chciałbym zauważyć, że ten wątek znajduje się w kategorii "Gry planszowe i karciane"
a więc:
- mapki
- spotkania
- kłótnie dystrybutorów ze sklepami
- aplikacje
- itp. itd.
nie pasują ... po prostu
(oczywiście są bardzo ciekawe, pouczające, interesujące, ale NIE W TYM WĄTKU
ps. podpowiem, że wątek Essen jako konwentu w ramach niniejszego forum znajduje się
tutaj)
A jeśli jest ktoś, kto chciałby pogadać o grach, to.. ostatnio miałem krztynkę czasu ...:
a)
Merlin - wstępnie/raczej odpadam.
Po Zamkach, Notre Dame, Bora, W roku smoka - Stefan stał się moim ulubionym projektantem.
Te dość różne gry łączy jedno: stosunkowo proste zasady i trudność rozgrywki.
I to jest (był?) geniusz.
i przy Wyroczni i przy Merlinie mam wrażenie odwrócenia proporcji...
b)
Heaven & Ale - troszkę kojarzy się z Shipyardem (ten tor akcji), bardzo z Egizią a jeszcze troszeczkę z Zamkami Burgundii.
Bardzo ciekawy twist polegający na tym, że każdy z rodzajów aktywacji, każdy z graczy może wybrać tylko raz w ciągu gry. Oczywiście najlepiej na koniec ... ale.... nawet dla jednego gracza nie wystarczy dysków aktywujących w ostatniej rundzie...a przy kilku... ho ho ho?!?!?!
bardzo ciekawe decyzje do podjęcia
a jeszcze rozbudowa swojej planszy...wielopłaszczyznowa...
i jeszcze końcowe punktowanie, jakby je zaprojektował najarany trawką Knizia...
Myślę, że to będzie
HIT dla co najmniej zaawansowanych graczy
c)
Calimala - następny
HIT ale tylko dla geeków.
Dziwny/Genialny mechanizm wybierania akcji.
Możliwe akcje losowo (poza centrum) rozkładamy na macierzy 3x3.
Miejsca do zagrania, to te łączące dwie możliwe akcje.
Kładąc swój dysk aktywujemy obie akcje na połączeniu... ale... jeśli ktoś już wcześniej był na tym miejscu, to dajemy mu w prezencie powtórkę tych dwóch akcji
... i kolejnemu też
ale już czwartego wyrzucamy do Rady Miasta ....wywołując punktowanie
BTW punktowania:
mamy 15 kategorii, w każdej z nich walczymy o przewagi, każda z tych kategorii jest punktowana dokładnie raz, przy czym:
- kolejność punktowania jest losowa dla każdej z gier
- jest znana od początku rozgrywki
Brzmi jak połączenie Brukseli 1893 z Rokiem Smoka i... tego nie mogę odpuścić
d)
Transatlantic - zagrywanie kart jak w Concordii (praktycznie identyczny mechanizm), ale pod spodem zupełnie inne reguły, zupełnie inna taktyka.
Przede wszystkim: bez mapy
Poza tym:
- zdobywanie mnożników oddzielono od kart (
karty zdobywane podczas gry dają lepsze akcje, ale mnożniki trzeba zdobywać oddzielnie).
- w naturalny sposób "wypychamy" z gry inne statki (a to wpływa bezpośrednio na dochód, czyli pośrednio na możliwość kupowania kolejnych statków)
e)
Pioneer days -
mnie ta gra zdobyła!!
i nawet Rahdo, przeżywający każdy kolejny wynik na kościach, mnie nie zniechęcił
wygląda na:
bezprecedensowe połączenie lekkości / trudności / multum wyborów / (
żółtej/i]) interakcji
same sprzeczności

i cały czas piszę o lekkuchnej kościance
:d