Po pierwszej partii powiem tak: jeszcze jedna dobra gra Felda, w którą kompletnie nie umiem grać.

Ciasno dramatycznie bo trzeba wybierać, które akcje wykonać. Ale z drugiej strony są wbudowane mechanizmy by jednak wykonać te akcje, które się chce (robot-joker, programowanie za zegarki), a nie poddawać się losowemu rozstawieniu pól akcji.
Fabularnie to jakaś patologia jest: programujemy robota, żeby poszedł i kazał człowiekowi coś zrobić.

Mamy łodzie, ale nimi nie pływamy, służą tylko do tego by je ustawiać, za to ośmiornice porzucają wodę i włażą do stacji oddychając nie wiadomo jak i trzeba je łapać.
Fajna rzecz (i bardzo rzadka w grach, o ile w ogóle spotykana), że wiesz jaką kto akcję zrobi bo musi najmniej kolejkę wcześniej wcześniej odpowiednio zaprogramować robota.
Negatywna interakcja jest, ale dość nietypowa i łagodna - nikt Ci żadnej akcji ani pola nie blokuje. Niby jest walka o przewagę w liczbie opanowanych sektorów, ale to jakoś też umiarkowanie ważna rzecz. Podobnie wyładowywanie botów ze śluz - wiadomo, że to się stanie. Zasobów nie brakuje, jak nie w tym to w innym sektorze leżą. Zostaje tylko jakiś wyścig o tańsze miejsca na łodzie czy co lepsze rozszerzenia i karty. Tor kolejności wydaje mi się kompletnie nieistotny - gra zyskałaby na płynności rozgrywki, gdyby ten element sobie odpuścić i tradycyjnie zostawić kolejność w kółko ze zmianą pierwszego gracza.
Karty, odnoszę wrażenie, się bardzo nierówne. Jedne mocne (np te dające bonusy za zabijanie ośmiornic), a inne to się tylko dla punktów bierze. Szalenie ważne jest zbieranie literek, nie wiem czy nie okaże się to niezbędnym warunkiem zwycięstwa. Drugą obowiązkową pozycją wydaje się być by w każdej turze zgromadzić te 3 zegarki dla dodatkowego programowania robota, bo wtedy robisz 17+ zamiast 13+ akcji w całej grze (+ bo jeszcze ewentualnie programowanie z kart).
Co do wykonania jednej rzeczy kompletnie nie rozumiem: dlaczego do licha karty programów (te co ustawiają żetony do programowania) są dwustronne?? Oszczędność żadna bo i tak do pudełka wepchali jakieś puste i reklamowe karty. No więc po co?