Odi pisze:Trudno porównywać Destiny z AH LCG, bo to karcianka konfrontacyjna. Zupełnie inne emocje podczas rozgrywki, turnieje, rywalizacja... W AH fun płynie z odkrywania historii, radzenia sobie z przeciwnościami. Z każdym kolejnym podejściem do tego samego scenariusza, zabawa jest zauważalnie gorsza.
A ja mam właśnie odwrotne odczucia. Choć może nie tyle odwrotne, co zróżnicowane.
Początkowe ogrywanie kampanii z podstawki to była rzeczywiście przygoda, czekanie z wypiekami na twarzy, co też się czai na rewersie karty agendy czy aktu. Oczywiście dostawałem ostro w tyłek, ale zabawa była przednia.
Obecnie mam rozegranych 16 partii na jednym core secie i, co oczywiste, zniknął gdzieś ten duch przygody, ale... mam jeszcze więcej frajdy z prób rozgrywania scenariuszy w optymalny sposób. Chociażby drugi scenariusz - pamiętam już dokładnie, co robi która lokacja, jakie są wartości shrouda, jakie mogą mi się wylosować lokacje alternatywne i próbuję optymalizować pod tym kątem rozgrywkę. W tej lokacji mam szansę wyszukać w talii sprzymierzeńca (np. drogi di Luca), w tej zagrać go taniej, i tak dalej. Teraz czekam na drugi core set (złamałem się, ale już wiem, że trafiłem z tą grą w dziesiątkę), żeby mieć jeszcze więcej zabawy przy budowaniu talii. Bardzo mi się podoba system doświadczenia i modyfikacji talii. Początkowo myślałem, że to doświadczenie jest głównie po to, żeby kupować lepsze karty, ale potem mnie olśniło: przecież mogę budować talię pod konkretny scenariusz, a potem znacznie ją modyfikować za doświadczenie (za 1 punkt expa zamieniam dowolną kartę w talii na taką z poziomu 0). No i mogę chociażby odpuścić sobie podczas tworzenia talii drogą kartę, która pozwala wymknąć się wszystkim wrogom jednocześnie (bo w pierwszym scenariuszu solo szansa, że mnie dopadnie mnóstwo wrogów, jest niewielka), ale koniecznie tę kartę muszę dołożyć przed scenariuszem trzecim, itd.
Ależ miałem w weekend zabawę ze Skidsem, znając już dobrze 1 scenariusz - tak dobrze kontrolowałem zagładę, że wyciągnąłem z talii wszystkie ghule i zbadałem wszystkie lokacje - 9 doświadczenia na koniec! Olśnienie nr dwa: skoro robię talię pod wymykanie się, to przecież mogę podejść na luzie do scenariusza 2, zostawić sobie całe doświadczenie na scenariusz 3 i z kilkunastoma punktami doświadczenia stworzyć talię na rusha - odkryć jak się da najszybciej wszystkie lupki, dobrymi kartami do wymykania się ominąć kultystów i jak najszybciej załatwić sprawę w finałowej lokacji.
W zależności od wybranej postaci strategii jest co niemiara, dla mnie zabawa na jeszcze wiele, wiele wieczorów.
I powiem szczerze, że mnie osobiście dziwi to dwojakie podejście do LotRa i AH - w AH nie można wielokrotnie ogrywać tych samych scenariuszów, bo... jest więcej fabuły? A LotRa można tłuc do znudzenia, bo jest jej mniej? Powiem tak: jeżeli ktoś nastawia się wyłącznie na poznawanie nowych przygód, to AH jest absolutnie nieopłacalne i odradzałbym komukolwiek pakowanie w to pieniędzy. Ale gra z pewnością ma ogromną regrywalność, która z czasem będzie rosła w postępie geometrycznym. Zauważcie, że jednak model wydawania AH jest całkiem inny! Nie wyszedł nawet pierwszy dodatek nowego cyklu, a już są dostępne dwa pojedyncze scenariusze w druku na żądanie. Może to sugerować, że te pojedyncze scenariusze będą wychodzić w takim samym tempie, co normalne Mythos Packi - co oznacza, że po zakończeniu pierwszego cyklu będziemy mieć (teoretycznie):
- 1 kampanię złożoną z 3 scenariusz (podstawka);
- 1 kampanię złożoną z 8 scenariuszy (
Dunwich Legach);
- ok. 6 pojedynczych scenariuszy.
To nam łącznie daje 17 scenariuszy za plus minus pół roku. Wziąwszy pod uwagę, że te 6 scenariuszy można wplatać w dowolnej kolejności do kampanii (albo po prostu ogrywać je osobno), za pół roku, razem z dużo większą liczbą kart graczy, a więc i sensownym deckbuildingiem, regrywalność będzie ogromna - oczywiście dla kogoś, komu ogrywanie tych samych scenariuszy przynajmniej parę razy nie przeszkadza. Fakt, koszt będzie spory, i gdybym miał grać we wszystko tylko raz czy dwa, to bym nie wszedł. Ponieważ jednak jeden CS dał mi na razie 16 gier (a wciąż nie rozegrałem kampanii Agnes i kończę obecnie kampanię Skidsem), to jestem niemal pewien, że dla mnie regrywalność będzie niemalże nieskończona.
Myślę, że FFG jest świadome zmartwień graczy o konieczność oczekiwania kilku miesięcy na rozegranie pełnej kampanii i stąd taki nacisk na pojedyncze scenariusze w DnŻ. Jeśli ktoś chce, to może poczekać te pół roku i kupić całość, a w międzyczasie bawić się w pojedyncze. W Stanach Mythoc Pack i pojedynczy scenariusz z DnŻ mają tę samą cenę, a zawartość podobna (z tego, co słyszałem, te pojedyncze są nawet bardziej złożone, bo dają tam wyłącznie karty scenariusza, dzięki czemu mogą się bardziej bawić w różnorodne lokacje w każdej rozgrywce itd.). Trzeba poczekać, jak się dalej rozwinie ten model, jestem jednak przekonany, że zabawy mi nie braknie. Portfel boli, ale już się z tym pogodziłem.