Jest mityczna w sensie dość dosłownym
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Tzn. ich snap-fity (o ile dobrze kojarzę takie są w GoreChosen) robią na mnie wrażenie z punktu widzenia inżynierskiego - doceniam przemyślane pocięcie figurkek o dynamicznych pozach i wystających drobnych elementach na dwie-trzy części tak, że po złożeniu nie widać podziału. Uznaję świetną jakość wykonania pod kątem minimalnych śladów po łączeniu formy i ostrości szczegółów, tylko imo obecne projekty są bardzo słabe, zarówno od strony estetycznej, jak i rzemiosła. Biblioteka podstawowych kształtów składająca się na walcowatą figurkę która ledwie nadaje się na armaturę, ustawiana następnie w idiotycznej lub wręcz niemożliwej pozie i obficie posypywana z wiadra czerpiącego tym razem z biblioteki drobnych detali. Czy jakiś rzeźbiarz w ogóle podpisuje się imiennie pod ostatnimi projektami dla GW?
W wypadku ikonicznych projektów jak SM jestem w stanie zrozumieć jak trafia to w czyjś gust - mi samemu podobają się groteskowi, idiotyczni terminatorzy ze względu na Space Hulka - ale gdy jest to styl aplikowany do wszystkich nowych figurek, jak właśnie Blood Bound, to budzi już we mnie tylko obrzydzenie. Ale ja nie jestem obiektywny, bo nie mogę im darować zarżnięcie Starego Świata i byłem fanem starego (początek tego millenium) chaosu. Obecne demony są dla mnie karykaturą siebie.
Z zalet natomiast widzę dużą satysfakcję z malowania, jeśli ktoś nie jest mistrzem pędzla, bo można ograniczać się do 'kolorowania'. Malowanie 7 Sins będzie np. dla mnie bardzo dużym wyzwaniem, bo nie da się ograniczyć do aplikacji narzędzia 'fill with colour', tylko będzie potrzeba mieć dobry koncept i umiejętności przerastające moje, by oddać naturalne obrzydlistwo rzeźb. Większość figurek GW natomiast jestem w stanie jak się przyłożę pomalować tak, że jestem od biedy zadowolony. No i absolutnie rewelacyjnie i łatwo się je konwertuje - w momencie, gdy figurka to w gruncie rzeczy gładkie powierzchnie na których 'leżą' detale i już na wejściu nie wygląda naturalnie, to pocięcie na kawałki i zlepienie green stuffem w innej konfiguracji, po czym przykrycie niedoróbek jakimiś dodatkowymi elementami obecnymi na wyprasce jest zaskakująco łatwe.
TL;DR: figurki GW jest dobry dla malarzy, w szczególności tej większości nie wchodzącej na artystyczne wyżyny którzy z kartonowego pionka zrobią dzieło sztuki, dla ludzi ogólnie docenających miniaturyzację i drobniutkie szczegóły, niekoniecznie dla modelarzy czy ludzi patrzących na figurki jak na rzeźby. Taki Conan czy 7 sins mają mniej ostre szczegóły (chociaż dystans znacznie się zmniejszył), ale IMO o kilka klas lepsze rzeźby. Te potwory działają jako całość, można łatwo je sobie wyobrazić wdzierające się do realnego świata, czego o figurkach Blood Bound ani Sigmarines nie można powiedzieć
Ale znowu, prawdopodobnie po prostu już przejadło mi się pół-parodiowe podejście 'larger than life', wyczekiwałem pewnego odświeżenia linii warhammera do nowego looku i współczesnych standardów, a dostałem poniekąd właśnie to, tylko nie tak, jak sobie wyobrażałem
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Więc może dla kogoś podchodzącego do GW bardziej na świeżo, nie z perspektywy całej ich historii, będzie to znowu pociągające.