Miałam okazję poznać GWT: Argentyna dzięki poczcie planszówkowej. Co do tej części to mam trochę mieszane uczucia, bo z jednej strony tej grze niczego nie brakuje, ba nawet ma więcej plusów w stosunku do poprzedniego GWT, a z drugiej strony znowu dostaję stare GWT z kosmetycznymi zmianami.
Na plus:
- Najbardziej mi się spodobała mechanika związana z pociągiem, że można szybciej zakończyć okrążenie w zależności gdzie stoi nasz pociąg, a o to też musimy dbać w trakcie gry żeby ten pociąg nie stał w miejscu.
- Podoba mi się mechanika odpływania statków w różnym czasie rozgrywki. Jak jeszcze połączymy to z wcześniejszym wyjściem z pociągu żeby szybciej dotrzeć do Buenos Aires to, aż się człowiekowi serce raduje jak zdąży uruchomić odpływ statków zanim przeciwnik zdąży dolecieć i położyć swój krążek
- Podoba mi się pomysł z dodatkowymi miastami nad planszą. Dla mnie to idealny sposób na pozyskanie dodatkowej gotówki czy otrzymania ekstra punktów na koniec gry. Dzięki miastom nad planszą często gęsto pozyskiwałam kasę, która przydawała mi się w późniejszym czasie rozgrywki do kupowania krów czy stawiania budynków.
- Dwuwarstwowe planszetki graczy robią dla mnie świetną robotę. Stare GWT posiadałam z pierwszej edycji gdzie takich planszetek nie było i było to upierdliwe. Teraz elegancko wszystko ładnie siedzi w planszetce, nic się nie przesuwa. W poprzednim GWT musiałabym dokupić nakładki na plansze żeby było tak fajnie. Dopiero po poprawieniu pierwszej części dodali dwuwarstwowe plansze.
- Jeśli ktoś zna pierwsze GWT to bardzo szybko się w tej grze odnajdzie z symboliką i ogólną mechaniką gry. Nowi gracze mogą mieć problem na początku z ogarnięciem wszystkiego, aczkolwiek myślę, że po kilku rozgrywkach wszystko by było dla nich jasne tak jak było dla mnie po samej lekturze instrukcji. U nas tylko pierwsze kółko było zachowawcze, a później już śmigaliśmy bez najmniejszych problemów. Ja tak na prawdę w stare GWT zagrałam może z 2-3x w życiu i byłam pod wrażeniem, że mimo tak rzadkiej gry i te rozgrywki były tak bardzo dawno temu ja się czułam w grze jak ryba w wodzie. To było dla mnie bardzo na plus.
- Gra bardzo dobrze nam się skalowała na 2 graczy, a to mój najczęstszy skład do grania. Bardzo fajne rozwiązanie z nakładkami na miasta nad planszą żeby była większa rywalizacja o te lepsze pola.
- Bardzo na plus osobna kartka z objaśnieniami budynków, nie trzeba co chwilę wertować instrukcji żeby przypomnieć sobie co robi dany budynek.
- *** W paczce z poczty planszówkowej był włożony insert od reDrewno. Kurcze insert robi świetną robotę. Wszystko super posortowane, pojemniki mają napisy co gdzie włożyć jakby się miało sklerozę (a usprawnia to też pakowanie gry). Ogólnie nie wyobrażam sobie posiadania tej gry bez dokupienia tego insertu. Nie mam pojęcia jak wygląda ten fabryczny, ale ja już bym go nawet nie chciała. Wg mnie dołożenie insertów od reDrewno, do niektórych gier z poczty to świetna reklama od nich. Ja już wiem, że jeśli krowy trafią do naszej kolekcji to tylko i wyłącznie od razu z kupnem od nich insertu. Chłopaki odwalili kawał świetnej roboty....zresztą już nieraz, bo posiadam kilka insertów od nich
Na minus:
- Lakierowana plansza. Przy wieczornym oświetleniu bardzo się to odbija na stole. Jednak zwykła matowa plansza z poprzedniego GWT była dużo lepsza.
- Oznaczenia kotwic na statkach...osobiście nie jestem daltonistą, ale dla mnie te kotwice mają tak zbliżone do siebie kolory (biały, szary i czarny), że przy wieczornej rozgrywce trzeba było się z bliska przyjrzeć żeby się upewnić do jakiego miasta dany statek odpłynie. Chyba najlepszym rozwiązaniem jest te, które ktoś tu wcześniej podsunął w tym wątku. Ustawić pod miastami konkretne statki i tam patrzeć gdzie chcemy położyć dysk po dotarciu do Buenos Aires, a usunąć je dopiero po odpływie w trakcie gry.
- Żółty/Pomarańczowy rolnik. Te dwa kolory również są dla mnie zbyt zbliżone do siebie. Podczas rozkładania gry pomyliłam miejsca na planszy i pomarańczowego rolnika położyłam na żółtym polu. Na szczęście szybko przy dokładaniu wyszedł żółty rolnik i dzięki temu człowiek się połapał, że żeton został źle położony. Na prawdę mogli jednego z nich dać w zupełnie odmiennym kolorze.
- Oznaczenia, na niektórych kartach celów. Dopiero po bliskim przyjrzeniu się z bliska zauważyliśmy, że niektóre karty mają oznaczenie, że można mieć rolnika z zieloną jak i czarną łapą, a w innych tylko jeden konkretny rodzaj do spełnienia określonego celu. Przy wieczornym oświetleniu zielona łapa z czarną dosłownie się zlewa i nawet nie widać, że przez środek ręki leci separator
- Stołożerność....na prawdę z biedą się zmieściliśmy z tą planszą bez rozsuwania stołu grając we dwie osoby. Na 3/4 nie widzę innej opcji jak rozsunięcie stołu.
Końcem końców GWT: Argentyna bardziej mi się podoba od starego GWT (nie poznałam nigdy dodatku kolej na północ). Nie żałuję, że się pozbyłam pierwszej części, bo Argentyna jest dla mnie dużo ciekawsza. Niby kosmetyczne zmiany, a potrafią zrobić robotę. Ogólnie uproszczone jest tam wiele rzeczy. Podoba mi się to, że gra oferuje różne drogi do zwycięstwa, bo myślałam że siostra dzięki dyskom mnie masakrycznie zgniecie za punktację w miastach nad planszą, a jak się okazało ja nadrobiłam w punktach za stacje i krowy gdzie ona miała tych punktów w tych obszarach mniej. W kartach celów poszło nam podobnie. Co prawda przegrałam, ale tylko 6ma punktami, więc można powiedzieć, że gra była bardzo wyrównana
. Całkiem możliwe, że gra wleci do naszej kolekcji jeszcze w tym roku.