Wczoraj w końcu i pierwsi warszawscy gracze mieli w końcu okazję zapoznać się z
Terraformacją Marsa. Ja i mat_eyo bylismy mega-zadowoleni a i Piotrkowie się nie skarżyli.
Graliśmy na zupełnie najprostszym poziomie (bez specjalizowanych korporacji, wykupywania kart startowych, kart zaawansowanych i draftu kart) a i tak przyjemnego kombinowania była cała masa.
W grze z jednej strony budujemy silnik z kart, które umieszczamy w swoim tableau (zagranie kart kosztuje kasę, z którą jest ciężko (przynajmniej mi było) w czasie gry).
Z drugiej strony terrformujemy Marsa na planszy umieszczając tam różne żetony (zieleń, ocean, miasta itp.)
Z trzeciej strony grając przesuwamy do góry wskaźniki terraformacji Marsa (temperatura, stężenie tlenu i ilość oceanów).
Jest jeszcze ciekawy aspekt fundowania nagród (czyli wyznaczania (za kasę!) że jakaś kategoria (np. dochód graczy)) będzie punktowała na koniec gry. Oczywiście niekoniecznie fundator nagrody załapie się na VPki z ufundowanej nagrody (co wczoraj spotkało mnie i mat_eyo
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
). Z fundowaniem i tak trzeba się spieszyć, bo tylko 3 nagrody z 5 mogą być ufundowane.
Podobnie jest z tytułami - tylko 3 z 5 dostępnych można 'wykupić' (znów za kasę!). Ja np. wczoraj ogłosiłem się prezydentem (miałem 3 miasta) i Wielkim Ogrodnikiem (3 tereny zieleni).
Bardzo pasuje mi końcowa punktacja na którą składa się mieszanka: zasług w przesuwaniu znaczników terraformacji, układu własnych żetonów na mapie, zdobytych tytułów/nagród oraz punktów znajdujących się na kartach (nie za dużo tego ostatniego). Plus jeszcze jakieś fajne specyficzne dla pojedynczych kart rzeczy: zwierzęta domowe, badania nad mikrobami, hodowle ryb etc etc.
Zarówno budowa silnika z kart jak i aspekt kombinowania z umieszczaniem żetonów terenu na mapie bardzo mi odpowiadały.
No i jeszcze jedna rzecz - klimat! Super były powiązania między nazwami kart a tym co faktycznie robiły.
Rzadko daję 9/10 po pierwszej rozgrywce, ale tu nie ma wyjścia. Daję
A wszystko, przypominam, w wariancie najbardziej podstawowym. Bardziej zaawansowany jawi mi się jeszcze fantastyczniej
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Mimo to spokojnie kolejne partie mogę grać w wariant najprostszy, tak dobra to gra.
--
Na innych stołach zombiaki, Scythe, Wyspy Kanaryjskie (West of Africa) i jakaś zombiakowa nuda (
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
) a ja zakończyłem Draculą z piotremsmu, niestety nierozstrzygniętą przez moje zawahanie względem przepisów. Partia była dramatyczna - Dracula ukąsił 4 kobiety a jedncześnie ja odkryłem jego 3 kryjówki (przegrywałem 3-4) i już wydawało się, że zrobiłem ruch na 5-4, ale po uważnym doczytaniu przepisów, okazało się że tylko na 4-4 i w kolejnej rundzie (której błędnie juz nie rozegraliśmy) miałbym 50% szans na zwycięstwo/porażkę. Szkoda. Ech :-/
Mechaniki dice placement i dice manipulation świadczą o słabości i braku pomysłowości projektanta.
--
"We don't stop playing because we grow old; we grow old because we stop playing."
G. B. Shaw