pan_satyros pisze: ↑23 kwie 2021, 15:04
Chociaż do pełnoprawnej recenzji jeszcze daleko, z niekłamaną ulgą donosimy, że nasze podcastowe prognozy sprzed 2 lat wydają się znajdować potwierdzenie w rzeczywistości - planszowy Bloodborne broni się zaciekle już od pierwszych rozgrywek i na ten moment zachwyca zarówno jako gra, jak i przemyślana adaptacja!
Garść wstępnych
i
ciasny, łamigłówkowy system walki - gramy wet za wet, z każdej karty musimy wycisnąć maksimum, a element niepewności, połączony z pewną przewidywalnością wrogów, daje spore pole do taktycznego manewrowania kolejnością walk (wspólna talia ataków wrogów robi swoje).
sycący rozwój postaci (ataki i przedmioty) - to, że w decku wymeiniamy karty, a nie poszerzamy go, daje świetne wrażenie autentycznych zmian możliwości postaci, do tego przedmioty faktycznie pomagają w walce i posiadanie ich jest wskazane.
uchwycenie ducha oryginału w mechanice - ciągła potrzeba liczenia sił na zamiary (tu przekute w dostępny czas gry); sen tropiciela jako faza ulepszania, zależna od decyzji gracza, jest niby prosty, a pięknie oddaje sens tego elementu z gry wideo;
narracja i zadania (mini "choose your adventure") - zadania idealnie oddają nastrój tajemnicy, są rwane, nie dają pełnych odpowiedzi, zazwyczaj pozostawiają wobec wyboru, którego konsekwencji początkowo nie da się przewidzieć, ale też zawsze oferują jakąś formę nagrody, a zestawione z całą kampanijką, nadają jej odpowiedniej atmosfery.
proste zasady i płynna rozgrywka* - dawno nie graliśmy w grę ameri o tak czystych i przyjemnych w używaniu zasadach (pomijam ich spisanie w instrukcji - mam na myśli moment, gdy już je znamy w prawidłowej wykładni, jak dobrze i intuicyjnie się gra z ich wykorzystaniem. To jedna z tych gier, do których wiem, że wrócę z łatwością, nawet po długiej przerwie)
krótkie, lecz intensywne kampanie - remedium na Gloomhaveny i inne kolosy. Tu nie tylko przygotowanie trwa chwilę, ale i sama rozgrywka to zaledwie 3 sesje, pełne emocji, zwrotów akcji i uczucia faktycznego rozwoju postaci, bez rozmemłania całości na setki godzin, kart, kafli i przedmiotów, z których finalnie i tak używa się ledwie promila. Ostatnio miałem równie pozytywne wrażenie względem ścieśnienia gameplayu przy DMD.
świetna do grania solo! - obsługa dwóch postaci nie sprawia najmniejszych problemów, a rachowanie co, gdzie i kim zrobię sprawia wielką przyjemność. Czysta zabawa taktyką, bez potrzeby zawracania sobie głowy toną elementów. Ot 2 talie po 12 kart i gramy.
jakość wykonania (karty linen, niektóre figurki, planszetki)** - od strony projektowej wszytko jest bardzo czytelne i wygodne w użyciu, karty naprawdę dobrej jakości, do tego o dziwo plansze gracza, mimo że cienkie, sprawdzają się ok.
/
tor czasu wymusza pośpiech - nie każdemu to rozwiązanie przypadnie do gustu. Czasami generuje to sytuacje, gdy przegrywamy o włos, innym razem wymusza na nas ignorowanie części misji, co w połączeniu z minusem dotyczącym dociągu (opisany niżej), potrafi położyć partię.
*instrukcja (na start trzeba poczytać FAQ) - niestety zasady chociaż proste, spisano w sposób, który zakłada, że pewne rzeczy są dla gracza jasne, a tak nie do końca jest. Brakuje tu bardziej technicznego języka i zbyt wiele pozostawiono domysłom lub niemym potwierdzeniom. Na szczęście FAQ z bgg jest super, a i autor słynie z tego, że interesuje się każdą ze swych gier.
podatność na pechowy/losowy dociąg kafli - to może być największy minus - zważywszy na licznik czasu poziom trudności potrafi skakać bardzo znacząco, w zależności od tego kiedy pojawi się kafelek istotny dla misji. Nam to nie przeszkadza, bo misje są dość krótkie, (a i resetować kampanii wcale nie trzeba - ot takie małe oszukiwanie
). Można też tasować kafelki proporcjonalnie, co równa poziom do akceptowalnego.
**elementy kartonowe (niska jakość) - niestety żetony i kafle są wykonane z kartonu jakości prasowanej rolki papieru toaletowego.
**część figurek (rozmyte detale) - niektóre figurki wyglądają, jakby cyfrowo powiększono model, rozmywając detale. Pomalowane na pewno nabiorą głębi, ale póki co różnice między poszczególnymi figurkami widać gołym okiem.
**skala figurek (malutkie postacie graczy) - decyzja niezrozumiała, to co widzimy zawsze, czyli figurki graczy, zdecydowano się oddać w sposób najmniej okazały. Domyślam się, że miało to podbić wrażenie rozmiaru wrogów, ale szczerze - wolałbym jednak ciut większe postacie, z lepiej zarysowanymi detalami.
Fani niebanalnych dungeon crawlerów mają na co czekać!
Póki co na bgg dajemy 8,5/10, a wiele wskazuje na to, że jeszcze o te 0,5 wzrośnie
Dawno po rozgrywce w tak duży tytuł, tak bardzo nie mogliśmy doczekać się kolejnej partii, a to jak zgrabne i krótkie są tu kampanie, tylko zachęca do dalszej zabawy, również innymi postaciami (pamiętacie te stosy nieużywanych postaci z innych gier?).