![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
Chętnie zagrałbym w planszową wersję za tydzień...
Nie rozumiem trochę narzekań na losowość wieży. Wiadomo, wieża jest losowa, ale ma też inną ważną cechę - przegranie walki oznacza, że zostało w niej więcej naszych kostek niż kostek przeciwnika. Czyli mamy większe szanse w przyszłych starciach. Tego nie da się zastąpić w inny sposób. Wieża jest moim zdaniem super inteligentnym i nowatorskim rozwiązaniem, dodaje grze sporo smaczku. Muszę sobie chyba dorobić karty specjalne do mojego Wallensteina i spróbować z nimi zagraćGeko pisze:Także przy walkach (za pomocą "sokowirówki") jest pewien element losowy. Przy niedużej przewadze lub tej samej ilości kostek, decyduje szczęście (część kostek może zostać w sokowirówce, część mogło tam zostać już wcześniej). Można zawsze powiedzieć, że atak wyrównanymi siłami to ryzyko atakującego. Niby tak, ale w ostatniej rundzie warto zaryzykować zdobycie cennej prowincji. I tutaj ta losowość znacznie wpływa na ostateczną punktację. No ale taki już urok gry i nie bardzo widzę sens zmienianie tu czegokolwiek.
Taka refleksja mi sie nasunela: bardzo duzo osob przyprowadzalo juz na spotkania swoich znajomych i piekne znajome, ktorzy mieli byc wciagani w planszowki (i potencjalnie stanowili bardzo obiecujacy 'material') ale jakos nie widze teraz wielu wielu twarzy ktore byly wciagane w ten sposob i ktore widzialem tylko raz. Nie podobalo sie? Brak czasu?Geko pisze: Około 18tej powinien pojawić się też znany mi dobrze z czasów studiów Jacek, który właśnie zaczyna poznawać świat planszówek.
Ja przyprowadziłem koleżankę Ewę ze dwa razy na Smolną. Generalnie koleżanka już od dawna wciągnięta - grywamy regularnie od dłuższego czasu, ale na Smolną z własnej inicjatywy jakoś nie zagląda. Jeśli się do niej odezwę w trakcie tygodnia i nie ma akurat nic zaplanowane, to chętnie przyjdzie, ale żeby sama z siebie - to gorzej. Zobaczymy, może coś w tym zakresie się jeszcze ruszy.jax pisze:Taka refleksja mi sie nasunela: bardzo duzo osob przyprowadzalo juz na spotkania swoich znajomych i piekne znajome, ktorzy mieli byc wciagani w planszowki (i potencjalnie stanowili bardzo obiecujacy 'material') ale jakos nie widze teraz wielu wielu twarzy ktore byly wciagane w ten sposob i ktore widzialem tylko raz. Nie podobalo sie? Brak czasu?
ee tamGeko pisze:Myślę, że niektórzy są bardziej podatni na uzależnienie planszówkowe, inni mniej. Znaczenie ma także właśnie kwestia czasu.