Moje przemyślenia są takie:
- cała przyjemność (dla niektórych nieprzyjemność) w Agricoli wynika właśnie z faktu dostawania na początku 14 kart i możliwości ich ewentualnego wykorzystania. To powoduje, że trudniej jest grać wg określonych schematów i każda gra jest inna. To, w połączeniu z wielowymiarową punktacją powoduje, że gra się miło, nawet jak się przegra (jest duża przyjemność z samego budowania strategii i rozbudowy gospodarstwa), i do końca nie wiadomo, jaka będzie kolejność. Nawet jak widać lidera, to dalsze miejsca nie są wcale pewne. Jak komuś się nie podoba taka mechanika (karty), to po prostu niech sobie Agricolę odpuści - po co się katować?,
- wymagania, żeby każda kombinacja 14 takich wylosowanych kart miała na pierwszy rzut oka taką samą siłę jest jakieś niepoważne. Wiadomo, że czasem trafia się np. 5 kart które świetnie pasują pod jedną strategię, czasem trzy razy po 3 karty dla różnych strategii. Nie ma w tym nic dziwnego, tym bardziej mnie to dziwi, że niektórzy bez przerwy na to narzekają, że ktoś miał "lepszy", a ktoś "gorszy" zestaw. Równie dobrze można się dziwić, że jak rzucimy 5 kostkami to jeden będzie miał sumę 17 a drugi 20,
- "lepszość" i "gorszość" danych zestawów, a nawet kart, to bardzo subiektywne pojęcia. Niektórzy wolą grać tak, inni siak i ta sama karta/zestaw kart może być przez nich zupełnie inaczej oceniany. Tak samo jak w każdej grze, gdzie występują karty o różnych siłach i możliwościach. Pamiętam dyskusję nt. temat jednej karty z RftG - dla jednego była słaba, dla drugiego bardzo mocna,
- oceniając czy dana karta jest mocna czy nie, dobrze by było patrzeć nie tylko, co ona daje, ale, czy nie wymaga np. wyłożenia wcześniej 3 pomocników, albo dodatkowo zapłacenia 2 kamieni. Poza tym, dobrze by było się zastanowić, czy jej bonus jest łatwo czy trudno dostępny po jej zagraniu. Przykładowo, gdy karta mówi "za każdym razem jak zbierasz warzywa...", to warto pamiętać, że jest tylko jedna akcja zbierania warzyw na planszy (pomijając sytuację, że mamy akurat jakieś usprawnienia, które też to umożliwiają), dodatkowo wychodzi dość późno, więc siła takiej karty jest mniejsza niż się na pierwszy rzut oka wydaje,
- nigdy nie ma tak, żeby zagrać wszystkie karty, które się dostało na początku. Ilość zagranych kart niekoniecznie wpływa na końcową punktację. Ktoś zagra 6 kart i dobrze na tym wyjdzie, ktoś inny 2 i będzie często korzystał z ich bonusów. To że komuś 5 kart się ładnie zazębia, a komuś tylko 3, o niczym jeszcze nie przesądza,
- jak mawia Bazik, jak nie masz za dobrych kart, to idź w duże usprawnienia. Pamiętam jedną rozgrywkę z nim, gdzie tak właśnie robił (zagrał chyba dwie karty z otrzymanych na początku) i zdecydowanie wygrał,
- co do przeszkadzania innym, to z tym różnie bywa. Czasem się opłaca, czasem nie ma zupełnie sensu. Moim zdaniem, trzeba realizować swoją strategię patrząc co robią inni i w miarę możliwości wyciągać z tego wnioski. Jak ktoś zagra kartę w stylu "za każdym razem, gdy inny gracz sieje zboże, otrzymujesz...", to może warto zmienić jednak początkowo planowaną strategię zbożową? Z kolei jak ktoś nie ma jedzenia tuż przed żniwami, i będzie chciał piec chleb, a my planujemy niedługo obsiać pole, to jest to dobry moment, żeby to zrobić, bo zablokujemy możliwość pieczenia chleba (to są te same akcje).
I tyle. Z tego wszystkiego mam jeszcze większą ochotę znowu zagrać, bo dawno nie grałem. Już za dwa dni zaspokoję to pragnienie
