Jestem po pierwszej partii solo dla poznania zasad. Już widzę że popełniłem jeden błąd, bo choć grałem korporacją dla początkujących, zacząłem z produkcją na poziomie 1 na wszystkich surowcach. Nie obyło się także od spojrzenia na BGG, gdyż sam tryb solo jest raczej słabo opisany - zwłaszcza mało intuicyjne jest to że gracz może wykonać dowolną ilość akcji na pokolenie i jedyne co go ogranicza to ilość surowców i pieniędzy. Poza tym udało się chyba przestrzegać wszystkie zasady.
Muszę przyznać że TM robi niemałe wrażenie. Grafiki na kartach, choć prezentują różne style i poziom artystyczny, bardzo mocno budują klimat rozgrywki. Faktycznie, jak już tutaj wspominano, gra jest bardzo intuicyjna i gdy już się przyzwyczai do ikon na kartach nie ma potrzeby czytać zamieszczonego na nich tekstu (choć i tak jest to wskazane, gdyż niektóre karty mają działanie, które nie jest rozpisane w formie ikon). Tryb solo w odróżnieniu od normalnej gry ma także ograniczenie rund-pokoleń. Musimy zdążyć z terraformacją planety w przeciągu 14 pokoleń, inaczej przegramy grę. W połączeniu z faktem iż "era korporacji" jest obowiązkowym trybem przy grze solo, gra utrzymuje dosyć interesującą dynamikę i trzeba się sprężyć aby zdążyć zanim czas dobiegnie do końca. Z początku wydawało mi się iż nie podołam wyzwaniu gdyż losowy dociąg kart powodował iż dysponowałem drogimi kartami na ręce (przeważnie o koszcie 17-35 MC). Docelowo jednak okazało się iż niektóre karty z niebieskimi obwódkami potrafią tworzyć bardzo silne komba, dzięki którym zarówno ekonomia jak i możliwości technologiczne moich kolonistów były raz po raz wzmacniane co pokolenie. Docelowo udało mi się zakończyć transformację planety w 14 pokoleniu, stawiając ostatni region oceanów.
Ogromną zaletą gry IMO jest fakt iż z początku ciężko jest o surowce, zwłaszcza dochód, przez co wymusza wiele ciężkich wyborów pomiędzy zagrywaniem danego projektu albo sprzedażą karty w ramach akcji podstawowych. W miarę jak upływają kolejne pokolenia silnik ekonomiczny gry zaczyna nabierać kształtów, kolejne projekty się realizują a Mars z każdym kolejnym pokoleniem niczym w powieściach Kima Stanleya Robinsona z czerwonej planety staje się zielonym rajem. Wszystko to niesamowicie buduje klimat i nie mogę się doczekać kolejnych rozgrywek w większym gronie, gdyż w grze występuje cała masa kart o negatywnej interakcji, z których nie sposób zrobić pożytku w grze solo.
Grę udało się zakończyć z wynikiem 80 punktów, po zrealizowaniu łącznie 29 projektów, wygrywając w 14 pokoleniu. Terraformacja Marsa na pewno będzie częściej gościć na moim stole
orzeh pisze:Jedynie wykonanie mogłoby być zdziebko lepsze.
Wykonanie faktycznie mogłoby stać na nieco lepszym poziomie. Obowiązkowa jest laminacja kart graczy (choć słyszałem że można dostać tak duże koszulki w sklepach fotograficznych). Z drugiej strony odpuszczenie przez producenta solidniejszych materiałów pozwoliło utrzymać grę na przyzwoitym poziomie cenowym jak na to co dostajemy.
orzeh pisze:Kostki surowców chyba długo nie przetrwają (mam nadzieję że się mylę).
U mnie wszystkie kostki surowców mają odprysk farby w jednym narożniku. Domyślam się że jest to miejsce w którym kostka była sklejona z czymkolwiek co ją trzymalo w momencie zanurzania w farbie i jest to nieunikniony efekt, ale mimo wszystko zapala mi się czerwona lampka jak na to patrzę. Czy w waszych egzemplarzach kostki surowców też mają takie uszczerbki ?
- K.