
[Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Pytanie czy liczymy od najdłuższej krawędzi pudełek czy ustawiamy z nich wieżę 

- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Ustawiamy wieżę, za kogo ty mnie masz? A jakby się przewróciły stojąc na krawędziach? Poza tym tak sobie policz – 2x twilighty + starcraft i już masz ponad metr dwadzieścia..

- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Tak w ramach przygotowań przed fretko nem trza było zmierzyć się z przeładowanym miejscem – oto dzielna ekipa likwidatorów w akcji

- sowacz
- Posty: 797
- Rejestracja: 04 lut 2008, 11:08
- Lokalizacja: Rumia
- Has thanked: 1 time
- Been thanked: 33 times
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Hehe, jak tak dużo osób przewidujecie, to może poinformujcie Rebela żeby tam w domu swoje stoisko rozstawił
Trzeba będzie ich poinformować, że moze być więcej ludzi niż na targach level 01, no i nie trzeba tak daleko jechać 
Jakiejś szczegółowej listy gier jakie tam już są na miejscu pewnie nie ma co?


Jakiejś szczegółowej listy gier jakie tam już są na miejscu pewnie nie ma co?
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Mirek więc jak tak dojechać ? Podaj adres bo Redłowo+Mały Kack to wystarczający kawałek żeby się zgubić 

- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Raport z pola walki - jest 6:30 wlasnie skonczylismy grac - idziemy spac - nie budzic do 15.00 - śpimy
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Pierwszy polski nocny konwent planszówkowy. 

Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
magazyn
- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Kolejny dzien za nami - dzis filmowo growy - ale trzeba rano wstac bo przed 12 przychodza kolejni ludzie na granie - ekipa w 3 pokojach uklada sie do spania - teraz to sie dopiero bedzie dzialo
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Uuu, ale coś dzisiaj króciutko. 

Zawsze gdy zauważysz, że jesteś po stronie większości zatrzymaj się i zastanów.
magazyn
magazyn
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Fretkon można chyba uznać za zakończony, choć ta ostatnia gra była jakby lekkim niewypałem. Zbyt wyprane mózgi, za wiele zszarganych nerwów i te nieskończenie dlugie obliczenia rzeczy, które wydawały się być banalnie prostymi, choć... Nie zraziłam się do Diuny. Chyba tylko dzięki zabiegą Mirka, który przez conajmniej pół godziny wprowadzał graczy w klimat.
Planeta będąca pustynią, gdy splunięcie komus pod nogi jest największym darem. Mesjasz, który ma przywrócić zieleń. Przyprawy, bez ktorych całe imperium legnie w gruzach oraz gigantycznie czerwie, które moga Cię zeżreć. Jeśli będziesz miał szczęście im umknąć to najwyżej wpadniesz w burze piaskową. Naprawdę te 3-4 zdania nie mogą oddać tego czym jest nie tyle ta gra, ale powieść.
Zawsze też można przyjać opcję, że nie zraziłam się do tej gry, bo moje kobiece ego zostało miłe połechtane tytułem imperatorskim
Tak czy siak jeśli nie na poternie to Grzesiek, pamiętaj że ktoś chce z Tobą zagrać i nawet pofatyguję się do Rumi (tak, tam gdzie na smoki można juz zapolowac przy odrobinie szczęścia).
W każdym bądź razię dziękuję wszystkim, z którymi mogłam pograć i gratuluje wygranym (czytaj głównie Mirkowi:P)
Planeta będąca pustynią, gdy splunięcie komus pod nogi jest największym darem. Mesjasz, który ma przywrócić zieleń. Przyprawy, bez ktorych całe imperium legnie w gruzach oraz gigantycznie czerwie, które moga Cię zeżreć. Jeśli będziesz miał szczęście im umknąć to najwyżej wpadniesz w burze piaskową. Naprawdę te 3-4 zdania nie mogą oddać tego czym jest nie tyle ta gra, ale powieść.
Zawsze też można przyjać opcję, że nie zraziłam się do tej gry, bo moje kobiece ego zostało miłe połechtane tytułem imperatorskim

Tak czy siak jeśli nie na poternie to Grzesiek, pamiętaj że ktoś chce z Tobą zagrać i nawet pofatyguję się do Rumi (tak, tam gdzie na smoki można juz zapolowac przy odrobinie szczęścia).
W każdym bądź razię dziękuję wszystkim, z którymi mogłam pograć i gratuluje wygranym (czytaj głównie Mirkowi:P)
- Odi
- Administrator
- Posty: 6658
- Rejestracja: 21 kwie 2007, 12:51
- Lokalizacja: Gdynia
- Has thanked: 730 times
- Been thanked: 1114 times
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
No i byłem 
Grało się bardzo fajnie, a pudełka z grami faktycznie na metry liczono. Szkoda tylko, że w końcu nie udało się zagrać w Struggle of Empires ...:/
Pzdr dla uczestników&Gospodarza

