brazylianwisnia pisze: ↑23 gru 2022, 14:09
elayeth pisze: ↑23 gru 2022, 12:58
Ardel12 pisze: ↑23 gru 2022, 12:40
Dobre
I jednak mimo różnorodnych postaci, to robi się też powtarzalny. W drugiej połowie gry jak mamy nastukany lvl miasta i nasze postacie mogą startować od razu na 6 i wyżej(strzelam trochę, bo już nie pamiętam) to robi się nudno. Dodatkowo ekwipunek jest całkowicie opcjonalny, niby fajnie mieć, ale nie robi z nas maszynki do zabijania. Tam coś lepiej bronimy, tam coś lepiej zaatakujemy, ale tylko tyle. Takie mini bonusy. Brak mi tutaj setów, combienia się przedmiotów itp. A mechanika ulepszania kart naklejkami to u mnie była prawie całkowicie olana.
FH może wiele naprawić i gra pobije poprzednika i tego życzę jej, ale z materiałów tego nie widziałem...
Już pisałem o tym w innych wątkach. Nie wiem czy dalsze pisanie ma jakikolwiek sens bo to jest kwestia subiektywna. Ja nie zrozumiem ludzi, którzy mówią, że GH jest nudne, ale za to Zombicide, Massive Darknes czy Cthulhu Death May Die nie jest. Tamte fabułę mają nie lepszą, a mechaniki infantylne (w porównaniu z GH)... Chyba, że ktoś uważa, że rzucanie kostkami daje więcej frajdy niż optymalizacja na kartach. To jeszcze jestem w stanie jakoś zrozumieć... ale to już dusza ameritrashowca. Taki jegomość zazwyczaj wyśmieje eurasa i będzie wychwalał grę fabularną.
Myślę że niemal każda gra jak będziemy grać w to 100h jak w Gloomhaven też klęknie. Dlatego często zestawiane są np 3 partyjki w C:DMD vs Gloomhaven po wielu godzinach gry ale gdyby odwrócic sytuację - GH po 8h a DMD po 40h to u wiele osób odwrociloby opinie. GH jest świetne ale brakuje mu nowości na dystans na jaki został zaprojektowany. Ja zazwyczaj utrzymuje ocenę gry która wydałbym po 15-20h gry w dana grę ale wiadomo że po 100 wydałbym niższa. Tyle że tak samo by było w większość gier po 100h. Jak zrobić fajną grę na 100 godz pokazuje Arkham LCG tylko tutaj koszta są dużo wyższe bo realnie to będzie 1000zl za zestaw na 100h.
Mnie zawsze zastanawiał Gloomhaven, ale pomimo iż mam wiele innych olbrzymich gier to jakoś nigdy nie kupiłem: obsługa, powtarzalność, fabuła i "ciągle" ten sam cel - zabij wszystko. Pomimo tego, cały czas siedział w głowie, głównie dla mechaniki.
Jaws były wybawieniem, wiele elementów poprawionych - niestety nie fabuła oraz nie cele - kupiłem jednak licząc na świetną zabawę. Skończyliśmy w około miesiąc, a od 10 partii już graliśmy by skończyć. Jedyne czego żałuję, to to że nie przyszło mi zmienić sobie postaci na inną - bo miałbym ekscytację z nauki nowych kart i stylu gry. To jednak było zdecydowanie za mało by zagrać jeszcze raz czy rozważać większego brata Gloom czy Frost. Jaws poszły na sprzedaż z opinią nie sięgać po gry w rodzinie bo pomimo fajnej mechaniki zagrywania kart wiele innych rzeczy po prostu nie dawało przyjemności - choćby loot. W pierwszych partiach była satysfakcja z rozkminy kogo i kiedy zabijemy by optymalizować ruchy, licząc karty pod loot itp. W kolejnych to było już mocno uciążliwe, jak obowiązek który nie sprawiał satysfakcji - a rozwój postaci ekwipunkiem też z gatunku lekkich, więc nawet to nie było satysfakcji. Synergie między dwoma postaciami nie są optymalne, przesuwanie suwaczków żywiołów to często sztuka dla sztuki bo postacie mogą się nie kombować, a granie na więcej postaci to zdecydowanie zbyt długa gra.
Zatem ja się nie zgodzę z powyższym, jestem w obozie który jak ma grę kampanijną to chcę ją skończyć w sensownym okresie - czyli aby pamiętać fabułę. Jeśli jednak rozgrywka szybko otwiera przed nami wszystko co dobre (karty) a później nie ma nic oprócz wspomnianej mechaniki kart by utrzymać przy stole, to nie będę w to grał. Już Tainted Grail był ciekawszy (choć z koncertowo spapranym systemem walki/dyplomacji - nudne po kilku godzinach - oraz czasem trzeba było zbierać surowce), bo fabuła miała znaczenie. Podobnie jak Hunters AD 2114, gdzie system kart nie był moim ulubionym (nie lubię przygotowywać indywidualnych decków pod misję) to jednak świat i historię są ciekawe. A z innych DC - tych prostszych - to już wspomniany przez kogoś Cthulhu (pulpowe questy, dodające różnorodności zanim przyzwiemy przedwiecznego) czy nawet Massive Darkness 2 miewa lepsze questy niż Gloomhaven (z MD2 np quest z przeklętym mieczem, gdzie gracz z każdą rundą posiadania zaczyna odczuwać brzemię broni - traci życie, więc trzeba przekazać innemu graczowi). To nie znaczy, że gry są lepsze po prostu dla mnie mają jakąś podstawę pozostania w kolekcji, a Gloomhaven nie. Ba, nawet Bloodborna ograłem podstawkę w dwa weekendy i nie czułem znudzenia.
Reasumując, doceniam mechanikę kart i modyfikatory ataku w grach Isaaca, ale powinien mocno zastanowić się nad stworzeniem lepszego świata (zainteresowanie gracza, wprowadzenie w historię, nawiązania w questach) oraz powierzyć napisanie scenariuszy komuś kompetentnemu. Ilość questów też powinna być ograniczona do "zarządzalnej" liczby (max 20-30); Nic nie szkodzi zrobić kilka różnych aktów, chodzi o to by gracz miał przed oczami liczbę osiągalną - bo jak wiemy aktualny procent ukończonych gier jest strasznie niski. Każdy chwali, ale znajdzie również wiele powodów dla których nie skończył gry. A kategorie puzzli optymalizacyjnych to ja zapełniłem sobie między innymi grami CTG.