Kin@a pisze: ↑29 kwie 2021, 12:28
Zależy co rozumiesz przez "przerobienie" bo na pewno nie da się poznać gruntownie każdego z tych 150 tytułów, zagrawszy w niego zaledwie kilka razy w ciągu roku
A co rozumiesz przez "gruntownie"? 10, 20, 30+ rozegranych partii? Ja strasznie lubię różnorodność. Jak "zarzynam" jakiś tytuł w miesiącu i gram te 4-5+ partii, to później muszę dłużej od takiej gry odpocząć. Lepiej grać raz-dwa razy w miesiącu mi mieć z każdej partii radochę, niż grać "gruntownie" na siłę. Ale podkreślę - ja kocham różnorodność i w związku z tym bardzo lubię poznawać nowe tytuły. Oczywiście poznaje też mnóstwo szrotu, ale gier zaledwie poprawnych - NIE KUPUJĘ.
japanczyk pisze: ↑29 kwie 2021, 12:41
Ja sie póki co nie zgodze
Kuba, ty jesteś ewenementem, bo znajdujesz czas na wszystko.
To znaczy - ja nie mam dzieci, ale nie wiem, czy gdybym miał, to znalazłbym tyle czasu na granie, co gram teraz. Ja mam ten komfort, że mój dzień dzieli się na dwa elementy - PRACA/PRZYJEMNOŚCI. Obowiązków rodzinnych mam niewiele. Więc mam ten komfort, by spędzać swój wolny czas na przyjemnościach. A jedną z tych przyjemności - jest granie w planszówki.
Kin@a pisze: ↑29 kwie 2021, 13:40
kolekcjonerzy wpływają na rynek gier
Szczerze? Prawdziwi kolekcjonerzy, to jest tak niewielki i pomijalny promil, że wpływ na rynek mają żaden. A już na pewno nie opiniotwórczy. Bo prawdziwi kolekcjonerzy trzymają swoje winyle, tfu, komiksy, tfu, gry planszowe we folii.
Mój świętej pamięci przyjaciel zbierał unikalne winyle. Ot taki japońskie, specjalne wydanie singla McCartneya. Na całym świecie podejrzewa się, że jest nie więcej niż sto egzemplarzy. Za taki winyl, w oryginalnym opakowaniu, mój kumpel zapłacił prawie siedem tysięcy złotych. Nigdy nie zdjął z niego folii zabezpieczającej. No to teraz odpowiedz sobie droga Kingo, czy sprzedaż takich unikatów ma jakikolwiek wpływ na sprzedaż płyt Paula McCartneya, albo innych Beatelsów? Czy ludzie, którzy słuchają płyt mają pojęcie o rynku kolekcjonerskim i takich cenach. No proszę cię!
Kin@a pisze: ↑29 kwie 2021, 13:40
Wychodzi mnóstwo nowości, co jednak nie przekłada się na ich jakość bo często są niedopracowane, nietestowane...
Ale to choroba głównie małych, początkujących wydawnictw, które żyją cyklem wydawniczym kickstartera. No nie powiesz mi, że uznani twórcy w dużych wydawnictwach nie testują gier. Bo tam nawet są opracowane modele matematyczne i statystyczne do testowania różnych zagrań.
Kin@a pisze: ↑29 kwie 2021, 13:40
Oczekiwania nabywców się zmieniły, a może tylko możliwości weryfikacyjne?
Oczekiwania zmieniły się o tyle, że dzisiaj jest większy rynek. Więcej ludzi odkryło planszówki, a w większości wypadków nie ma wśród nich pasjonatów. Dlatego większość gier musi być prosta i ładna. Ale takie jest prawo rynku. To samo jest w literaturze, grach cyfrowych, muzyce, czy filmach. Produkuje się głównie pod masowego odbiorcę. Ale spokojnie... Dla koneserów też coś się znajdzie. Biadolenie, że "drzewiej to było lepiej, a gry planszowe robiono z granitu", można schować głęboko w... Między bajki.
Mamy prawdziwy wysyp dobrych, porządnych tytułów. Kto potrafi szukać, ten znajdzie coś dla siebie. A czy potrzeba kupować wszystko? No nie. Ale to już temat na dyskusję o FOMO.