Co do filozofii to ja po prostu:Deem pisze:W rpgach ukuło się takie ładne powiedzenie "System does matter" i to samo dotyczy planszówek. Jeśli mechanika jest eurowata to choćbyś dorzucił tonę plastiku to gra nadal taką pozostanie. Z resztą siedząc w grach wojennych sam wiesz, że do stworzenia klimatu epickiego konfliktu plastik nie jest niezbędny.raj pisze:Prawda jest taka, że figurki są w LoH integralnym elementem budowania klimatu. Co ciekawe to nie jest klimat Gracji, wogóle nie czułem się helleńsko, ale to jest klimat epickiego konfliktu bohaterów o półboskich mocach walczących o terytoria i z potężnymi potworami.
Bez tych figurek gra zostaje spłaszczona i bardziej eurowata.
Figurki dorzucili, bo to się sprzedaje i tyle. Ludzie lubią ładne żołnierzyki i są gotowi zapłacić więcej - zamiast gry za 200 pln masz grę za 400 pln (w podstawowej wersji). Jak widać po wynikach wyszło im to na dobre, ale nie ma co dorabiać do tego filozofii i tłumaczeń.
1. lubię euro.
2. bardziej lubię euro z klimatem.
3. bardziej lubię euro z klimatem, mapą, area control.
4. bardziej lubię euro z klimatem, mapą, area control i figurkami.
Dlatego nie zgadzam się z teorią że figurki to tylko plastik, który nic nie wnosi, a jak gra jest sucha to sucha pozostanie.
Prawdą jest, że plastik nic nie wniesie do gry bez klimatu. Ale jeśli twórcom udało się już w mechanice gry, wykonaniu planszy, komponentów etc. ten klimat nieco zbudować to dobrze dopasowane stylistyką figurki mogą jeszcze to uczucie wzmocnić. W tym sensie istotnie przyczyniają się do budowy mitycznego (nomen omen) "klimatu", przy czym absolutnie nie mogą być jego jedynym wyznacznikiem.
Agrykola z figurkami nie będzie miała tego efektu m.in. ze względu na tematykę. W przypadku gra wojennej, czy po prostu innej typu area control może być zupełnie inaczej.
Wiele osób lubi strategie rozgrywane kartonikami na heksach, ale to nie znaczy że gdyby tam były miniaturowe czołgi to klimatu nie byłoby więcej.