Na pewno nie widzę w niej chaosu. Gra jest szybka, jakby skompresowana (i to nie jest wada) - nie czekasz nie wiadomo ile, zanim coś się rozkręci - w zasadzie kręci się od razu - nie ma takiego jałowego "nabierania rozpędu" - swoimi działaniami gracze jeszcze bardziej to przyśpieszają - jak ktoś dostaje "bęcki" to nie ma czasu na otrząsanie się z szoku - "padłeś-powstań" jak odpuścisz - przegrywasz. Wszystko się ładnie zazębia. Trzeba mieć świadomość pewnej krótkiej kołdry - trudno prowadzić zrównoważony rozwój - zawsze gdzieś Cię zabraknie i masz jak w banku, że ktoś to wykorzysta, albo uzna Twój nadmierny rozwój za zagrożenie (Twoją wygraną). Ale trzeba też mieć plan B i C - moim zdaniem próba jednotorowego realizowania jednej strategii nie sprawdza się - to zbyt dobrze widać i inni będą próbowali to przyblokować. Ostatnio w każdej grze byłem zmuszony do zmiany planu. Są też sytuacje, gdzie sytuacja innych frakcji ma pośrednio wpływ na Ciebie (mówią na to geopolityka) ale raczej ciężko się czuć z tego powodu zaskoczonym - trzeba brać na to poprawkę.Błysk pisze:Dobra, a wracając do samej gry. Jako że 2 tygodnie mam detoks od planszy, to chciałbym chociaż poczytać. Jesteście w stanie napisać jakieś swoje relacje z gry w MN? Ewentualnie wypowiedzieć się na temat "czy rozgrywka jest chaotyczna?". Pytam w związku z dyskusją na grupie FB, a sam na temat MN i chaotyczności nie mogę się wypowiedzieć. Padło "wygrywa się przez szczęście, bo ciągle biją lidera i tylko jak ktoś czegoś nie dopatrzy, to da się wygrać" w skrócie i uproszczeniu. Zgadzacie się z tym?
Ta permanentna "krótka kołderka" przenika całą grę - to swoiste naczynia połączone - każdy aspekt może mieć funkcję ofensywną - nawet funkcja przywództwa, a nie konkretna przewaga fizyczna (często jest tak, że jesteś przywódcą mimo utraconej realnej przewagi i nadal może to być twój silny i wygrywający atut).
Rzekome przegięcie frakcji jest dyskusyjne - bo najczęściej równoważy je jakiś inny czynnik, czasami nieoczywisty ale skuteczny np. wyjątkowo słabe położenie (mało zasobów) albo agresywne sąsiedztwo.
Co do "zepsutych" zasad - jeśli wszyscy przy stole grają wg uzgodnionych tych samych zasad, tak jak pisał Ozzy nie ma to wpływu na czyjekolwiek gorsze szanse - nie da się powiedzieć, że coś jest popsute.
Ale żeby nie było - osobiście uważam wykładnię FR reguł za najbardziej sensowną - to jest logiczne i dość oczywiste (zwłaszcza zeus). (ale ostatnio sami graliśmy z przejmowaniem kontroli na początku następnej tury "ruchu i walki" - mea culpa - to się więcej nie powtórzy)