
Ów ranking przypomniał mi też bardzo słabą przygodę z Cat Town. Japońską grę prezentował mi jakiś poirytowany wszystkim Włoch. Nie dość, że wyjątkowo słabo mówił po angielsku, to jeszcze nie znał zasad i co chwila zerkał do instrukcji. CO CHWILA! Do tego grał tak, jakby miał wygrać z całym światem, a ja kompletnie nie wiedziałem co mam robić w swojej turze - co irytowało go jeszcze bardziej. Po 10 minutach tej "prezentacji" zapytał mnie, czy już mi wystarczy, bo inni też chcieliby zagrać. Obok nas stał tylko około 60-letni pan, tłumacząc że nie czeka na grę, bo chciał jedynie popatrzeć. Włoch mimo tego poprosił mnie o opuszczenie stolika. Zastanawiam się jaki jest sens zatrudniania osób, które nie są zaznajomione z zasadami tytułu, który mają zaprezentować, a w efekcie prezentacji - sprzedać? Nie wiem więc jak Cat Town, bo gra wydawała mi się nie mieć sensu, chyba że był to produkt z gatunku superlight, czyli robię coś, żeby coś robić, ale GRY w tym nie ma. Ktoś grał i może to zweryfikować?
A skoro już jesteśmy przy ludziach tłumaczących zasady - to absolutnie najlepszy był Amerykanin, który tłumaczył nam Tourię. Prawdziwy showman! Nie dość, że wytłumaczył sprawnie, w sposób niesamowicie klarowny i jasny, to był bardzo przyjacielski i super dowcipny. To była prawdziwa przyjemność! Aż głupio mi było i miałem SOLIDNE wyrzuty sumienia, że nikt z naszej paczki nie kupił Tourii. Gra nie była wybitna, ale dzięki niemu bawiliśmy się kapitalnie! Tak się powinno tłumaczyć zasady - chcąc sprzedać tytuł, który się prezentuje!
Z tego miejsca chciałbym też pozdrowić przesympatyczną i przepiękną Polkę, która tłumaczyła nam zasady do Hyperborei. Wprawdzie gdy znajomi zapytali mnie czy gra mi się podoba, zadałem druzgoczące pytanie: "Jaka gra?", bo przez jej urodę nie widziałem nawet planszy, ale moi znajomi kupili po egzemplarzu, więc prezentacja była skuteczna.

I jeszcze małe pytanie - Czy ktoś z forumowiczów grał może w Armageddon? Lubię postapo, lubię worker placement, ale tytułu nie miałem na liście i z racji tego nie zagrałem, a nie chciałem kupować w ciemno. Jest czego żałować, czy nie ma?