy coś zrobić żeby w tym realu zakrzyczanym tak łatwo następnym razem nie zostać, ucieczka od tego raczej jest średnim pomysłem :)

Hmm, a swoją drogą to wszystkie badania przez Ciebie podane prowadzili anonimowi profesorowie, a czytający Twoją pracę jest jak Marek Jurek - człowiekiem bez nazwiska. A ode mnie się domagasz nazwisk. To się nazywa autorytet abstrakcyjny :)
Jeżeli faktycznie interesowałbyś się troszkę bardziej faktami, a nie wyssanymi z palca teoriami i nieadekwatną interpretacją wyników badań naukowych (przytoczyłeś Pawłowa, Skinnera oraz Mehrabiana i za każdym razem trafiałeś tymi teoriami niczym kulą w płot), to wiedziałbyś o tym, że obecnie są prowadzone badania na temat znajomości internetowych.
Skoro OT to OT, natomiast faktycznie widać że jednak trochę na sieci siedzisz - nadużycia, agresja werbalna - to właśnie dostajemy w dyskusjach w internecie :) "Bo jeśli interesowałbyś się choć trochę faktami, to byś wiedział że [i tu wstawić cokolwiek]" - no przepiękna figura, aż sobie zrzut ekranu zrobiłem, bo by mi nikt nie uwierzył że takiego czegoś można w dyskusji użyć :lol:
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
Lim-Dul
Administrator
Posty: 1711
Rejestracja: 11 gru 2006, 17:12
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Interakcja w grach nie tylko planszowych

Post autor: Lim-Dul »

gry komputerowe są modelowym wręcz przykładem tego przykładem [...] ponieważ inne formy uczenia się w zasadzie w nich nie występują
Nie są, dlatego że we współczesnych grach występuje za mała powtarzalność identycznych schematów, żeby móc je warunkować. Warunkować to mogłeś sobie Galagę.

Ćwiczysz oczywiście pewne umiejętności poprzez ich powtarzanie, ale ma się to do klasycznego warunkowania, jak pięść do nosa.

Aha - według którego "eksperta" inne formy uczenia w nich nie występują? Według wielkiego eksperta kwiatosza? ROFL
Hmm, a swoją drogą to wszystkie badania przez Ciebie podane prowadzili anonimowi profesorowie, a czytający Twoją pracę jest jak Marek Jurek - człowiekiem bez nazwiska.
Tak jak napisałem mogę zacząć przytaczać konkretne nazwiska i prace, ale jeżeli czytałeś moją wypowiedź uważnie, to ciężar dowodowy leży po Twojej stronie, bo to Ty zarzucasz coś grom komputerowym i znajomościom internetowym. Napisałem nawet "innocent until proven guilty".

Aha - do tego nie wiem akurat co skończyłeś, kwiatosz, ale w tym przypadku sam uważam się za autorytet w dziedzinie, w której się teraz wypowiadam. Po pięciu latach studiów, między innymi z wykładami na temat psycho- i socjolingwistyki, dwóch latach pracy jako dziennikarz piszący o grach komputerowych (także o rynku, ciekawostkach w stylu badań naukowych na ten temat itp.) oraz około dziewiętnastu latach grania na komputerze (zacząłem w wieku pięciu lat) zostały jakieś tam ślady. =)
O korzyściach RPGów napisał ktoś grający sporo dłużej ode mnie, to nie będę się wypowiadał, jeno podam linka - no trochę więcej tych pożytków niż z grania na blaszakach
Ehm - dlaczego więcej pożytków? Nikt tutaj nie porównuje gier komputerowych do RPG-ów, tylko wymienia zalety RPG-ów. Dokładnie taki sam artykuł mógłby zostać napisany o grach komputerowych i, guess what, są ich tysiące. Uwielbiam Twoje demagogiczne, pseudo-naukowe podejście.
Skoro OT to OT, natomiast faktycznie widać że jednak trochę na sieci siedzisz - nadużycia, agresja werbalna - to właśnie dostajemy w dyskusjach w internecie
No i w internecie spotykamy też "ekspertów" w stylu Ciebie, którzy piszą o rzeczach, o których nie mają pojęcia i nie podają nawet śladowych faktów, tylko wysysają teorie z palca i biorą stereotypy za rzeczywistość. Czyli wszystko w normie.

