3. Moja ówczesna recenzja raczej merytoryczna była, całkiem prawdopodobnie - za bardzo.
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Przy czym - owszem, nie patyczkowałem się z nią. Jak człowiek czyta bzdury, to w którymś momencie zaczyna go to irytować.
Dodam - książka była techniczna, konkretnie było to "Budowanie robotów z Lego Technic" Marka Rollinsa.
Po prostu, w przeciwieństwie do autora książki który różne rzeczy sobie wymyślał, ale tylko wirtualnie - ja coś takiego już wcześniej projektowałem i budowałem w rzeczywistości. A dodatkowo, akurat przypadkiem studiowałem na kierunku "Automatyka i Robotyka", więc miałem do tego również pewne przygotowanie teoretyczne.
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Więc to co autor zaproponował tylko (SIC!) wirtualnie - ja zbudowałem według jego wskazówek w rzeczywistości, a następnie wskazałem wszystkie błędy jakie tam popełnił, a nawet w kilku przypadkach pokazałem - jak można to poprawić, żeby jednak działało (tam gdzie się coś naprawić dało).
Ale gdyby według tej książki chciał zbudować coś, ktoś nie mający wiedzy i doświadczenia, to raczej by się po prostu zniechęcił, bo to nie miało prawa działać, raczej książka wzbudzałaby tylko frustrację. A jak ktoś miał wiedzę jak te projekty poprawić, to mu ta książka do niczego potrzebna nie była. Ergo - książka była "dla nikogo".
To był przypadek książki, której autorowi się tylko wydawało, że wie o czym pisze. I niestety jego merytoryczność była naprawdę na zerowym poziomie. Przy tematach technicznych - da się w sumie o wiele łatwiej pokazać, czy książka ma sens, po prostu weryfikując pomysły w rzeczywistych projektach.
Autor poległ nie tylko na fizyce: nie uwzględniając ciężaru klocków a zwłaszcza silników; nie uwzględniając zmiany środka ciężkości przy ruchu robotów, np. ruchu ręką; nie uwzględniając zmian kierunku sił działających przy takim ruchu - a rozmawiamy o robotach wysokości rzędu metr i wzwyż, ważących około 20kg - tu już trzeba to uwzględniać, bo klocki są plastikowe, a silniczki legowe nie są jakoś szczególnie mocne, mimo to, przy jego projektach spokojnie dawało się klocki połamać, czasami nawet bez uruchamiania niczego - po prostu pod ciężarem konstrukcji.
Poległ nawet na tym, że np. wymyślona przez niego ręka, była dłuższa od korpusu całego robota, więc "ciągnęłaby się po ziemi".
O tym, że nie rozróżniał legowych silniczków pod kątem: który ma większą moc, więc bardziej nadaje się do poruszania tam gdzie są większe siły, albo w ogóle nie zająknął się o przekładniach, którymi można moc napędzającego mechanizmu trochę "podnieść", nawet nie wspominam.
Tak samo jak kompletnie zignorował to, że piloty legowe (pisał o serii power functions) mają 4 możliwe kanały do sterowania, a każdy pilot może poruszać 2 silniczkami (tak w skrócie), więc jeśli chcemy mieć więcej niż 8 punktów ruchu, to trzeba się pobawić w jakieś skrzynie biegów, gdzie każdy bieg porusza innym mechanizmem plus jednym silniczkiem te biegi zmieniać. I to mimo tego, że jego projekt miał tych punktów ruchu kilkanaście, więc znowu - nie miał prawa działać.
Wisienką na torcie był jeden z projektów który pokazał, a który ja znałem - bo pochodził z książki innego autora (to było bardzo podpadające, bo to była jedyna rzecz, którą pokazał, która po zbudowaniu rzeczywiście sensownie działała). Oczywiście słowem o tym pierwotnym autorze nigdzie nie było.
Tej książki nie dało się obronić. Napisałem zresztą wtedy do wydawnictwa, że "szkoda, że zanim podjęli decyzję o wydaniu, tłumaczeniu tej książki, nie zapytali najpierw o opinie - moglibyśmy wskazać książki które przedstawiały sensowną merytoryczną wartość, którą mogliby na polskim rynku wydać". Mam wrażenie, że wydawnictwo wtedy uznało, że "się wymądrzam".
![Wink ;-)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Pomimo tego, ze zawsze uważam - jeśli przedstawiam o czymś opinię negatywną, to muszę to o wiele bardziej uzasadnić - co zrobiłem.
I pomimo drugiej recenzji napisanej przez kogoś innego, innej-podobnej książki tego samego autora, która to recenzja w wymowie była dokładnie taka sama - merytorycznie książki tego autora były po prostu na zerowym poziomie. Dodam, że druga recenzja, była napisana przez człowieka który aktualnie projektuje zestawy Technic dla Cada (taki chiński konkurent dla Lego, ale nie kradnący pomysłów, tylko zatrudniający swoich projektantów), więc też raczej wiedzącego o czym pisze.
Dodam, że wydawnictwo mogło się również obrazić, bo poza mizerią merytoryczną treści, wydawnictwo do tego dołożyło wydanie książek z obrazkami szaro-czarnymi, nie za dużymi, na których często po prostu nie było widać co/jak zrobić - trzeba się było domyślać "na logikę". A do tych książek po angielsku, te same obrazki były "kolorowe", więc bardziej czytelne.
Więc skrytykowaliśmy nie tylko autora, ale również wydawnictwo za to jak książkę wydało.