Mnie się Terraformacja zdecydowanie kojarzy z grami cywilizacyjnymi - także z
Wojną narodów i podobnymi tworami. Zaczynamy od zera, rozwijamy się technologicznie, żeby produkować coraz więcej, żonglujemy różnymi wskaźnikami, żeby osiągnąć zamierzony efekt. Podobnie jak w wymienionych grach cywilizacyjnych, mamy mnóstwo unikalnych kart do tworzenia różnych fajnych kombinacji. Z kolei do
Wojny narodów upodabniają
Terraformację korporacje - w
Wojnie też mamy sporo różnych cywilizacji i lekko asymetryczny start. Inny jest mechanizm pozyskiwania kart (draft), dodatkowo dochodzi plansza, którą zabudowujemy (co też ma aspekt mocno cywilizacyjny, bo spokojnie można by to przełożyć na rozbudowę miast w delcie Nilu i irygację jałowych terenów czy jakikolwiek inny analogiczny temat). Odchodzi za to aspekt militarny (a w każdym razie jest mocno spłycony do czerwonych kart-przeszkadzajek).
Nowy jest za to warunek zakończenia rozgrywki - jednej z najbardziej tematycznych elementów tej gry, którego na inny setting nie byłoby już tak łatwo przełożyć - ale generalnie jeśli ktoś lubi się bawić w rozbudowę cywilizacji, to przy
Terraformacji poczuje się jak w domu (stąd pewnie porównanie do
Osadników).
Jako miłośnik
Terry Mistiki (który zagrał w nią ponad 30 razy w parę miesięcy po zakupie) mogę powiedzieć, że dla mnie te gry nie mają nic wspólnego. Aspekt przestrzenny w
Terze ma zupełnie inną wagę i cel, nie widzę tu podobieństw. Pod tym względem to
Terraformacja jest bardziej chyba podobna do
Rokoko, bo tam też dostaję inny bonus w zależności od tego, gdzie wstawię swoją sukienkę
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)