Żebym nie wyszedł na hipokrytę - to samo zarzucano mi na temat programowania. =)
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: Interakcja w grach nie tylko planszowych

Post autor: kwiatosz »

Hehe, warunkowanie instrumentalne jak najbardziej w grach ma zastosowanie - robisz coś dobrze - dostajesz nagrodę, robisz coś źle - dostajesz karę. Warunkowanie instrumentalne w czystej postaci :) Uczepiłeś się tego klasycznego i wszystko tym obalasz, a jak widać sam się na tym nie znasz :)

Poza tym tak się składa, że moja wypowiedź była w dyskusji pierwsza, więc pisanie, że to ja mam Tobie udowadniać coś, co Ty obaliłeś stwierdzeniem "nieprawda" jest co najmniej niesłuszne - Ty się czepiłeś moich wywodów, a nie ja Twoich, więc Ty w zasadzie winieneś to udowodnić :) No nie mówiąc o tym, że wyraziłem prośbę żebyś mi podał gdzie mogę o badaniach jednych poczytać, bo chętnie bym się dowiedział na ten temat więcej, ale po moim pytaniu o te jedne badania elegancko zacząłeś temat omijać.

RPG - hehe, i znowu Twoja wolta erystyczna - Ty to wprowadziłeś, zupełnie bez sensu, a teraz się czepiasz że odpowiedziałem :)

Podałem Ci badania, a że Ty mylisz pojęcia, to czujesz się uprawniony do atakowania mnie a nie moich poglądów. Skoro uważasz, że takie coś jest usprawiedliwione tym, czym to sobie tam usprawiedliwiasz to Twoja sprawa, niemniej nie uważam, żeby było to słuszne.

A najlepsze jest to, że cały czas bronisz wykształcania słusznych postaw komunikacyjnych przez internet, a ciągle sam prezentujesz coś, co standardy dobrej dyskusji łamie (a sam przyznajesz że sporo sieciowo się udzielasz) - czyli właśnie odnoszenie się ciągle do osoby a nie poglądów, wprowadzanie tematów tylko po to, żeby potem się o nie czepić, omijasz fakty, które Ci nie pasują (chociażby na podanie przeze mnie autorów badań zażądałeś...podania autorów badań - prześwietna zagrywka :) , wprowadzasz własne kategorie tylko po to, żeby móc powiedzieć że ich nie respektuję, na podanie faktów reagujesz stwierdzeniem, że nie podaję faktów, etc., etc. Aż straszno coś napisać, bo zaraz powiesz, że tak naprawdę tego nie napisałem.

Przepraszam, że przyjmuję Twój styl, ale już takie głupoty piszesz, że musiałem to napisać. Niemniej taka dyskusja to całkiem ciekawe doświadczenie, po liceum jakoś się człowiek odzwyczaja od takiego stylu :)

Anyway - ponawiam prośbę o podanie badań co do refleksu, chętnie poczytam :) Sam natomiast polecam po raz kolejny książki o wpływie gier komputerowych na dzieci :) I może coś o warunkowaniu sprawczym :)
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
Lim-Dul
Administrator
Posty: 1711
Rejestracja: 11 gru 2006, 17:12
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Interakcja w grach nie tylko planszowych

Post autor: Lim-Dul »

No właśnie - Twój post był pierwszy i podałeś w nim niestworzone teorie na podstawie własnego widzimisię, tworząc jakieś dziwne zależności chociażby między ilością przekazywanych informacji i typem znajomości.

