Ja grywam w nia od pierwszej edycji, to juz pare ladnych lat. Mechanika sie broni - jest az elegancka w swojej prostocie. Dla mnie fun jest, misji w grze nie ma wiele, ale mozna znalezc na sieci wiele dodatkow do tego. Poza tym same scenariusze sa mocno regrywalne.Blacksad pisze:Minęło w sumie 5 lat od wydania 3 edycji, sporo się naczytałem o SH, naoglądałem rozgrywek i mam mieszane odczucia może dlatego, że nie dane mi było zagrać... zapytam mądrzejszych ode mnie - tak z ręką na sercu - Czy ta gra się jeszcze broni swoją mechaniką? Czy warto ją kupić nie tyle dla samego posiadania, ale dla samego "funu" grania w nią? Tylko nie piszcie, że to gra legenda, gra kultowa, (towar niedostępny wszakże jest podwójnie cenny), ale czy często do niej wracacie, czy czymś jeszcze was zaskakuje?
Moim zdaniem dodatki (byly dwa - Deathwing i Genestealer) nie wychodza, poniewaz psuly przyjemnosc z gry, wprowadzaly mase niepotrzebnych rzeczy, ktore tak naprawde psuly a nie pomagaly.
Sila sa zbalansowane scenariusze, to nie jest gra, ktora mozna przejsc 'na pale' - musisz miec plan, a rzuty kostka tylko Ci w tym pomagaja. Gra nie wybacza bledow - strata jednego marina moze oznaczac przegrana. Losowosc? Alez oczywiscie, ale bez taktycznego myslenia nawet rzucanie samych 6 Ci nie pomoze, a z dobrze obrana taktyka i kryciem nawzajem swoich marinow mozesz przetrwac. Mi podoba sie klimat - celem jest wykonianie zalozen scenariusza, jako marine prowadzisz tak naprawde oddzial samobojcow. Nie nalezy grac tak, zeby wszyscy chlopcy przetrwali - musisz wiedziec kiedy poswiecic jednego lub nawet dwoch, po to zeby reszta wykonala misje...
Ktos tu pisal o dlugim setupie, ale wedlug mnie nie jest tak zle - przy odrobinie wprawy rozlozenie to 15-20 minut.
Jesli ktos nie wie z czym to sie je to jest dostepna wersja komputerow, ktora jest dokladnym przeniesieniem gry. Mozna kupic (chyba wyjdzie taniej) - zagrac i poczuc czy jest klimat czy nie. Chociaz dla mnie wersja planszowa jest duzo lepsza.