Grało się bardzo fajnie, a pudełka z grami faktycznie na metry liczono. Szkoda tylko, że w końcu nie udało się zagrać w Struggle of Empires ...:/
Pzdr dla uczestników&Gospodarza

- Mirek_koval
- Posty: 358
- Rejestracja: 26 lip 2004, 19:55
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Fretkon, fretkon i po fretkonie …
Kiedy wreszcie się wyspałem i zdołałem posprzątać pobojowisko zdołałem przegrać zdjęcia z imprezy, powycinać te mniej cenzuralne i sklecić jakąś relację…
Zaczęło się niewinnie - już w środę – podwójną nocną partią w twilight struggla – tak jakoś się udało w miarę wcześnie (jak na imprezę – bo koło drugiej w nocy). Tak przy okazji udało się zrobić warsztaty rzemiosł dawnych – znaczy się prac w wosku – ale to zupełnie inny temat…
Tak gdzieś koło 11 zaczęli przybywać tłumniej goście – udało się zestawić kilka wolinowych stołów do gry, pojawiły się jakieś krzesła a gry naprawdę liczono w metrach…

Tak na dobry początek rozgrzewką w brasika zaczęliśmy nowy dzień…

Ponieważ ludzie schodzili się i schodzili – Lary wykopał ze stosu nieśmiertelną konfrontację i rozpoczął zajadły pojedynek z Odim..

Hanibal rozsiadł się na dwóch stołach i wciągnął do bodajże 21.00 znaczną cześć graczy…

Zaczynało być ciężko z miejscem….

Teraz będzie ciężko – przed nami rozpoczęcie gry w Twilight Imperium III na oko tak koło trzynastej… Przyszli zdobywcy wertują karty ras i zastanawiają się nad wyborem strategii…

Już po kilku godzinach – tak koło szesnastej galaktyka była rozłożona i zajęliśmy pozycje do ataku…

Po kilku godzinach grania zauważyliśmy iż drugi stolik zaczyna się dezintegrować… oto ostatnie stadium Larrego przed burzą… jest jeszcze suchy…

Kobiety zaciągnęły Odiego do samotnej rozgrywki w Imperiala…

Charon z niedowierzaniem przygląda się sytuacji na Mecatolu… skąd u licha tam tyle ziemskich turystów… no i po chol..e im ten pomarańczowy autobus….?

Koniec gry nastąpił gdzieś koło 6 rano…

Dokładna i ilustrowana relacja z walki nad galaktyką już wkrótce…
Następnego dna rano – a właściwie gdzieś tak koło 15.00 kiedy zwlekliśmy się z łóżek w miarę wypoczęci po gigantycznej 17 – godzinnej rozgrywce (Oj był to zły pomysł… oj zły:) zabraliśmy się za kolejne pozycje – tym razem kolej nadeszła na Cubę

Potem jakoś tak przyszła pora na obiadokolację i kilka filmów a potem na spańsko…


Ludzie, jak podczas epidemii, padali tam gdzie stali… na szczęście w zapasie mieliśmy trochę kocy i skór przez co udało się zorganizować w miarę sprawne barłogi:)
Po śniadanku zaczęliśmy lekkim Carcassonem…

A potem Odi przyniósł jakąś dziwną karciankę o pływaniu statkiem i handlu… Po kilku buntach nawet ją polubiłem… Yaarrrggghhh!!!

Lary jak zwykle wciągał ludzi w konfrontację…

Imperial jak zwykle wciągnął pozostałych…

Zasady były proste ale zaskoczenie na twarzy Sowacza – bezcenne…

Odi długo zastanawiał się co poszło nie tak w końcówce gry..

By potem zawalczyć z Larym o władzę nad światem epoki zimnej wojny…

Reszta załogi zanurkowała w piaski Arrakis…

I o ile na pustyni było gorąco to nad żelazną kurtyną wiało chłodem…

Fretkon zakończył się niedzielnym grillem…


Michał przejął się rolą panującego nad żarem że nawet nie zauważyliśmy kiedy…

Zamienił się w Faraona

Zresztą zapanowały egipskie ciemności… zarówno w jedzeniu jak i….