Nie trzeba przytaczać źródeł, żeby obalić takie bzdury - wystarczy wskazać, że sam nie masz źródeł i takich nie znajdziesz, bo nie istnieją. Pokaż mi gdzie podałeś jakiekolwiek wyniki badań, ergo fakty, które potwierdzają Twoje teorie - z tego co widzę przytoczyłeś tylko teorie, które chyba znalazłeś w Google'u nie wiedząc o co w nich chodzi, bo nie miały zastosowania w przypadkach, które opisywałeś.

Aha - kwiatosz - to TY nie wiesz o czym piszesz z tym warunkowaniem. Przytoczyłeś Skinnera i Pawłowa, czyli właśnie warunkowanie klasyczne. Teraz nagle zaczynasz o warunkowaniu instrumentalnym, które tak przy okazji mało się od niego różni - jedno polega na łączeniu ze sobą bodźców, tak by reakcja na jeden występowała przy występowaniu nawet tylko drugiego, a warunkowanie sprawcze polega na zwiększaniu (lub zmniejszaniu) frekwencji występowania jakiejś reakcji na bodziec poprzez system nagród lub kar. Oczywiście bodźce i reakcje muszą być powtarzalne, a sytuacje, w których występują identyczne. Miałem to na pedagogice. Zresztą na tej samej pedagogice nauczono mnie, że nie da się "nauczyć" chociażby dzieci bardziej skomplikowanych rzeczy samym warunkowaniem, a niestety współczesne gry komputerowe są właśnie, uwaga, skomplikowane. Pomijasz jeszcze fakt, że warunkowanie jest procesem nieświadomym i pasywnym, w którym zachowania są "wyuczane" tylko poprzez system kar i nagród oraz bodźców, a nie świadomą chęć nauczenia się czegoś przez daną jednostkę.

Sorry, ale kiedy grałeś ostatnio w jakąś grę, w której miałeś bezpośrednie nagrody lub kary za poszczególne posunięcia? Musiałoby dochodzić do mocno powtarzalnych sytuacji i wielokrotnego przechodzenia na przykład tego samego poziomu, a we współczesne gry nie gra się jak w Galagę, czyli grając w te same poziomy, by zdobyć high-score, za to w grach sieciowych występuje tyle nieprzewidywalnych czynników wynikających z interakcji między graczami, że schematy postępowania są zbyt ogólne lub za mało powtarzalne, by móc coś uwarunkować. Być może część reakcji, na przykład że chowam się za róg, jak widzę lecącą na mnie rakietę, da się uwarunkować, ale większość nie - taktyki, strategii itp., która występuje nawet w "głupich" strzelankach. (Nie występuje za to w specyficznych grach popularnych przede wszystkim Japonii, chociażby "shoot-em-upach" z gatunku "bullet hell", gdzie faktycznie trzeba nauczyć się pewnych schematów na pamięć.)

Jednym słowem: znów zasłaniasz się jakimiś teoriami, które nie mają tutaj zastosowania i do tego pokazujesz niewiedzę na temat współczesnych gier komputerowych. I po co mam niby z Tobą dyskutować? ;-)

