Graliśmy dziś pierwszy raz w Great Western Trail. Tłumaczenie zasad zajęło mi jakieś 10 minut, o dziwo bardzo łatwo jest złapać zasady bo nie ma ich sporo i są raczej intuicyjne i proste. W moim subiektywnym odczuciu, GWT zabrało najlepsze cechy Arnaka, Teotihuacana i dorzuciło trochę swoich oryginalnych pomysłów. Osobiście dzielę eurasy na dwie kategorie - wysoko interaktywne, ciężkie i nisko losowe euro (Projekt Gaja, On Mars, FCM) i nisko interaktywne, z większą ilością elementów losowych euro przy którym przyjemnie spędza się czas (Uczta dla Odyna, Zamki Burgundii). Great Western Trail zdaje się raczej należeć do tej drugiej kategorii ale nie jestem jeszcze do końca pewien, być może nie zwracałem wystarczająco dużo uwagi na innych graczy więc nie odczułem tu specjalnie interakcji. Obawiałem się, że gra będzie zbyt losowa na mój gust ale elementy losowe są tutaj bardzo fajnie zaimplementowane, raczej nie irytowałem się nie dobraniem odpowiedniej krowy czy wylosowaniem złego żetonu. Zawsze łatwiej mi się pisze o wadach gier a zalet nawet nie omawiam bo szkoda mi czasu

ale może napiszę parę słów. Najbardziej mi się podoba to, jaką rolę gra budowanie talii - nie jest tak ograniczające jak w Diunie Imperium czy Arnaku bo nie ogranicza nam (aż tak) akcji. Do tego mamy więcej możliwości dostrajania swojej talii i nowe karty dają nam po prostu wyższe wartości zamiast dodatkowych akcji/umiejętności. Nie widziałem wcześniej gry która potraktowałaby deckbuilding w taki minimalistyczny, wręcz drugoplanowy sposób a w GWT działa to świetnie. Po pierwszej grze trudno mi opowiedzieć się za jakimiś strategiami ale zdaje się że gra zapewnia sporo możliwości punktowania i budowania silniczka. Bardzo podoba mi się też sama tematyka i klimat gry, a czarny pracownik i kobieta rzemieślnik mi nie wadzą. Zdaje sobie sprawę z tego, że jest to niedokładne historycznie ale uważam też, że to tylko gra i nie ma co się spinać o tak nieistotne sprawy.
Co do samej drugiej edycji, moim zdaniem wygląda o niebo lepiej niż 1ed, podoba mi się też wariant krów Simmentalskich. Na minus jednak bezużyteczny insert (tak jak wspomniał poxi, niekoszulkowanie deckbuildera to średni pomysł), ja trzymam elementy graczy w pojemniczkach a resztę w folijkach, na dole posta wrzucam focie.
Nie mam aktualnie żadnego deckbuildera poza GWT. W kolekcji miałem parę gier z mechaniką rondla, wyleciały wszystkie poza Czerwoną Katedrą która spełnia rolę krótkiego łatwego lekkiego euro w kolekcji. Do tego, krowy są dość szybkie do rozłożenia i zagrania, czas jest podobny do Zamków Burgundii ale GWT jest znacznie różniącą się grą od Feldowskich zameczków. Great Western Trail zdaje się być aktualnie niezastąpiony w kolekcji, wnosi do niej unikalne cechy i mechaniki. Na ten moment planuję zostawić tę grę w kolekcji na dłużej. Zamówiłem ostatnio Bonfire i Ark Nova które też są przyjemnymi średnio trudnymi euro, ale z uwagi na deckbuilding, GWT nie powinno być zagrożone.
Ogólnie jestem pozytywnie zaskoczony. Wstępnie oceniam Krówki jako 9/10 - do dychy brakuje im interakcji i mają zbyt wiele elementów losowych, ale być może gra się okaże bardziej regrywalna niż teraz mi się wydaje.
