
I znalazł się [emoji3]
Pogugluj po ile chodzi wersja angielska, ale zawczasu zaparz melisęFegat pisze:Porażka.
Rozumiem, że gra ma prezencję... 499 zł to byłaby wysoka cena ale nie tak bardzo zaporowa.
Ciekawe kto tak zaszalał, Galakta czy oryginalny twórca...
Kapania z roku 2013 (kickstarter) i cena 110-140$.sirafin pisze:Pogugluj po ile chodzi wersja angielska, ale zawczasu zaparz melisęFegat pisze:Porażka.
Rozumiem, że gra ma prezencję... 499 zł to byłaby wysoka cena ale nie tak bardzo zaporowa.
Ciekawe kto tak zaszalał, Galakta czy oryginalny twórca...
Z tego co widzę po komentarzach na fejsbuku, to większość osób chyba nie ma pojęcia, że to gra, która już wyszła po angielsku, że można sobie sprawdzić, ile kosztuje w zielonych i że to nie prima aprilis. Tytuł nie na moją kieszeń, ale ciekawi mnie, ilu wspierających ostatecznie się pojawi.
Nie znam ceny tej gry w oryginale, ale jak na tak znaczącą cenę, to EB na poziomie 15zł to trochę nieporozumieniesmutas123 pisze:To "hmm", bo czujesz się zachęcony?
A tam, mów o chcesz idą jak burza ;pMarx pisze:Nie znam ceny tej gry w oryginale, ale jak na tak znaczącą cenę, to EB na poziomie 15zł to trochę nieporozumieniesmutas123 pisze:To "hmm", bo czujesz się zachęcony?
No to policzmy: 130 dolarów x 4 złote, do tego VAT i nie chce wyjść inaczej. To po prostu droga gra, nie ma w tym drugiego dna.Fegat pisze:Kapania z roku 2013 (kickstarter) i cena 110-140$.sirafin pisze:Pogugluj po ile chodzi wersja angielska, ale zawczasu zaparz melisęFegat pisze:Porażka.
Rozumiem, że gra ma prezencję... 499 zł to byłaby wysoka cena ale nie tak bardzo zaporowa.
Ciekawe kto tak zaszalał, Galakta czy oryginalny twórca...
Z tego co widzę po komentarzach na fejsbuku, to większość osób chyba nie ma pojęcia, że to gra, która już wyszła po angielsku, że można sobie sprawdzić, ile kosztuje w zielonych i że to nie prima aprilis. Tytuł nie na moją kieszeń, ale ciekawi mnie, ilu wspierających ostatecznie się pojawi.
Rozumiem, że to za oceanem, że inny kurs, ale Panie, bez przesady
Widzę, że i tu na forum i na fejsie bardzo bronisz tej ceny. Według mnie jesteś w błędzie i to sporym, a teraz dlaczego:No to policzmy: 130 dolarów x 4 złote, do tego VAT i nie chce wyjść inaczej. To po prostu droga gra, nie ma w tym drugiego dna.
Tylko że to wcale nie jest duża skala, to jest tycia, tycia skala - przy 110 tysiącach, czy ilu tam, to jest poniżej 200 sztuk. Koszt wydruku takiej ilości jest na egzemplarz dużo wyższy niż przy 1000, który jest generalnie minimalnym nakładem do wydania gry w Polsce (a przy czeskich eksperymentach 500). Do tego koszt tłumaczenia, przygotowania graficznego etc rozkłada się na niewiele egzemplarzy. Wyżej pojawiały się informacje, że teraz ta gra kosztuje 200 dolarów - no i na to też należy patrzeć. Bo jeśli patrzymy na ceny historyczne to wiesz, ja kupiłem Battlestar Galactica za 99 złotych, więc równie dobrze mógłbym mówić, że teraz to przesada z cenami tej gry.Fegat pisze: Widzę, że i tu na forum i na fejsie bardzo bronisz tej ceny. Według mnie jesteś w błędzie i to sporym, a teraz dlaczego:
-kickstarter dotyczy sprzedaży detalicznej, naprawdę szczerzę w to wątpię, aby galakta "kupiła" ten produkt płacąc 100$ za sztukę.
Zresztą, pomiędzy dwoma firmami kiedy zamówienie jest na tak dużą skalę (99 tysi to 150+ sztuk bez problemu), glakta powinna dostać sporo niższą ceną, znając życie pewnie z 40-70 dolarów.
To znaczy co? Gra ma mieć progresywną cenę w zależności od ilości zasad? Czy ki diabeł?* Jak gra jest wyszlifowana, pobalansowana i działa, to reszta jest już kwestią wyłącznie komponentów. Stwórca stwierdza, że jest okej i nie ma już po co siedzieć nad mechaniką gry, bo jest gotowa.z drugiej - jeśli gracze są gotowi płacić grube pieniądze za Blood Rage, którego koszt jest napompowany jedynie przez figurki, to mnie to martwi. Bo to oznacza, że mając gotową grę suwak ceny można przesuwać coraz bardziej i bardziej w kierunku dużych kwot nie robiąc nic z warstwą zasad gr
Podziękuj GW, które zamordowało bitewniaki.Oczywiście zdaję sobie sprawę, że są ludzie lubiący ładne figurki - ale do tej pory zajmowali się raczej bitewniakami.