P.S. O jakie źródła chodzi Ci z tym refleksem? Powiedziałeś tylko, że refleks wyćwiczony w jednej grze nie przekłada się na inną. Jest to o tyle błędne stwierdzenie, że mylisz pojęcie refleksu i odruchu (po angielsku reaction time i reflex - jak widzisz "false friends" - polski refleks to angielski "reaction time"). Refleks to czas reakcji organizmu na DOWOLNY bodziec nerwowy, więc jeżeli go polepszysz, to Twój system nerwowy będzie reagował tak samo szybko na nadlatującą strzałę, jak i, nie wiem, czerwone światło - oczywiście JAK będzie reagował zależy już od odruchu, jednak jak już nauczysz się odruchu, to Twój refleks (czas reakcji) będzie dokładnie taki sam, jak w poprzednich przypadkach. Gdy przyswajasz sobie odruch świadomie i dobrowolnie, to nie trwa to długo - ile czasu, jako człowiek, potrzebowałbyś na skojarzenie faktu, że przy zapalającym się czerwonym świetle wylatuje piłka tenisowa, której musisz uniknąć?
Swoją drogą widzę, że siedzisz głęboko w behawioryzmie, który nie jest już tak modny, jak kiedyś - Twój awatar naprowadził mnie na to, że studiujesz bodajże psychologię. Skończyłeś studia? Jeżeli nie, to nie dziwi mnie Twoja fascynacja behawioryzmem, warunkowaniem itp., które świetnie działają u zwierząt, ale też tylko w szczególnych przypadkach i na pewno nie powinno się nimi tłumaczyć bardziej skomplikowanych zjawisk, co chyba właśnie próbujesz robić. Dopiero później nauczą Cię bardziej popularnych (za dzisiejszych czasów) teorii, sam miałem dwa lata psychologii. Albo i NIE nauczą, bo wielu profesorów na polskich uniwersytetach siedzi w epoce kamienia łupanego, tak jak wyznawcy strukturalizmu (koncepcji mocno, mocno przestarzałej) na lingwistyce stosowanej.
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: Interakcja w grach nie tylko planszowych

Post autor: kwiatosz »

O Pawłowie pisałem w kontekście warunkowania Pawłowskiego, czyli klasycznego, Skinner zajmował się warunkowaniem instrumentalnym przecie - chyba że coś się zmieniło ostatnimi czasy?

A z tym, że się nie da warunkowaniem instrumentalnym nauczyć dzieci czegoś skomplikowanego to też dobre - przecież całe systemy wychowania instytucjonalnego są oparte na warunkowaniu instrumentalnym - a całokształt zachowania się jest "dość" skomplikowaną strukturą.

Nie ma tak przecież, że każdą decyzję rozważasz w trakcie gry - jak jakieś działanie będzie skuteczne, to wtedy je powtarzasz, bo jest słuszne. Im bardziej jest słuszne, tym częściej będzie działać skutecznie, czyli będzie premiowane nagrodą. Taktyka i strategia za jednym zamachem nie wejdą, ale ich elementy są jak najbardziej warunkowane (poprzez doświadczenia swoje, albo starszych stażem kolegów, czyli zastępcze) - jeżeli giniesz, znaczy że coś poszło nie tak. Siedzisz i się zastanawiasz czemu tak się stało? Czasem tak, a czasem nie, tylko po prostu robisz coś inaczej. Nie zginąłeś? No to wobec tego było to działanie słuszne - następnym razem je powtórzysz.

Przy uczeniu się skomplikowanych rzeczy są 2 drogi - albo nagrody łańcuchowe, czyli rozbicie działania na szerem małych czynności i nagradzanie każdej, albo, co jest właśnie w grach, nagradzanie każdego działania zbliżającego nas do działania optymalnego.

Gry współczesne działają na tej samej zasadzie - gdyby nie dawały nagród, to by w nie nikt nie grał :)

Hmm, a inne formy uczenia się - no wydzielanie kar i nagród ma zdecydowanie dominujące znaczenie - może być też modelowanie, ale jeżeli wymodelowane zachowanie będzie się spotykać z karami to też ustąpi. Naśladownictwo jeszcze ewentualnie, ale sam mówisz, że powtarzalnych sytuacji jest mało, to chyba też odpada naśladownictwo - bo sytuacja musi być identyczna jak ta, w której zachowanie zostało zaobserwowane. No jak nic wychodzi że uczenie się w grach jest oparte o kary i nagrody, ale jeżeli ktoś coś jeszcze znajdzie to chętnie posłucham (a raczej: poczytam :) )

No a o żadnym typie znajomości nie mówiłem, ciągle mówię o zubożonych o mowę ciała komunikatach przy komunikacji via internet (oprócz kamerek), później o rozleniwiającej w kwestii nawiązywania nowych znajomości roli sieci. To Ty wprowadziłeś typy znajomości, też w zasadzie nie wiem po co..

