Kriegspiel wygląda koszernie

)) Fajnie, że przygotowujesz egzemplarz. Na pewno zagram.
We wtorek, niestety, nie będę dostępny w Krolmie.
Za to będę mieć przez kilka dni wolne wieczory w domu, więc może uda mi się kolegów zaprosić do siebie któregoś dnia.
Rafał, jak można sobie zabić grę digitalem? Przecież to nie ma porównania z rozgrywką na żywo. To całe dogadywanie, śmiechy... A Pax Ren to taka gra, że trudno ja poznać na wylot. Jakbym grał w Splendor non stop, to może. Ale Pax Ren, z jej bogactwem otwarć, kombinacji, interakcji? No kaman.
Napoleona 1807 polecam, bo nawet, jeśli gra ma swoje problemy, to wciąż po prostu bardzo przyjemnie się z nią obcuje.
Z Antkiem zagralismy scenariusz nr 4, czyli działania prowadzące do bitwy pod Iława Pruską. Scenariusz jest ciekawy z tego względu, że akcja zaczyna się w momencie, w którym rosjanie są już skoncentrowani, w trakcie ofensywnej akcji na osamotniony korpus Bernadotte'a, a Napoleon dopiero zbiera wojsko z leży zimowych i musi pędzić Bernadotte'owi na ratunek. Przez śnieg, deszcz i błoto - dodajmy. Jest dużo manewru ze strony Francuzów, bo jedni uciekają przed rosjanami, a drudzy pędzą na pomoc. Przy tej całej mechanice niepewności tego, jak daleko się ruszamy, aktywowania, niszczenia/stawiania mostów oraz inicjatywy, jest to po prostu bardzo ciekawe.
Z drugiej strony rosjanie tez musza wykorzystać swoją przewagę zanim zjawi się Napoleon (tutaj sporą role gra szczęście w zakresie zdobycia inicjatywy do pierwszego ruchu i zablokowania korpusu Bernadotte'a). No dużo się dzieje.
W naszej rozgrywce udało mi się faktycznie złapać Bern. w pułapkę i zniszczyć go całkowicie, nabijając sporo PZ. Odsiecz ze strony Napoleona została powstrzymana umiejętnym zniszczeniem mostów i zablokowaniem drogi na Ostródę przez korpus kawalerii golicyna, który dzielnie się bronił przed francuską Gwardią. Potem jednak poczułem się zbyt pewnie i postanowiłem jeszcze zaatakować przeciwnika w Ostródzie. Niestety, sprytne ruchy francuskich korpusów spowodowały, że niezbyt mi się to opłaciło i straciłem całą przewagę.
Tu dygresja - bitwa ułozyła się dosyć ciekawie, bardzo "historycznie". Tzn próbowałem zgromadzić rosyjskie korpusy w Ostródzie i kosztowało mnie to sporo wysiłku. Gdy jednak już wszystko miałem na miejscu okazało się, że Francuzów jest więcej, niż mi się wydawało (Antek ściągnął efektem z karty dodatkowy korpus), a wycofać się z bitwy nie za bardzo było jak, bo wycofanie cześciami mogłoby narazić mnie na straty. W efekcie bitwa (choć w niekorzystnym stosunku sił) była jedynym sensownym rozwiązaniem, jeśli chciałem mieć jakieś szanse (Antek miał w okolicy jeszcze wciąż blokowanego Napoleona z Gwardią, a ja już praktycznie nic więcej, więc czekać nie mogłem). Mam wrażenie, że to dość historyczna sytuacja, gdy adwersarze - gromadząc siły i poświęcając zasoby - zbierają się do bitwy, a potem już za bardzo nie ma możliwości jej uniknięcia, bo wycofywanie się tez bywa niebezpieczne.
Bitwę przegrałem dość mocno, i z przewagi punktowej zrobiło się remisowo, a za chwilę Antek pobił mnie w jeszcze innych miejscach i odbił miasta, i wyszedł na prowadzenie. Próbowałem zasadzki na korpus Murata (fajna karta do zagrania w turze przeciwnika, że przeciwnik się gubi i musi się zatrzymać na rozstajach dróg), ale bitwy z nim nie wygrałem.
Ostatecznie skończyło się remisowo, bo ze zmęczenia zaczęli Francuzom padać żołnierze, co dawało mi punkty.
Fajna rozgrywka.
Gra ma ten problem, że w przed- i ostatniej turze wykonujemy sporo ruchów bardzo "gamey", byle tylko urwać punkcik tu lub tam. Przez całą rozgrywkę wyrwać punkty jest niezmiernie trudno, bo gracze się obserwują, uważnie manewrują, osłaniają miasta. Ale na sam koniec jest radosny wyścig do nieobstawionych pól z punktami, co psuje troche wrażenia. Tak czy inaczej, do tego momentu jest bardzo przyjemnie. I nawet nieobecność źródeł supply i magazynów (co z kolei jest podstawą rozgrywki w 1812: Napoleon's Fateful March) nie przeszkadza, bo po prostu pozwala na bawienie się i cieszenie się rozgrywką.
Antek opowiadał mi tez o Flefie, który zakupił i w który grywa ze swoimi francuskimi znajomymi. To taka trochę Gra o Tron we Francji (czyli mamy wojsko, kilka frakcji/państw, sojusze, wojny itp.), ale dodatkowo bardzo fajna wydaje się mechanika członków rodziny. Z tego co mówił Antek, córki można wydawać za mąż za męskich członków rodzin innych graczy, tworząc w ten sposób sojusze. I np gdy mąż naszej córki zostanie wybrany na króla, to my też dostajemy punkt zwycięstwa

A chłopaków można przeznaczyć do kariery militarnej (mogą się żenić, zostać królami), albo duchownej (mają szanse na punkty, albo nawet na zostanie papieżem, ale...nie hajtną się i nie zrobia z nikim sojuszu).
Coś czuję, że Ród Lacusiów "lubi to"...
PS
Ostatecznie nie wziąłem tej Diuny. No trudno, wybaczcie. Za to wziąłem nowy dodatek do Wojny o Pierścień (Królowie Śródziemia), bo podobno fajnie pasuje do tego, co juz mam (podstawka i Panowie). Będę próbował odświeżyć ten legendarny tytuł wkrótce.