Jak był "rejs" to się nie dziwę, że Staszek został
Ad Astra to wg BGG lajtowa gra (i niezbyt dobrze oceniania), ale jak Jacek tak zachwala to musowo pogram
ja natomiast, dzięki wydatnej pomocy Bogasa, mogłem wieczorem pograć w karty w mieście Doomtown i poturlać kostkami w Clash of Cultures.
Doomtown takie sobie, totalnie nie wiem jak w to grać, ale koncepcja - klimat! - dzikiego zachodu jest bardzo fajnie wpleciony w mechanikę. Strzelaniny i nieustanna gra w pokera - to była rewelacja, nieustanne napięcie. Losowość i brak pomysłu na grę in minus
CoC - w sumie OK, ale jakoś mnie nie porywa na miarę gier z absolutnego topu. Budujemy swoją cywilizację, jest sporo kombinowania i optymalizowania, ale całokształt jest dla mnie trochę fiddly i nie do końca satysfakcjonujący.
Wyborów sporo, ale przez to połowa gry to pasjans. Druga połowa to turlanie kostkami przy bitwach i tutaj losowość mocno potrafi dowalić. Bitwy mocno losowe (jak zawsze)
Sporo dróg do punktowania, przejmowania punktów (wpływ kulturalny), ale końcowe punktowanie też jest zależne od kart celów, które mogą przychodzić idealnie lub wcale (ostatnie dociągi wchodziły mi na 100% tego co robiłem/zrobiłem).
Graliśmy szybko (jakieś +2h) i na taki czas gry było całkiem spoko. Wszystko działa sprawnie, ale dla mnie bez efektu wow. Element losowy na taką kobyłę trochę psuje końcowy odbiór. Część optymalizacyjna super, losowa nie
Mimo wszystko nie czułem epickości i wielkiego rozwoju cywilizacji, tylko robienie czegośtam (produkcja mchu) żeby zdobyć punkty na koniec.
TtA jest absolutnym królem civ games.
(dzięki Boagas!)