PS. Jestem zwolennikiem nie tyle behawioryzmu (jedynie jako przydatnego w terapii czasem =>proste fobie etc), co społecznego uczenia się, które się z niego wywodzi. Cały system wychowawczy w Polsce jest oparty o kary i nagrody, z resztą wątpię, żeby gdziekolwiek na świecie było inaczej. A jego przydatność pokazuje chociażby Superniania :)

Z refleksem chodzi mi o to, że jest to reakcja organizmu na bodziec - pełna zgoda, ale nie na każdy - bo część bodźców nie ma szans stać się kontrolowanymi świadomie, bo działają na poziomie rdzenia kręgowego. Pisząc o polepszeniu refleksu pisałem też o reakcji na nowy, niestandardowy bodziec - czyli nie sam odruch, ale świadome podjęcie decyzji o działaniu i jego wykonanie. I tu dlatego pisałem, że ogólnego refleksu nie polepsza - bo w grze można polepszyć wydajność danych fragmentów układu nerwowego, ale np. bodziec związany z innym zmysłem już takiego przyspieszonego przewodnictwa nie ma, bo dana ścieżka nie była ćwiczona. I chodzi mi właśnie czy są badania pokazujące, że ćwiczenie przewodnictwa niektórych ścieżek prowadzi do polepszenia wydolności całego układu nerwowego związanego z intencjonalnym działaniem w odpowiedzi na dany bodziec. Hmmm, mam wrażenie że za bardzo zamotałem, zamiast wyjaśnić, ale mam nadzieję, że się da zrozumieć :)

A psychologię ogólną mam już za sobą (no, za momencik :) ), teraz już jeno profilowanie i praktyki w psychiatryku :) Także koncepcje wzdłuż i wszerz poprzerabiałem, właśnie na ostatnich kilku zajęciach o wpływie mediów, gier, grup rówieśniczych etc na patologie rozwoju dzieci miałem. Wiem, że jest sporo dzieci normalnych, ale ja za pewne w pracy zbyt wielu nie zobaczę, więc dlatego się skoncentrowałem na tych skrzywionych :) I polecam naprawdę książkę z rysunkami rodzin dzieci grających w gry niesłuszne - naprawdę rusza psychikę jak można dziecko pokrzywić dając mu grać w co chce :)
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
Awatar użytkownika
Lim-Dul
Administrator
Posty: 1711
Rejestracja: 11 gru 2006, 17:12
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: Interakcja w grach nie tylko planszowych

Post autor: Lim-Dul »

A z tym, że się nie da warunkowaniem instrumentalnym nauczyć dzieci czegoś skomplikowanego to też dobre - przecież całe systemy wychowania instytucjonalnego są oparte na warunkowaniu instrumentalnym - a całokształt zachowania się jest "dość" skomplikowaną strukturą.
Abstrahując od tego, że te metody wychowywania i nauczania już raczej nie są stosowane, bo uczą właśnie TYLKO reakcji na bodźce, a nie myślenia. Wyjątkiem może być chociażby "cudowna" metoda Callana opierająca się właśnie na tym, jednak nikogo jeszcze DOBRZE nie nauczono nią języka, bo ludzie się gubią w nowych sytuacjach komunikacyjnych.

Jak czytam dalej o Twoje wywody na temat rozbijania czynności na mniejsze itp., to już w pełni widzę, że jesteś wyznawcą behawioryzmu i tak naprawdę możemy dyskutować długo i wylewnie, bo sam wyznaję kognitywizm, miejscami psychologię humanistyczną - zresztą przez znaczenie tych koncepcji dla lingwistyki - i dlatego raczej się nie dogadamy. Masz po prostu zupełnie inny model ludzkiego umysłu, zachowania i procesu uczenia.

