Piątek granie, sobota granie, piękniej być nie może
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
A jeszcze dopowiem, że nie było eurasów (tak, tak Piotrze, euro poszło do lamusa
![Razz :P](./images/smilies/icon_razz.gif)
)! Ale samymi osiemnastkami człowiek nie żyje, dlatego pierwszy dzień to bitewniak, drugi to.. wiecie co
Więc przy stole usiadła ekipa gliwicko-sosnowiecka, bo nasi stali współgracze wyjechali.Pierwszego dnia na stół trafiła Maria - ma męża więc spokojnie moje Panie
Maria to bitewniak, ale mechanicznie oparty na kartach i tylko dla trzech graczy.Znalazł się na mojej półce, dlatego że szukałem czegoś podobnego do Sekigahary, która działa na 2 osoby (przez to jest zarezerwowana na razie dla mnie i mojej Ani). Marię prezentował Tolis, który ją oswoił (jak Mały Książę lisa) i dzięki niemu czytanie jednej instrukcji mnie ominęło
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
.
A odczucia po rozgrywce? Dobre, ale może dlatego, że wygrałem
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
? Maria jest bardzo podobna do Sekigahary, tylko dołożono do niej tak ze 150% więcej losowości. Mechanicznie obie są prawie identyczne.WSekigaharze na kartach są symbole generałów (rodzajów jednostek), symbol na zagranej karcie musi zgadzać się z symbolami na klockach (jednostkach rozstawionych na mapie). W Marii mapa jest podzielona na kwadraty określone 4 symbolami, atakując lub broniąc się, symbol na karcie musi zgadzać się z symbolem na mapie. Ot największa różnica, a co z tą losowością? Karty, karty i karty, Maria ma wspólną talię dla wszystkich graczy.Gdy jeden wylosuje same karty 10tki, drugi może dostać same 2ki, a dziesięć to bardzo dużo, bo to cała armia. Sekigahara ma dwie oddzielne, prawie identyczne talie dla każdego z graczy, więc wszystko się ładnie wyrównuje. Druga rzecz to siła kart, Sekigahara pozwala łączyć jednostki na kartach w oddziały i je wzmacniać, Maria takiego czegoś nie oferuje, za to rozstrzał wartości na kartach jest dużo większy (wartości od 2 do 10), wydaje się przez to bardziej losowa, ale wyniki bitew w obu grach są do siebie bardzo podobne. Dodatkowo Maria ma trochę akcentów politycznych, no i działa na 3 graczy.
Mi grało się bardzo przyjemnie jako Francja i Bawaria, i wydaje mi się, że moje zwycięstwo przyszło mi trochę za łatwo, bo skończyliśmy w połowie gry (aby wygrać trzeba podbić określoną ilość miast). Najgorzej miał Tolis który grając Austrią, musiał bronić się z obu stron. W pewnym momencie został skutecznie pokonany na swoim terenie i nasze wojska sobie po nim nieźle baraszkowały. Tomek kierował Saksonią i Prusami, na moje szczęście, jego wojska skutecznie uwikłały się w potyczki z Austrią, odciągając wojska Tolisa od moich oddziałów
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Chętnie zagram jeszcze raz, szczególnie w roli Austrii, aby przekonać się na własne oczy, czy ma ona tak pod górkę
W sobotnią noc, dalej w gliwickim gronie, oczywiście 18xx, Sycylia się zwie, albo
1849 (dla tych co lubią numerki). Fantastyczny tytuł, który można sobie samemu poskładać(wszystkie pliki są do ściągnięcia i wydrukowania z BGG). Moim zdaniem najlepsza z poznanych przeze mnie dotychczas osiemnastek. Ta gra daje tyle możliwości, że chce się zagrać od razu po raz kolejny.
Sycylia jest tak biedna, a wszystko kosztuje taki majątek, że każda firma ma wyczyszczony do cna skarbiec, a akcje szorują dnem na giełdzie - tam gdzie od zamknięcia spółki jest jeden krok. Co więcej: bankructwo nie kończy tej gry(teoretycznie możesz wziąć pożyczkę i grać za pożyczoną kasę, wiadomo, będziesz w ten sposób ostatni ale przynajmniej możesz się dalej bawić). Ale jak Ci nie idzie i widmo bankructwa zacznie wisieć w powietrzu, to możesz, tak zdołować na giełdzie spółkę (ale musisz też uważać,by nie zrobił tego przeciwnik), że spada ona do miejsca, w którym jest ona zerowana i może na nowo być uruchomiona. To boli, bo miałeś oczywiście wobec niej inne plany.
Najlepsze cechy 1849:
- stosunkowo szybka, można zagrać w 4 godziny (wczorajsza rozgrywka trwała 5 godzin),
- pełna giełda,
- losowe ułożenie spółek na początku gry, które mogą być uruchomione jedna po drugiej, co mocno zmienia grę od samego początku,
- spółki są uruchamiane po zakupieniu pierwszego certyfikatu i od razu płacą za komplet stacji.
- masakryczny limit certyfikatów, tylko 11 przy 4 graczach, więc każdy dywersyfikuje portfel, tak aby mieć tylko te najbardziej wartościowe – przez co dużo się na giełdzie kupuje i sprzedaje,
- pożyczki, które ratują firmy przed bankructwem, ale obciążają mocno dochody - sukcesywnie trzeba z nich spłacać odsetki,
- wysokie opłaty za budowę i każdą modernizację torów przez wyspę – widzisz możliwości po drugiej stronie wyspy, mieszkańców, którzy tylko czekają na twoją kolej, ale najpierw musisz zainwestować majątek w budowę torów
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
- 3 rodzaje torów po których z różną prędkością jeżdżą pociągi,
- brutalny wyścig technologiczny, w ciągu jednej rundy operacyjnej dzięki pożyczce, sprzedaży akcji ze skarbca na giełdę i wstrzymaniu dywidendy, spółka może zebrać nawet na najdroższy pociąg i wyprzedzić konkurencję
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
,
- możliwość handlu stacjami pomiędzy spółkami (nie wiem czy jakaś inna 18xx na to pozwala?),
- możliwość zamknięcia nierentownej firmy, spółka jest resetowana i można ją uruchomić od nowa,
- bankructwa są możliwe, ale nie kończą gry,
- gra kończy się także w momencie, gdy jakaś ze spółek osiągnie maksymalną cenę na giełdzie.
To wszystko powoduje masę zależności, możliwości i dynamizmu.Grałem po raz trzeci w Sycylię i każda gra była całkowicie inna. Wczoraj mieliśmy oczywiście i przejęcia spółek, i ich zamykanie. Wygrał gospodarz, czyli Tolis, głównie dzięki zakupieniu dwóch stosunkowo tanich pociągów, specjalnie przeznaczonych na wąski rozstaw szyn. Gratulacje, końcowa punktacja:
Tolis 4605/ magole 3693/ Ryu 3504/ Elemele 3142
![Obrazek](http://jelawi.info/g/DSC09203.JPG)