A nie łatwiej było wydać grę w normalnej cenie, a dla tej sporej grupy lovecrafotowców zrobić osobne figurki do dokupienia na sztuki? W ten sposób lovecraftowcy mieliby swoje wielkie figurki, a inni gracze mogliby kupić grę w rozsądnej cenie bez płacenia za zbędne kilogramy plastiku.Omnibus pisze: Na świecie istnieje spora grupa lovecraftowców, która chciała właśnie takich figurek dla Cthulhu, przez wiele lat. Sam taką osobą jestem i CW to był grom z jasnego nieba.
Chodzi mi o to, że ilość komponentów w grze zwykle wzrasta wraz z jej skomplikowaniem, a z ilością elementów wzrasta cena - porównajmy Twilight Imperium 3, Eclipse, Warrior Knights i Blood Rage (którego jeszcze długo będę używał jako przykładuOmnibus pisze:To znaczy co? Gra ma mieć progresywną cenę w zależności od ilości zasad? Czy ki diabeł?* Jak gra jest wyszlifowana, pobalansowana i działa, to reszta jest już kwestią wyłącznie komponentów. Stwórca stwierdza, że jest okej i nie ma już po co siedzieć nad mechaniką gry, bo jest gotowa.z drugiej - jeśli gracze są gotowi płacić grube pieniądze za Blood Rage, którego koszt jest napompowany jedynie przez figurki, to mnie to martwi. Bo to oznacza, że mając gotową grę suwak ceny można przesuwać coraz bardziej i bardziej w kierunku dużych kwot nie robiąc nic z warstwą zasad gr
najgorsze jest to, ze te figurki sa kiepskiej jakosci. ladnie wygladaja jedynie z daleka.kwiatosz pisze:Oczywiście zdaję sobie sprawę, że są ludzie lubiący ładne figurki - ale do tej pory zajmowali się raczej bitewniakami. Nie mam też nic przeciwko ładnym figurkom w grach, (...)
po pierwsze, bitewniaki to nie tylko GW.Omnibus pisze:Podziękuj GW, które zamordowało bitewniaki.
Gdyby było łatwiej i opłacalniej, toby to rozwiązanie weszło w życie. Ale nie weszło i twórcy podtrzymują opinię, po długiej dyskusji, że nie ma sensu wydawać wersji z mniejszymi figurkami. Mimo iż gra sama w sobie jest na tyle dobra, by być jednym z lepszych area-controli wogóle. Praktyka mówi, że twórcy, gdy słyszą "A zróbcie tak dla tych i tak dla tamtych, by było do wyboru do koloru" niemalże sinieją ze strachu. więc coś jest na rzeczy.Gambit pisze:A nie łatwiej było wydać grę w normalnej cenie, a dla tej sporej grupy lovecrafotowców zrobić osobne figurki do dokupienia na sztuki? W ten sposób lovecraftowcy mieliby swoje wielkie figurki, a inni gracze mogliby kupić grę w rozsądnej cenie bez płacenia za zbędne kilogramy plastiku.Omnibus pisze: Na świecie istnieje spora grupa lovecraftowców, która chciała właśnie takich figurek dla Cthulhu, przez wiele lat. Sam taką osobą jestem i CW to był grom z jasnego nieba.
Żeby nie było...lubię figurki w grach, ale nie lubię bezsensownej przesady.
BR odebrałem dwa dni temu, po powrocie z wakacji, jeszcze nie grałem. Tylko myślę, że popełniasz fundamentalny błąd: porównujesz dwa gatunki gier: gargantuiczne strategie na minimum nockę, z dosyć prostym, combatowym euro. W tych pierwszych faktycznie ciężko bajerować mocniej, przy 5 bilionach decków kart, plansz, planszetek, żetonów, jednostek, pól mapy itede. Nie żebym coś do tych gier miał. Za wyjątkiem tego, że nigdy nie mam możliwości w nie zagrać :/Chodzi mi o to, że ilość komponentów w grze zwykle wzrasta wraz z jej skomplikowaniem, a z ilością elementów wzrasta cena - porównajmy Twilight Imperium 3, Eclipse, Warrior Knights i Blood Rage (którego jeszcze długo będę używał jako przykładu). Masz jakiś koszt wyprodukowania elementów, pakujesz ich do gry tyle, ile trzeba do przeprowadzenia rozgrywki. Te pierwsze trzy gry ciężej zrobić w mniejszym koszcie, bo tam wszystko się przydaje. Rozmiar kafelków jest uzasadniony (a według niektórych - zbyt mały) liczbą elementów, które się na nich umieszcza. W BR natomiast wzrost ceny nie poszedł za złożonością gry, a za jej wyglądem. A ja wolę gdy idzie jednak za złożonością, a użycie komponentów jest podyktowane mechaniką gry. No i klimatem - BR jest dość suchy i tego figurki nie zmieniają.
Siostro! 500mg Klozapiny! Tempo! Tempo!najgorsze jest to, ze te figurki sa kiepskiej jakosci. ladnie wygladaja jedynie z daleka.
Poza nielicznymi skupiskami FoW, Warmachine'a i być może tego "Rzeczypospolita w ogniu" czy jak temu tam. W porównaniu do GW, to wciąż plankton.po pierwsze, bitewniaki to nie tylko GW.
Nie no. Tylko de facto zlikwidowało jeden system, z drugiego zrobiło parodię, a z trzeciego scena to z grubsza "Kto przyniesie wincyj maszyn po 500 złotych na turniej". Teoretycznie wszystko ok.po drugie, nic nie zamordowalo.