Zresztą na podstawie swoich teorii na temat gier pięknie mi przypomniałeś dlaczego nie lubię behawioryzmu i dlaczego uważam tłumaczenie wielu mechanizmów za jego pomocą za dość prymitywny zabieg. :-P
PS. Jestem zwolennikiem nie tyle behawioryzmu (jedynie jako przydatnego w terapii czasem =>proste fobie etc), co społecznego uczenia się, które się z niego wywodzi. Cały system wychowawczy w Polsce jest oparty o kary i nagrody, z resztą wątpię, żeby gdziekolwiek na świecie było inaczej.
W grach komputerowych najwyraźniej także jesteś behawiorystą. ;-)

Normalnie prawie mnie zachęciłeś do wyciągnięcia notatek z pedagogiki i glottodydaktyki, żeby strzelić wykład na temat lepszych (według mnie) metod i koncepcji nauczania bez żadnego warunkowania... ;-)
No a o żadnym typie znajomości nie mówiłem, ciągle mówię o zubożonych o mowę ciała komunikatach przy komunikacji via internet (oprócz kamerek), później o rozleniwiającej w kwestii nawiązywania nowych znajomości roli sieci. To Ty wprowadziłeś typy znajomości, też w zasadzie nie wiem po co..
No i mówię - to Ty postawiłeś znak równości w następującej formułce:

zubożony kanał komunikacyjny = zubożona interakcja społeczna

Nie wiem skąd Ci się wzięła ta teoria i na jakich badaniach ją oparłeś.

Dobra - ogólnie męczy mnie ta dyskusja, bo ostatecznie wyszło, że nie chodzi o to, że nie zgadzamy się w jakiś szczegółach, tylko nie zgadzamy się u podstaw - od psychologii, poprzez lingwistykę i socjologię, aż po internet i gry komputerowe (w ostatnich dwóch przypadkach obstawiam akurat brak odpowiedniej wiedzy jako źródło nie równouprawnionych, tylko według mnie błędnych teorii) - a w takiej sytuacji to nawet utytułowani naukowcy potrafią się nieźle pokłócić. ;-)
Nawet nie wiem na czym stanęło. :-P

P.S. Moja matka była psychologiem - literatury na ten temat mam w domu kupę, więc jeżeli nalegasz, żebym przeczytał coś, czego nie czytałem, to be my guest. =)

P.P.S. Na temat kar i nagród w grach i dlaczego za współczesnych czasów jest to zła koncepcja, jak powinny wyglądać gry komputerowe (gry jako dzieła ekspresyjne lub impresyjne) itp. polecam wykłady z ubiegłorocznego GDC (Game Developers Conference) z naciskiem na wykład - chyba na temat prototypów - Jonathana Blowa...
War does not determine who is right - only who is left. - Bertrand Russell
---
Moja (niekompletna) kolekcja gier
Moja lista życzeń
Awatar użytkownika
raj
Administrator
Posty: 5207
Rejestracja: 01 lis 2006, 11:22
Lokalizacja: Warszawa
Has thanked: 274 times
Been thanked: 896 times
Kontakt:

Re: Interakcja w grach nie tylko planszowych

Post autor: raj »

Lim-Dul pisze:ie są, dlatego że we współczesnych grach występuje za mała powtarzalność identycznych schematów, żeby móc je warunkować. Warunkować to mogłeś sobie Galagę.
Ćwiczysz oczywiście pewne umiejętności poprzez ich powtarzanie, ale ma się to do klasycznego warunkowania, jak pięść do nosa.
NIe zgodze sie z Toba - popatrz na RTSy i FPPy.
W ramach gatunku wystepuje bardzo duza powtarzalnosc.
"Jest to gra planszowa. Każdy gracz ma planszę i lutuje nią przeciwnika." - cytat za "7 krasnoludków - historia prawdziwa."