To tyle w temacie fretkonu… następny zapewne za rok a wszystkich chętnych zapraszamy do poterny już w ten piątek od 17.00…
Kiedy wreszcie się wyspałem i zdołałem posprzątać pobojowisko zdołałem przegrać zdjęcia z imprezy, powycinać te mniej cenzuralne i sklecić jakąś relację…
Zaczęło się niewinnie - już w środę – podwójną nocną partią w twilight struggla – tak jakoś się udało w miarę wcześnie (jak na imprezę – bo koło drugiej w nocy). Tak przy okazji udało się zrobić warsztaty rzemiosł dawnych – znaczy się prac w wosku – ale to zupełnie inny temat…
Tak gdzieś koło 11 zaczęli przybywać tłumniej goście – udało się zestawić kilka wolinowych stołów do gry, pojawiły się jakieś krzesła a gry naprawdę liczono w metrach…
Tak na dobry początek rozgrzewką w brasika zaczęliśmy nowy dzień…
Ponieważ ludzie schodzili się i schodzili – Lary wykopał ze stosu nieśmiertelną konfrontację i rozpoczął zajadły pojedynek z Odim..
Hanibal rozsiadł się na dwóch stołach i wciągnął do bodajże 21.00 znaczną cześć graczy…
Zaczynało być ciężko z miejscem….
Teraz będzie ciężko – przed nami rozpoczęcie gry w Twilight Imperium III na oko tak koło trzynastej… Przyszli zdobywcy wertują karty ras i zastanawiają się nad wyborem strategii…
Już po kilku godzinach – tak koło szesnastej galaktyka była rozłożona i zajęliśmy pozycje do ataku…
Po kilku godzinach grania zauważyliśmy iż drugi stolik zaczyna się dezintegrować… oto ostatnie stadium Larrego przed burzą… jest jeszcze suchy…
Kobiety zaciągnęły Odiego do samotnej rozgrywki w Imperiala…
Charon z niedowierzaniem przygląda się sytuacji na Mecatolu… skąd u licha tam tyle ziemskich turystów… no i po chol..e im ten pomarańczowy autobus….?
Koniec gry nastąpił gdzieś koło 6 rano…
Dokładna i ilustrowana relacja z walki nad galaktyką już wkrótce…
Następnego dna rano – a właściwie gdzieś tak koło 15.00 kiedy zwlekliśmy się z łóżek w miarę wypoczęci po gigantycznej 17 – godzinnej rozgrywce (Oj był to zły pomysł… oj zły:) zabraliśmy się za kolejne pozycje – tym razem kolej nadeszła na Cubę
Potem jakoś tak przyszła pora na obiadokolację i kilka filmów a potem na spańsko…
Ludzie, jak podczas epidemii, padali tam gdzie stali… na szczęście w zapasie mieliśmy trochę kocy i skór przez co udało się zorganizować w miarę sprawne barłogi:)
Po śniadanku zaczęliśmy lekkim Carcassonem…
A potem Odi przyniósł jakąś dziwną karciankę o pływaniu statkiem i handlu… Po kilku buntach nawet ją polubiłem… Yaarrrggghhh!!!
Lary jak zwykle wciągał ludzi w konfrontację…
Imperial jak zwykle wciągnął pozostałych…
Zasady były proste ale zaskoczenie na twarzy Sowacza – bezcenne…
Odi długo zastanawiał się co poszło nie tak w końcówce gry..
By potem zawalczyć z Larym o władzę nad światem epoki zimnej wojny…
Reszta załogi zanurkowała w piaski Arrakis…
I o ile na pustyni było gorąco to nad żelazną kurtyną wiało chłodem…
Fretkon zakończył się niedzielnym grillem…
Michał przejął się rolą panującego nad żarem że nawet nie zauważyliśmy kiedy…
Zamienił się w Faraona
Zresztą zapanowały egipskie ciemności… zarówno w jedzeniu jak i….
To tyle w temacie fretkonu… następny zapewne za rok a wszystkich chętnych zapraszamy do poterny już w ten piątek od 17.00…
Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Tiaa widać że było fajowo. Szkoda że byłem tylko przez chwile
Zaplecze niewyczerpalne - żeby zagrać we wszystko po trosze trza by zrobić miesięczną imprezę i obawiam się że jedno pudełko zapałek na oczy by nie wystarczyło. 


Re: [Gdynia] Fretkon – no Ferrets allow:) 1-3 maja
Fajnie było na grilu. I ciekawe kto tak zweglił te ziemniaki, ze mimo iż były w foli to się spaliły (a raczej zwęgliły do cna). Normalnie przyznać się 
Fakt faktem niedlugo szykuje mi się ognisko to będę na waszych.. no dobra - naszych błedach się pilnie uczuć i z naszych ziemniaczków da się uzyskać trochę pożywnej strawy.

Fakt faktem niedlugo szykuje mi się ognisko to będę na waszych.. no dobra - naszych błedach się pilnie uczuć i z naszych ziemniaczków da się uzyskać trochę pożywnej strawy.