Szukajcie recenzji planszówek na GamesFanatic.pl
Awatar użytkownika
jar_on
Posty: 90
Rejestracja: 23 cze 2007, 19:39
Lokalizacja: Warszawa

Re: Interakcja w grach nie tylko planszowych

Post autor: jar_on »

Z grami komputerowymi jest generalnie o tyle śmiesznie, że masz bodźce z ekranu i głośników i reagujesz na nie naciskając klawisze i machając myszą... co prawda intencjonalność tego naciskania jest odrębną sprawą, ale sam fakt, że w większości przypadków automatycznie i bez namysłu wiesz jaki klawisz na klawiaturze nacisnąć, lub gdzie kliknąć myszą oznacza, że, w jakimś stopniu, zdołałeś się już do obsługi danego systemu uwarunkować...

Jeżeli grając Mo w Guild Wars widzę, że któremuś z graczy błyskawicznie spada zdrowie to od tego tego jak dobrze mam uwarunkowane użycie Reversal of Fortune, Word of Healing, Aegis czy cokolwiek w GWEN doszło ;) - bo nie mam czasu zastanawiać sie w którym ze slotów te umiejętności są umieszczone- zależy czy zareaguję wystarczająco szybko i pewnie.

Przy grach planszowych bodźce i reakcje są oczywiście najczęściej o wiele bardziej złożone (choć w Przypadku np. Jungle Speeda to pod warunkowanie odruchów podpada) ale generalnie patrząc na to jak ciężko przestać mi w Carcassonne przestać podświadomie przeliczać ile jeszcze jakich klocków zostało, trudno mi widzieć w tym coś innego jak efekt silnego podświadomego uwarunkowania...
"Your game and Your rules but it doesn't mean I have to play."
Zbiór - http://tinyurl.com/6dhbfw
Awatar użytkownika
steady
Posty: 1034
Rejestracja: 25 wrz 2006, 17:51
Lokalizacja: Wrocław

Re: Interakcja w grach nie tylko planszowych

Post autor: steady »

rajgildia pisze:NIe zgodze sie z Toba - popatrz na RTSy i FPPy.W ramach gatunku wystepuje bardzo duza powtarzalnosc.
Uproszczenie- tak samo można powiedzieć, że wszystkie gry hex and counter sa niesamowicie powtarzalne.
Awatar użytkownika
kwiatosz
Posty: 7874
Rejestracja: 30 sty 2006, 23:27
Lokalizacja: Romford/Londyn
Has thanked: 132 times
Been thanked: 417 times
Kontakt:

Re: Interakcja w grach nie tylko planszowych

Post autor: kwiatosz »

Hmm, przy czym zauważ, że w zasadzie się nie używa ani psychologii poznawczej ani behawioralnej jako samej w sobie - te 2 nurty zostały połączone (w ramach terapii, jako modele teoretyczne oczywiście są oddzielne) w psychologię poznawczo-behawioralną - w praktycznym jej zastosowaniu, model ten zakłada bodziec-poznanie-reakcja, więc nie za bardzo ma sens przeciwstawianie sobie tych 2 podejść, skoro razem stworzyły wspólne podejście - czyli nie powiedziałbym, że to zupełnie inny model psychiki etc :)

No w sumie może tak być że się nie dogadamy...

A, jeszcze - ale jak granie nie daje nam przyjemności to nie gramy - więc jeżeli gra nie daje nagród, ani pod wpływem jej nie udzielamy sobie sami nagród wewnętrznie, to nic nas do niej nie przekona :)
Czy istnieje miejsce bardziej pełne chaosu niż Forum? Jednak nawet tam możesz żyć w spokoju, jeśli będzie taka potrzeba" - Seneka, Listy moralne do Lucyliusza , 28.5b

ZnadPlanszy kwiatosza|ZnadPlanszy gradaniowe
Rebel Times - miesięcznik miłośników gier
ODPOWIEDZ